Przeniesiono do odpowiedniego wątku - UV
wierzyli do końca i poszli na dno
teraz jeszcze przechylają moją łódź niepewną
odtrącam te sztywne dłonie okrutnie żywa
odtrącam rok za rokiem.
@DexPL myślę, że masz pojęcie, jak bardzo użyteczne były Twoje rady z Twoim doświadczeniem i naszą znajomością. Obecnie piszę tego posta nie trzymając nóg już zawiązanych niemalże na szyi, nie pocąc się, w normalnej koszulce, krótki rękaw, bez gęsiej skórki, jedząc makaron z pesto - niewyobrażalne, gdy pisałam poprzedniego posta.
Jestem w stanie już porozmawiać przez telefon. Byłam w urzędzie. Załatwiałam sprawy. Walczyłam ze swoją post-opiatową paranoją. Każda apteka wywołuje przyśpieszone bicie serca, zwłaszcza gdy widzę 'swojego' farmaceutę lurkującego hajpa (pozdrawiam, dawno mnie nie było, ostatnio po Iporel). Odnośnie Iporelu - przecież ten lek to jest wonderdrug! Ile fentanylowych cierpień i kołowrotków ja mogłam oszczędzić bliskiej osobie, gdybym go jej podała... choc tu muszę uważać, bo jest niskociśnieniowcem, ale monitorujemy. Dla mnie domyślną dawką Iporelu były faktycznie te 3-4 tabletki 75ug (swoją drogą, to są MIKROGRAMY, wow!)
Odnośnie monitorowania - pulsykometr, ciśnieniometr. Na początku obydwa urządzenia albo nie mierzyły w ogóle, albo "Err(or)", albo czerwone światło ostrzegawcze i urządzenie się wyłącza. W pewnym kresie miałam 77/44 i puls 82 czując się bardzo dobrze... dopóki leżałam, bo jak wstałam, to doczołgałam się do kuchni po kostki cukru. Saturacja obecnie 98. Gdy leżałam tylko w letargu i prawie nie oddychałam (z relacji - sine usta, nieresponsywne oczy), oczywiście nie chciał nawet zmierzyć. Wczoraj zrobiłam sobie delikatne cardio (ostrożnie), żeby nieco się wypocić. Poszlam na spacer dalej niż po Iporel i Alpragen do apteki, spacer potrwał 60 minut, dystans malutki, ale nie mam już oczu jak 5zł i nie oślepia mnie tak wszystko.
I tu dochodzimy do clue posta - dziękuję. Nie rozjebałam się dalej od 14 lutego, choć przez pewne nieszczęśliwe zrządzenia losu (nie każdemu w mieście można odmówić pomocy w załatwieniu sprawy, jeśli wiecie, o co chodzi...) jechałam sobie wygodnym Mercem, idealnym wręcz do walenia, światełko, fotel, ogrzewanko, radyjko, jeszcze brakowało tylko, by poleciała Nirvana albo Radiohead... I na kolanach w tym śnie 7 paczek MST200 i w reklamówce pod kolanami jakieś 20 tramców 200 i kropel. Wiem, że to była też dla mnie próba, o tym jak poszło od ćpaka odbieranie długów (zakończone sukcesem) i dlaczego ostatecznie byłam zaproszona na tą przejażdżkę, to już można się domyśleć. W każdym razie - zauważyłam OGROMNY skok agresji psychicznej, słownej, zaniknięcie barier fobii przed drugim człowiekiem, skoro przyśniło mi się, że udało się odzyskać wcale niemały dług (plus oczywiście biżuteria, papiery...) palcem nikogo w tym śnie nie dotykając, a jedynie psychologicznie łamiąc kolejne bariery i kogoś dopierdalając. Z podejścia "co za kurewkę sobie tam przywiozłeś na fotelu?" do podejścia "przepraszam PANIĄ, nie wiedziałem, ja w życiu bym tak PANI nie nazwał, proszę tylko już więcej mi o czymś nie przypominać, oddam" minął może kwadrans. Wiem, co napisałeś odnośnie odcinania towarzystwa. Cóż, ten pan z czymś tak dojebał, że prawdopodobnie nie będę musiała go odcinać, zrobi to ZK. A za taką głupotę, że szkoda gadać - w stylu przejechania na czerwonym i potem na kontroli wychodzi wszystko inne. ;)
Czuję się o wiele lepiej. Nigdy nie sądziłam, że tyle wytrzymam. NIGDY. W najgorszych chwilach wchodziłam tutaj, może w logach hyperreala widać i czytałam jeszcze raz to, co napisałeś do mnie Ty oraz inni. Pomyślałam, że skoro inni włożyli WYSIŁEK SWÓJ w to, by mi POMÓC, choć nie musieli, to kurwą straszną bym była, gdybym spieprzyła tą abstynencję.
