Regularne używanie marihuany może niemal podwoić ryzyko śmierci z powodu chorób sercowo-naczyniowych – wynika z najnowszej metaanalizy danych medycznych obejmujących blisko 200 milionów osób w wieku od 19 do 59 lat. Niepokoi fakt, że dotyczy ono również młodych osób, które do tej pory uważano za mniej narażone na takie zagrożenia.
Ryzyko zawału wzrasta o 29%
Badanie, opublikowane na łamach czasopisma Heart, budzi poważne wątpliwości co do powszechnego przekonania, że konopie są bezpieczną alternatywą dla tytoniu.
– To, co szczególnie zwróciło naszą uwagę, to fakt, że hospitalizowani pacjenci z zaburzeniami sercowo-naczyniowymi byli stosunkowo młodzi i nie mieli wcześniejszych chorób ani czynników ryzyka sercowego, typowych np. dla palaczy papierosów – zaznacza dr Émilie Jouanjus, farmakolożka z Uniwersytetu w Tuluzie i główna autorka badania.
Zgodnie z wynikami, w porównaniu do osób nieużywających marihuany, użytkownicy byli o 29% bardziej narażeni na zawał serca i o 20% – na udar. Ryzyko zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych było u nich niemal dwukrotnie wyższe.
W Stanach Zjednoczonych już w 2022 roku odnotowano, że więcej osób sięga po marihuanę niż po tradycyjne papierosy. Jednak mimo legalizacji w wielu stanach i rosnącej akceptacji społecznej, naukowcy coraz głośniej ostrzegają przed jej skutkami zdrowotnymi.
– To jedno z największych badań analizujących zależność między używaniem marihuany a chorobami serca – podkreśla dr Lynn Silver, epidemiolożka z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco i współautorka komentarza redakcyjnego towarzyszącego publikacji.
Wnioski z niego są alarmujące. Marihuana to nie jest neutralna substancja. Nasz system regulacyjny musi przestać traktować ją wyłącznie jak źródło zysków, a zacząć jak realne zagrożenie zdrowotne.
dr Lynn Silver, epidemiolożka z Uniwersytetu Kalifornijskiego, cytowana przez CNN
„Naturalne” nie znaczy bezpieczne
W analizowanych badaniach nie precyzowano, w jakiej formie badani spożywali marihuanę – czy ją palili, waporyzowali, przyjmowali jako koncentraty czy jadalne produkty. Jouanjus zauważa jednak, że większość z nich prawdopodobnie paliła marihuanę, co według ekspertów generuje podobne ryzyko jak palenie tytoniu.
Spalanie dowolnej substancji – czy to tytoniu, czy marihuany – wytwarza toksyczne związki, cząstki stałe i kancerogeny, które mają szkodliwy wpływ na organizm. Mit o „naturalności” marihuany jako gwarancji bezpieczeństwa jest błędny i niebezpieczny.
dr Beth Cohen, profesor medycyny z UCSF, cytowana przez CNN
Nawet produkty jadalne zawierające THC mogą być szkodliwe. W maju 2025 roku opublikowano badanie wskazujące, że osoby spożywające THC w formie ciastek czy żelków miały upośledzoną funkcję naczyń krwionośnych. W przypadku użytkowników palących marihuanę była ona obniżona o 42%, a u osób przyjmujących THC doustnie – aż o 56% w porównaniu do grupy kontrolnej.
„To zupełnie inna substancja niż jointy z lat 70.”
Kolejnym poważnym problemem jest stale rosnąca zawartość THC w dostępnych produktach. – Dzisiejsze koncentraty sprzedawane w Kalifornii mogą mieć 80–99% THC. To zupełnie inna substancja niż jointy z lat 70. – zauważa Silver.
Badanie z 2022 roku wykazało, że używanie marihuany o wysokim stężeniu THC czterokrotnie zwiększa ryzyko uzależnienia od tej substancji. Według CDC, aż 30% użytkowników marihuany w USA cierpi na zaburzenie używania konopi (ang. cannabis use disorder).
Eksperci apelują o większą świadomość społeczną i medyczną dotyczącą potencjalnych szkód wynikających z używania marihuany. Ostrzeżenie kierują nie tylko do młodzieży, ale też starszych grup wiekowych, które sięgają po nią np. w celach terapeutycznych.
– Jeśli mam 60 lat i ryzyko choroby serca, to używanie marihuany nie jest dla mnie bezpieczne – przestrzega Silver. – Znam przypadki pacjentów z przebytym zawałem czy udarem, którzy palą marihuanę na sen i nie mają świadomości, że mogą tym pogłębiać swoje problemy zdrowotne – dodaje.
Choć marihuana zyskała miano „mniej szkodliwej używki”, nowe dane każą poważnie zastanowić się nad jej wpływem na zdrowie publiczne. Naukowcy podkreślają, że konieczna jest nie tylko zmiana postrzegania tej substancji w społeczeństwie, ale również wprowadzenie bardziej rygorystycznych przepisów dotyczących jej promocji.