Poniższy tekst to kopia z wątku "Spowiadam się Wam z kodeiny. Przeczytaj nim zarzucisz". Autorem jest użytkownik o nicku Camel.
Umieszczone tu ku przestrodze wszystkim tym, którzy myślą, że w aptece kupują tylko zdrowie...
W pogoni za fazą
Używanie marihuany do celów medycznych budzi kontrowersje, zwłaszcza w kontekście prowadzenia pojazdów. Obowiązujące w Polsce przepisy przewidują zerową tolerancję dla THC we krwi kierowcy, co oznacza, że pacjent leczony konopiami może stracić prawo jazdy, nawet jeśli nie jest pod wpływem. Badanie przeprowadzono w Queensland, w Australii – regionie, w którym obowiązują surowe przepisy dotyczące prowadzenia pojazdów pod wpływem THC.
Używanie marihuany do celów medycznych budzi kontrowersje, zwłaszcza w kontekście prowadzenia pojazdów. Obowiązujące w Polsce przepisy przewidują zerową tolerancję dla THC we krwi kierowcy, co oznacza, że pacjent leczony konopiami może stracić prawo jazdy, nawet jeśli nie jest pod wpływem.
Czy takie prawo jest sprawiedliwe? Czy pacjenci regularnie stosujący THC faktycznie stanowią większe zagrożenie na drodze?
Australijscy naukowcy postanowili to sprawdzić. Przeprowadzili eksperyment, w którym ocenili, czy dawkowanie medycznej marihuany zgodnie z zaleceniami lekarza wpływa na zdolność prowadzenia pojazdów. Wyniki mogą mieć istotne znaczenie również dla Polski, gdzie kwestia prowadzenia po THC wciąż budzi wiele emocji.
Metodologia badania nad THC i jazdą samochodem
Badanie przeprowadzono w Queensland, w Australii – regionie, w którym obowiązują surowe przepisy dotyczące prowadzenia pojazdów pod wpływem THC. Wyniki zostały opublikowane w Journal of Safety Research w lutym 2025 r. W eksperymencie wzięło udział 38 dorosłych pacjentów, którzy posiadali ważną receptę na medyczną marihuanę. Średnia wieku uczestników wynosiła 43 lata.
Każdy uczestnik został poddany dwóm testom:
1. Pierwszy test (warunki bazowe) – przeprowadzony, gdy pacjent był trzeźwy.
2. Drugi test – 45 minut po waporyzacji standardowej dawki medycznej marihuany.
Podczas obu sesji badani wykonywali specjalne testy wideo, które oceniały ich zdolność do bezpiecznego prowadzenia pojazdu. Sprawdzano między innymi:
Dodatkowo pacjenci oceniali subiektywnie swoje zdolności prowadzenia pojazdu – zarówno przed, jak i po spożyciu marihuany.
W badaniu uczestnicy stosowali suszone kwiaty konopi, których zawartość THC wynosiła od 17% do 26% (średnio 21,08%). Średnia dawka spożywana przez pacjentów wynosiła 50 mg THC, choć zakres dawek był szeroki – od 10,2 mg do 190 mg THC.
Każdy uczestnik waporyzował marihuanę przy temperaturze 210°C, co pozwalało na efektywne uwolnienie kannabinoidów bez spalania roślinnego materiału.
To badanie pozwoliło na dokładne sprawdzenie, jak regularne stosowanie medycznej marihuany wpływa na zdolność prowadzenia pojazdów. Czy pacjenci rzeczywiście gorzej radzili sobie w testach? Czy ich reakcje były spowolnione? Odpowiedź znajduje się w wynikach badania, które omówimy w kolejnej części artykułu.
Wbrew powszechnym obawom, analiza testów wykazała, że spożycie medycznej marihuany nie wpłynęło negatywnie na zdolność pacjentów do prowadzenia pojazdu.
Uczestnicy nie wykazali istotnych zmian w percepcji zagrożeń, podejmowaniu ryzyka, dystansie śledzenia, akceptacji luk w ruchu czy prędkości jazdy. Oznacza to, że po spożyciu marihuany pacjenci prowadzili w taki sam sposób, jak przed jej użyciem. Nie popełniali więcej błędów i nie wykazywali większej skłonności do podejmowania ryzykownych decyzji na drodze.
To odkrycie jest zgodne z wcześniejszymi badaniami, które sugerują, że osoby regularnie stosujące marihuanę mogą rozwijać tolerancję na jej działanie.
Subiektywna ocena zdolności prowadzenia pojazdu Ciekawym zjawiskiem było to, że mimo braku obiektywnego pogorszenia wyników, uczestnicy oceniali swoje umiejętności jako gorsze po spożyciu THC.
