Dział dostępny także bez rejestracji, gdzie szybko możesz otrzymać odpowiedź, gdy czas jest na wagę złota.
ODPOWIEDZ
Posty: 533 • Strona 17 z 54
  • 610 / 133 / 0
06.12.2017
Dzień pierwszy : ze skierowaniem trafiłem do szpitala wojewódzkiego w związku z podejrzeniem encefalopatii toksycznej związanej z nadużywaniem metkata. Po wstępnym wywiadzie z lekarzem przyjmującym który był wybitnie wredny wobec mnie ( przywitał mnie tekstem : no i co się dzieje ? na to ja że mam problemy z mową i chodzeniem - a on do mnie " dziwisz się kurwa ? ładowałeś sobie w żyłę nadmanganian potasu ) wtedy już dotarło do mnie jaki stosunek mają lekarze do ćpunów.Następnie zaprosił mnie na leżankę i przeprowadził kilka badań na odruchy i reakcje kończyn. Po pobraniu krwi ( z tym były jaja bo koleś za chuja nie był w stanie mi się wbić w żadną zajechaną żyłę ) oraz EKG powiedzieli żebym został w szpitalu na 3 dni na czas badań. Zaprowadzili mnie do sali i wybrali łóżko - już wtedy mnie poinformowano że " to może już być na zawsze". No i tego dnia już tylko obiad i kolacja i do spania - niestety nie byłem w stanie usnąć i poprosiłem coś do spania - no to pielęgniarka przyniosła mi jakaś tabletkę - nie zapytałem co to - ale słabo działało - zapewne narkomanom nie dają benzo :P
Dzień 2 :
Z rana śniadanie , i poranny obchód - tłum lekarzy i jakiś ich przydupasów - domyślałem się że to jacyś stażyści czy praktykanci. No i kazali się przejść po linii prostej i znowu te krótkie testy na reakcje odruchową kończyn. Następnie przysłali do mnie panią psycholog, która przeprowadziła ze mną wywiad i wykonała serię ćwiczeń aby zbadać moje funkcje poznawcze - logiczne myślenie , koncentrację, odejmowanie liczb, zapamiętywanie ciągu wyrazów itp. Następnie w ruch poszła ankieta 30 pytań w stylu czy uważam się za narkomana , czy jestem dobrym człowiekiem, czy zdarzyło mi się coś ukraść/uderzyć kogoś.
Następnie przyszedł czas na rezonans magnetyczny - zaprowadził mnie do sąsiedniego budynku jakiś koleś- po drodze zapytał mnie - "dlaczego sobie wstrzykiwałem ten ocet ?"
No i po rezonansie byłem już zmęczony, kolacja i po kolacji koleś się pyta czy był stolec ? ja mu na to że nie - to mnie straszył lewatywą XD W nocy wyjąłem sobie z dłoni wenflon bo mi przeszkadzał podczas snu.
Dzień trzeci :
Poranne jaja podczas instalacji nowego wenflonu XD do pobrania próbek krwi - bo nie podawali mi żadnych leków. Następnie elektroencefalografia i elektromiografia i ciągłe pytania lekarek - "taki przystojny, dlaczego ćpał ?" jedna mi nawet o swojej córce opowiadała, że bym się spodobał itp. Później tylko usg brzucha i rentgen klaty i pleców. No i w końcu wyczekiwany wypis : nawet nie czekałem aż mi wenflon zdejmą tylko spierdoliłem stamtąd. No i tak to mniej więcej wyglądało. Leczę się do dziś - a lekarce która mi powiedziała że to na całe życie długi chuj w dupsko - bo jest zdecydowana poprawa w moim stanie i możliwe że w ciągu pół roku ( czyli 1,5 roku od początku ) wrócę do żywych.
