Wolność zrzeszania się w Polsce, to wspaniałe osiągnięcie naszej demokracji. Jednak nie mogę spokojnie przejść do porządku dziennego nad tym, że w majestacie prawa odbywają się w Warszawie manifestacje narkomanów, nawołujących do zażywania narkotyków. Grupa osób, która sama nazywa się ruchem na rzecz legalizacji narkotyków "Kanaba", zorganizowała w sobotę 12 kwietnia manifestację pod gmachem sejmu nawołując do legalizacji posiadania i zażywania narkotyków. Demonstracja złożona z ok. 300 narkomanów, przeszła Krakowskim Przedmieściem krzycząc i skandując THC! THC! Wyjaśniam niewtajemniczonym, że THC to tetrahydrokanabinol, związek chemiczny będący środkiem odurzającym zawartym w konopiach indyjskich. Za posiadanie, dystrybucję, pomoc w użyciu lub nakłanianie do zażycia każdego środka odurzającego wg. polskiego prawa, grozi kara pozbawienia wolności do lat 3, a w przypadku gdy dzieje się tak z chęci osiągnięcia korzyści majątkowej, nawet do lat 10. Zgodę na demonstrację wyłudzono w Urzędzie Miasta, informując Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, że jest to manifestacja na rzecz poparcia racjonalnych i efektywnych sposobów walki z narkotykami. Władze miasta nie oponowały przeciwko jej zorganizowaniu wierząc, że manifestacja głosić będzie ideę walki z narkomanią. Śródmiejska Policja została postawiona na nogi, aby swoimi siłami zabezpieczyć niezakłócony przebieg tej manifestacji. Narkomani manifestowali więc do woli swoje poparcie dla zażywania narkotyków, grając władzy i wszystkim normalnym obywatelom na nosie. Pod pozorem zorganizowania manifestacji na temat zwalczania narkomanii, zorganizowali manifestację nawołującą do zażywania narkotyków nic sobie nie robiąc z tego, że takie działanie jest przestępstwem naruszającym art. 46 Ustawy o zapobieganiu narkomanii. W czasie trwania manifestacji rozpowszechniano hasła i ulotki mówiące o nieszkodliwości zażywania narkotyków. O tym, że świat naukowy kłamliwie i tendencyjnie wyolbrzymia skutki brania narkotyków, które w mniemaniu demonstrantów są bezpieczne, dają się kontrolować i nie powinny być zakazane przez prawo. Narkomani głosili teorie, że Polska jest krajem zacofanym pod względem obowiązującego prawa, które powinno zezwalać na posiadanie, zażywanie, handel i uprawę roślin narkotycznych....
Nóż się otwiera w kieszeni.
Na domiar złego okazuje się, że manifestację zorganizowali ludzie, którzy dobrze znają się na prawie i procedurach administracyjnych i dysponujący niemałymi funduszami. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ludzie którzy czerpią zyski z nielegalnego handlu narkotykami, posługując się ćpunami i wykorzystując ich głupotę, chcą doprowadzić do legalizacji tego co przynosi im ogromne zyski, a jeszcze wciąż nie może być legalnym interesem. Wcześniej wspomniany enigmatyczny i tajemniczy ruch "Kanaba", finansuje i utrzymuje kosztowne serwisy internetowe, w których kwitnie handel narkotykami, nasionami do własnych plantacji "marychy" oraz pełen jest instrukcji, jak dochować się własnych plonów w domowej szafie, czy zacisznym miejscu parku czy Lasów Kabackich. Opisywane w nich są także pseudo-rewelacyjne efekty działania, a także publikacje pseudo-naukowe na temat tego, jak bardzo mylą się i kłamią oficjalne kręgi naukowe w temacie szkodliwości zażywania narkotyków. Jawna propaganda pro narkotykowa, będąca niczym innym jak tylko nawoływaniem do brania oraz wytwarzaniem błędnego poczucia bezpieczeństwa dla młodych osób po raz pierwszy stykających się z narkotykiem, przynosi swoje żniwo w postaci coraz większego kręgu uzależnionych i rosnącej kabzy osób pociągających za sznurki narkotykowego biznesu. Jak do tej pory, działania te uchodzą uwadze organów powołanych do ścigania przestępstw, które nie za bardzo wiedzą co mają począć z internetowym handlem narkotykami. Służby te zdają się nie dostrzegać, że ziarno konopi indyjskich, zawiera niewielkie ilości THC i samo w sobie może być uznane za środek odurzający. Nie dostrzegają także tego, że przepis art. 46 Ustawy o zapobieganiu narkomanii, mówi także o nakłanianiu do zażywania środków odurzających i przewiduje za takie namawianie karę pozbawienia wolności do lat 10. Młodsza część naszego społeczeństwa, coraz bardziej brnie w uzależnienie i "rozjarana na maxa", coraz bardziej wywraca sobie do góry nogami życie. Sobie, swoim najbliższym i społeczeństwu w całości. Bełkocze przy tym coś o wolnym wyborze, o demokracji, o samodzielnym dysponowaniu swoim życiem i zdrowiem. Skanduje, że chciałaby płacić podatki za legalne narkotyki kupowane w sklepach, zapominając wszakże o tym, że żadne z nich nigdy podatku nie płaciło i prawdopodobnie nigdy nie zapłaci brzydząc się uczciwej pracy i uważając nas, pracujących, za frajerów i nudziarzy. Nie przeszkadza im to przy zakupie coraz to nowych porcji narkotyków, korzystać codziennie z naszych pieniędzy. Pieniędzy uzyskiwanych z ulicznych rozbojów, pozyskiwanych za kradzione radia samochodowe, komórki wyrwane z ręki na ulicy i walkmany najmłodszych uczestników pieszego ruchu w stolicy. Obywatele płacący podatki płacą w ten sposób najpierw za narkotyki, później płacą za detoksykację i leczenie narkomanów, a następnie jakby tego było mało, płacą za godziny pracy Policji pilnującej "wolności zgromadzeń". Narkoman siedzi z wywróconymi oczami i śmieje się. Nie wiadomo jedynie tego, czy śmieje się ze swych narkotycznych wizji, czy z absurdu w jaki wpędził nas wszystkich z władzami tego pełnego absurdów miasta na czele.