Jednak te subiektywne odczucia nie miały odzwierciedlenia w rzeczywistości – wyniki testów nie potwierdziły ich obaw. Oznacza to, że pacjenci stosujący medyczną marihuanę mogą przeceniać jej wpływ na swoje umiejętności prowadzenia pojazdu.
Większość uczestników badania stosowała marihuanę regularnie przez ponad 20 lat. Średnio przyjmowali swoją dawkę 5 razy dziennie.
Tak częste stosowanie sprawiło, że uczestnicy wykazywali wysoką tolerancję na THC – ich organizm przyzwyczaił się do działania tej substancji.
To kluczowy wniosek, który może tłumaczyć, dlaczego ich zdolności prowadzenia pojazdu nie uległy pogorszeniu.
W przeciwieństwie do okazjonalnych użytkowników, którzy mogą odczuwać silniejsze efekty THC, pacjenci stosujący marihuanę na receptę mogą nie doświadczać typowych zaburzeń percepcji i motoryki.
Wyniki tego badania sugerują, że pacjenci stosujący marihuanę zgodnie z zaleceniami mogą prowadzić pojazdy bez istotnego ryzyka. Nie wykazali oni pogorszenia percepcji zagrożeń ani zwiększonej skłonności do ryzykownych zachowań na drodze.
To oznacza, że obowiązujące w wielu krajach przepisy zakazujące prowadzenia pojazdów przy obecności THC we krwi wymagają aktualizacji.
Jeśli pacjent stosuje marihuanę zgodnie z zaleceniami i ma wysoką tolerancję na THC, jego zdolność do prowadzenia może nie różnić się od osoby trzeźwej.
Interesującym wnioskiem z badania jest to, że pacjenci czuli się mniej pewnie za kierownicą, mimo że ich wyniki w testach nie uległy pogorszeniu.
To oznacza, że marihuana może wpływać na percepcję własnych umiejętności, ale niekoniecznie na rzeczywiste zdolności.
Pacjenci mogą prowadzić ostrożniej, są bardziej skupieni i świadomi swojego stanu. To może być powód, dla którego wcześniejsze badania sugerowały, że osoby pod wpływem THC częściej zwalniają i zachowują większy dystans od innych pojazdów.
Najważniejszym wnioskiem z badania jest to, że regularne stosowanie medycznej marihuany zmienia sposób, w jaki organizm reaguje na THC.
Pacjenci, którzy stosują marihuanę od lat, wykazują znacznie mniejsze zaburzenia percepcji i koordynacji niż osoby używające jej okazjonalnie.
To sugeruje, że obowiązujące przepisy nie powinny traktować wszystkich użytkowników marihuany jednakowo.
Pacjenci stosujący marihuanę medycznie mogą mieć zupełnie inny profil ryzyka niż osoby używające jej rekreacyjnie.
Czy to oznacza, że każdy użytkownik marihuany może bezpiecznie prowadzić? Nie do końca. Wciąż potrzebne są dalsze badania, zwłaszcza na osobach, które dopiero zaczynają terapię konopną i nie rozwinęły jeszcze tolerancji na THC.
Jak każde badanie naukowe, również to miało swoje ograniczenia. Chociaż wyniki dostarczają ważnych informacji na temat wpływu medycznej marihuany na prowadzenie pojazdów, istnieje kilka czynników, które należy wziąć pod uwagę.
Badanie nie uwzględniało grupy kontrolnej, w której uczestnicy otrzymaliby placebo zamiast prawdziwej marihuany. To oznacza, że pacjenci wiedzieli, kiedy są pod wpływem THC, co mogło wpłynąć na ich subiektywną ocenę zdolności do prowadzenia pojazdu. Włączenie grupy kontrolnej mogłoby pomóc lepiej zrozumieć, jak duży wpływ na wyniki miały same oczekiwania uczestników.
Uczestnicy badania stosowali różne dawki marihuany, dostosowane do ich indywidualnych potrzeb. Niektórzy spożywali niewielkie ilości THC (około 10 mg), podczas gdy inni waporyzowali nawet 190 mg THC.
Tak duża rozpiętość dawek mogła wpłynąć na wyniki, ponieważ wyższe dawki mogą mieć silniejsze efekty psychoaktywne. Standardyzacja dawek mogłaby dostarczyć bardziej precyzyjnych informacji o wpływie konkretnej ilości THC na zdolność prowadzenia pojazdów.
Testy przeprowadzono dopiero 45 minut po waporyzacji, co oznacza, że nie zbadano wpływu THC w momencie jego największego działania.
Wiadomo, że efekty inhalowanego THC są najsilniejsze w ciągu pierwszych 15-30 minut po spożyciu, a następnie stopniowo słabną. Możliwe, że w tym krótkim oknie czasowym kierowcy mogliby wykazywać większe zaburzenia percepcji lub reakcji.
