Tak działa rynek dopalaczy we Wrocławiu. Przywożą je kurierzy

Nawet milion złotych miesięcznie wydają wrocławianie na dopalacze, sprzedawane przez jedną z dwóch gangsterskich ekip, zaopatrujących miasto w śmiertelnie groźne dla zdrowia i życia środki odurzające.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

Gazeta Wrocławska
Marcin Rybak

Komentarz [H]yperreala: 
Tekst stanowi przedruk z podanego źródła.

Odsłony

1317

Nawet milion złotych miesięcznie wydają wrocławianie na dopalacze, sprzedawane przez jedną z dwóch gangsterskich ekip, zaopatrujących miasto w śmiertelnie groźne dla zdrowia i życia środki odurzające.

Z tej sumy bez mała 300 000 złotych to czysty zysk trzyosobowego kierownictwa gangu. Po zmianie prawa oraz likwidacji punktów sprzedaży dopalaczy przy Oleśnickiej, Stawowej i Drzewieckiego półlegalne wcześniej dopalacze zeszły do podziemia. Niedawno jeden z ich dilerów został brutalnie zamordowany maczetą.

Narkoptyk [licentia poetica autora tekstu, do którego sugerujemy całościowo podejść z przymrużeniem oka - Red.H] „Alfa PVP” dostarczany jest do do Wrocławia w paczkach przez firmy kurierskie. Tu mieszany jest z innymi składnikami (m. in. acetonem) w specjalnie do tego celu wynajętych mieszkaniach. Po 24 godzinach mieszanina gotowa jest do sprzedaży.

Jeszcze niedawno dopalacze sprzedawano w sklepikach. Najbardziej znane były przy Oleśnickiej,, Drzewieckiego i Stawowej. Udawały produkty „chemii organicznej” - środki do czyszczenia komputerów czy pochłaniania wilgoci. Dziś punkty już nie działają. Stojące za nimi grupy zostały rozbite, trwają sądowe procesy. Zmieniło się też prawo. Handel dopalaczami jest dziś traktowany tak jak obrót wszystkimi innymi narkotykami.

Dziś nie potrzeba już udawania, że dopalacze to „pochłaniacze wilgoci” itp. Dziś sprzedają je dilerzy - tak samo jak klasyczne narkotyki. Jeśli wierzyć naszym informatorom, we Wrocławiu działają dwa specjalizujące się w tym gangi. Na czele jednego z nich stoją kobieta i dwóch mężczyzn. Szefem drugiego ma być mężczyzna, dziś aresztowany w jednym ze śledztwo dotyczących oszustw podatkowych.

Jaki to biznes? Obroty jednej z grup nasze źródło szacuje na 900 tysięcy do miliona złotych miesięcznie. Zyski: 300 – 400 tysięcy złotych. Z tej sumy jakieś 70 procent dzielone jest pomiędzy trzyosobowe kierownictwo szajki. Resztę dostają dilerzy. Z naszych wyliczeń wynika, że miesięczny zarobek szeregowego „żołnierza” dopalaczowej szajki to nawet 10 tysięcy złotych.

Wydarzenia ostatnich dni pokazują, że to też bardzo niebezpieczne zajęcie. Do aresztu trafiło dwóch mężczyzn podejrzanych o morderstwo. Z różnych źródeł wiemy, że ofiarą jest diler dopalaczy, który próbował współpracować z obydwoma wrocławskimi szajkami produkującymi i sprzedającymi wrocławską wersję „narkotyku zombie”. Z jedną i drugą nie rozliczył się. Miał nawet być podejrzewany o przejęcie przesyłki z substancją „alfa PVP”. Dwaj młodzi mężczyźni porwali go i wywieźli nad Odrę. Tu mieli postraszyć ale sytuacja wymknęła się spod kontroli. Jeden z nich zaatakował ofiarę maczetą ciężko poranił. Porwany zmarł z upływu krwi.

Oceń treść:

Average: 9 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • DMT
  • Pierwszy raz

Pozytywne nastawienie. Pierwsza psychodeliczna podróż z oczekiwaniem na bardziej enteogeniczne klimaty. Miejsce tripu: Las. Osoby: Ja + jeden znajomy np. X.

W tym trip raporcie pomijam opis miejsca tripu i przeżyć X. Skupię się tylko na tym, czego sam doświadczyłem w podróży z DMT, choć tak naprawdę nie miałem pewności co było w kapsułkach i w jakiej ilości. Jednak doświadczenia opisane poniżej raczej potwierdzają, że to co się wydarzyło to zasługa DMT. Dzięki temu przeżyłem pierwszą w swoim życiu, a być może nie ostatnią psychodeliczną podróż.

  • 4-HO-MIPT
  • Przeżycie mistyczne

Rezerwat Przyrody Meteoryt Morasko, marcowy dzień, obniżenie nastroju (depresja?) po koszu od ważnej dla mnie osoby, nadzieja poprawy nastroju

Wszystko to działo się 6 lat temu. Historia z kategorii osobistych. Zanim opowiem o samym doświadczeniu, opiszę okres życia, w którym się wtedy znajdowałem, i moje nastawienie. Około miesiąca wcześniej (w walentynki) postanowiłem wyznać swoje uczucia osobie, która była moją najlepszą przyjaciółką (na potrzeby raportu nazwijmy ją Ola). Właściwie, dla mnie od niedawna była kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Znalazłem w sobie odwagę na wyznanie i … okazało się, że Ola nie odwzajemnia moich uczuć. :( Wpadłem w rozpacz.

  • Bad trip
  • Grzyby halucynogenne

na żywioł

TR z czasów moich pierwszych z psylocybiną doświadczeń, gdy niewiele przede mną ukazywała, była jeszcze płaska, oferowała jedynie kolorki, a szczytem psychodelicznego doświadczenia zdawało mi się być działanie dekstrometorfanu, które i w psylocybinie na siłę chciałem odnaleźć srogo dostając za to po dupie.

  • Kofeina
  • Pierwszy raz
  • Pseudoefedryna

Stan psychiczny: raczej zły, chęć uszczęśliwienia się Nastrój raczej neutralny, odprężenie Nastawienie pozytywne, poczucie : "I tak nic nie poczuję", W domu, wśród rodziny, głodny

Postaram się dokładnie odtworzyć moje myśli i to, co  robiłem.

Otóż pewnego sobotniego ranka obudziłem się w domku rodzinnym w Górach. Wyjechaliśmy na weekend, miałem masę wolnego czasu. W domu znalazłem opakowanie Claritine Active. Przeczytałem, że zawiera 120mg pseudoefedryny siarczanu. Stwierdziłem, że 2 tabletki to będzie odpowiednia dawka i zabrałem się do eksperymentalnej ekstrakcji. Przebiegała następująco:

randomness