2. Zaledwie 1/4 grama metamfetaminy + ćwiartka wódki - niby niewiele, ale o mało nie zemdlałem, leżąc we własnym łóżku (niedokrwienie kończyn, twarzy, kołatanie i arytmia serca, walka z własnym ciałem, aby nie skończyło się pogotowiem i szpitalem, obok smacznie śpiący, niczego nie podejrzewający rodzice).
3. metamfetamina + mefedron + MDMA w krysztake + alkohol (ilości nie pamiętam, ale na pewno były spore) - wycieńczenie i odwodnienie organizmu do tego stopnia, że nawet wyjście do kibla było ponad wszystkie siły, cały praktycznie dzień płaczu i zarzekanie się, że to już koniec z Dragami na zawsze.
(sytuacja: zakończenie długiej i dużej imprezy muzycznej, stare magazyny w pewnym polskim mieście, dużo dobrego techno)
(mój stan: około dwie doby bez minuty snu i z dużą ilością pracy przemieszanej z imprezowaniem (współorganizowałem i trzeba było ogarniać ten burdel), praktycznie pusty żołądek, mnóstwo alkoholu, nikotyny i mj)
i nawet zaczynam się żegnać, ale okazuje się że podchodzi M i mówi:
M: heja mam tu jakąś tabletę ale już nie mam ochoty, chce ktoś?
ja: yyy, eee...
A: nie, dzięki
ja: a chuj, pewnie!
Tableta okazała się czymś trochę podobnym do emki (ale jakoś bardzo mało empatii). Nagle znalazły się siły na baunsy - niewiele pamiętam ale to dobre wspomnienia, bo chyba bawiłem się zajebiście - A mówił że żałował że nie wziął, pamiętam tylko urywki rozmów z ludźmi pytającymi czy mam coś jeszcze i jakiegoś typa mówiącego do laski żeby patrzyła i się uczyła jak się tańczy. Morał - brak snu, zmęczenie, post i losowe substancje to może być super sprawa. Oczywiście odradzam wszystkim takie nieodpowiedzialne zachowania! :old:
1) 3mg klonazepamu -> 2 piwa -> pół grama mj -> 200mg MDMA -> słoik palenia -> 150mg MDMA -> 5mg 2C-B -> 5mg klonazepamu -> X alkoholu -> 450mg kodeiny
2) 30mg klonazepamu -> 16mg alprazolamu -> 5 piw -> 20mg diazepamu -> 20mg zolpidemu
3) 30mg klonazolamu -> 5mg etizolamu -> 200ml wódki -> x marihuany -> 4 piwa -> 200mg MDMA -> dimenhydrynat 300mg -> 5mg olanzapiny -> X kodeiny
W przypadku 1 i 3 skończyło się zerwanym filmem na około 24h, podczas których działy się dziwne rzeczy. Trudno mi określić co dokładnie miało miejsce w scenariuszu nr 1. Wiem tym, że trzepali mnie w okolicznym spożywczaku, powiedziałem typowi ze sklepu, że mają na stanie mak o wysokiej zawartości alkaloidów opioidowych, którym można się ugrzać. Nigdy więcej nie poszedłem do tego sklepu, do dziś mi wkurwę wstyd. Po opakowaniach tjokodinu wiem też, że byłem w przynajmniej trzech aptekach. Ciekawe jak wyglądały transakcje, skoro ledwo stałem na nogach. W kombinacji nr 3 skończyło się czymś w rodzaju nieudanej próby samobójczej, kolega znalazł mnie nieprzytomnego w kuchni z odkręconym gazem. W międzyczasie (nie wiem czy to było przed czy po tym nieudanym samobóju) pojechałem na uniwersytet i miałem zamiar iść na ćwiczenia. Dzięki bogu spotkałem znajomego który doradził mi, żebym wrócił do domu i się przespał. Jakbym rzeczywiście wbił w tym stanie na zajęcia, mogłaby się skończyć moja kariera w tej uczelni.
- Tygodniowy ciąg na amfetaminie, pełen roboty i nauki na studiach. W stanie skrajnego wyczerpania, na zjeździe amph, poszło 20mg hydroksyzyny, 2 piwa i blant niezłego palenia.
