Byłem żołnierzem i nie znosiłem narkotyków. Na emeryturze zacząłem leczyć się psychodelikami

Mike Cooley leczy się z PTSD psychodelikami. Rozmowa Jerzego Afanasjewa z bohaterem filmu dokumentalnego „Wyzwolenie”, który można było obejrzeć na festiwalu WatchDOC w Warszawie.

Tagi

Źródło

Krytyka Polityczna
Jerzy Afanasjew

Komentarz [H]yperreala

Tekst stanowi przedruk z podanego źródła - pozdrawiamy!

Odsłony

1687

Co piąty amerykański żołnierz po powrocie z Iraku lub Afganistanu cierpi na depresję albo PTSD. Jednym z nich jest Mike Cooley, bohater filmu „Wyzwolenie” (ang. „From Shock to Awe”) który służył w jednostce powietrznodesantowej. Po 12 latach w armii nie potrafił być szczęśliwy i chciał ze sobą skończyć. Chociaż nigdy wcześniej nie próbował nielegalnych narkotyków, odkrył, że paląc konopie czuje się lepiej niż po lekach od psychiatry. Jego życie jednak zmieniła zupełnie dopiero ayahuaska – psychodeliczna mikstura z dżungli Amazonii. Jerzy Afanasjew rozmawia z Mikem Cooleyem, jednym z bohaterów filmu dokumentalnego, który można było obejrzeć na festiwalu WatchDOC w Warszawie.

Jerzy Afanasjew: Pamiętasz swoje pierwsze doświadczenie z lekarstwami psychodelicznymi?

Mike Cooley: Tak, bo to był mój pierwszy dzień na emeryturze. Przeszedłem na nią z powodów medycznych. Nawet, kiedy byłem młodszy nic takiego nie próbowałem.

Jakie były efekty tych poszukiwań na emeryturze?

Otworzyły mi oczy. Zrozumiałem, jak mogę się wyleczyć. Zacząłem zastanawiać się, gdzie postąpiłem źle w swoim życiu, myśleć o sprawach, które muszę wyprostować, bo nie służą ani mojemu dobru, ani dobru mojej rodziny.

Kiedy mówisz o „lekarstwach psychodelicznych”, to jakie substancje masz dokładnie na myśli?

Konopie, 5-MeO-DMT (jad ropuchy Bufo Alvarus), DMT (składnik ayahuaski), ayahuaska, psylocybina (składnik grzybów psylocybinowych), MDMA (obecne w tabletkach ekstazy). Wszystkie te substancje pozwoliły mi zobaczyć w życiu dobro, którego nie byłem w stanie dostrzec przez to, co widziałem w wojsku. Pozwoliły mi też ponownie nawiązać więź z ludźmi, moją rodziną, moimi dziećmi i co najważniejsze ze mną samym

Z tego, co mówisz, rozumiem, że praca w wojsku, którą w końcu musiałeś zakończyć, była dla ciebie dużym obciążeniem.

Doszedłem do takiego momentu, w którym nienawidziłem tego, kim byłem i co zrobiłem w życiu. Chciałem ze sobą skończyć. Chciałem się zabić. Wyobrażałem sobie, że to była jedyna droga, żeby zatrzymać destrukcję, jaką widziałem w sobie i dookoła mnie. I to ja spowodowałem tę destrukcję.

Ale siedzimy i rozmawiamy teraz w Warszawie, a zaraz masz dołączyć do dyskusji po filmie, którego jesteś bohaterem.

To dzięki Janine, Lucowi i Ryanowi LeCompte, którzy zaprowadzili mnie do SoulQuest na Florydzie. Tam wziąłem udział w ceremonii ayahuaski.

Konopie pomogły mi znaleźć na nowo radość życia, pomogły mi się śmiać. Dzięki nim uświadomiłem sobie, że życie nie jest takie złe. Ale to dzięki ayahuasce dotarłem do sedna tego, nad czym muszę popracować.

Jak wyobrażałeś sobie życie po odejściu z wojska?

Szczerze, to nie miałem pojęcia jak ono będzie wyglądać. W armii byłem prawie 12 lat. Formacyjne lata mojego życia spędziłem będąc żołnierzem, zanurzony w kulturze wojskowej. Wyjście z tej kultury i wejście w kompletnie inną, cywilną, było dla mnie czymś niespodziewanym.

Przed wojskiem miałeś już doświadczenia z mundurem?

Kiedy byłem nastolatkiem pomagałem jako ochotnik na posterunku policji. Przychodziłem na komisariat i pomagałem im z małymi sprawami. Jeździłem razem z funkcjonariuszami na wezwania i podpatrywałem, co robią.

