Piwo na nadrzecznych bulwarach

Felieton Piotra Gajdzińskiego traktujący o wychowywaniu Suwerena w trzeźwosci.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Rzeczpospolia
Piotr Gajdziński

Odsłony

119

Każda władza – choć obecna artykułuje to szczególnie dobitnie – odczuwa niepowstrzymaną chęć wychowywania narodu, czyli Suwerena.

Jednym z przejawów tej filozofii, zresztą nie najbardziej dotkliwym, jest zmiana przepisów o piciu alkoholu w miejscach publicznych. O ile do tej pory alkohol można było spożywać wszędzie, gdzie nie było to wyraźnie zakazane, o tyle teraz mamy bezwzględny zakaz picia alkoholu poza miejscami do tego wyznaczonymi. Dodatkowo samorządy zostały wyposażone w prawo umożliwiające ograniczenie miejsc, w których alkohol będzie mógł być sprzedawany w godzinach nocnych. Uzasadnienie – w Polsce alkohol „nadmiernie i szkodliwie" pije 3 miliony osób.

Czy ktoś naprawdę wierzy, że ograniczenie miejsc, w których można pić alkohol, spowoduje, że ta bardzo wysoka liczba stopnieje choćby o jednego Suwerena?

Lokalne władze podchodzą do uzyskanych właśnie prerogatyw z dystansem. Na szczęście nie słychać jakoś szczęku kłódek zamykających działające w nocy sklepy. Za to policja, przynajmniej w niektórych miejscowościach, chętnie z nowego bata na obywateli korzysta. Przykładem Łowicz, gdzie – jak donosi lokalny portal informacyjny – już w pierwszy weekend kwietnia ukarano 72 osoby, niektórym aplikując kilkusetzłotowe grzywny.

Władze miast są z reguły bardziej liberalne. Radni kilku miejscowości już stworzyli – albo zamierzają to zrobić w najbliższym czasie – specjalne „alkoholowe strefy" w miejscach, gdzie mieszkańcy chętnie podczas ładnej pogody wypoczywają. W Poznaniu takie strefy powstały między innymi nad Wartą, której brzegi są w ostatnich latach intensywnie zagospodarowywane i stają się ulubionym miejscem weekendowego „ładowania akumulatorów". Cóż złego w tym, że młodzi (lub „dawniej młodzi") ludzie rozpalą grilla lub poleżą sobie na kocu, racząc się piwem lub schłodzonym prosecco, przy okazji ciesząc oczy widokiem katedralnych wież, ceglanym kominem dawnej gazowni lub kamienic na pobliskiej Śródce? Cóż złego w tym, że piwo lub wino zostanie wypite na warszawskich Bulwarach Wiślanych?

Nic, i widać, że samorządowcy podzielają tę opinię. W ślad za Poznaniem i Warszawą idzie Opole, choć opornie, bo dotychczasowe próby zwolenników picia pod chmurką zakończyły się klęską. Ale do Rady Miasta wpłynął już kolejny wniosek. Jest nadzieja, że wkrótce piwo będzie można też wypić nad brzegami płynącej przez Gliwice Kłodnicy.

Oczywiście nie wszędzie radni będą tak liberalni. Lokalni politycy mają nie mniejszą skłonność do wychowywania obywateli niż ci z Wiejskiej i Nowogrodzkiej. Też próbują udawać, że nie wiedzą, iż droga na skróty (represje) z reguły prowadzi na manowce. Dla mieszkańców tych miast mam radę. Kilka lat temu Leszek Miller, w latach 80. wysoki funkcjonariusz aparatu PZPR, opowiadał mi, jak w okresie obrzydzania narodowi alkoholu przez Wojciecha Jaruzelskiego, zaprzysięgłego abstynenta, po jakimś odbywającym się w Poznaniu partyjnym konwentyklu strudzonym towarzyszom podano na obiad golonkę. Radość zniknęła, gdy okazało się, że mają tę smakowitą goloneczkę popijać colą. Może zbyt ortodoksyjnych radnych poddać tego rodzaju torturze?

