Karnawał. Czas który zalewa nas bodźcami i doznaniami. Każdy się bawi. Ja też, choć w tym roku wypada to robić samemu. Po tygodniowej przerwie po raz trzeci podchodzę do ww. tematu.
... i (według autora) nie jest całkowicie bezsensowny.
Zakaz sprzedaży alkoholu podczas epidemii koronawirusa nie jest wcale tak niemożliwy i absurdalny, jak by się mogło wydawać. Zakaz, który bywa przedstawiany jako coś niemożliwego i gorszego, niż jakiekolwiek inne represje, w kilku miejscach na świecie już funkcjonuje.
Zakaz sprzedaży alkoholu wprowadzono w jednym z regionów we Francji, a także na obszarze całej Republiki Południowej Afryki, Tajlandii, Grenlandii i części Meksyku – jak podaje „Wyborcza”. Podobne regulacje – wprowadzone z innej strony – funkcjonowały w wielu krajach w tym w pewnym sensie w Polsce, poprzez uznawanie, że wyjście do sklepu jedynie po alkohol nie wypełnia przesłanki niezbędnej potrzeby życia codziennego, za co groził mandat do 500 złotych, grzywna do 5000 złotych, bądź kara administracyjna do 30 000 złotych. Podobnie jak – w odniesieniu do zakazów związanych z tytoniem – nakaz zakrywania nosa i ust, to de facto całkowity zakaz palenia w przestrzeni publicznej – nie jesteśmy więc wolni od tego typu ograniczeń.
Zakaz sprzedaży alkoholu w dalszym ciągu w RPA działa, a władze są zadowolone z efektów. Mniej jest morderstw, zgwałceń, a szpitalnych łóżek nie zajmują osoby, które ponoszą konsekwencję nadużywania alkoholu. Szybkie i zauważalne korzyści przysłaniają jednak niepożądane skutki tak szerokiej prohibicji. Władze RPA wskazują, że dostępność alkoholu bezpośrednio przyczynia się do łamania zakazu utrzymywania dystansu, czy pogorszenia standardów higieny osobistej.
Dostępność alkoholu w trakcie epidemii i ogólnego lock down’u wzmaga ponadto przemoc (przede wszystkim domową), a ludzie bardzo często w poszukiwaniu alkoholu uciekają z kwarantanny, co zresztą wielokrotnie miało miejsce również w Polsce.
Zakaz sprzedaży alkoholu w RPA mocno uderzył w sytuację wielu przedsiębiorstw, zajmujących się handlem (w tym zagranicznym eksportem) alkoholem. Serwis „fin24.com” informuje ponadto, że miało miejsce wiele włamań do sklepów monopolowych, a także do pojazdów przewożących alkohol, bo jego transport nie jest zakazany.
O ile całkowity zakaz sprzedaży alkoholu jest faktycznie bezsensowny i zabójczy dla gospodarki, tyle pewne ograniczenia i restrykcje mają wiele sensu. Władze RPA słusznie zauważają, że dostępność alkoholu zdecydowanie negatywnie wpływa na dystans społeczny.
Wyraźnie widać to dzisiaj – w Polsce. W momencie, gdy od początku epidemii w sposób szczególny podkreśla się konieczność utrzymywania dystansu, Biedronka wprowadziła promocję 12+12 piw, a sklepy portugalskiej sieci niemalże pękały w szwach. Ułańska fantazja spędzenia majówki w tradycyjny sposób popchnęła wczoraj Naród do sklepów, a mimo niesprzyjającej aury, ogródki działkowe czy tereny rekreacyjne są dzisiaj wypełnione po brzegi.
Sytuacja ma się również nieciekawie w kontekście przemocy w rodzinie, która podczas epidemii koronawirusa staje się coraz istotniejszym problemem, niestety bagatelizowanym. Alkohol ma duży wpływ na rzeczone zjawisko, a jego dostępność wprost negatywnie wpływa na bezpieczeństwo, w których zjawisko to dopiero się pojawia i ściśle związane jest z nadużywaniem alkoholu.
Nie chodzi o to, by arbitralnie zakazywać sprzedaży alkoholu. Pewne działania powinny być jednak podejmowane, szczególnie w dobie epidemii koronawirusa. Poluzowanie obostrzeń, coraz lepsza pogoda, pełne półki w sklepach – wszystko to jedynie popycha społeczeństwo do „powrotu do normalności”, integrowania się, spotkań. Alkohol jako narkotyk z dziedziny depresantów ma również wpływ na potęgowanie negatywnych emocji i napięć, które w dzisiejszych czasach są poważnym problemem nie tylko indywidualnym, ale również – w sumie – społecznym.
koniec wspomnieć, że zakaz sprzedaży alkoholu podczas epidemii koronawirusa nie jest zapowiadany, czy oficjalnie rozważany przez rządzących. Nie da się jednak ukryć, że taki pomysł jest podnoszony przez coraz więcej środowisk, więc rządzący będą musieli się mu przyjrzeć.S&S szkoła, droga pomiędzy, dom
Karnawał. Czas który zalewa nas bodźcami i doznaniami. Każdy się bawi. Ja też, choć w tym roku wypada to robić samemu. Po tygodniowej przerwie po raz trzeci podchodzę do ww. tematu.
Set: niepewność połączona ze stresem; Setting: dobra atomsfera, pokój kumpla, na kwadracie obecna jeszcze jego mama.
Jak wiadomo, na kumpli zawsze można liczyć, lecz kiedy Jaś zaproponował mi podczas jednego z moich wieczorków z minecraftem (tak, lubię klocki) nieznane mi kompletnie substancje, byłem nieco zdziwiony. Szybkie spojrzenie w przeglądarkę na frazy "kodeina" i "benzydamina" trochę mnie zaniepokoiło, gdyż z aptecznego stuffu nie zwykłem korzystać, ba, nie dopuszczałem do siebie myśli o wpierdalaniu tabsów. Wydawało mi się to poniżej mojego poziomu, jak widać mój poziom okazał się wiele niższy, niż sam miałem w zwyczaju sądzić, bo...
Wynajęty domek na zielonym zadupiu, nastawienie 110% pozytywne
Uczestnicy – M (poznany na Ozorze), P (dziewczyna M, same story), L (kumpel P i M), E (z którym już swoje wyćpałem :D). No i ja.
Minął prawie rok i od paru tygodni w mojej głowie narastała fantazja spróbowania z dxm jeszcze raz.
Była sobota po południu,po 15 wyszłam z domu do apteki, w międzyczasie pisząc do przyjaciółki (P) czy spędzimy razem popołudnie. Udałam się do apteki po paczkę acodinu i do żabki po energetyka (mój ulubiony lvl up mango).
Usiadłam na ławce w centrum miasta z P wśród pięknej scenerii drzew i wiszących na nich świątecznych lampek. Zarzuciłam 8tabletek popijając energetykiem, natychmiast przyszło mi na myśl że wezmę jednak 10 i tak zrobiłam.
Komentarze