Większość uczestników badania to osoby, które stosują marihuanę regularnie od wielu lat.
Osoby te rozwinęły tolerancję na działanie THC, co mogło sprawić, że ich zdolności prowadzenia pojazdu pozostały nienaruszone.
Nie wiadomo jednak, jak marihuana wpłynęłaby na osoby, które dopiero zaczynają terapię konopną lub stosują THC sporadycznie. Dalsze badania powinny objąć także tę grupę użytkowników.
Badanie dostarcza ważnych informacji na temat wpływu medycznej marihuany na zdolność prowadzenia pojazdów.
Pacjenci, którzy regularnie stosują marihuanę medycznie, nie wykazali pogorszenia percepcji zagrożeń ani większej skłonności do ryzykownych zachowań na drodze.
To oznacza, że obowiązujące w wielu krajach przepisy, które zakazują prowadzenia pojazdów przy obecności THC w organizmie, mogą wymagać aktualizacji.
Uczestnicy badania czuli się mniej pewnie za kierownicą, mimo że ich rzeczywiste zdolności nie uległy zmianie.
To sugeruje, że THC może wpływać na sposób, w jaki postrzegamy swoje umiejętności, ale niekoniecznie na same zdolności motoryczne.
Wciąż nie jest jasne, jak długo po spożyciu marihuany jej efekty mogą wpływać na prowadzenie pojazdów.
Ponadto, standardowe testy na obecność THC w organizmie mogą wykrywać jego ślady przez wiele dni, mimo że użytkownik nie odczuwa już żadnych efektów. To sprawia, że obecne metody kontroli kierowców mogą być nieprecyzyjne.
Wskazane jest ponowne przeanalizowanie przepisów drogowych dotyczących THC i bezpieczeństwa na drodze Wyniki badania sugerują, że obowiązujące przepisy dotyczące marihuany i prowadzenia pojazdów mogą nie uwzględniać różnic między użytkownikami medycznymi a rekreacyjnymi.
Pacjenci stosujący THC regularnie mogą nie wykazywać takich samych zaburzeń percepcji i koordynacji jak osoby, które używają marihuany okazjonalnie.
Czy zatem obecne przepisy są sprawiedliwe? Być może przyszłe regulacje powinny bardziej opierać się na rzeczywistej zdolności do prowadzenia pojazdu, a nie na samym wykrywaniu THC w organizmie.
Poniższy tekst to kopia z wątku "Spowiadam się Wam z kodeiny. Przeczytaj nim zarzucisz". Autorem jest użytkownik o nicku Camel.
Umieszczone tu ku przestrodze wszystkim tym, którzy myślą, że w aptece kupują tylko zdrowie...
W pogoni za fazą
Meo Mipt: Set nastrój dobry, podniecony, brak złych myśli. Setting: dość kolorowy pokój i chwila w mieście. Grzyby: Set nastrój dobry, trip trochę nieoczekiwany. Setting: cały czas las.
Nie jest to zwykły TR. Zamieszczam tu historię bad tripa, oraz flashbacka który nastąpił miesiąc później pod działaniem łysiczek lancetowaych, których działanie też opiszę. Użyte imiona są fałszywe. Wszelka zbieżność przypadkowa. Nie myślałem o pisaniu trip raporta więc nie zwracałem uwagi na czas.
Brak.
Spotkałem się z Panienką o godzinie 20:00, wspólnie ruszyliśmy alejami po czym gdzieś w trakcie tej polożyliśmy w buzi blotter.
Przeszliśmy kawałek od momentu zapodania substancji w międzyczasie rozkoszując się kwaskawym smakiem i efektem znieczulenia twarzy jak u dentysty. Tak o to rozmawiając i ekscytując się wyczekiwaniem na efekt od centrum miasta zaszliśmy na park po upływie jakiś 40 minut, tam już zrobiło się dobrze.
Bardzo pozytywne, jak to zwykle z takimi substancjami- Sam w domu
Godzina 20:57- Przed sobą mam szklankę z kwaśnym sokiem w którym rozpuszczona jest Benzydamina. Znam ten smak, nic nowego, nic przyjemnego.
21:22- Właśnie skończyłem męczarnię z wlaniem w siebie tego ustrojstwa. Czuję już jak się ładuje- Narasta pisk w uszach, a ja czuję się dziwnie. Później narasta pisk jescze bardziej, pojawia się lekkie znieczulenie ciała. Jest póki co niepokojąco, ale tak jest zawsze ;)
21:33- Pojawiają się pierwsze smugi i halucynacje, a raczej omamy których nie ma wiele- z 10 na 5 minut, a w dodatku każda ta halucynacja była związana z pająkami...