Alkaloid opium - metylowana pochodna morfiny.
Więcej informacji: Kodeina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 88 • Strona 8 z 9
  • 810 / 189 / 0
Zapomniałem o tym wspomnieć. Ameryka już to sprawdziła. Ucięła oxy i mają fentanyl.
  • 42 / / 0
Witam mam pytanie: po jakim czasie podbijanie kody prometazyna przestaje działać lub wytwarza się duża tolerancja na difke
  • 77 / 4 / 0
Odnosząc się do recek na kode, tego, że to prosta droga do wjebiania się w cieższe opio i ogólnie jej branie, to uważam, że np mi mogłaby ta recka pomóc nie brać. Wiadomo, można myśleć, że siebie sama oszukuję (tak oszukuję)(tak, wezme to pewnie jeszcze nie raz). Czemu by mi pomogła? A no dlatego, że jestem cienką pizdeczką i się boje kręcić z receptami. Ceny recept załatwianych na telegramie czy tumbrl są też dla mnie przeszkodą więc już mam dwa powody, aby skończyć z tym syfem na całe życie. Czy jest się łatwo wjebać w opio? No oczywiście, że jest (tak, nie odkryłaś ameryki Pola). Sama mogę przyznać, że gdyby nie brak kasy, lenistwo i lekki moralniak, że znowu wziełam i obawy, że farmaceuta bedzie podejrzliwy i/lub poinfurmuje mamusie(i wsm dobrze, bo dziecko ćpun to wstyd) to bym poszła dzień po waleniu po kolejną paczkę. Ta radość z fazy, ciepełko, uczucie chodzenia po chmurce wbija się w łeb i człowiek podświadomie za tym tęskni waląc nawet raz na dwa miesiące. W tym czasie (u mnie tak jest) przerwy są głody, kryzysy i szatańskie namawianie samej siebie any sobie kupić i ulżyć, albo rozpaczliwe błaganie, aby już dać spokój organizmowi i psychice. To wszystko zagłuszam wyobrażeniem sobie fazy i słcuhaniem piosenek o tym jak narkotyki poryły łeb (tak, jest to Tonciu)(cringe nie cringe, ale mi pomaga)(nie, nie jestem tą zjebana borderkitty tonciarą).

Podsumowując. kodeina jest za łatwa do zdobycia i recepta może być przydatna pomimo tego, że sama sie buntuje wewnętrznie na myśl o tym
I'm a fan of pro-ana nation
I do them drugs to stop the f-food cravings

~Lana Del Rey "Boarding school"
  • 412 / 160 / 0
wczorajnarcovoyage13 pisze:
Program kodeinowy to taki luźno zarzucony wytwór mojej wyobraźni. Nie sprawdzałem czy ma to jakikolwiek sens. Jeśli nie, to wyprowadźcie mnie z błędu.
Ciężkie by to było do realizacji, a tym bardziej obecnie gdzie idzie kupić tę kodę bez recepty.
Mi akurat to, czy kodeina jest na receptę czy nie, nie robi żadnej różnicy, bo używałam jej sporadycznie (max 2x w roku) i dla mnie ona nie daje żadnego uczucia, do którego chciałabym wracać. Bardziej była sposobem na radzenie sobie z kryzysami większymi, a do wyskoków z kodeiną i tak przyznawałam się od razu lekarzowi i dawał mi inne leki na radzenie sobie z kryzysem, bo wychodzi z założenia że jak już biorę coś w co można się wjebać to woli mieć nad tym jakąkolwiek kontrolę, żeby uniemożliwić mi uzależnienie (a przypominam, że u mnie stwierdzenie uzależnienia od leków wyklucza mnie z pracy co też pomagało zawsze zachować umiar w eksperymentach z różnymi substancjami).
  • 1662 / 559 / 0
Takie ograniczenie głównie by pomogło przez to, że jedną z lepszych metod na głód jest przeczekać. Nie walczyć, tylko np powiedzieć sobie: "pójdę kupić ale dopiero za godzinę" — i po godzinie często już odpuszcza. Było o tym ostatnio na kanale serio proste na YT, warto zerknąć. U mnie takie ograniczenie sprawdza się dobrze w przypadku stimów. Jak mam kryształ to walę do końca torby, wiadomo, a jak mam opcje napisać do dilera i mieć temat za godzinę, to choćbym na rzęsach stanął, dłużej niż 7-10 dni nie wytrzymam żeby tego nie zrobić. Odkąd sprawiłem tak, że nie mam już kontaktów, to w ogóle nie mam na to gówno ciśnienia. Fakt, mógłbym łazić po mieście i szukać dojścia, ale ryzyko że nie znajdę albo będzie chujowe. Fakt, mógłbym zamówić z Internetu, ale nie dość że musiałbym kupić więcej za większą kwotę czego nie chcę, to dochodzi właśnie czynnik, że miałbym to za dwie doby lub więcej, a jak już bym chciał mieć, to tu i teraz. I właśnie z tych powodów nigdy nie zamówiłem ćpania przez Internet. A jestem niemalże pewien, że gdyby zaraz obok mnie pojawił się handlarz, to nawet nie mając kasy bym z nim ustalał, że oddam 2x więcej jak przyjdzie mi przelew, byleby mi dał tu i teraz.

