W LVIII LO przy Górnośląskiej trwają matury ustne. Część nauczycieli pracuje w komisjach egzaminacyjnych, więc zmieniony jest plan lekcji. Uczniowie zwolnieni są z ostatnich lekcji. Na pozostałych mają zastępstwa.
W miniony piątek właśnie z takiego zastępstwa urwała się grupa pierwszaków z klasy europejskiej. Z relacji jednego z rodziców wagarowiczów wynika, że wcześniej kupili w szkole narkotyki (przyznają się do marihuany). Skręty wypalili w pobliskim parku. Potem, jak gdyby nic, wrócili na kolejne lekcje.
W szkole poczuli się źle. Jedna z dziewczyn straciła na chwilę przytomność. Sekretarka zadzwoniła po pogotowie. Zjawiła się policja.
- Za bezpieczeństwo dzieci w szkole odpowiada dyrekcja. Nie rozumiem jak grupa licealistów mogła więc tak po prostu wyjść z sali! - dziwi się jeden z rodziców.
Dyrekcja broni się: - Uczniowie wiedzieli, z kim i w jakiej sali mają zajęcia. Wybrali wagary.
Zgodnie ze statutem szkoły dyrekcja powinna ich od razu skreślić nastolatków z listy uczniów. Uważa tak większość nauczycieli, którzy we wtorek spotkali się na radzie pedagogicznej.
- Statut szkoły nie jest martwym dokumentem, nie tworzy się go po to, by później bagatelizować. Uczniowie muszą wiedzieć, że w szkole są pewne granice, których się nie przekracza. Skreślenie z listy uczniów dla jednych będzie karą, dla pozostałych 900 uczniów - poważnym ostrzeżeniem - tłumaczy jedna z nauczycielek z Baczyńskiego.
Ostatecznej decyzji rada pedagogiczna jeszcze nie podjęła. Czeka, aż dyrekcja zakończy dochodzenie w tej sprawie.
Pierwszaków bronią koledzy: - To nie są narkomani. Zapalili trawkę ot tak, dla wygłupu. Zachowali się po szczeniacku, ale to jeszcze nie powód, by ich za to wyrzucać - uważają.
Czy w Baczyńskim są dilerzy narkotyków? Licealiści odpowiadają: w ogólniaku nie, ale w okolicach szkoły można kupić bez problemu wszystkie narkotyki. - Tak jak w innych stołecznych liceach. Normalka - wzrusza ramionami jeden z trzecioklasistów.
Komentarze