Oboje moi rodzice byli nauczycielami i wbijali mi do głowy, że narkotyki są złe oraz, że istnieją dobre powody, dla których są nielegalne. Wierzyłem w to wszystko z całego serca. Byłem taki naiwny.

I naprawdę nie eksperymentowałeś nic z żadnymi narkotykami?strong>

Poszedłem do wojska nigdy nie biorąc żadnych [nielegalnych] narkotyków. Zostałem wojskowym policjantem po to, żeby strzec prawa wewnątrz wojska i egzekwować je przeciwko tym żołnierzom, którzy brali narkotyki i palili marihuanę. Bo przecież powiedziano mi, że branie narkotyków to coś okropnego, co rujnuje życie jednostek i całego społeczeństwa. Przez ponad dekadę strzegłem tych praw, nawet zostałem opiekunem psa narkotykowego. Pamiętam jak w Niemczech patrolowałem baraki amerykańskich żołnierzy, moich kolegów. Szukałem narkotyków, a kiedy je znajdowałem żołnierze mieli kłopoty.

Twoja żona też była w wojsku i też zrezygnowała z pracy w armii.

Tak, też jest weteranem. Obserwowałem jej przemianę. Lekarze przepisali je leki psychiatryczne, które spowodowały, że żyła w stanie kompletnego znieczulenia. Prawie jak zombie. Żadnych emocji, żadnych uczuć. Widziałem jak zmienia się, kiedy zaczęła używać konopi: śmiała się, okazywała emocje, odnowiła więź ze mną. Widząc to, jak konopie na nią działają, jak pozwalają wrócić jej do normalności, miłości, pokoju, wiedziałem, że jak tylko odejdę z wojska, to muszę sam ich spróbować.

Jak wyglądały twoje doświadczenia z substancjami psychoaktywnymi zaraz po przejściu na emeryturę?

Kiedy zacząłem palić konopie zrozumiałem, że to wszystko, czego nauczano mnie w armii było kłamstwem. Bylem okłamywany przez całe swoje życie. Substancje, przed którymi byłem „chroniony”, i próbowałem chronić innych, były właściwie rzeczami, które mogą nawet ratować ludzkie życie. Kiedy to zrozumiałem, mój cały świat rozpadł się od środka. Straciłem wiarę w religię, straciłem wiarę w prawo, straciłem wiarę w wojsko, straciłem wiarę w nasz rząd. W końcu straciłem wiarę w siebie.

Kiedy konopie, MDMA, psylocybina, 5-MeO-DMT, DMT używane są w odpowiednim kontekście, respektowane, czyste i bez żadnych szkodliwych domieszek mogą być zbawienne dla ludzkości.

Dla ciebie najważniejsze doświadczenia psychodeliczne związane są z ayahauską. Czy możesz opowiedzieć jak wygląda taka ceremonia przyjmowania ayahuaski?

Bardzo ważne są nastawienie i okoliczności (eng. set and setting), w których przyjmuje się substancje psychodeliczne. Zażywanie ich w klubie nocnym nie ma nic wspólnego z leczeniem. Dużo bodźców, chaosu, hałasu i emocji, które mogą być dezorientujące. I to może zmienić, coś, co inaczej byłoby pozytywnym doświadczeniem w bardzo przerażające i niepokojące

Kiedy ja brałem ayahuaskę po raz pierwszy, pojechałem do miejsca, gdzie wszyscy są mili i gościnni. Przytulali mnie, miałem poczucie, że zależy im na mnie. Nie znali mnie, ale traktowali jak przyjaciela i rodzinę. Zapewnili bezpieczne miejsce, gdzie nie musiałem się bać o siebie. Takie bezpieczeństwo pozwoliło mi skupić się na tym czego, dzięki ayahuasce mogę się nauczyć. Bez strachu, że w trakcie stanie się coś złego.

Jeśli coś pójdzie źle, przestraszysz się lub stanie się coś strasznego potrzebujesz kogoś aby pomógł ci zrozumieć i przepracować to, że nie jesteś sam.

Jak wytłumaczyłbyś istotę doświadczenia psychodelicznego komuś, kto nigdy nawet nie palił konopi?

Myślę, że to niemal niemożliwe do wytłumaczeniu komuś, kto nigdy nie miał podobnego doświadczenia.

Zanim sam tego nie przeżyłem nie miałem bladego pojęcia, jak to może wyglądać. Kiedy szukałem w internecie, jak coś takiego może wyglądać, znalazłem tylko filmiki z szalonymi kolorami, światłami i obrazami, wszystkimi tymi spektakularnymi wrażeniami wizualnymi. Dlatego myślałem, że pojadę i zobaczę najbardziej niesamowite rzeczy, jakie widziałem całym moim życiu. Spodziewałem się, że zobaczę je w mojej głowie. Chociaż przyznam, że nie rozumiałem tego, jak zobaczenie świateł i kolorów miałoby mnie uzdrowić. Nic w zasadzie nie rozumiałem.