Tylko że zapewne część jak nie większość kodeiniarzy by po prostu zaczęła wtedy łazić po alkohol czy shoty indica albo nauczyła się robić kota, nie oszukujmy się.

Jakiekolwiek wprowadzenie limitów typu dwie paczki na miesiąc albo preparaty tylko łączone będzie przez ćpunów obchodzone. Skończony alkoholik pije denaturat, kodeiniarz wali sulfogwajakol albo oddziela od NLPZ prostą ekstrakcją. Limity też po chuju, bo pamiętam jak sam potrafiłem stać pod jakąś apteką godzinami aż ktoś obcy się zgodzi mi kupić i jesteśmy wszyscy do tego zdolni, żeby grzać, taka prawda. Zresztą pojawiłby się rynek wtórny i od chuja ludzi by po prostu kupowało swoje 2-3 paczki miesięcznie tylko po to, żeby je odsprzedać ciśnieniowcom kampiącym pod nocną apteką.

Thiocodin to i tak jest szemrane połączenie, bo to substancja wykrztuśna wraz z hamującą odruch kaszlu. Ustawa która ograniczyła sprzedaż jednorazowo do ilości miligramów równej dużemu Thiocodinowi pokazuje, że ta zmiana prawna miała na celu tylko sprawiać pozory, a lobbying jest tutaj mocny i raczej to nie przejdzie już dalej. Teoretyzować sobie możemy, fajnie by było, sam tak uważam choć generalnie jestem za liberalizacją rynku, ale możemy sobie tę zmianę zostawić w sferze marzeń.

Ciekawe rozwiązanie jest też w aptekach Gemini, na stanowiskach są kamery a kiedyś na pewno widziałem jeszcze mikrofony. Tam żaden farmaceuta nie ma jaj sprzedać dwóch paczek. Gdyby tylko takie apteki były nocne, to pewnie część lodziarzy by dała sobie spokój, ale ogółem jestem przeciwny takim rozwiązaniom.

Prosta ulotka dająca do myślenia dołączona do opakowania, wydawana oddzielnym ruchem ręką i głośno mówiący farmaceuta proszę mi tutaj podpisać że jest pan świadomy zagrożenia związanego z nadużywaniem tego leku to byłoby trochę lepsze rozwiązanie, bo najmniej inwazyjne — choć też nie dające aż tak dużych efektów. Nierealne zmniejszenie ilości w opakowaniu do np 90 mg też by troszkę to ograniczyło. I bardziej bym to widział jako zbiór takich małych zmian, dające większy sumaryczny efekt. Reszta rozwiązań wydaje się nieskuteczna lub nierealna.
  • 299 / 88 / 0
Skutecznosc bedzie taka jak umieszczanie zdjec zmian nowotworowych w jamie ustnej na paczkach papierosow,

Mysle ze kluczem do odstawienia opio w ogole jest zrozumienie po pierwsze po co sie to bierze, po drugie, ze to swie;tny narkotyk na przeczekanie, jednoczesnie obarczony zasadnicza wada - nie ma potrzeby podejmowania prob zmiany sytuacji/przepracowania problemow, bo poki sie bierze to nie trzeba, wystarczy przygrzac i bedzie ok, chocby bylo niewiadomo jak zle.

