Ja biore bo SSRI mi nie pomagaja na lęki i nerwobóle, mam oczywiście zapas lekow zastepczych zeby wyzerowac klona ale sam nie wiem czy bedzie to w pelni mozliwe bo on po prostu dziala :3

Ja z benzo mialem duzo do czynienia, ciezko mi sie wypowiadac o piekle gdy cpalem te krotko dzialajace dlugi i duzo, bylo ciezko ale problem okazał sie glebszy psychicznie, mysle ze zejdziesz z tego w miare lagodnie bo z takiej dawki bardzo szybko bedzie przerzucic sie na diazepam, i tak z pol roku obcinac powinno byc znosnie.

Ale problem nie okazuje sie w samym zejściu tylko wielce wysokim prawdopodobieństwie ze predzej wrocisz i jeszcze dopieczesz dawki.
Jak odlecisz w ten benzodiazepinowy high to jestes stracony, czeka Cie prawdziwe piekło za zycia.

Ja biore bo i tak czuje sie martwym czlowiekiem, ale moze sie kiedys cos odmieni, wiec nie doprowadzam sie do cpunskiej patologii, ale tak nadal jestem chory można powiedziec tylko dostalem tyle razy „w morde” ze pilnuje zeby byc wysokofunkcjonujacym nade wszystko.

Mam dokładnie tak samo a uboki ciągną się bardzo długo i w którymś miesiącu człowiek sie po prostu poddaje i wraca chyba potrzeba wiekszego samo zaparcia, cel i realizacja

W zasadzie to wystarczy tylko wiecej zdrowia, jesli nuda czy brak celu jest dla Ciebie wystarczającym powodem toś stracony, ale po kazdym wybiciu zębów mozna sie odbic od dna tylko nie kazdy to wytrzyma.

Zależy też jaki kto ma tryb życia na bezrobociu mozna sobie lezeć w łóżku i przechodzić normalnie odstawke inaczej wytuacja wygląda jak trzeba pracować i jest masa obowiązków, które trzeba realizować

Benzo jest najgorsze.... nie wiem czemu ? Bo ludzie sie huśtają bez ? Kto wogole to wymyśił i kto pisze recepty na to ? Lekarze ? Psychiatry ? Normalnemu czlowiekowi benzo na stres ? Jak koleś ma 25 i sie denerwuje bo jago Tata zrobil kariere, hajs i zatrudnil Ciebie do swojej firmy. I TAK 15 albo 20 lat z ludzmi ktorzy Maja ciebie za "ciote" bo zaraz podpierdolisz Ojcu.


NARA NA POWĄZKACH

Gdyby Nietzsche żył napisał by ci, że przejawiasz ogromne pokłady słabości a ja to ustosunkuję. Prawdziwą słabością jest powierzanie swojego istnienia w ręce ludzi którzy jak myślisz są wstanie ci pomóc. Kiedyś ktoś ukłuł fajne stwierdzenie. "Musi być im ciężko, tym którzy wzięli autorytet za prawdę zamiast prawdę za autorytet"
A jaka jest prawda nikt nie będzie ci wstanie pomóc jeśli nie jesteś wstanie pomóc sobie sam.
Głębokie i zachęcające do refleksji.

Polskilen zgadzam się z Tobą w 100% nikt nam nie pomoże jeśli nie pomożemy sobie sami decydując się na branie używek trzeba się liczyć z konsekwencjami i brać to na klatę jak chłop. Wszystko siedzi w głowie ale trzeba mieć cel marzenia i czuć sens istnienia osoba, która jest pusta w środku nie zerwie z nałogiem bo po co jak daje mu to ukojenie i jest zadowolony a życie naprawdę ma wiele do zaoferowania ja odkąd zacząłem podróżować po świecie odkryłem że to jest 10000% lepsze od przyjebania sobie wiec już nie mam takiego pociągu do tego myślę teraz jak tu zarobić i szukam nowych miejsc do zwiedzenia Azja najlepsze robi na mnie wrażenie ale byle nie do ZEA tam to kurwa za oddychanie mogą zamknąć

Od dwoch tygodni codziennie wpierdalam clonazolam moze male ilosci ale chyba siadlo mi to na leb bo depresja osiagnela zenit i teraz nie moge sie uspokoic i nie myslec o skonczeniu wszystkiego bez wziecia czegos xD Mam problemy z uzywkami juz 6 lat ale to mnie dobilo szybciej niz wszystko co było wczesniej. Nie pomaga ze nie mam zadnego wsparcia ani przyjaciol a pojscie do osrodka jest przerazajace bo mam same zle doświadczenia z psychiatrykami i raz jak sprobowalam byc w osrodku to nie wytrzymalam dluzej niz jeden dzień tak obskurnie tam bylo i tragiczne warunki do trzezwienia. Juz mi sie koncza sily zeby z tym wszystkim walczyc

Czy ostawienie 4mg klona branego przez mieśiąc lorkie d to dobry pomysł

Chujowy