Odór moczu i wymiocin, narkomani z nożami, czyli jak się mieszka koło dilerni dopalaczy

Na jednej z ulic wrocławskiego Nadodrza od roku działa sklep z dopalaczami. W kamienicy na klatce schodowej cały czas czuć smród moczu i wymiocin. Wszędzie małe foliowe opakowania po dopalaczach. Jednego z mieszkańców ktoś gonił z nożem.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Gazeta Wrocławska
Adam Szczygieł

Odsłony

1968

Na jednej z ulic wrocławskiego Nadodrza od roku działa sklep z dopalaczami. W kamienicy na klatce schodowej cały czas czuć smród moczu i wymiocin. Przy wejściu na podwórko ślady kału. Wszędzie małe foliowe opakowania po dopalaczach. Jednego z mieszkańców ktoś gonił z nożem.

Ulica na wrocławskim Śródmieściu. Stare kamienice. Na dole jednej z nich duże, metalowe drzwi. Przyspawana jakaś blacha. Przed drzwiami dwa schodki. Obok okna zasłonięte metalowymi żaluzjami. Kamery. Zamiast domofonu dwie rurki. Do tej na górze klient wrzuca pieniądze. Z dolnej wyciąga torebeczkę ze srebrnej folii. Na torebeczce różne rysunki i napisy informujące, że to pochłaniacz wilgoci czy środek do czyszczenia komputerów. Ale wszyscy wiedzą, że to bujda. Dopalacz działa jak narkotyk. Bywa, że jest groźniejszy od najbardziej znanych twardych narkotyków.

klepik jest czynny całą dobę. Ma stałych klientów. Niektórych już rozpoznaje. Jeden: dobrze zbudowany, ciemnej karnacji. Jakiś tatuaż na lewej ręce. Zawsze nosi markowe ubrania. Drugi: bardzo wysoki, zawsze w tej samej szarej bluzie z kapturem. Z tym samy sam zniszczonym plecakiem. - Oni nie są nawet dyskretni, wiedzą, że są bezkarni - mówi właścicielka sklepiku, z którego okien widać zaspawane drzwi dilerni dopalaczy.

Codziennie wieczorem zabieram tam psa na spacer. Będą? Nie będą? Są średnio trzy razy w tygodniu. Najwięcej spotkałem ich dziewięciu. Rozbawieni grali w butelkę na środku korytarza na parterze. - „Spier***! Nie ma przejścia!” - zakomenderował jeden. W ręku miał piwo. Wracam do mieszkania. Po godzinie ich już nie ma.

Inny wieczór. Znowu spacer z psem. Spotykam faceta około 30- stki. Rozbiegane, przekrwione oczy.
- Masz piątaka na piwo? Mówi bardzo szybko. Wykonuje gwałtowne ruchy rękami.
- Nie mam.
- To j... się k.... Nawet nie poratujesz. Ty ch...
Zaraz potem wyszedł. .

Czerwiec. Sobota nad ranem. Wracam z imprezy. Otwieram drzwi na klatkę schodową. Czuję, że kogoś uderzyły. Jest ich trzech albo czterech. Ten, którego niechcący uderzyłem drzwiami rzuca się na mnie i zaczyna szarpać. - Uważaj debilu co robisz – wykrzykuje.

Sąsiad, pan Krzysztof, starszy mężczyzna, kiedyś w ręku takiego mężczyzny zobaczył nóż. - Wychodziłem wieczorem do sklepu, on stał sobie jakby nigdy nic w bramie, to chciałem go pogonić. Kazał mi uciekać i wyciągnął nóż. – Odwróciłem się i wróciłem do domu, bo co miałem zrobić? Wezwanie policji nie miało sensu, bo i tak go nie złapią. Co mamy zrobić, jak nie możemy wyjść bezpiecznie z domu?

- Każdego wieczora słychać hałasy, śmiechy, kopanie w drzwi. Mąż kiedyś ich przeganiał. Teraz jest ich coraz więcej i strach wychodzić - mówi pani Kasia, sąsiadka z parteru. Ma dwójkę dzieci. Jedno ma kilka lat. - Kiedyś dojdzie do jakiejś tragedii, ktoś oberwie nożem czy butelką. Może wtedy postawią nową bramę, ale dla kogoś już będzie za późno.

Raz czy dwa ktoś wzywał policję. Wiele to nie dało, bo narkomani uciekli podwórkiem. Efekt był tylko taki, że zrobili się bardziej agresywni. Ostatnio stoją już nie tylko w bramie na parterze. Zaczynają wchodzić na piętro. Stamtąd nie ma dokąd uciec.