I tej prostej prawdy brakuje we wszystkich pogadankach na temat opioidow, co najwyzej mowi sie o enigmatycznej euforii... takie przedstawienie imo powoduje tylko wiekszy efekt wow przy pierwszym kontakcie rekreacyjnym u osob, ktorym opio zalecza jakiekolwiek deficyty/niezadowolenie ze swojego polozenia/ogolnie pojety weltschmerz.

kluczem jest edukacja i wyciaganie wnioskow a nie zakazy.

tylko nie bardzo wiadomo kto mialby edukowac, jesli przykladowo w ostatnich paru dniach slysze 2ch wielce utytulowanych ekpertow bez zajakniecia gloszacych ze fentanyl uzaleznia od pierwszego razu itp rewelacje. co smieszniejsze jeden z przywolanych ekspertow (psychiatra nb) chwile wczesniej/lub w innym podcascie dosc jasno mowi ze mechanizm uzaleznien opiera sie na repetycji...

wesolo co nie?
  • 1662 / 559 / 0
Dlatego właśnie zaproponowałem tę opcję z apteką, ale nie zrozumiałeś, bo to się nijak nie ma do obrazków na paczkach które każdy ma w dupie
  • 336 / 60 / 3
Obrazki na paczkach fajek pełnią 2 istotne funkcje: każdy wie, że palenie szkodzi zdrowiu oraz dzieci palaczy bardziej naciskają na rodziców by rzucili, co może się do tego przyczynić z kilku procentach przypadków. Zawsze coś.

Jednak wracając do tematu kodeiny. Piszecie, że obecni kodeiniarze przestawią się na inne używki jak choćby alkohol, mocniejsze opio czy nawet metkata. Ciężko się z tym nie zgodzić i serio musimy tu znaleźć dobre rozwiązanie dla obecnie uzależnionych. Tylko tu mamy do czynienia z bardzo istotnym słowem "obecnie". Jak wiemy, każdy obecnie uzależniony brał kiedyś kodę po raz pierwszy. I powiedzcie mi sami, czy wjebalibyście w tę używkę gdyby nie była dostępna OTC w każdej aptece?
  • 299 / 88 / 0
@TymekDymek
Byc moze nie zrozumialem. Niemniej zdaje sie ze kiedys thio bylo na rp i zaczynano wtedy od majki lub odpalu. Dlatego napisalem ze kodeina OTC jest mimo wszystko jakims kompromisem.

Zwlaszcza ze najprostsza ogolnodostepna alternatywa w postaci alko jest pod kazdym wzgledem bardziej szkodliwa, oraz ma wiekszy zasieg razenia.

@narcovoyage13 W kode pewnie nie, po prostu od razu w mocniejsze opio.
Po prawdzie mowiac - duzo frajdy bym w ten sposob stracil.