  • 321 / 20 / 0
Cos kolo 3 promili. Dzis po 11 dniach staram sie o wypis, ale te kurwy mają tu taki burdel w tych papierach, że oni na mnie wielkie oczy, że wychodze a ja na nich, że zostaje... a idź pan w chuj z takim syfem. Jebana dziekanka
  • 5777 / 1184 / 43
Ja na odstawce cold miesięcznego ciągu na kosmicznych dawkach giebla, gdy nadeszła kardiozwała, i drgawki myślałem że przejdzie. Wiedziałem, że mam zdrowe serce, żadnych wad. Ale wtedy się wystraszyłem. Wiedziałem co robić, i zawołałem matkę,która zapodała mi nitroglicerynę. Pomogło. Ale pojechaliśmy na dyżur do szpitala, bo pomimo krytycznej sytuacji darłem się, żeby tylko nie wzywać pogotowia. Lekarz dyżurny po krótkiej rozmowie (powiedziałem mu, że odstawiłem za szybko klonazepam), zapodał mi diazepam.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 36 / 2 / 0
palenie kanna typu magic dragon codziennie przez wiele miesiecy tez potrafilo wyslac na hospitalized
  • 1533 / 196 / 0
nie jest to moja hispotalizacja ale kolezanki więc warto przytoczyć

Dziewczyna ( wtedy 16 lat ) zjadła 2 kreski 'mefedronu od sebixa' a kreski mialy jak nic po 100 mg, jak przykurwila to po paru minutach dostała zapaści chyba i trzebą ją było pilnie zawiesc do szpitala , tam juz nie wiem co sie dzialo ale żyje do dzisiaj tylko nie moze brac zadnych uzywek bo pikawa jej wysiadzie , od taka historia
  • 5777 / 1184 / 43
Niezwykle ciekawe. Nie słyszałem w środowisku znajomych ćpunów, aby jakiś świerzak tak się zwinął. To jest tak zwany 'ostatni trip", pierwszy może być ostatnim.. Niektórzy raz coś zażyją i wystarczy im do końca życia.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 27 / 4 / 0
Jak tak czytam ten temat to troche mi wstyd tu pisac o swoim przypadku, bo jest troche pizdowaty w porownaniu.
Mialem 18 lat i przechodzilem swoje pierwsze imprezy z pigulami, pierwszy raz byl spoko, zjadlem jednego niebieskiego slimaka i bylo przyjemnie, do tego jakies wiaderka lecialy na podbitke i obylo sie bez skutkow ubocznych i zejscia na drugi dzien.
Dopiero drugi trip byl chujowy, zjadlem dwa tym razem i dostalem hardkorowej insomnii, nie spalem 5 dni, mama zmierzyla mi cisnienie i wyskoczylo 190/120 wiec wpadla w panike i mi wkrecala, ze zaraz bede mial wylew. W koncu po jakims tam czasie trafilem do szpitala, dostalem nebiwolol na tachykardie, cos tam na bradykardie i jeszcze hydroksyzyne zebym mogl usnac, ale chuja to dalo w sumie i w tym szpitalu dalej nie moglem spac, w dodatku bylem na sali z samymi starymi prykami, ktore byly blisko smierci, ja od tego nie spania juz totalnego pierdolca dostawalem i mialem halucynacje sluchowe, ze np. ktos z rodziny sie odzywa na korytarzu i wychodzilem go szukac. Najgorsze to i tak kurwa byly te pielegniarki, jedna byla bardzo mila dla mnie kiedy tam trafilem, zagadywala do mnie co chwile i jej opowiadalem jak to mi idzie ciezko w szkole, z czego ona wywnioskowala, ze pewnie mi tak pikawa zapieprza od energetykow i zarwanych nocek nad ksiazkami. Ktos jej powiedzial o tym, ze trafilem tu przez 'dopalacze' i zaczela sie na mnie krzywo patrzec i olewac mnie gdy czegos potrzebowalem, jeszcze jeden buc lekarz, ktory nawet nie byl do mnie przydzielony przyszedl i zaczal sie wypytywac glupio o rzeczy typu 'i co przyjemnie Ci bylo? warto bylo? po co to swinstwo brales?' itp itd
Uwaga! Użytkownik Zeppeli nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 79 / 8 / 0
Kiedyś zamówiłem od vendora polskiego znanego z wyjebek 4-MeO-PCP jako, że nie było mocniejszego 3-MeO-PCP.
Dawkowanie skrajnie się różniło bo 3meopcp - 25mg była potężna dysocjantowa faza, a na 4-MeO-PCP na potężna fazę trzeba było 250mg
Jako, że to była pierwsza próba wziąłem około 40-50mg na cmentarzu w nocy i mieliśmy zawijać do domku
Była to wyjebka niestety gdzie vendor nie wiedział o tym, że chińczyki dali mu 3meopcp, a nie 4meopcp. Pisałem później do vendora z informacją o wyjebce, jak ktoś zainteresowany rok temu pisałem o tym (poszukać w postach).