To tak w dobitnych słowach. Dziś idę na spacerek też na łąki, odstawiłam na CT baklo, pregę i alprę, już 3 dni bez tego (10mg alpry niestety mojego GABA nie usypia, wręcz przeciwnie...) - i tego się w życiu nie spodziewałam.
Mam jedynie "suche głody", tzn. obecnie mój detoks jest taką sinusoidą. Czasem budzę się rano albo wstaję rano po niespaniu i z glośnym krzykiem zrywam się z barłogu, żeby pomacać swoje ręce i wyrwać się ze snów o czerwonych kontrolkach, zapachu bezetu i makowych polach niczym w Afganistanie. Swoją igłomanię zaspokoiłam robiąc play-piercing z koleżanką. ;)
Zostały jeszcze rowerki, drętwienie nóg, ale ćwiczę i biorę kąpiele.
Dziękuję. Bez Was bym tego nie zrobiła. W życiu. Nie czuję się pewnie, uważam że prawdziwa walka zacznie się 30 dni od ostatniego strzału albo gdy życie mnie zweryfikuje na trzeźwo.
wierzyli do końca i poszli na dno
teraz jeszcze przechylają moją łódź niepewną
odtrącam te sztywne dłonie okrutnie żywa
odtrącam rok za rokiem.
Ja od doustnego oksykodonu miałem tydzień absty, ale parę dni temu nastąpił relapse. Fizycznego skręta przechodzę na małych dawkach benzo, ale wtedy wjeżdża psychiczny, który mnie tak miażdży, że nie mogę wytrzymać dnia czy dwóch. Byłem na terapii uzależnień to jak pani usłyszała całą historię, powiedziała, że nie ma niczego czym można by się podeprzeć (żadnej "kotwicy") i silnie sugeruje zamkniętą terapię uzależnień. Szukam właśnie ośrodka, choć rzucając tak długie L4 pewnie stracę pracę... Radzimowice są ok?
,,Ten lek był wybawieniem przy odstawianiu tramadolu. Po wielu latach nałogu i niezliczonych próbach odstawienia przy pomocy kodeiny czy buprenorfiny dopiero pregabalina pozwoliła bezboleśnie j przyjemnie przetrwać detoks.
U mnie niwelowały takie objawy jak: ogromny dół, ból mięśni, bezsenność. O dziwo potrafiła nawet przezwyciężyć totalny brak siły do podniesienia się z łóżka,,
U mnie niwelowały takie objawy jak: ogromny dół, ból mięśni, bezsenność. O dziwo potrafiła nawet przezwyciężyć totalny brak siły do podniesienia się z łóżka,,
dokładnie to samo 1:1 robi klon
Polacy a marihuana w 2025 roku: Co mówią najnowsze badania?
Pacjenci szukają ulgi w bólu. Jak zmienia się podejście do medycznej marihuany w Polsce
Efekty terapii wspomaganej psychodelikami są zachwycające
Palenie marihuany na mrozie: Dlaczego „faza” uderza dopiero po wejściu do ciepła?
Stoisz na balkonie, skulony w kurtce, przestępując z nogi na nogę. Jest minus pięć stopni. Odpalasz jointa, zaciągasz się mroźnym powietrzem i… masz wrażenie, że to nic nie daje. „Słaby temat?” – myślisz. Dopiero gdy wchodzisz do ciepłego salonu i zdejmujesz czapkę, rzeczywistość uderza Cię z siłą pociągu towarowego. Nogi robią się miękkie, a głowa nagle waży tonę.
Kartele przemycają narkotyki na statkach z chorym i martwym bydłem
Kartele narkotykowe wykorzystują statki wypełnione chorym i padłym bydłem do przemytu ogromnych ilości kokainy trafiającej ostatecznie do Europy – informuje „The Telegraph”, powołując się na źródła wywiadowcze.
Złagodzony wyrok za przemyt narkotyków. „To od pana zależy, czy skorzysta z tej szansy”
Półtora roku więzienia za przemyt trzech kilogramów narkotyków z Holandii do Polski. W kwietniu tego roku w mieszkaniu Tomasza M. z Lęborka znaleziono duże ilości różnego rodzaju środków odurzających. Sąd Okręgowy w Słupsku zdecydował się na złagodzenie kary dla 37-latka.