Choć wiadomo, że władza, wychowując Suwerena, sama potrafi korzystać z uciech tego świata. Gdy Michaił Gorbaczow wprowadził w Związku Sowieckim tzw. suchy zakon, alkohol, dotąd wszechobecny, zniknął nawet z sowieckich ambasad. Co więcej, zniknął nawet z przyjęć z okazji leninowskiej rewolty, zastąpiony przez soki oraz wodę. W warszawskiej ambasadzie koniak podawano więc dyskretnie, w porcelanowych czajnikach do herbaty. Kolor się zgadzał, procenty już nie. Świeższe przykłady? Dałoby się znaleźć kilka, przytoczę dwa – pijanego senatora PiS z Podlasia, który akurat 10 kwietnia br. miał we krwi 3 promile alkoholu i wielką chęć do awantury. Równie krewki okazał się pijany radny Sanoka, który spał na ulicy, a później zwyzywał ratowników i w końcu wezwanych przez nich na pomoc policjantów. Miał we krwi blisko 2 promile, za to krzyczał to, co do interweniujących policjantów krzyczą wszyscy pijani członkowie władz wszystkich szczebli i ustrojów: „Ja was wszystkich zwolnię!".

Władza, nim zacznie wychowywać Suwerena, powinna najpierw wychować się sama.

Po zamieszkach w Berlinie w 1953 roku, gdy obywatele NRD wystąpili przeciwko komunistycznej władzy, Bertolt Brecht zauważył, że najprostszym wyjściem byłoby rozwiązanie krnąbrnego narodu i wybranie sobie innego. Trzy dekady później Jerzy Urban, wówczas rzecznik ekipy Jaruzelskiego, radził (uwaga dekomunizatorzy – to była ironia!), aby generał też zmienił krnąbrny polski naród, wybierając sobie spośród „wielkiej rodziny narodów radzieckich" najbardziej spolegliwy. Dedykuję te słowa wszystkim tym, którzy chcą nas wychowywać. Podumajcie nad tym, popijając dobrze schłodzone prosecco gdzieś na nadrzecznych bulwarach, wpatrzeni w wieże miejscowego kościoła.

Oceń treść:

Average: 9.5 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Marihuana

2006, wrzesień. Amsterdam

Wrzesień, rok 2006. Całe wakacje upłynęły pod znakiem pracy. We wrześniu całą ekipą
planowaliśmy eskapadę do Ziemii Obiecanej, do miejsca, gdzie odpalając jointa nie trzeba nerwowo oglądać się za siebie a idąc ulicą z gramem, nie trzeba kurczowo ściskać go w dłoni i zaprzątać sobie głowy myślą : zdążę połknąć, czy nie... To miało być ukoronowanie naszej przygody z MJ, nasza Mekka, nasz szczyt. Jedni wchodzą na K2 inni jadą... do AMSTERDAMU.

  • Inne
  • Kratom
  • Pierwszy raz

Wyjazd do Holandii, koniec upalnego lata i całkiem miłe towarzystwo na codzień.

Jako że na tej stronie nie ma jeszcze raportu o tej roślinie, postanowiłem podzielić się swoimi przeżyciami w związku z jej używaniem.

 

 

Ten test miał miejsce podczas mojego pobytu zarobkowo-rekreacyjnego w Holandii. 

Plan był taki, żeby spędzić w kraju tulipanów miesiąc, pracując dwa tygodnie i dwa tygodnie wydając zarobione pieniądze.

 

 

I tak oto w momencie gdy miałem zacząć już wydawać te uciułane pareset euro w naszym domku pojawił się nowy współlokator. 

  • Katastrofa
  • MDMA (Ecstasy)

lekkie poddenerwowanie z racji na to ze mialem udawac pijanego. bralem na imprezie, dokladniej 18-stce starego kolegi.

Wszystko dzialo sie 2 dni temu. Historia ta przedstawia jak wygląda przedawkowanie mdma z pierwszej osoby. Dodam że ważę 59kilo, czyli naprawde malo jak na dawke, ktora przyswoiłem.

19.30

Docieram na 18-stke kolegi do domu imprezowego. Jestem około 15km od domu, na drugim końcu miasta i dosc slabo znam te tereny. Bedzie to wazne pod koniec historii. Na imprezie byla jedna zasada-bez cpania. Chcialem byc kozakiem i probowac ukryc moj stan i mowic wszystkim ze jestem najebany, niestety sie przeliczylem, ale o tym zaraz.

20.00

  • Mefedron

Nie będzie to typowy trip raport, lecz zbiór paru krótkich opisów przygód na mefedronie, możliwe, że wiele osób które nigdy nie brały, dzięki tym paru opisom poznają z teorii tą zacną i srogą substancję, kolejność przypadkowa, nie chronologiczna. Dla Was to będzie źródło informacji, dla mnie swoista spowiedź.

randomness