Jak to, czego doświadczyłeś różniło się od tego, co przeczytałeś w Internecie?

Moja pierwsza ceremonia trwała trzy dni. Pierwsza noc to wstępne oczyszczanie, uwolnienie złości, ciemności, nienawiści i przemocy, które nosiłem. Nie widziałem za dużo wizualnych dziwów, poza tym, że gdy spojrzałem na piasek na ziemi obok ognia, to zobaczyłem geometryczne kształty w piasku. I widziałem twarze w płomieniach, które chciałem zaatakować. Poza tym naprawdę nie miałem za dużo wizualnych wrażeń pierwszej nocy.

Za drugim razem też nie widziałem szalonych psychodelicznych obrazów, gigantycznych, ruszających się maszyn, ani szalonych światów, istot – nie widziałem nic takiego. Ostatniej nocy, trzeciej, przyszła do mnie moja matka. Zmarła w 2006 na ostre zapalenie płuc. Uświadomiłem sobie, że kiedy zmarła zdecydowałem, że do końca mojego życia będę tylko zimnokrwistym osobnikiem. Tak zamierzałem sobie poradzić ze śmiercią mojej matki. I trzeciej nocy po tym jak wypiłem ayahuaskę przyszedł do mnie jej głos. I powiedział, że bycie słabym i zepsutym jest okej.

Jak sobie radzisz z tak trudnymi doświadczeniami?

Za pierwszym razem trudno pojąć, czego się w ogóle doświadczyło. Dlatego dobrze mieć wokół siebie osoby z podobnymi doświadczeniami. Dobrze mieć wsparcie w ich wiedzy, porozmawiać z nimi i usłyszeć, że się nie zwariowało.

Czym są w takim razie psychodeliki? Jedni upatrują w nich magicznych substancji…

Nie, to nie są żadne magiczne pastylki. Powiedziałbym raczej, że umożliwiają wyruszenie w podróż. Chociaż życie może się wydawać po nich trudniejsze, bardziej dezorientujące, bardziej frustrujące. Moje doświadczenie jest takie, że cały mój światopogląd zmienił się dramatycznie. Bardzo ważne jest, żeby zrozumieć, że po zażyciu tych leków praca dopiero się zaczyna. Poznajemy nową rzeczywistość, którą trzeba oswoić.

Co masz na myśli, kiedy mówisz o tym, że zmieniłeś światopogląd?

Byłem zaprawionym w walce żołnierzem, nie miałem żadnego problemu z tym, żeby odebrać komuś życie. W mojej głowie było to całkowicie usprawiedliwione. Nie miałem żadnego problemu z tym, żeby jechać na wojnę. Byłem żołnierzem i na tym polegało moje życie, moje obowiązki. Tak zostałem wyszkolony. Psychodeliki zabrały mnie do momentu sprzed tego, jak zostałem zaprogramowany na bycie żołnierzem.

Czy myślisz, że ten proces mógłby też pomóc cywilom?

Nie uważam, że te lekarstwa są dla każdego. Nie myślę, ze każda jednostka na świecie powinna lub potrzebuje wziąć te leki, ale wierzę, że znaczna większość może z nich skorzystać.

Jakie są przeszkody dla kogoś, kto chciałby skorzystać z takiego leczenia?

Jedna to stygmatyzacja kulturowa, druga to restrykcyjne prawo. W Ameryce narkotyki to zło. Ale pytanie, co uznajemy za narkotyk. Przecież możemy powiedzieć, że każdy Amerykanin codziennie bierze narkotyki, bo kawa jest narkotykiem, cukier jest narkotykiem, nawet reakcje na bodźce mogą działać jak narkotyki. To, co możemy, a czego nie możemy wprowadzać do naszych ciał jest uwarunkowane kulturowo.

W Ameryce konopie na poziomie federalnym wciąż uznawane są za nielegalny narkotyk. Jest regulowany nawet bardziej od opioidów. Nie mówiąc już o alkoholu, którego picie jest zupełnie legalne. Powiedziałbym nawet, że picie alkoholu jest pochwalane.

Wysiadam z samolotu na lotnisku w Warszawie, idę odebrać swój bagaż. Obok mnie trzech mężczyzn, w okolicach czterdziestki. Kończą ogromną flaszkę alkoholu, podają ją sobie z rąk do rąk. I nikt nie ma z tym problemu. Na zdrowie! Napijmy się. Możemy się nawet upić i pobić i dalej będzie to pozostawało w ramach tego, co uznajemy za mniej więcej normalne.

