PRZYGOTOWANIE

Historia założenia kościoła brazylijskiego Santo Daime, gdzie eucharystią jest wywar z roślin zawierających halucynogenne substancje (harmalinę i DMT).
Indiańscy czarownicy z wilgotnych lasów wnętrza Ameryki Południowej powszechnie używają wywaru zwanego - w różnych okolicach - caapi, natema, mihi, yage, ale najszerzej znany jest ów napój pod nazwa ayahuasca (czytaj "ajłaska"), wziętą z języka keczua, języka Inków. Huasca znaczy "liana", aya - "duchy", "zmarli" lub "przodkowie". Rzeczywiście jednym składnikiem tego wywaru jest liana Banisteriopsis caapi, drugim - rosnąca na dnie dżungli roślina Psychotria viridis. Liście psychotrii zawierają potężny halucynogen, dwumetylotryptaminę (DMT), pędy banisteriopsis - pewną substancję (inhibitor MAO), która powoduje, że ów halucynogen nie jest rozkładany w ludzkim żołądku. Dlaczego dość prosty związek chemiczny DMT ma właściwość przenoszenia ludzkiego umysłu w inną rzeczywistość i obdarza go umiejętnościami, które śmiało uchodzić mogą za czarodziejskie - nie wiadomo.
Chemiczny wzór DMT - dwumetylotryptaminy, aktywnego składnika ayahuaski.
Na pewno DMT (tak samo jak LSD) wnika do układu nerwowego w zbyt małych ilościach, i jest zbyt prostą cząsteczką, aby jakaś informacja była zakodowana w niej samej. Z pewnością działa inaczej: jako przełącznik, który nawet w mikroskopijnych ilościach przestawia nasz mózg na odbiór informacji nie z tego świata. Skąd? Z równoległych rzeczywistości? Ze świata duchów i bóstw? Z zasobów zbiorowej pamięci gatunku Homo Sapiens? Z pól morfogenetycznych? Nikt nie potrafi tego potwierdzić, a fizyka umysłu jeszcze nie powstała.
Tymczasem w Ameryce Południowej, w miarę jak leśne plemiona wychodziły ze stanu zapomnienia i izolacji, użycie ayahuaski stało się znane również wśród nie-Indian. Przełomowy był tu okres początków dwudziestego wieku, kiedy przez lasy deszczowe przewaliła się "gorączka kauczukowa", i zbieracze kauczuku zaczęli uczyć się od Indian tajemnic dżunglowej roślinności. Oprócz indiańskich czarowników specjalistami od ayahuaski stali się szamani rekrutujący się spośród Metysów; zwani vegetalistas, czyli "zielarze", lub curanderos czyli "uzdrawiacze".
Metyski szamanizm wypracował sobie sposoby działania dość podobne w całej Amazonii. Zażywanie ayahuaski służy głównie leczeniu. Podczas seansu wywar pije zarówno pacjent, jak i sam znachor. Obaj doświadczają wizji (często wspólnych wizji!), w których duchy, zwykle będące uosobieniami samej ayahuaski, dyktują im, jak ma przebiegać kuracja, i jakich szczegółowych ziół używać. Można powiedzieć, że ayahuasca w takich seansach działa jako zwierzchnik-dyspozytor innych ziół i stojących za nimi duchów. Drugim celem takich seansów jest wykrywanie klątw, uroków i innych magicznych "złośliwości", które są subtelnymi przyczynami chorób. Okazuje się, że często pewne osoby rzucają skuteczne, a nawet śmiercionośne, klątwy całkiem nieświadomie, nie zdając sobie z tego sprawy. (Myślę że tak się dzieje nie tylko w Amazonii.) Duchy-bóstwa ayahuaski potrafią i na takie przypadłości znaleźć odpowiednie remedium.
Seanse picia ayahuaski pod nadzorem curanderos odbywają się w nocy, w ciemnościach, w gronie co najwyżej kilku osób. Często biorą w nich udział tylko curandero i jego pacjent. Szałas - miejsce ceremonii - jest ukryty w lesie i nikt nie zagląda tam w innym celu - miejsce to stanowi tabu. Ważnym elementem tych ceremonii są icaros, pieśni śpiewane przez szamana, zwykle przy dźwięku grzechotek. Pieśni te są osobistą własnością szamana, i chociaż wszędzie są podobne, to każdy curandero używa własnych. Pieśni tych szaman uczy się bezpośrednio od ducha ayahuaski, podczas niezliczonych ceremonii picia wywaru, składających się na jego "terminowanie" w tym osobliwym fachu.
