Co by było, gdyby walutą były... narkotyki?

Produkcja i dystrybucja narkotyków od wielu lat opanowana jest przez organizacje przestępcze, które tak jak najpotężniejsza w historii – kolumbijski kartel z Cali – każdego roku zarabiają wiele miliardów dolarów. Jak wyglądałby świat, gdyby kokainę nie tylko zalegalizować, ale uznać za legalnie funkcjonujący środek płatniczy?

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

money.pl

Odsłony

227

Produkcja i dystrybucja narkotyków od wielu lat opanowana jest przez organizacje przestępcze, które tak jak najpotężniejsza w historii – kolumbijski kartel z Cali – każdego roku zarabiają wiele miliardów dolarów. Jak wyglądałby świat, gdyby kokainę nie tylko zalegalizować, ale uznać za legalnie funkcjonujący środek płatniczy?

Kokaina zamiast parytetu złota

W XIX wieku większość krajowych systemów monetarnych cechowała wysoka stabilność, ponieważ emitowane pieniądze miały zabezpieczenie w złocie. Banknoty stanowiły wówczas jedynie substytut drogocennego kruszcu, a niewielkie wahania cen i kursów walut wiązały się ze zmianami w zasobach posiadanego złota np. za sprawą eksploatacji kolejnych złóż. Parytet złota nie wytrzymał jednak próby czasu, a konkretnie rosnących wydatków ponoszonych przez rządy w trakcie I wojny światowej. Od tego czasu większość krajowych walut opiera się na pieniądzu fiducjarnym, czyli nieposiadającym zabezpieczenia w dobrach materialnych.

Historia zna jednak przypadki, w których tradycyjne waluty tracą na znaczeniu ze względu na nietypowe wydarzenia gospodarcze, a o bogactwie decyduje posiadanie oficjalnie niewymienianych na pieniądze zasobów. Cofnijmy się o kilka dekad: do Kolumbii lat 80. i 90. rządzonej de facto przez kartele narkotykowe, a w szczególności przez kartel z Cali dowodzony przez braci Orejuela, będący „najpotężniejszym syndykatem zbrodni w dziejach”.

Biały proszek i pranie brudnych pieniędzy

Gilberto i Miguel Orejuela, którzy swą przestępczą działalność rozpoczęli w latach 70. od handlu marihuaną dwie dekady później stali na czele najbogatszej organizacji przestępczej w dziejach dzięki produkcji i eksportowi kokainy – szczególnie na rynek amerykański .Wbrew pozorom Narcos z Cali, nazywani w kraju „dżentelmenami” ze względu na swój image, mieli bardzo wiele wspólnego ze współczesnymi miliarderami i finansistami rządzącymi gospodarką.

Odeszli od sposobu działania swojego konkurenta i poprzednika, ekscentrycznego Pablo Escobara – udoskonalili zarówno metody eksportu kokainy do Stanów, jak również sposoby prania pieniędzy i oddziaływania na władzę, dzięki czemu mogli zarabiać jeszcze więcej, bo nawet 7 miliardów dolarów rocznie. Gilberto i Miguel nie stronili od przemocy, biorąc udział między innymi w „czyszczeniu” swego rodzinnego miasta z ich zdaniem elementów szkodliwych społecznie, czyli prostytutek, bezdomnych i złodziei. Ich sposób, od metody pozbywania się ciał, określono „rzeką śmierci”. Do perfekcji opanowali też pranie pieniędzy, między innymi za sprawą inwestycji deweloperskich i sprawnie działającej sieci aptek. Kokainę potrafili transportować do Stanów niezwykle innowacyjnymi metodami, np. we wnętrzu torpedy. Dodatkowo skutecznie korumpowali najwyższych kolumbijskich urzędników, łącznie z prezydentem. Do pełnego sukcesu przedsiębiorstwu z Cali zabrakło jedynie... legalizacji głównego źródła przychodów.

Wyjść z podziemia i szarej strefy – kokaina legalną walutą

Podobnie jak wspomniana I wojna światowa, tak samo wojna z narkotykami słono kosztuje. Od 1970 roku sami Amerykanie wydali na nią ponad bilion dolarów (obecnie około 50 mld rocznie). Możliwości skutecznego zlikwidowania karteli, które do dzisiaj produkują narkotyki w niedostępnych kolumbijskich dżunglach i sukcesywnie przemycają je do Stanów, nie widać na horyzoncie. Jednocześnie w samej Kolumbii z powodu narkotyków dochodzi rocznie do 14,5 tys. zabójstw.

Jeśli uznamy, że każdy człowiek, również narkoman, ma prawo samodzielnie decydować o swoim życiu, zapewne skutecznym rozwiązaniem problemu stałaby się legalizacja narkotyków, zwłaszcza kokainy, która jednocześnie mogłaby stać się czymś w rodzaju środka płatniczego, a przynajmniej stanowić zabezpieczenie dla emitowanych pieniędzy – podobnie jak w przeszłości złoto. Jest to oczywiście rozwiązanie z gatunku political-fiction i dwuznaczne moralnie, ale jednocześnie silnie działające na wyobraźnię. Skoro wiele osób jako pełnoprawną walutę respektuje dziś całkowicie wirtualne bitcoiny, z kokainą opartą przecież o autentyczne potrzeby niektórych ludzi sprawa przynajmniej w teorii powinna być znacznie prostsza...

Największa fortuna w dziejach?