Niby mało spektakularny miks, ale to był jedyny raz kiedy miałem tak realistyczne halucynacje. Pomijając takie oczywistości jak to, że 'oni wiedzą', 'ktoś mnie obserwuje', czy to, że mijając ludzi na ulicy, wiedziałem, że każdy z nich rozmawiał o mnie, po zapaleniu zrobiło się znacznie bardziej zabawnie. Spałem w pokoju gościnnym w akademiku i przez całą noc byłem pewien, że za ścianą musi być jakiś klub studencki, w którym odbywa się koncert metalowy. Słyszałem te ciężkie riffy i uderzenia perkusji, słuchałem zafascynowany i byłem w stu procentach przekonany, że to to. Dopiero nad ranem okazało się, że ten koncert metalowy to w rzeczywistości dźwięk samochodów przejeżdżających za oknem. Do tego w głowie zaczęło mi się odtwarzać POL-SKA-A-BIAŁO-CZE-RWO-NI, w jakimś stadionowym wykonaniu, i byłem autentycznie przekonany, że tak powinien brzmieć nasz hymn państwowy.
- zejście po X amfetaminy -> 80mg baklofenu -> 8mg flubromazepamu -> 5mg diazepamu -> kilka luf marihuany -> 200mg wódki -> jakieś piwa -> blackout -> 50mg baklofenu -> amfetamina
Jedyny raz, kiedy zdarzyło mi się prowadzić rozmowę z nieistniejącą osobą. I co najlepsze, zdawałem sobie sprawę z tego, że mój rozmówca nie istnieje, ale mimo to czułem się tak dobrze, że miałem na to wyjebane. Niestety w pewnym momencie mnie odcięło i zasnąłem w dziwnej pozycji. Ta sytuacja miała miejsce w domu babci, która znalazła mnie odłączonego. Nie wiem czemu się nie połapała, że byłem naćpany :nuts: W każdym razie po takim kombo depresantów moja świadomość była naprawdę ograniczona do minimum, dopiero po kresce fety zrobiło się mega euforycznie.
- 8mg flubromazepamu -> PST z 750mg maku bez tolerancji -> kilka szklanek whisky
Jedyny raz kiedy autentycznie zapominałem o oddychaniu. Na początku próbowałem siedzieć przed komputerem, ale szybko się okazało, że to zbyt wiele. Po chwili nawet cicha muzyka zaczęła mi przeszkadzać, więc ją wyłączyłem, zgasiłem światło i ujebałem się na łóżku. Przez kolejne kilka godzin leżałem w ciemnym pokoju, co chwilę przypominając sobie, że w dobrym tonie byłoby nie zapominać o oddychaniu. Kilkanaście godzin później musiałem załatwić pewną sprawę w urzędzie, gdzie musiałem dotrzeć metrem. Podczas podróży kilkukrotnie opadała mi głowa i budziłem się 2-3 przystanki później. Nigdy więcej nie udało mi się zgrzać do tego stopnia.
1) 55 świeżych łysic, pierwsze starcie z psylocybiną
2) 80mg 4-AcO-DMT i kilka gram marihuany
3) 225mg DXM -> 10mg 4-AcO-DMT -> 10mg 2C-B -> marihuana
4) kilka kresek etylofenidatu -> mj -> 0,5mg 25C-NBOMe -> 3oomg MDMA -> piguła o nieokreślonej zawartości MDMA -> marihuana -> amfetamina
5) 40mg MXE -> 25mg 4-AcO-DMT -> marihuana
Ciężko napisać coś konkretnego, bo psychodeliki to jednak zupełnie inna bajka niż ujebanie benzosami, opioidami czy stymulantami. Każda z tych sytuacji była na swój sposób piękna, chyba szczególnie zapadł mi w pamięć miks nr 5. To był mój pierwszy raz z metoksetaminą i pierwszy miks dyso + sajko. Nigdy nie byłem aż tak daleko - patrząc na kolegę widziałem jego dwie głowy, zamiast drzwi widziałem zębate koło mieniące się wszystkimi możliwymi kolorami. W pewnym momencie obraz podzielił mi się na cztery klatki, z których każda wyglądała odrobinę inaczej. To było zdecydowanie ciekawe doświadczenie, jednocześnie obserwować cztery razy to samo
WhatsNewInBaltimore pisze:Nie wierzę. Teraz jestem w 100% pewien, że jest ktoś na tym forum, kogo znam w rzeczywistości.FlyingJaw pisze:Ona leżała rozebrana w łóżku, ja nago stałem nad biurkiem miziając je od lewej do prawej i podziwiając piękno drewnianego biurka.
Nie mogłem się skupić na misji, jak Ne biurko to żyrandol. Nie zaliczyłem, ale to był jeden z najprzyjemniejszych tripów.