Oceń treść:

Average: 9.7 (3 votes)

Komentarze

wilk (niezweryfikowany)

na narkomanów jest prosty sposób, gaz paraliżujący, przez małą rurkę wypuszczasz na korytarz, czekasz aż się karakany powywracają, a później wkraczasz do akcji z metalowym prętem albo rurą i napierdalasz gdzie popadnie i z dużą siłą, walisz i zabierasz wszystko co mają na sobie. poźniej chlustasz na nich benzyną i bierzesz do ręki zapalniczkę. gwarantuję że więcej się nie pojawią to samo ze sklepem zakleić zamki, napuścić gazu, podlać benzyną i z bogiem.
przekum

Dopierdolcie im własnymi siłami.
Młoda Zielarka (niezweryfikowany)

Mieszkałam w tej dzielnicy, podejrzewam że przy tej samej ulicy. Często kręciłam się nocą, w różnych stanach, w różnych grupach lub samotnie. Nigdy nie przydarzyło mi się coś niepokojącego, jakkolwiek dziwni ludzie by nie przebywali w tej okolicy. Zero agresji.
Zajawki z NeuroGroove
  • Powój hawajski

Wiek: 17

Doświadczenie: alkohol, THC, gałka, DXM, różne ziółka etnobotaniczne z większym lub mniejszym powodzeniem

S&s: zacisze własnego pokoju i spokój w domu

Zamówione 10g powoju (Ipomoea tricolor) leżało i kusiło dłuższy czas. W końcu w sobotę nadeszła okazja - reszta domowników wybyła na weekend poza miejsce zamieszkania, dając ku mojej uciesze możliwość odurzenia się :D

  • Grzyby Psylocybinowe
  • Przeżycie mistyczne

Byłem przez około 4 miesiące w stanach depresyjnych spowodowanych brakiem celu i prokrastynacją po rozwiązaniu wcześniejszych pewnych problemów z życia prywatnego, do tego dochodziło uzależnienie od marihuany, które z perspektywy czasu bardzo mocno wzmacniało prokrastynacje. Moi rodzice wyjechali na wakacje i zostawili mi wolne mieszkanie na tydzień, już wcześniej miałem ogarnięte grzyby, które tylko czekały na swój moment. Bardzo się stresowałem (jak przed każdym tripem, z tym że dochodził tu aspekt, że nigdy nie brałem tak dużej dawki). Moje oczekiwania były bardzo jasne, lecz jednak starałem się ich nie przekłuwać w wymagania, dlatego że zawsze gdy miałem zbyt duże oczekiwania to nie mogłem doznać prawdziwego oświecenia. Chciałem przemyśleć swoje uzależnienie od marihuany, to co chce w przyszłości robić w życiu, prokrastynacje i kilka prywatnych spraw.

Był wieczór około godziny 18, pogryzłem gorzki pokarm bogów i po około godzinie się zaczęło. Wszystko zaczęło się powoli kręcić, lampy na suficie były bardzo wyraźnie roztrojone, jednak byłem finalnie zdziwiony, że wizualizacje były słabsze niż na moim najmocniejszym tripie (2.8g), później okazało się, że odbiło się to na myślach, bo w mojej głowie był taki meksyk jakbym zjadł co najmniej 8g.

  • Tramadol

Najczęściej na noc

W tym trip-raportcie postaram się streścić najważniejsze informacje o moich doświadczeniach z tramadolem w wersji o opóźnionym działaniu (retard), tj. tabletek rozpuszczających się powoli w żołądku - nawet do 10h*. Brzmi jak wstęp do rozprawki gimbusa...

 Mam regularny dostęp do tramadolu (50mg retard) i korzystam z tego w pełni. Od razu jednak przyznam, nie ma co spodziewać się jakichś fajerwerków czy kolorków - co więcej, po wszystkim ma się wrażenie, że substancja to nic specjalnego, jakże mylnie. Typowy "trip" wygląda tak:

  • 2C-C
  • Pierwszy raz

Pozytywne nastawienie, jeszcze lepsze efekty

17.12.12 - dostaję informacje od znajomego na temat nowej substancji jaka się u niego pojawiła, tj. 2c-c. Pierwsze co oczywiście zrobiłem, poradziłem się wójka google onośnie tej substancji, niestety info brak (może poza krótkim niezrozumiałym opisem na wiki, i jednej historii). O tak w tej chwili pomyślałem, to jest to, uwielbiałem eksperymentować i jako że nie miałem jeszcze doświadczenia z kwasami itp. stwierdziłem, że trzeba spróbować. Szybki telefon do kumpla (nazwijmy go X) pytanie czy w to wchodzi, no i oczywiście że tak.

18.12.12 - zakup substancji, moje źródło ma cennik:

randomness