Podsumowując. kodeina jest za łatwa do zdobycia i recepta może być przydatna pomimo tego, że sama sie buntuje wewnętrznie na myśl o tym
I do them drugs to stop the f-food cravings
~Lana Del Rey "Boarding school"
21 lipca 2025narcovoyage13 pisze: Program kodeinowy to taki luźno zarzucony wytwór mojej wyobraźni. Nie sprawdzałem czy ma to jakikolwiek sens. Jeśli nie, to wyprowadźcie mnie z błędu.
Mi akurat to, czy kodeina jest na receptę czy nie, nie robi żadnej różnicy, bo używałam jej sporadycznie (max 2x w roku) i dla mnie ona nie daje żadnego uczucia, do którego chciałabym wracać. Bardziej była sposobem na radzenie sobie z kryzysami większymi, a do wyskoków z kodeiną i tak przyznawałam się od razu lekarzowi i dawał mi inne leki na radzenie sobie z kryzysem, bo wychodzi z założenia że jak już biorę coś w co można się wjebać to woli mieć nad tym jakąkolwiek kontrolę, żeby uniemożliwić mi uzależnienie (a przypominam, że u mnie stwierdzenie uzależnienia od leków wyklucza mnie z pracy co też pomagało zawsze zachować umiar w eksperymentach z różnymi substancjami).
Tylko że zapewne część jak nie większość kodeiniarzy by po prostu zaczęła wtedy łazić po alkohol czy shoty indica albo nauczyła się robić kota, nie oszukujmy się.
Jakiekolwiek wprowadzenie limitów typu dwie paczki na miesiąc albo preparaty tylko łączone będzie przez ćpunów obchodzone. Skończony alkoholik pije denaturat, kodeiniarz wali sulfogwajakol albo oddziela od NLPZ prostą ekstrakcją. Limity też po chuju, bo pamiętam jak sam potrafiłem stać pod jakąś apteką godzinami aż ktoś obcy się zgodzi mi kupić i jesteśmy wszyscy do tego zdolni, żeby grzać, taka prawda. Zresztą pojawiłby się rynek wtórny i od chuja ludzi by po prostu kupowało swoje 2-3 paczki miesięcznie tylko po to, żeby je odsprzedać ciśnieniowcom kampiącym pod nocną apteką.
Thiocodin to i tak jest szemrane połączenie, bo to substancja wykrztuśna wraz z hamującą odruch kaszlu. Ustawa która ograniczyła sprzedaż jednorazowo do ilości miligramów równej dużemu Thiocodinowi pokazuje, że ta zmiana prawna miała na celu tylko sprawiać pozory, a lobbying jest tutaj mocny i raczej to nie przejdzie już dalej. Teoretyzować sobie możemy, fajnie by było, sam tak uważam choć generalnie jestem za liberalizacją rynku, ale możemy sobie tę zmianę zostawić w sferze marzeń.
Ciekawe rozwiązanie jest też w aptekach Gemini, na stanowiskach są kamery a kiedyś na pewno widziałem jeszcze mikrofony. Tam żaden farmaceuta nie ma jaj sprzedać dwóch paczek. Gdyby tylko takie apteki były nocne, to pewnie część lodziarzy by dała sobie spokój, ale ogółem jestem przeciwny takim rozwiązaniom.
Prosta ulotka dająca do myślenia dołączona do opakowania, wydawana oddzielnym ruchem ręką i głośno mówiący farmaceuta proszę mi tutaj podpisać że jest pan świadomy zagrożenia związanego z nadużywaniem tego leku to byłoby trochę lepsze rozwiązanie, bo najmniej inwazyjne — choć też nie dające aż tak dużych efektów. Nierealne zmniejszenie ilości w opakowaniu do np 90 mg też by troszkę to ograniczyło. I bardziej bym to widział jako zbiór takich małych zmian, dające większy sumaryczny efekt. Reszta rozwiązań wydaje się nieskuteczna lub nierealna.
Mysle ze kluczem do odstawienia opio w ogole jest zrozumienie po pierwsze po co sie to bierze, po drugie, ze to swie;tny narkotyk na przeczekanie, jednoczesnie obarczony zasadnicza wada - nie ma potrzeby podejmowania prob zmiany sytuacji/przepracowania problemow, bo poki sie bierze to nie trzeba, wystarczy przygrzac i bedzie ok, chocby bylo niewiadomo jak zle.
