Więcej informacji: Morfina w Narkopedii [H]yperreala,Heroina w Narkopedii [H]yperreala
10 czerwca 2025DobryWujas pisze: @Blackmalt Jak już bierzesz tyle. Chociaż pamiętam jak szybko ja dotarłem kiedyś do 250mg na strzał i to było mniej niż miesiąc. Wykończą Cię koszty finansowe, pierdolenie się z tabletkami o czym tutaj wspominasz i podawanie sobie mnóstwa śmieci do instalacji. Przejdź na heroinę i już będziesz podawał około ćwiary, 300mg na raz. Rozwiązaniem są mixy z fentanylem bądż sam fentanyl. Ale do niego nigdy nie zachęcam ze względu na moc i chujowe działanie niczym wyciągnięte z jakiegoś neuroleptyka.
Ewentualnie heroina z dobrym benzo jak midazolam zbiłoby tę tolerancje na tyle że te dawki byłyby akceptowalne.
10 czerwca 2025gazyfikacja plazmy pisze: Ja wtedy miałem wyjebane, często wpuszczałem mętny syf do instalacji, źle przefiltrowane opium, czy MST właśnie. Nic mi się nie stało, bo widocznie nie wygrzałem wystarczająco dużo, sporo osób ma problemy od pukania MST.
Dzięki temu po detoksie przez pierwsze dwa miesiące biorę jedną tabletkę morfiny 200mg dziennie podzieloną na dwa strzały. Jak dobrze idzie to kolejne dwa miesiące biorę dwie dziennie, po jednej na strzał i jestem nawet zadowolony. Jak przestaje działać jakbym chciał to robię detoks i wracam do punktu pierwszego.
To już nie te czasy, że dziennie zużywałem 3-4 tabletki. Finansowo było ciężko, a efekty mało zadowalające. Dorzucam i tak do tego klony i pregabaline, dzięki czemu dłużej mogę cieszyć się efektami.
Trzeba czasu żeby nauczyć się cieszyć z małych dawek (względem tolerki oczywiście, bo przerobione mst 200 na jeden strzał to mało nie jest :P).
Gdyby był prostszy dostęp do heroiny to może bym się przerzucił, ale z drugiej strony tej substancji już nie potrafię tak kontrolować. Natomiast fenta próbowałem, ale z wielu przyczyn wolałbym w to nie wchodzić.
Raz w szpitalu podali mi morfinę i coś na sen na raz. Gdy się obudziłem już było całkowicie po efektach psychicznych(czyli podejrzewam, że po podaniu morfiny minęło ponad 6h). Możliwe, że podali mi samą morfinę, a byłem tak wykończony, że zasnąłem. Ale na 100 % to była morfina. Gdy się obudziłem z efektów miałem tylko mega mocną depresję oddechową. Było tragicznie, nie mogłem złapać oddechu, dusiłem się i czułem się jakbym miał zaraz umrzeć. Atak paniki okrutny. Jest to wręcz nie do opisania jak fatalnie się czułem.
Czyli wcześniejsze info przeczytane w internecie się sprawdza: o świadomej depresji oddechowej i atakach paniki.
No dobra...
ale to było już całkowicie po peaku.
Kiedyś słyszałem od kolegi, że jak walił fenantyl to miał stan w którym rzeczywiście chciał umrzeć i sprawiało mu myślenie o tym ogromną przemyślność.
Główny obraz agonii jaki widzę przez przedawkowanie opioidów i chciałbym, żeby tak to właśnie wyglądało to np. śmierć. lil peepa (fenantyl jak coś), gdzie cały czas byli koło niego znajomi, a on po prostu leżał, noodował i po jakimś czasie się skapnęli, że się nie rusza i nie oddycha. Przed zgonem zupełnie nie dawał znaku, że coś jest nie tak.
Wygląda na bardzo spokojną śmierć.