Najstarszym z nich jest religia Santo Daime. Kościół pod tą nazwą został założony w latach 30-tych przez Raimundo Irineu, murzyńskiego zbieracza kauczuku ze stanu Acre (przy granicy z Peru). Podczas ayahuaskowych sesji, w których Irineu brał udział pod okiem metyskiego szamana, objawiła mu się bogini, która przedstawiła się jako Królowa Lasu. Była odziana w błękitne szaty i nie różniła się od Maryi Panny z katolickich obrazów. Owa Pani powierzyła mu misję stworzenia religijnego ruchu, w którym wywar z psychotrii i banisteriopsis miał być sakramentem, a śpiewanie pieśni podobnych do icaros - główną częścią nabożeństwa. W obrębie tego kościoła wywar nazywany jest daime, co po portugalsku znaczy "daj mi" - albo po prostu "herbatą".
Twórcą wyznania zwanego Uniao do Vegetal (UDV), obecnie największej z tych grup, był inny zbieracz kauczuku, Gabriel de Costa ze stanu Rondonia (pogranicze z Boliwią). On również miał wizje, wzywające go do założenia kościoła opartego o picie "herbaty", zwanej jednak inaczej: hoasca. Było to w roku 1954. Jego zwolennicy wierzą, że "Mestre Gabriel" w poprzednim wcieleniu był królem Inków, który odkrył ayahuaskę i nauczył Indian, jak ją przygotowywać i używać.
Trzeci z halucynacyjnych kościołów, pod nazwą Barquinia, powstał w latach pięćdziesiątych założony przez grupę dysydentów z Santo Daime, którzy włączyli do swoich obrzędów elementy innej ludowej brazylijskiej religii - kultu opętania zwanego Umbanda.
Ayahuasca "oswojona" przez religie stała się czymś trochę innym niż kiedy była używana przez leśnych szamanów na odosobnieniach. Mniej ważne stały się indywidualne doświadczenia i duchowe przemiany, ważniejsze za to poczucie wspólnoty i przywracanie poczucia sensu życia w ramach religijnej społeczności. Tym bardziej, że halucynacyjne religie zapożyczyły sporo obyczajów i wyobrażeń zarówno od chrześcijaństwa, jak i od psychoterapeutycznych grup w rodzaju Anonimowych Alkoholików.
Ceremonie odbywają się już nie w ciemnościach, lecz w pełnym świetle; bierze w nich udział naraz nie kilka osób, lecz kilkadziesiąt lub kilkaset; miejscem spotkań nie są leśne miejsca mocy ale sale w wielkich miastach. Można by pomyśleć, że to już "nie jest to". Wciąż jednak dla wielu adeptów ayahuaskowe doświadczenia są wstrząsającym przeżyciem, często takim, które zmienia ich życie.
Nie zawsze wizje te są pozytywne i "niebiańskie" - nie zawsze otwierają się w nich drzwi do świata bogów. Ayahuasca potrafi również pokazywać negatywną stronę życia - ale, jak się wydaje, nigdy nie straszy piekielnymi wizjami na daremno.
"Po zażyciu "herbaty", położyłam się i zrelaksowałam. Zaraz potem moje ciało ogarnęły potężne fizyczne sensacje, które zaczęły się od silnego pobudzenia seksualnego. Miałam wizję, że moje biodra ogarniają płomienie, które falistym ruchem wznoszą się w górę wzdłuż kręgosłupa. Moja świadomość ciała zmieniła się - przybrałam postać lamparta. Byłam lampartem! Czułam się jak on czujna i naładowana siłą; zawierzyłam instynktom, nie przejmowałam się niczym. Ogień podniósł się aż do mojej piersi. Ujrzałam piękną kobietę, która - wiedziałam - była Maryją. Patrzyła na mnie najbardziej kochającymi oczami, jakie kiedykolwiek widziałam. W tym spojrzeniu była miłość skończona i bezwarunkowa. Moje serce otwarło się. Wtem ona stała się mężczyzną, i był to Jezus, ale oczy były te same. Potem oni znów stali się dwojgiem i stopili się ze sobą, łącząc się w pocałunkach i miłosnym objęciu. Kochali się - a ja w jakiś niemożliwy sposób byłam tego częścią, byłam w nich, a jednocześnie oni byli we mnie. Ich kochanie się przemieniło się w mieniący się, tańczący wiecznym tańcem symbol in-yang. Obraz ten wniknął w moje biodra, a ja zaznałam wiedzy o świętości seksu."
