- Nie, nie każdy pali zielsko, ale wszyscy wiedzą, co to jest. Dlaczego wojskowy ma być inny niż wszyscy normalni ludzie? U nas nie robi się problemów ze skręta. Po prostu: jeden lubi, drugiego nie kręci.
Andrzej i Marek to kandydaci na zawodowych wojskowych. Tak wybrali. Z prawdziwej miłości do wojska.
- Nie poszliśmy na trepów, teraz nie ma trepów, jesteśmy w NATO - mówią. - A jak w NATO, to i trzeba żyć jak natowscy żołnierze.
Narkotyki w koszarach
<
- Oglądałem filmy o Wietnamie. A tam przecież smażyli na okrągło. I już tak mi się utrwalił obraz amerykańskiego żołnierza w bandance na głowie i z jointem, znaczy ze skrętem z marihuaną, w ustach - precyzuje Marek.
Wojsko też ludzie
- To chyba nie jest szokujące, że przyszli oficerowie to normalni ludzie. Też chodzimy do klubów, mamy kumpli, znamy życie. Nie rozumiem tego udawania w mediach, że palenie marihuany nie jest dziś powszechne - ciągnie Andrzej. - Bardziej dziwi mnie to, że w wojsku dochodzi do kradzieży.
Problem ze złodziejem, który znał wszystkie drogi, wiedział, jak trafić do cennego sprzętu i wyniósł komputerowe wyposażenie sali audiowizualnej, miała wrocławska oficerska szkoła w pierwszych dniach maja.
- Co tu gadać. Zirytowało nas to - stwierdzają młodzi ludzie. - Nikt nie poznał całej prawdy. A to większy cień na żołnierskim honorze, niż fakt, że po szkołach, jednostkach, a nawet wśród dowództwa, krąży trawa.
Zgnilizna z cywila
Każdego poborowego komisja lekarska pyta, czy miał kontakt z narkotykami. Przyznaje się mniej więcej co czwarty. Dowódcy z NATO przestrzegają, że problemy z
narkotykami w polskiej armii dopiero mogą się zacząć. W sojuszniczych armiach przypadki zażywania narkotyków przez zawodowych wojskowych wcale nie należą do rzadkich.
Maszyna tropiąca
Żandarmeria Wojskowa dysponuje jedną na całą Polskę "maszyną tropiącą?, służącą do wykrywania narkotyków. Taki sprzęt kosztuje 300 tysięcy złotych. Można przebadać osoby podejrzane o to, że są pod wpływem środków odurzających. Przenośne laboratorium na podstawie badań moczu i krwi określi, jakie to chemikalia.
- Narkotyki przyszły do wojska z cywilami - przekonują zawodowi wojskowi. Według oficerów zwyczaju "testowania" narkotyków nie ma w kategoriach koszarowego życia. Ale - o czym mówi się coraz powszechniej - wkraczają one do koszar i są coraz modniejsze.
- Starszyzna przez palce patrzy na alkohol, ale "dragów?, bo marihuana, choć jest miękkim narkotykiem, jednak do środków odurzających oficjalnie się zalicza, tolerować nie chce - mówią Marek i Andrzej.
Wysocy stopniem wojskowi w prywatnych rozmowach przekonują, że mówienie o masowości tego zjawiska w wojsku to metoda na podważanie autorytetu armii i prowadzenie nagonki na wojsko.
Szmer i bajera
Andrzej: - Nie jestem narkomanem. Po prostu przypalam. Robiłem to wcześniej, jeszcze w liceum. Nigdy nie widziałem tego tak: wybierasz wojsko, musisz zerwać z zielskiem. I nikogo nie wciągałem w palenie, nie jarałem też demonstracyjnie. Choć byłem bardzo zdziwiony, kiedy okazało się, że nie jestem sam.
W grupie słuchaczy wrocławskiej uczelni wojskowej są jednak, oprócz wielbicieli "przypalania", także zaciekli wrogowie.
- Niektórzy kolesie reagują agresywnie nawet na rozmowy na temat trawy. Wolno im, nikt nikogo nie zmusza. Po prostu, jak na innych uczelniach, w szkole lub w pracy, jedni wolą to, inni co innego. Jedni lubią piwo, drudzy są abstynetami. Ten przepada za szmerkiem i bajerkiem, a tamten jest w siódmym niebie jak głowa mu przestaje na chwilę huczeć. Jedni wolą szczupłe blond laski, innych podnieca męski tors - śmieje się Marek.
- Tom Waits, taki znany piosenkarz, powiedział kiedyś: - Zawsze myślałem, że rzeczywistość stworzono dla takich ludzi, którzy nie potrafią zmierzyć się z narkotykami. Strasznie mi się to spodobało, bo to tak bardzo pasuje do wojska.
Oczytani, inteligentni, bystrzy Marek i Andrzej w cywilnych ubraniach wyglądają jak inni chłopcy w ich wieku.
Szarża się szkoli
- Słyszałem, że nawet kadra teraz zapoznaje się - za przyzwoleniem władz wojskowych - z różnymi rodzajami narkotyków. W celach szkoleniowych - tłumaczy Marek. - W szkolnych komputerach są "wykładowe? pliki, opisujące działanie poszczególnych narkotyków. Czy to nie jest dowód, że to naprawdę zatacza szerokie kręgi. A jeszcze teraz, kiedy wojsko musi przyznać, że w szeregach NATO to normalka...
Luzowali po służbie
* Bolesławiecka policja w 2000 roku znalazła największy na Dolnym Śląsku "koszarowy magazyn" marihuany w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa. W koszarach żołnierze przechowywali 12 kilogramów narkotyku. Ta jednostka wchodziła w skład sił szybkiego reagowania NATO, stacjonujących w Kosowie. Wrocławska Prokuratura Garnizonowa ustaliła, że transport "trawy? został przemycony z Kosowa.
*W jednostce w Brodnicy w 2000 roku znaleziono kilkadziesiąt porcji amfetaminy, marihuany i haszyszu. Narkotyki przechowywali szeregowi w swoich szafkach. Prokuratorowi tłumaczyli, że brali, bo mieli bez przerwy służbę i chcieli się "wyluzować". W październiku 2002 r. zapadł wyrok -12 osób skazano na kary od 6 miesięcy do 2 lat w zawieszeniu.
* Podobne wyroki otrzymało w lipcu 2002 roku 17 żołnierzy z Kołobrzegu.
Łyczek nie stryczek
W latach dziewięćdziesiątych wojsko, w odruchu szczerości, przyznało się do poważnego problemu alkoholowego. Dowódcy, nawet najważniejsi w siłach zbrojnych, oficjalnie stwierdzali, że pije zbyt wielu żołnierzy służby zasadniczej. Marihuanę łatwiej schować, łatwiej przenieść przez bramę, łatwiej spalić. Można odurzyć się, nie martwiąc się o puste puszki lub butelki. W dodatku palenie jest tańsze niż picie.
Komentarze