Jako że wziąłem dawkę, która miała byc bardzo słaba dla 4meopcp, a dla 3meopcp była to 2 razy przekroczona najwyższa moc fazy bez tolerki to mnie odcięlo.
Po dosłownie 5min po wciągnięciu. Zabrała mnie karetka, trafiłem na sor, a jako że byłem potężnie odlepiony przez 3 dni byłem w psychiatryku, ale od razu się wypisalem jak najszybciej.
Ogólnie faza życia, widziałem świat w sepii, gadałem jak zdauniony i miałem potężne wizuale. Obrazy na ścianach mogłem wertowac. Sam pobyt na sorze był jak wesołe miasteczko, leżałam i podziwialem odcięty od rzeczywistości.
Ogólnie fazę bym powtórzył bo te dyso miało mega pazur, ale w warunkach lozkowych i dawkach odpowiednich dla danej substancji.
Uwaga! Użytkownik TiHKAL jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 177 / 45 / 0
Raz jak najebany rumem zarzuciłem 2pixy nieznanego pochodzenia jak się później okazało miały po 250mg MDMA urwał mi się film i słyszałem ze zacząłem się zataczać i rzygac nie było ze mną kontaktu cały się telepalem i czerwony i gorący byłem jak bym z 40 gorączki miał xD
Lekarz powiedział ze MDMA przedawkowalem powiedziałem ze nic nie wiem może do drina mi coś ktoś wjebal i pytał czy na psy dzwonić to mówię nie no przecież kurwa żyje i wyszedłem po podaniu jakiejś jebanej kroplówki nawadniającej xD
  • 440 / 32 / 0
Dawno dawno temu, zanim jeszcze wpierdalałem wszystko co wpadnie w łapska, byłem w dość długich ciągach kodeinowych w których nakurwiałem dość spore dawki kody oraz benzosków. Pewnego dnia po zarzuceniu z rana 15mg zopiklonu ruszyłem na szturmowanie miejskich aptek w codziennej już tradycji przyjęcia magicznych tabletek szczęścia. Los mi sprzyjał gdyż wyrwałem w jednej z moich ulubionych na tamte czasy aptek thiocodin za bardzo niską cenę, także byłem na maxa ucieszony. Ni stąd, ni z owąd po drodze do domku spotkałem kumpla, który podczas rozmowy oznajmił że akurat ma po zmarłej babci kilka ciekawych leków, z których on nie będzie korzystać z racji tego iż zostaje tylko przy mj oraz psychodelikach. Ja już lekko przytłumiony działaniem zopiklonu oraz kody, zgodziłem się na pójście do jego mieszkania. Po dotarciu nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem w szafie. Ujrzałem prawie całe opakowanie Sevredolu (morfina), listek fentanylu (nie pamiętam nazwy leku lecz przypuszczam że bylo tam koło 50uq w tabletce) oraz calutkie opakowanie Sedamu (Bromazepam) które leżało sobie wesoło na półce. Kolega wspomniał że nie muszę mu za to dziękować i kiedyś mu się jakoś odwdzięcze. Szybciutko zawinąłem wszystkie leki oraz jeszcze szybciej poleciałem do domku, po drodze wrzucając 6mg bromazepamu. Będąc w domu byłem już troszkę otumaniony dla tego, nie myślałem logicznie co robię dobrze a co źle. Wyłożyłem wszystkie leki na stół oraz postanowiłem spróbować wszystkiego na raz (sic!) Zażyłem 40mg morfiny, około 150uq fentanylu (naprawdę ciężko mi przypomnieć sobie ile tak naprawdę tego było) oraz 6mg bromazepamu. Za dosłownie kilkanascie minut byłem umówiony z dziewczyną na spotkanie, także pomyślałem że będzie spoko i się troszkę wychilluje po kilku naszych wcześniejszych kłótniach. Wsiadłem na rower ojca i ruszyłem w ośmio kilometrową podróż. OD WYJAZU Z PODWÓRKA NIE PAMIĘTAM KOMPLETNIE NIC ,DLA TEGO TERAZ BEDE KORZYSTAĆ Z OPOWIADAŃ OSÓB POSTRONNYCH. W połowie drogi jakieś cztery kilometry od wyjechania z mieszkania, na prostej drodze przewróciłem się do rowu. Miałem niesamowite szczęście gdyż, jechał za mną samochód który zatrzymał się oraz wyszedł