"Poszłam za inną struną, która poprowadziła mnie w głąb oceanu. Zobaczyłam tam gigantyczną purpurową amebę, i poczułam jej hipnotyczną moc, kiedy otwarła ogromne usta, gotowa połknąć wszystko co żyje. To stworzenie było czymś w rodzaju symbolicznej pierwotnej matki-waginy, która pożera i pochłania własne dzieci. świadoma niebezpieczeństwa, uciekłam od niej. Tymczasem ogień doszedł do mojej głowy, otwierając mi jakieś kanały w mózgu. Robiło się coraz gorecej i zobaczyłam, jak jacyś ludzie porywają mnie, aby mnie złożyć w ofierze na ołtarzu. Moje ciało ogarnęły płomienie i poczułam swąd palonego mięsa i zarazem parzący ból. I kiedy nic nie pozostało ze mnie, przebudziłam się do najwyższej rzeczywistości, którą będą nazywać Pustką. Nie było już Boga ni Diabła, bólu ni radości, za to poczucie Wszechobecności, Wszechmocy i Wszechwiedzy, będące zarazem czystą Rozkoszą, nieskończoną Miłością i wiecznym Istnieniem. To wrażenie było swojskie i zwyczajne, i była w tym świadomość, której chciało się śmiać z prostoty tego doświadczenia. Byłam poza formą, czasem i przestrzenią, powróciłam do naturalnego stanu umysłu. Miałam świadomość, że jestem Wszystkim-Co-Jest i zarazem częścią Całości."
"Kiedy wróciłam do własnego ciała, czułam głęboki, ale radosny ból, jakbym oto urodziła samą siebie. Otworzyłam oczy czując się odrodzona i pełna życia niby nowo narodzone dziecko."
W ostatnich latach Kościoły Uniao do Vegetal i Santo Daime przestały być tylko egzotyczną ciekawostką z brazylijskiego interioru. Walcząc z oporem władz, podejrzewających je o szerzenie narkomanii i pogaństwa, wysłały swoje misje do USA i Zachodniej Europy. Aby wziąć udział w ayahuaskowych ceremoniach, nie trzeba już jechać na koniec świata: halucynacyjne kościoły działają już całkiem niedaleko naszej zachodniej granicy.
Na podstawie:
Zródło: "Taraka";
pokrewne tematy: "Sex & Drugs & Violence", "Nadchodzi ayahuasca.
Tekst dostarczył: bujnos
Okolo tygodniowy ciag na MXE, nowa dostawa z 3,4-DMMC jako gratis. Swietne samopoczucie, lekkosc bycia i zycie bez stresu zupelnie.
PRZYGOTOWANIE
Codzienna depresja
Po ostatnim dekszeniu i raportach o kosmitach, delirium, piekle (https://neurogroove.info/trip/delirium-piek-o-kosmici-i-naprawianie-lini...) i pożegnaniu się z DXM (https://neurogroove.info/trip/nihil-novi-czyli-kiedy-prze-y-e-ju-wszystk...) nadal nie deksiłem, choć pokusa jest. Przeglądając [h], natrafiłem na rozmowy o odpowiedniku K-Hole osiąganym za pomocą DXM/DXO.
W miare dobry humor,popołudnie w domj
Wstęp
Na sam początek napisze że kontakt z benzo miałem nie raz,aczkolwiek kusiło spróbować tego sławnego klona,udało sie zdobyć,Nie spodziewałem sie fajerwerek
Ale do rzeczy
15:10 wrzucam pierwsze 0.5 i czekam na efekt
Dom, śpiący rodzice w pokoju obok. Świetny humor spowodowany tym, że dzień wcześniej miałem swojego tripa życia.
03.11.2008
Waga: 63 kg
Prelude
Komentarze
Ludzie nasza konstytucja daje nam prawo do wolności wyznania .Trzeba po prostu przenieść z Brazyli do Polski ten kościół i u nas zrobić odłam.Do takiego kościoła gdzie dostajesz kwasa zamniast opłatka yo chętnie byśmy poszli .Ludzie ponyślcie o tym!!!!!
nom,to jest mysl przez duze M,ale realnie patrząc wyznawców ruchu spotykałyby straszliwe reperkusje,czy jak tam...
Inwigilacja,areszty i tym podobne-ruch musi byc tajny a gdy podrosnie w siłę: trach!!- ujawnić się.haha :)