„Sfałszowane leki zabijają najszybciej”
Ze statystyk światowych wynika, że 1/3 sfałszowanych leków nie zawiera w ogóle substancji czynnej. Przestępczość farmaceutyczna jest elementem zorganizowanej, światowej przestępczości, obok handlu narkotykami i bronią.
Kategorie
Źródło
Odsłony
252Ze statystyk światowych wynika, że 1/3 sfałszowanych leków nie zawiera w ogóle substancji czynnej. Te leki zabijają najszybciej, bo jeżeli pacjent bierze sfałszowany preparat, to tak naprawdę go nie bierze, co kończy się dla niego tragicznie - mówi prof. Zbigniew Fijałek z Wydziału Farmaceutycznego WUM.
Przestępczość farmaceutyczna jest elementem zorganizowanej, światowej przestępczości, obok handlu narkotykami i bronią.
Jak podczas niedawnej Międzynarodowej Konferencji Naukowej towarzyszącej obchodom 45-lecia Wydziału Farmaceutycznego z Oddziałem Medycyny Laboratoryjnej w Sosnowcu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego podał prof. Zbigniew Fijałek, we wrześniu 2016 r. w wyniku operacji ACIM, przeprowadzonej głównie w dużych portach w Afryce - w ciągu niecałych dwóch tygodni skonfiskowano 113 mln sfałszowanych leków, 13 mln sfałszowanych suplementów diety i 5 tys. sfałszowanych wyrobów medycznych.
Aż 35 proc. sfałszowanych leków zatrzymano w Nigerii. W tym kraju sfałszowanych jest ponad 60 proc. leków. Fałszowane tam są przede wszystkim leki przeciwmalaryczne, leki przeciwzapalne, przeciwbólowe, antybiotyki.
- Ze statystyk światowych wynika, że 1/3 sfałszowanych leków nie zawiera w ogóle substancji czynnej. Te leki zabijają najszybciej, bo w przypadku leków przeciwmalarycznych czy antybiotyków, jeżeli pacjent bierze sfałszowany lek, a tak naprawdę nie bierze go, co kończy się dla niego tragicznie - mówił prof. Fijałek, specjalista w dziedzinie analityki farmaceutycznej i elektrochemii oraz jakości leków.
W czterech operacjach od 2012 r. łącznie skonfiskowano 480 mln opakowań sfałszowanych leków o wartości 400 mln euro.
- Te leki nie trafiły do pacjentów, ale wyobraźmy sobie, co tam się dzieje każdego dnia, kiedy nie ma akcji. Nieefektywne leki przeciwmalaryczne zabiły w 2015 r. ponad 120 tys. dzieci w wieku przedszkolnym w Afryce. W zasadzie nie powinienem mówić o zabójstwie doskonałym a o ludobójstwie. Mówimy o zabijaniu co roku setek tysięcy ludzi na świecie przez to, że podaje się im leki, które nie mają substancji czynnej - alarmował profesor farmacji.
Czy w Polsce możemy być spokojni? Nie!
Polska jest krajem w Europie, gdzie się produkuje dużo sfałszowanych leków. Jak podał prof. Fijałek, w połowie 2016 r. policja zamknęła pod Bydgoszczą największą fabrykę sfałszowanych leków w Europie. Produkowano tam leki czterech dużych koncernów farmaceutycznych, bardzo dobrze podrabiając opakowania.
- Najwięcej leków na potencję i sterydy anaboliczne. To co jest najbardziej przerażające, to fakt, że fabryki takie działają po kilka lat. Ta w Bydgoszczy działała 5 lat, a to co produkowała szło na rynek - niewykluczone, że część nawet na rynek legalny - mówił.