I tej prostej prawdy brakuje we wszystkich pogadankach na temat opioidow, co najwyzej mowi sie o enigmatycznej euforii... takie przedstawienie imo powoduje tylko wiekszy efekt wow przy pierwszym kontakcie rekreacyjnym u osob, ktorym opio zalecza jakiekolwiek deficyty/niezadowolenie ze swojego polozenia/ogolnie pojety weltschmerz.
kluczem jest edukacja i wyciaganie wnioskow a nie zakazy.
tylko nie bardzo wiadomo kto mialby edukowac, jesli przykladowo w ostatnich paru dniach slysze 2ch wielce utytulowanych ekpertow bez zajakniecia gloszacych ze fentanyl uzaleznia od pierwszego razu itp rewelacje. co smieszniejsze jeden z przywolanych ekspertow (psychiatra nb) chwile wczesniej/lub w innym podcascie dosc jasno mowi ze mechanizm uzaleznien opiera sie na repetycji...
wesolo co nie?
Jednak wracając do tematu kodeiny. Piszecie, że obecni kodeiniarze przestawią się na inne używki jak choćby alkohol, mocniejsze opio czy nawet metkata. Ciężko się z tym nie zgodzić i serio musimy tu znaleźć dobre rozwiązanie dla obecnie uzależnionych. Tylko tu mamy do czynienia z bardzo istotnym słowem "obecnie". Jak wiemy, każdy obecnie uzależniony brał kiedyś kodę po raz pierwszy. I powiedzcie mi sami, czy wjebalibyście w tę używkę gdyby nie była dostępna OTC w każdej aptece?
Byc moze nie zrozumialem. Niemniej zdaje sie ze kiedys thio bylo na rp i zaczynano wtedy od majki lub odpalu. Dlatego napisalem ze kodeina OTC jest mimo wszystko jakims kompromisem.
Zwlaszcza ze najprostsza ogolnodostepna alternatywa w postaci alko jest pod kazdym wzgledem bardziej szkodliwa, oraz ma wiekszy zasieg razenia.
@narcovoyage13 W kode pewnie nie, po prostu od razu w mocniejsze opio.
Po prawdzie mowiac - duzo frajdy bym w ten sposob stracil.
Problem lezy w czyms innym, jesli nie da sie tym przyszlym uzytkownikom, ktorych chcesz ochronic restrykcjami sensownych a) perspektyw b) edukacji i narzedzi do radzenia sobie z wlasnymi emocjami - to wpierdola sie w cos innego, albo bedzie peak w samobojach. Rozwaz na spokojnie to co napisalem, przyklad do czego prowadzi polityka prostych rozwiazan opartych na restrykcjach jest doskonale widoczny. Nawiasem mowiac mam nadzieje ze diabli nawrzucali zuzytych igiel Anslingerowi do kotla.
Ano i jeszcze dodając do poprzednich moich wypowiedzi odnośnie prewencji, no to wiadomo, nr 1 punktem są tutaj rodzice i sedno stanowi to, żeby nie bagatelizowali zagrożenia, nie wypierali tego i nie odwracali głowy nie chcąc wiedzieć że coś się dzieje i licząc chuj wie na co. Zakazany owoc zawsze będzie kusił, a puste słowa o tym że to jest złe i groźne nic nie dają, bo dzieciak potem próbuje raz czy drugi kody i widzi same plusy uznając, że te gadki o zagrożeniu to bajki. Nałóg i negatywne efekty zdrowotne postępują zbyt powoli, żeby młody umysł w porę je zaobserwował. Jak już się małolat ogarnia, że jest wjebany, to i tak zostaje z tym sam i to ukrywa, co w przypadku kodeiny jest dziecinnie łatwe. Edukacja w tym zakresie musi być zatem nie tylko ciekawa i wciągająca, ale także angażująca emocjonalnie, bo jeśli taka nie jest, jest jedynie ignorowana. Niestety w dzisiejszym świecie ludzie nie umieją się na czymś skupić dłużej niż kilka minut, więc jak się nie zrobi jakiejś ciekawej i angażującej umysł kampanii to równie dobrze możnaby mówić do ściany. A taką kampanię mogą zrobić tylko obywatele za swój hajs i cenny czas, bo odgórnie to chuja powstanie.