Tomasz Karwacki
Prezes Zarządu Fundacji Narkotykom NIE!
źródło: narkotykomnie.boo.pl
apdejt:
przedruk artykułu na narkolskim hyperze spowodował, że oburzeni narkole zmarszczyli się na czole i zaczęli dodawać swoje nieprzytomne komentarze przed wiadome, fundacyjne trzeźwości ołtarze, na co jedyna radą było zamknięcie mord narkoli stadom i wysiudanie z narkotykomnie.boo.pl księgi gości, bo to skuteczne i tak najprościej. ale oprócz numeru konta jest jeszce jakis namiar zwrotny:
fundacja@boo.pl . w miejsce księgi gości za to pojawił się trzeźwy komentarz, oto on:
Z uwagi na atak uzależnionych od Marichuany na naszą księgę gości wyjaśniamy:
Po pierwsze nie przedrukowaliśmy tekstu z Onetu Narkomani Atakują, tylko również i w Onecie go opublikowaliśmy.
Po drugie, fundacja nie przynosi zysków, tylko pochłania nasze prywatne pieniądze. Wszyscy ciężko pracujemy w swoich zawodach i utrzymujemy działalność Fundacji z pieniędzy, które powinniśmy wydać na utrzymanie naszych rodzin i swoje własne potrzeby.
Po trzecie, Księgę gości stworzyliśmy zapominając, że do ineternetu mają dostęp również i narkomani. Z uwagi na ogrom obraźliwych i niecenzuralnych tekstów, poczynionych przez osoby uzależnione od narkotyków, z dniem 01.08 możliwość dodawania tekstów do księgi została zablokowana przez administratora. Teksty te jednak są dowodem na skalę zjawiska i degenerację osób uzależnionych.
Osoba, która walczy o legalność konopii, jest od nich uzależniona. Nie ma chyba wątpliwości, że jeżeli ktoś pali regularnie, to jest to uzależnienie. Ja wiem, że osoby te chciałyby, aby można było palić legalnie, tak jak złodzieje chcieliby by legalne było złodziejstwo, a piraci drogowi chcieliby, by nie było ograniczeń prędkości na drogach. Nie oznacza to jednak, że należy zalegalizować ich dążenia. Konopie są narkotykiem, czy tego ktoś chce, czy nie. Osoba która je pali jest narkomanem, choćby oburzała się na to słowo nazywając się smakoszem czy w innym zamiennikiem sowa "uzależniony".
Po czwarte, gdybyście przeanalizowali to co chcemy robić, to zauważylibyście, że chcemy docierać do istnień ludzkich zanim jeszcze będą uzależnione. Przekonywanie uzależnionych jak widać na przykładzie osób z "kanaby" nie ma sensu. Wtedy, kiedy te osoby zrozumieją, że zabrnęły za daleko, będzie już za późno na uświadamianie.
opinia podszuma:
Próby budowania agresji między palaczami gandzi a palaczami np. tytoniu czy absolutnymi abstynentami są moim zdaniem skurwysyństwem na miarę napuszczania na siebie katolików i muzułmanów. Pan Fundacja boi się napaści narkola (w swoim rozumieniu) na babcię, ale nożyk mu się sam w kieszeni otwiera na widok zwolenników legalizacji. Rozdwojenie? Normalny narkol od razu zdiagnozowałby problem i zalecił adekwatne lekarstwo ( np mdma służy integracji osobowości :).
Kanaba utrzymuje ze swoich ogromnych zysków potężne serwery w najdroższych stolicach świata, a Fundacji kolektyw swój skromny sajcik na quasidarmowym serwerze opłaca, od ust odejmując swoim dzieciom, żonom i sobie. No łzę otarłem. Szkoda, że wiedzę o dragach kolektyw fundacji czerpie z publikacji sprzed 20 lat. A zdrowy rozsądek gdzie?? Niech fundacja rozpublikuje, jak tanim, domowym sposobem uzyskać własne zioło, podcinając zyski dilerów, MAFII i oczywiście, Kanaby. Proste, konkretne działanie. Takie artykuły akurat na Kanabie są i Kanaba chętnie się nimi podzieli.
Jako obcykany w Prawie, Uzależniony Narkoman, powinienem jeszcze formalnie skrobnąć, do czego się zwykle w Polsce wykorzystuje Fundacje, i czemu powstają zwykle przy firmach, ale skoro narkoli w narodzie jest 20%, to chyba wszyscy to wiedzą :).
Komentarze