Czy ktoś ma więcej przykładów jak to wygląda? Bo póki co mam jeden swój, który potwierdza świadomość depresji oddechowej i prowadzi do paniki(przypominam , że po przebudzeniu byłem dawno po jakimkolwiek działaniu morfiny, a właśnie tutaj tkwi kwintesencja tego pytania i stanu). A z drugiej osoby, gdy są w spektrum pekau z tego co można wywnioskować totalnie nie zwracają uwagi na ten śmiertelny objaw i go podświadomie ignorują. Prawdopodobnie nie odczuwając nawet, że spłyca im się oddech.
Sam stosowałem morfinę doustnie przez ponad 2 lata. Nigdy nie zaznałem depresji oddechowej. Ale ja brałem bardzo małe ilości. W dodatku doustnie, gdzie wchłania się tylko bodajże 30 %.
Dorzucam tutaj link do pytania o oralną dawkę śmiertelna mst, która według moich doświadczeń chyba nie istniej.. Miałem okres w którym ostro tzn. śmiertelnie, o kilkadziesiąt procent przedawkowałem LD50 majki oralnie. I nic. Chciałbym wiedzieć czy to możliwe, że nie ma śmiertelnej dawki morfiny p.o. i przede wszystkim dojść już naukowym dowodami dlaczego tak jest? Wszystko dokładnie wytłumaczę w tym wątku pod tym linkiem:
Pytam głównie dlatego, gdyż mój najbliższy przyjaciel właśnie w ten sposób parę lat temu zmarł. Mieliśmy się spotkać dzień przed, właśnie walić majke(która on zakupił, a ja miałem płacić za airbnb żarcie itp). To miał być jego nie wiem: z 4-6 raz. On mial mnie nauczyć pierwszy raz podać IV, gdyż zawsze brałem doustnie(do tej pory nie brałem IV, mam bardzo niski próg bólu i jakoś się boje, że nie będę miał kontroli nad ciałem).Tego dnia przestał odpisywać, mimo że wieczorem wcześniejszego dnia jeszcze normalnie rozmawialiśmy. Byłem lekko poirytowany, bo byliśmy umówieni, airbnb wynajęte itp. Nie miałem kontaktu do nikogo z jego bliskich, więc jedynie byłem wkurwiony, że mnie olał i straciłem hajs. Ale czułam się cały czas dziwnie, bo znaliśmy się kawał czasu. I dziwne, że ktoś po paru latach
przyjaźni mnie ghostuje. Tolerkę mieliśmy jak nowicjusze. On kupił 400 mg na spotkanie ze mną i 200 sobie na wieczór.
Różniliśmy się podejściem diametralnie. Ja zawsze nowe substancje sprawdzam wszystko dokładnie głównie na psychonautwiki i wolę walnąć low-medium dawkę, niż się przejechać. Versus on, który zawsze się boi, że za słabo klepnie. Często nawet bez sprawdzenia dawek, tylko tak "na oko". No i trafił na złą grupę substancji z takim podejściem.
Pod wieczór totalnie nie wiem co mnie naszło, ale wydało mi się dziwne, że tyle się znamy i nagle mnie ghostuje. Wieczorem już zrezygnowany , ale z ciekawości wpisałem jego imię, nazwisko i miejscowość w duckduckgo. O dziwo wyskoczył właśnie nekrolog z tamtego dnia. Jędrzej W. odszedł w wieku 19 lat. Martwi mnie i bardzo ciekawi, czy chłopak cierpiał. Z drugiej strony mógł poprosić o pomoc kogoś, że się dusi, nie wiem ile taka depresja w zaawansowanym stadium trwa, zwłaszcza gdy jesteś na bombie. Można tylko gdybać. Co tak naprawdę się stało i jak to wyglądał tego nie wie nikt.
W głębi duszy liczę, że to była po prostu przyjemna śmierć.
Pytanie ma na celu charakter personalny, ale też wnikliwy, z żalu, niedostatku informacji (jego rodzina nic nie wie, poza tym, że rano znaleźli go nieżywego) i z ciekawości czy chłopak odszedł spokojną śmiercią, czy mocno cierpiał. Bo umierając w ten sposób czując się jak ja w szpitalu z tak ciągnącą się świadomością możliwej śmierci i praktycznego braku oddechu to jest koszmar. Mocno liczę na to, że w okolicach peaku opioidowego główny nurt fazy i jego przyjemność przysłaniają takie detale. Dlatego ogromnie ciekaw jestem waszych doświadczeń i opinii.