@freezin9moon obrazki na fajkach są ignorowane, a takie ulotki dodawane osobno, osobnym ruchem ręki i głośne powiedzenie o zagrożeniach przez farmaceutę przy innych ludziach i wymuszenie podpisu o świadomości zagrożeń to jest większe przyciągnięcie uwagi na problem. Konkretnie dana ulotka oraz jakiś link w niej do konkretnego filmu zrobiłyby trochę dobrego, jeśli by to było tak jak tu wyżej opisałem — wciągające i angażujące umysł. Nauka o czymkolwiek odpycha większość ludzi i trzeba naprawdę się natrudzić, by ktoś z uwagą się na czymś skupił i po pół minuty nie rozpraszał. Myślę, że u facetów na przykład lepiej niż mówienie o wrzodach żołądka działałoby informowanie o tym, jak jebiąc w hormonach kodeina powoduje problemy z erekcją czy bycie pizdą co się boi zagadać do laski i jest nudny. Nawet myśląc o jakichś tam zagrożeniach zdrowotnych podświadomie się zakłada, że nas to nie dotyczy, a nawet jeśli, to przecież są szpitale i ubezpieczenie i wszystko będzie git. Natomiast myśl o tym, że się będzie aspołeczną cipką co się izoluje i w towarzystwie jest ignorowanym to już coś mocniejszego. Wypierdalanie np. 1200 zł na dwie paczki dziennie gdy to już nie klepie oraz ból i niemożność odstawienia to straszniejsza wizja niż jakiś ból brzucha. Samo słowo "uzależnienie" nie robi aż takiej roboty, bo nie uruchamia wyobraźni. Nie mówię, że konkretnie moje propozycje są najlepsze, ale po prostu ogólnie kampania musi być ciekawa i emocjonująca. A głośno mówiący coś farmaceuta nakazujący coś podpisać zostawia w pamięci ślad oraz ziarenko ciekawości żeby może wejść w link z ulotki i coś obejrzeć. Obrazek na paczce fajek pokazuje jeden możliwy scenariusz i nie jest ciekawy, najprościej jest wypierać możliwość np dziury w gardle i o tym nie myśleć. Trzeba to zatem zrobić tak, żeby po prostu w ludziach obudzić zainteresowanie i nakierować ich na zaangażowanie się w to, by się tego i owego dowiedzieć. To o wiele lepsze niż zdjęcia, które już spowszedniały i które można nawet kolekcjonować.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/p06p0z0v.jpg)
Ekstaza i ekstaza: jak patrzyliśmy i patrzymy na narkotyki
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/cannababcia.png)
Marihuana? Nie taka straszna, jak ją malowali.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jurekpatryk.jpg)
Ćpali po 96 godzin, żeby cokolwiek poczuć. Fragment mocnego reportażu Patryka Jurka
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/egipt.jpg)
Alkohol miał swój udział w powstaniu złożonych hierarchicznych społeczeństw
Alkohol towarzyszy nam od tysiącleci. Używały go wszystkie wielkie cywilizacje. Znali go Majowie, Egipcjanie, Babilończycy, Grecy, Chińczycy czy Inkowie. Odgrywał ważną rolę w ceremoniach religijnych, wciąż jest ważnym elementem spotkań towarzyskich. Był środkiem płatniczym, służył wzmacnianiu i podkreślaniu pozycji społecznej. W najstarszym znanym eposie literackim „Eposie o Gilgameszu” jednym z etapów ucywilizowania Enkidu – który symbolizuje tam dziką naturę, niewinoość i wolność – jest wypicie przezeń piwa.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/new_york_weed.jpg)
Stan opublikował raport o spożyciu marihuany. Niemal 15 proc. nowojorczyków zażywa ją regularnie
Tylko 14,7 proc. dorosłych nowojorczyków regularnie spożywa konopie indyjskie – zgodnie z najnowszym raportem stanowego Departamentu Zdrowia. Najwyższy odsetek korzystających z marihuany w dowolnej formie występuje u osób w wieku 21-24 lat. Z raportu wynika ponadto, że większą tendencję do zażywania konopi mają osoby, które jednocześnie nadużywają innych używek.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/kidssmarthphoneaddiction.jpg)
Jest niebezpieczny jak alkohol i narkotyki. „Byliśmy zbyt zaślepieni”
Światowy Dzień Bez Telefonu Komórkowego obchodzony jest 15 lipca. Z tej okazji Instytut Spraw Obywatelskich wystosował list otwarty do rodziców, w którym przestrzega przed zgubnym wpływem tego urządzenia na dobrostan najmłodszych. „Smartfon uzależnia tak jak alkohol, papierosy czy kokaina” – wskazuje ISO.