Problem lezy w czyms innym, jesli nie da sie tym przyszlym uzytkownikom, ktorych chcesz ochronic restrykcjami sensownych a) perspektyw b) edukacji i narzedzi do radzenia sobie z wlasnymi emocjami - to wpierdola sie w cos innego, albo bedzie peak w samobojach. Rozwaz na spokojnie to co napisalem, przyklad do czego prowadzi polityka prostych rozwiazan opartych na restrykcjach jest doskonale widoczny. Nawiasem mowiac mam nadzieje ze diabli nawrzucali zuzytych igiel Anslingerowi do kotla.
  • 1662 / 559 / 0
Raczej nie, ja jak brałem to gówno codziennie przez trzy lata to miałem dostęp do majki czy oksy i nie poszedłem w to, choć kodeina już nie klepała albo krótko i słabo. Pojebane to jest, chociaż oczywiście wyszło mi niby na plus, że nie wszedłem w cięższe. A majka wychodziła nie tylko lepiej na bebechy i na fazę, ale też przede wszystkim taniej. Jakoś umiałem sobie odmówić i spróbować może dwa trzy razy tylko, wiedziałem co mnie czeka jak się wjebię i z ręką na sercu przysięgam, nie miałem w ogóle ciągot. Z oksy tak samo, jeszcze był fentanyl czeski farmaceutyczny u tego samego gościa i nigdy nie spróbowałem. Za to tej kurwy kodeiny nie umiałem sobie odmówić, a żadne ilości żadnej innej używki w zamian nie pomagały ograniczyć. Jedynym wyjątkiem jest trawka narkotyczna, na którą mogłem w dowolnym momencie dowolny nałóg zamienić i odstawić wszystko i nie mieć absolutnie żadnych głodów. Sęk w tym, że musiałem wtedy ziele kopcić codziennie po robocie, tolerka też rosła no i w końcu zawsze odstawiałem to zioło, bo zespół amotywacyjny i spadek inteligencji do poziomu przeciętnego człowieka były wyższym kosztem życiowo niż to gówno, po którym co najwyżej czułem się czasem struty. Oczywiście to też robiło ze mnie pizdę nie samca, ale chlejąc codziennie również mniej męskim czyniłem się poprzez alkohol, to też nie miałem wtedy odczucia jakby kodeina robiła mi szkodę inną niż na portfel i układ pokarmowy. Nie wszedłbym w kodeinę zatem nigdy gdyby nie była OTC, zapewne spróbowałbym kilka razy różnych opio i zostałbym przy stimach i alko, które czasem bym wymieniał na jaranie zielska i tyle. I tak jak już prawie 4 miesiące nie piję alkoholu, pozbyłem się wszelkich kontaktów na stimy i benzo i w sumie nie sięgam już po nic właściwie, tak z tą kurwą kodeiną nadal mam problem. Gdyby nie ona, to mój problem narkotyczny by właściwie już nie istniał. Raz na dwa miesiące deks czy zioło i pewnie jakiś psychodelik co pół roku i tyle. I byłbym bardzo zadowolony, bo po osiągnięciu takiego poziomu nie miałbym już potrzeby nic w tym zakresie zmieniać. Dyso, sajko i trawki nie mam zamiaru sobie od ryja odstawiać, skoro jest to i tak rzadziej niż raz na miesiąc i nie psuje mi nic życiowo ani nie służy jako ucieczka od samego siebie i swoich emocji, a jest czysto hedonistycznym lub psychonautycznym przeżyciem od święta. Amen.

Ano i jeszcze dodając do poprzednich moich wypowiedzi odnośnie prewencji, no to wiadomo, nr 1 punktem są tutaj rodzice i sedno stanowi to, żeby nie bagatelizowali zagrożenia, nie wypierali tego i nie odwracali głowy nie chcąc wiedzieć że coś się dzieje i licząc chuj wie na co. Zakazany owoc zawsze będzie kusił, a puste słowa o tym że to jest złe i groźne nic nie dają, bo dzieciak potem próbuje raz czy drugi kody i widzi same plusy uznając, że te gadki o zagrożeniu to bajki. Nałóg i negatywne efekty zdrowotne postępują zbyt powoli, żeby młody umysł w porę je zaobserwował. Jak już się małolat ogarnia, że jest wjebany, to i tak zostaje z tym sam i to ukrywa, co w przypadku kodeiny jest dziecinnie łatwe. Edukacja w tym zakresie musi być zatem nie tylko ciekawa i wciągająca, ale także angażująca emocjonalnie, bo jeśli taka nie jest, jest jedynie ignorowana. Niestety w dzisiejszym świecie ludzie nie umieją się na czymś skupić dłużej niż kilka minut, więc jak się nie zrobi jakiejś ciekawej i angażującej umysł kampanii to równie dobrze możnaby mówić do ściany. A taką kampanię mogą zrobić tylko obywatele za swój hajs i cenny czas, bo odgórnie to chuja powstanie.