Dla upewnienia się: Masz popierdoloną siostrę?
Żeby nie wychodzić poza ramy tematu: Do jednej z grubszych sytuacji zaliczam pewien styczniowy wieczór 2015 r., gdy upiłem się w pubie. Matka zbierała o 2:00 w nocy moje zwłoki z chodnika przez domem, zeszła na dół, gdyż intuicja podpowiedziała jej, że coś złego się ze mną dzieje. Cud, tyle że z dala od Wisły.
Coooo?! :cheesy: kim jesteś ziomek? :hug:
Pewien wieczór u kumpla, który podarował mi i pewnej osobie (chyba komuś kogo cytuję) po gwiazdce na łeb. Wejście było przyjemne, chyba leciał jakiś mecz, bo oglądałem go z nosem w telewizorze, po czym wyszliśmy w plener. Śmiesznie, skakalismy poćpani po ulicy, aż urwał się film do momentu, gdy na pasach zobaczyliśmy kobietę w koszuli nocnej, która stała na boso i mówiła, że na Orlen jedzie ciężarówka bez kierowcy. Nie wiedziałem czy to prawda czy ta gwiazda mnie przeniosła w jakiś inny wymiar, ciężko było mi wtedy powiedzieć co było prawdziwe, a co nie. Okazało się, że ta babka stała tam naprawdę. Od tego momentu bylo mrocznie, zla podroz zostala aktywowana i w ogole przejebane.
Po czym teleport na twierdzę, widok na całe miasto nocą, piękna lampa, która chyba przypadkiem połamalem i schody. Taaak! Długa ścieżka w dół po schodach, które wtedy wydawały się nam tak strome, że z kumplem trzymalismy się siebie nawzajem schodząc powoli krok po kroku. Potem kolejny teleport niedaleko domu kumpla, mieliśmy iść na plac zabaw, gdy przechodząc obok niego widzieliśmy huśtawki, na których jakby duchy się huśtaly, wszystko było takie mroczne. Stwierdziliśmy, że uciekamy do domu.
Koniec :huh:
Siedzielem 4h rozmawialem z balonem ubieralem go itp
I moj ulubiony tekst ktory stworzylem w zyciu
" tej czapeczce zimno w balonik"
Bylo to dobre 5 6lat temu, ale nie zapomne nigdy :)
Kiedys jak mialem ze 13 lat gimba , 1 lufki itp ujarany poszedlem do domu
Poszedlem , polecialem jak f16 strzelajac w rodzicow z samo naprowadzajacych rakiet, wydajac przy tym sporo dzwiekow, po czym wyladowalem wyjelem karton ze smietnika i sie nim przykrylem i na srodku kuchni poszedlem spac. Dzieki bogu rodzice zrzucili to na alkohol xd
Czemu juz teraz nie ma takich fajnych jazd xd
Kiedys przepilem spida, szkoda opowiadac.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mozg-jointy-1000.png)
„Tysiąc jointów później” – co naprawdę dzieje się z mózgiem stałego palacza marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news/klefedronfabrik5.jpg)
Polski narkobiznes zwiększa zasięgi. Czarny rynek domaga się towaru
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/egipt.jpg)
Alkohol miał swój udział w powstaniu złożonych hierarchicznych społeczeństw
Alkohol towarzyszy nam od tysiącleci. Używały go wszystkie wielkie cywilizacje. Znali go Majowie, Egipcjanie, Babilończycy, Grecy, Chińczycy czy Inkowie. Odgrywał ważną rolę w ceremoniach religijnych, wciąż jest ważnym elementem spotkań towarzyskich. Był środkiem płatniczym, służył wzmacnianiu i podkreślaniu pozycji społecznej. W najstarszym znanym eposie literackim „Eposie o Gilgameszu” jednym z etapów ucywilizowania Enkidu – który symbolizuje tam dziką naturę, niewinoość i wolność – jest wypicie przezeń piwa.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/3-453330.jpg)
CBŚP z Łodzi zlikwidowało dwa laboratoria syntetycznych narkotyków
Zgarnęli klofedron o wartości ponad 25 mln PLN.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/1460x616.jpg)
77-letnia cudzoziemka oskarżona o produkcję narkotyków
Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 77-letniej obywatelce Rosji, która miała na swojej posesji uprawiać konopie indyjskie i wytwarzać z nich narkotyki. Na poddaszu jej domu znaleziono 19,5 kg suszu i 197 sadzonek ziela konopi.