z niego mężczyzna który pomógł mi (a właściwie chciał pomóc) mnie jakoś ogarnąć. Jestem pewien że wiedział iż coś zażywałem dla tego, zapytał mnie czy gdzieś jadę oraz czy może mnie podwieźć. Prawdopodobnie oznajmiłem że kieruje się do dziewczyny która na mnie czeka. Zapytał mnie o jej numer telefonu który bez problemu mu podałem (według mnie jest to zaskakujące że podczas takiej naprawdę niesamowitej korby potrafiłem ciągle pamiętać numer telefonu) Po przyjeździe dziewczyny która swoją drogą była niesamowicie zestresowana i prawie nie spowodowała
wypadku, zwiadomiła moich rodziców o moim stanie w którym aktualnie się znajduje. Po jakimś czasie przyjechała po mnie mama, która chciała zabrać mnie do samochodu,lecz zbytnio nie dało się tego zrobić racji tego iż nie byłem w stanie chodzić o własnych siłach. W końcu jakoś wylądowałem w aucie i podczas całej drogi co chwilę noodowałem (chyba nie wiecie co to prawdziwe noody). TUTAJ ZACZYNA SIE PRAWDZIWA HISTORIA. W domu rodzice położyli mnie do mojego łóżka oraz co jakiś czas sprawdzali czy oddycham. Z opowiadań mamy rodzice zmieniali się co jakiś czas regularnie sprawdzając mi puls. (Dodam że nie było ze mną żadnego realnego kontaktu, poprostu wyglądało to tak jakbym mocno spał) W okolicach godziny 23, mój oddech oraz serce nie wytrzymało i stanęło... Mama przerażona zawołała ojca który szybko przybiegł i próbował mnie ocucić uderzając mnie w klatę tak abym się obudził. Rodzice zdecydowali że ostatnia nadzieją na moje życie jest reanimacja. Przenieśli mnie na panele w moim pokoju i ojciec zaczął mnie reanimować. Mama w tym czasie wykonała telefon pod 112 tak aby jak najszybciej przybyła pomoc medyczna. Po około 2 minutach serce znów zaczęło powolutku bić... Po przyjeździe ratowników zostałem zabrany do szpitala oddalonego o jakieś sto kilometrów na oddział toksykologii. Pamiętam iż, w karetce pogotowia w czasie trasy do innego miasta odzyskałem na pewien moment świadomość oraz pamiętam jeden moment w którym leżałem na tym śmiesznym łóżku i obok mnie siedziała moja mama (później okazało się iż była to Pani pielęgniarka) Następnego dnia obudziłem się w szpitalu pod masą kabli oraz ze śmiesznym telewizorem takim jaki na SOR przystało. Po rozmowie z lekarzem opowiedział mi że stężenie opioidów w moim organizmie było tak wysokie że, jest to naprawdę cud że serce wytrzymało.
"Umysł przypomina żyzny ogród, którym trzeba się codziennie zajmować, aby kwitł"
ODPOWIEDZ
Posty: 533 • Strona 17 z 54
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
CBŚP z Łodzi zlikwidowało dwa laboratoria syntetycznych narkotyków

Zgarnęli klofedron o wartości ponad 25 mln PLN.

[img]
Budowali z kostki brukowej... schowek na amfetaminę. Policjanci zatrzymali 27-latka z narkotykami

W niedzielę, 13 lipca br., gostynińscy policjanci zatrzymali 27-letniego mieszkańca powiatu gostynińskiego, który posiadał przy sobie amfetaminę. Narkotyki odnaleziono w prowizorycznej budowli z kostki brukowej. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.

[img]
Największa europejska imprezownia tonie. Karetki błagają o pomoc – jeżdżą tylko do nocnych klubów

Ibiza – symbol beztroskiej zabawy, dźwięków techno i drinków za 25 euro – pęka w szwach. Ale, co ciekawe, nie z powodu tłumu turystów. Pęka system ratownictwa medycznego. Jak podaje lokalny związek zawodowy służby zdrowia, nawet jedna trzecia wszystkich interwencji karetek dotyczy klubów nocnych, gdzie dochodzi do… „bad tripów” po wiadomych zakazanych używkach.