Pozdrawiam.
Przeniesiono —
Sam się dwukrotnie omyłkowo prawie przekręciłem przez opioidy. Raz dopiłem za dużo metadonu, a raz dostrzeliłem niepotrzebnie drugi raz 100mg majki, a miałem podkład z benzo.
Ogólnie zasada przy 'zabijaniu się' jest taka, że jak ktoś rezygnuje z życia to idzie, zabija się i koniec pierdolenia. Łyka co ma łyknąć ale najczęściej to sie wiesza, bo zatrutego to jeszcze przypadkiem odratują.
Ja jakbym miał się zabić to bym łyknął morfiny za wszystkie oszczędności, 30 min później 2g w kabel i skoczyć by sie powiesić strzelając sobie jednocześnie z czarnoprochówy w łeb. Żeby mieć pewność xD.
Jak jest inaczej to jest to wołanie o pomoc. Co z resztą jest dobre.
Ja jak po jednym z moich wyczynów alfowych trafiłem do psychuszki 1 z 3 pobytów. To był taki Damian chyba mu było. No tak 2005 rocznik około. Ze szramą taką na tętnicy szyjnej. A ja sie go jak debil pytam "co? Ktoś Ci chciał gardło poderżnąć?" Ale dzień wcześniej w pasach leżałem wybaczcie mi xd nie skumałem ocb. Fajkami mnie czestował, spoko spoko sie gadało jak z małolatem.
Dostał tylko możliwość odwiedzin i ktoś mu blister mstków 200 podrzucił. A to ćpun nawet nie był. I po dzieciaku. Bo zjadł to w nocy a rano trup.
Z resztą kurwa jaką desperacje trzeba mieć żeby samamu sobie chcieć gardło poderżnąć, ja pierdole.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/psyloszwajcaria.jpg)
Szwajcaria – jedyne miejsce w Europie z legalną terapią psychodeliczną
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jurekpatryk.jpg)
Ćpali po 96 godzin, żeby cokolwiek poczuć. Fragment mocnego reportażu Patryka Jurka
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mjleaves.jpg)
Polska zmaga się z "treatment gap". Psycholog: etykieta ćpuna blokuje dostęp do pomocy
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/mississauga.png)
Szajka z Mississaugi kradła mleko dla niemowląt by kupić narkotyki. 11 osób aresztowanych
Peel Regional Police poinformowała, że po czteromiesięcznym dochodzeniu udało się rozpracować zorganizowaną grupę przestępczą, która zajmowała się kradzieżą produktów dla niemowląt i ich wymianą na narkotyki. W sprawie postawiono zarzuty 11 osobom.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/pippismoking.jpg)
Legalizacja marihuany a młodzież: Nowy raport z USA obala mity
Czy legalizacja marihuany dla dorosłych sprawi, że nastolatki zaczną masowo po nią sięgać? To jeden z najczęstszych argumentów przeciwników zmian w prawie. Najnowszy, obszerny raport federalny ze Stanów Zjednoczonych pokazuje coś zupełnie innego. Użycie marihuany przez młodzież nie tylko nie rośnie, ale w niektórych grupach nawet spada. Czas przyjrzeć się faktom.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marihuana-i-psychodeliki-leczenie-zaburzen-odzywiania-860x484.jpg)
Marihuana i psychodeliki oceniane najwyżej w leczeniu zaburzeń odżywiania
Czy marihuana i psychodeliki mogą zrewolucjonizować leczenie anoreksji i bulimii? Nowe badanie opublikowane przez Amerykańskie Towarzystwo Medyczne (AMA) wskazuje, że pacjenci oceniają konopie i klasyczne psychodeliki jako najskuteczniejsze substancje w łagodzeniu ich objawów.