Dlaczego nie pochwalamy substancji, które mogą być korzystne, tylko tytoń i alkohol. Wszystko to, co powoduje depresję, dobija nas, utrzymuje człowieka w negatywnym stanie.

Jakie jest twoje zdanie na temat regulacji prawnych, którym powinny podlegać psychodeliki? Sam korzystałeś z ayahuaski na mocy prawa o wolnościach religijnych.

Nie jestem do końca przekonany, czy powinniśmy regulować je tak jak leki wyprodukowane w laboratorium. MDMA jest co prawda produkowane w laboratoriach, ale już psylocybina, grzyb, rośnie w naturze i nie wiem, czy powinniśmy robić z nich lekarstwo sprzedawane w tabletkach.

Raczej z ostrożnością spoglądam na zmiany w sprawie psychodelików. Chciałbym aby były one bardziej powszechne, lepiej zrozumiane i żebyśmy o nich dyskutowali. Jednocześnie zależy mi na tym, żeby były traktowane z szacunkiem. Myślę, że jeśli będziemy je produkować masowo, to mogą stać się po prostu kolejną białą chemiczną substancją zamkniętą w tabletce. Ceremonie przynoszą specjalny kontekst psychodelicznym lekarstwom, który jest ich nieodzowną częścią.

*Film „Wyzwolenie” można obejrzeć online na www.fromshocktoawe.com. Pokazywany był też na 19. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym WATCH DOCS. Poza filmami festiwal to wachlarz wydarzeń specjalnych: dyskusji, debat i spotkań z gośćmi. Krytyka Polityczna jest patronem festiwalu

Oceń treść:

Average: 9.9 (8 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Benzydamina

  • Kodeina
  • Pierwszy raz

większość dnia podekscytowanie, później, tuż przed, zaczęło się pieprzyć.

Witam. Piszę przede wszystkim po to, by podzielić się tym, co mnie spotkało. Wiem, że jest tu gro wiele bardziej doświadczonych osób, być może ktoś zechce się na ten temat wypowiedzieć, co bardzo by mnie ucieszyło. Czytałam trochę TR-ów na temat kodeiny, większość wielce zachęcających. Nigdzie nie zauważyłam opisu czegoś, czego sama doświadczyłam. Dodam jeszcze, że kilka dni zastanawiałam się nad opublikowaniem tego, przygotowywałam się psychicznie na totalne zjechanie i zrównanie mnie z ziemią za moją tępotę. Ale od początku...

  • Grzyby halucynogenne
  • Przeżycie mistyczne

Piękny jesienny dzień, las i nasłonecznione zbocze na jego skraju; nastawiony jak zwykle optymistycznie, nieco podekscytowany; w podróż wyruszam samotnie

12.30. Intoksykacja. Spożywam pokarm bogów – łysiczki zanurzone w zupce grzybowej Smaczna Porcja. Nazwa nie kłamie, mimo psychodelicznego dodatku, zupa pozostaje całkiem smakowita.

Do plecaka pakuję śpiwór, wodę, odtwarzacz mp3 – i jestem gotowy do podróży!

+0.15. Po 15 minutach zaczynam już odczuwać pierwsze efekty, uczucie, że coś w środku zaczyna się dziać, jakaś nieokreślona zmiana. Wychodzę z domu i udaję się w stronę pobliskiego lasu.

  • Dekstrometorfan

Wiek: 17 i pół roku (sierpień 2008r.)

Doświadczenie: fajki (rzucone - moja duma), alco kilkadziesiąt, może koło setki razy, THC kilkadziesiąt razy, efedryna 3 razy, gałka muszkatołowa 3 razy, DXM 5 razy, fuka raz (i nie podziałała), raz gaz

Dawka: 1500mg DXM na 60kg masy ciała, czyli 25 mg/kg. Podane w ciągu 15 (?!) minut - wnioskując z archiwum gg.

S'n'S: Wszystko, co trzeba, pisze w raporcie. A reszta? A co za różnica...



Otworzyłem oczy i starałem się utrzymać otwarte, jak najdłużej. Poczułem senność... Armia Dextera w coraz większych ilościach się uaktywniała. Zbuntowałem się i to był mój błąd. Zacząłem go drażnić, nabijać się z niego. Nabrałem pewności, że nic złego się nie stanie. Zamknąłem oczy i czekałem. Łóżko zaczęło dryfować po pokoju, więc otwarłem oczy, ale nie przestało od razu, jak to zwykle bywało.

randomness