@freezin9moon obrazki na fajkach są ignorowane, a takie ulotki dodawane osobno, osobnym ruchem ręki i głośne powiedzenie o zagrożeniach przez farmaceutę przy innych ludziach i wymuszenie podpisu o świadomości zagrożeń to jest większe przyciągnięcie uwagi na problem. Konkretnie dana ulotka oraz jakiś link w niej do konkretnego filmu zrobiłyby trochę dobrego, jeśli by to było tak jak tu wyżej opisałem — wciągające i angażujące umysł. Nauka o czymkolwiek odpycha większość ludzi i trzeba naprawdę się natrudzić, by ktoś z uwagą się na czymś skupił i po pół minuty nie rozpraszał. Myślę, że u facetów na przykład lepiej niż mówienie o wrzodach żołądka działałoby informowanie o tym, jak jebiąc w hormonach kodeina powoduje problemy z erekcją czy bycie pizdą co się boi zagadać do laski i jest nudny. Nawet myśląc o jakichś tam zagrożeniach zdrowotnych podświadomie się zakłada, że nas to nie dotyczy, a nawet jeśli, to przecież są szpitale i ubezpieczenie i wszystko będzie git. Natomiast myśl o tym, że się będzie aspołeczną cipką co się izoluje i w towarzystwie jest ignorowanym to już coś mocniejszego. Wypierdalanie np. 1200 zł na dwie paczki dziennie gdy to już nie klepie oraz ból i niemożność odstawienia to straszniejsza wizja niż jakiś ból brzucha. Samo słowo "uzależnienie" nie robi aż takiej roboty, bo nie uruchamia wyobraźni. Nie mówię, że konkretnie moje propozycje są najlepsze, ale po prostu ogólnie kampania musi być ciekawa i emocjonująca. A głośno mówiący coś farmaceuta nakazujący coś podpisać zostawia w pamięci ślad oraz ziarenko ciekawości żeby może wejść w link z ulotki i coś obejrzeć. Obrazek na paczce fajek pokazuje jeden możliwy scenariusz i nie jest ciekawy, najprościej jest wypierać możliwość np dziury w gardle i o tym nie myśleć. Trzeba to zatem zrobić tak, żeby po prostu w ludziach obudzić zainteresowanie i nakierować ich na zaangażowanie się w to, by się tego i owego dowiedzieć. To o wiele lepsze niż zdjęcia, które już spowszedniały i które można nawet kolekcjonować.
ODPOWIEDZ
Posty: 88 • Strona 8 z 9
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Belgia: Rozbito gang przemytników kokainy

Policja rozbiła dużą grupę kokainową działającą w Belgii. Przemytnicy przywozili narkotyki z Ghany i Dominikany przez lotnisko w Brukseli. Następnie, przez port w Antwerpii, narkotyki były wysyłane za granicę. Niektórzy podejrzani spotykali się regularnie w barze shisha w Vilvoorde (Brabancja Flamandzka), aby omawiać swoje interesy.

[img]
Medyczna marihuana kolejnym krokiem rozwoju karaibskiej Dominiki?

Dominika to niewielka karaibska wyspa, często mylona ze względu na podobną nazwę z o innym, większym państwem – Republiką Dominikany. Niemniej jednak, w obszarze legislacji konopnej to właśnie Wspólnota Dominiki zdaje się wytyczać kierunek dla wielu okolicznych państw.

[img]
Budowali z kostki brukowej... schowek na amfetaminę. Policjanci zatrzymali 27-latka z narkotykami

W niedzielę, 13 lipca br., gostynińscy policjanci zatrzymali 27-letniego mieszkańca powiatu gostynińskiego, który posiadał przy sobie amfetaminę. Narkotyki odnaleziono w prowizorycznej budowli z kostki brukowej. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.