Łódzkie MPK w ciągu dwóch lat zwolniło 34 pracowników będących pod wpływem alkoholu przed rozpoczęciem pracy. Umowy rozwiązane zostały ze skutkiem natychmiastowym, bez okresu wypowiedzenia. W ten sposób pracę straciło ośmiu pracowników zaplecza technicznego (mechanicy, elektromonterzy itp.) oraz 26 kierowców i motorniczych.
- Niestety, problemem często okazywało się przychodzenie do pracy po wieczornym piciu alkoholu. Pracownicy myśleli, że są trzeźwi i chcieli rozpocząć pracę, a podczas kontroli spotykała ich przykra niespodzianka. Natychmiast tracili pracę - mówi Sebastian Grochala, rzecznik MPK.
Na szczęście teraz jest dużo lepiej. Ostatni nietrzeźwy kierujący przyłapany został w sierpniu ubiegłego roku. Miał we krwi prawie 0,5 promila alkoholu, a rekordzista - ok. 1 promila. Obaj byli kierowcami autobusów.
Alkomatem codziennie badani są pracownicy zaplecza technicznego, Zakładu Torów i Sieci, kierowcy (także Zakładu Przewozu Osób Niepełnosprawnych) oraz motorniczowie. Najpierw sprawdzani są przy pobieraniu dokumentów i rozpoczynaniu pracy w zajezdni. Kolejna kontrola może ich zaskoczyć na krańcówkach, ale także podczas wszystkich zdarzeń drogowych - wypadków, kolizji, a nawet zatrzymań ruchu, spowodowanych np. awarią pojazdu. Ostatni raz poddawani są kontroli w momencie zakończenia pracy, czyli w dyspozytorni.
Takie procedury obowiązują od tragicznego wypadku na ul. Piotrkowskiej, do którego doszło dwa lata temu. Motorniczy na czerwonym świetle wjechał na skrzyżowanie z ul. Brzeźną i zabił dwie kobiety, trzecia zmarła w szpitalu. Miał we krwi 1,3 promila alkoholu. Skazany został na 13,5 roku więzienia. Po tym zdarzeniu MPK zwiększyło częstotliwość kontroli alkomatem, posypały się zwolnienia, przeprowadzono szkolenia dla kierownictwa i pracowników.