Gram najlepszej kokainy kosztuje dziś w USA około 150 dolarów. Gdyby stała się ona legalna, cena z pewnością by spadła, ale prawdopodobnie dotyczyłoby to głównie towaru najniższej jakości. „Konsumenci” byliby skłonni zapłacić więcej za najczystszy produkt. W czasach świetności kartelu z Medellin nielegalny proceder generował nawet 50% wartości eksportu z Kolumbii, Boliwii i Peru. Dotychczasowi przestępcy mogliby jednak liczyć na legalny biznes na znacznie szerszą skalę. Bracia Orejuela, których kartel kontrolował nawet 80% rynku kokainy, mogliby zrealizować swoje marzenie o legalnym biznesie. Dziś ich organizacja stanowiłaby zapewne najpotężniejszą korporację świata, bo 7 miliardów rocznego zysku z pewnością można by pomnożyć kilkukrotnie!

Oczywiście wizja kokainy jako obowiązującej waluty niesie za sobą konkretne problemy natury technicznej. Jak wówczas wyglądałoby robienie codziennych zakupów? Czy każdy z nas musiałby nosić ze sobą małe pakunki odpowiadające określonej gramaturze białego proszku? A może precyzyjne elektroniczne dozowniki przesypywałby kokę do sklepowej kasy z naszych prywatnych dyspenserów? Mniej abstrakcyjna wydaje się wersja, wedle której w obiegu pozostają banknoty, jednak narodowe banki w białym proszku – bogactwie powszechnie uznawanym na świecie – trzymałby swoje rezerwy federalne. Oczami wyobraźni nietrudno dostrzec strzeżony przez dziesiątki tysięcy żołnierzy Fort Knox, gdzie zamiast złota spoczywają góry kokainy. Czy któryś z karteli, a może prywatna armia złożona z narkomanów, odważyłyby się dokonać szturmu na bazę?

Czy świat z legalną kokainą stałby się bardziej niebezpieczny? Wojny karteli w dużej mierze przeniosłyby się na sferę gospodarczą. Państwa ograniczyłyby wydatki związane z wojną przeciw narkotykom. Wedle szacunków na terenie Unii Europejskiej z powodu narkotyków (głównie kokainy i związanych z nią niekontrolowanych zachowań) umiera rocznie około 9 tys. ludzi, przy czym inne nałogi, jak tytoń i alkohol, są odpowiedzialne za 100 tys. zgonów. Oszczędzone pieniądze można by jednak przeznaczyć na edukację oraz realną pomoc dla uzależnionych, a przecież rządy czerpałyby wielkie zyski z podatków od białego proszku. Czy świat z kokainą jako walutą stałby się lepszy?

Oceń treść:

Average: 8 (2 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • MDMA (Ecstasy)
  • Pierwszy raz

podekscytowanie pierwszą przygodą z ecstasy, lekki niepokój okoliczności: impreza

Długo czekałam na tę okazję. Kupiłam dwie tabletki mdma/ecstasy (za nie wiem czy nie dosyć wygórowaną cenę 50zł/szt) już dwa tygodnie przed planowaną imprezą i nie mogłam się doczekać. Czterech moich znajomych kupowało je razem ze mną i zdążyli je wypróbować jako pierwsi — po ich opowiadaniach byłam jeszcze bardziej nakręcona, nie mogłam się doczekać "przytulania słupów, biegania wesoło w nocy po mieście, tańczenia do 6 rano". W przyjemny sobotni, majowy wieczór spotkałam się z kolegą w centrum żeby iść razem na wspomnianą wcześniej imprezę.

  • Amfetamina


Nigdy Nie Ciagnelo Mnie Do Takich Rzeczy Jak Feta, Lsd Itp. Ale Oczywiscie Nadazyla Sie Okazja Zeby Sprobowac (Fety), Wiec Pomyslalam Czemu Nie. Bylam Przekonana Ze Nie Odczuje Niczego Niezwyklego. Przynajmniej Mialam Taka Nadzieje. Nie Bylo Duzo Towaru, Bylismy W Trojke I Bylo 1/4 Deel-Paka. Uformowalam Sobie Spora Kreske I Nie Zwazajac Na Moja Sluzowke Nosa Pociagnelam Jak Stary Cpun. Czasami Ciagne Tabake Wiec Nie Mialam Z Tym Problemu. Czekalam Na Efekty...


  • Katastrofa
  • Marihuana
  • Tytoń

Set: Dobre samopoczucie z nastawieniem na rozerwanie się na mieście, względny brak zmartwień na tamtą chwilę. Setting: park miejski, godzina 20:00 , ok. 10 stopni Celsjusza.

Chce żebyście pomogli mi ustalić pewną rzecz, mianowicie mam obawy że jestem nadwrażliwy na THC. Jednak być może po prostu nie mam doświadczenia gdyż palę ekstramalnie rzadko, ilość paleń w moim życiu mogę policzyć na palcach obu rąk lub obu rąk i jednej nogi. Nie wkręcam sobie żadnej fazy, przeciwnie - zazwyczaj podchodziłem do tego z nastawieniem że "to mnie nie ruszy". Niestety za każdym razem rusza a ostatnim razem chyba było apogeum. W piątkowy wieczór wyszliśmy z kolegami rozerwać się na miasto. Przed udaniem się do pubu skoczyliśmy na skręta.

  • MDMA (Ecstasy)

O mnie:18 lat,mezczyzna

Doświadczenie:8 miesiecy palenie marihuany(mialem moze z 3 tyg przerwy,reszte czasu palilem),kilka razy amfetamina,12 razy tebletki