Inny przykłady. Marzec 2017 r. Policja rozbiła gang, który wprowadził do obroty nielegalne sterydy i farmaceutyki wartości 4,5 mln zł. Przestępcy sprowadzali specyfiki m.in. z Hong-Kongu, Grecji, Mołdawii, Litwy, Słowacji i sprzedawali je w Polsce i krajach ościennych. Policja zabezpieczyła 33 tys. opakowań sterydów i środków na potencję. Grupa działała od 2015 r.
W ostatnich dniach policja zlikwidowała nielegalną produkcję i pseudoaptekę internetową. Część produktów do niej była sprowadza, część wytwarzana na miejscu - najczęściej specyfiki na odchudzanie. Apteka miała ponad 1000 klientów, którzy kupowali u nich te produkty przez internet.
Leki są dobrem publicznym
Prelegent przytoczył publikację mgr. farmacji Franciszka Heroda z 1912 r. Autor pisał, że: ''Aptekarz, który jest za lek odpowiedzialny, nie może się przekonać o zawartości specyfiku, który opakowany i opieczętowany sprzedawać musi''.
- Przez 100 lat to zdanie nie straciło swojego sensu, nawet można powiedzieć, że teraz brzmi jeszcze dobitniej - stwierdził prof. Fijałek, cytując również wypowiedź dyrektora WHO: ''Leki są dobrem publicznym, a nie tylko kolejnym towarem. Po pierwsze ze względu na dużą wartość społeczną oraz ze względu na fakt, że aptekarze, konsumenci i lekarze nie są w stanie ocenić ich jakości, skuteczności i bezpieczeństwa''.
Jak podkreślił prof. Fijałek, oryginalność leków można ocenić w badaniu, ale patrząc na nie - nie. Chociaż - jak zwrócił uwagę - jeżeli tabletki mają grawer, to z reguły na sfałszowanych jest on dużo ładniejszy, staranniejszy niż na oryginalnych.
Najwięcej fałszywych leków wytwarza się w Chinach, Indiach i Rosji, skąd trafiają na inne rynki, również europejskie.
Przestępczość farmaceutyczna to również manipulacje, np. wpuszczanie na rynek leków przeterminowanych.
- Po co je niszczyć i wyrzucać, można przebić datę ważności i sprzedać? Są firmy, które specjalizują się w odkupowaniu od hurtowni leków, które wkrótce się przeterminują. Hurtownia jest zadowolona, bo musiałaby zapłacić za zniszczenie. Pytanie, co się dzieje z tymi lekami... - rozważał ekspert.
Problem jest tak duży, bo...
Przede wszystkim dlatego, że droga leku od wytwórcy do pacjenta jest bardzo długa - mówił prof. Fijałek.
Wyjaśnił, że kiedyś leki były produkowane głównie w krajowej fabryce i dystrybuowane na terenie danego państwa. W tej chwili bywa, że lek jest wytwarzany w Ameryce Płd., potem przybywa do Europy, gdzie jest blistrowany, następnie jest rozsyłany do różnych krajów, gdzie jest pakowany w opakowania finalne.
Panaceum na ten problem ma być ''Safety Features'' - serializacja, czyli niepowtarzalna identyfikacja opakowań jednostkowych. Każde opakowanie ma mieć mieć swój unikalny numer i to nie kolejny, tylko numer statystycznie generowany przez komputer.
Wytwórca ma generować kod, nadawać produktowi i wysyłać go do centralnej bazy europejskiej. Następnie hurtownicy i dystrybutorzy sprawdzą czy numery, które otrzymali są zgodne z tymi na opakowaniach. Informacja trafia do bazy danych, apteki znów sprawdzają kody na opakowaniach i czy rzeczywiście leki z takimi numerami miały nadejść, a na końcu pacjent sprawdza telefonem komórkowym.
Wiadomo już, że pacjent nie będzie miał tej możliwości, nie wszystkie leki będą też oznakowane, bo to generowałoby potężne koszty. Nie mówiąc już o tym, że fałszerze którzy potrafią się włamać do Pentagonu czy banków - mogą zdobyć te kody albo zafałszować te z bazy danych.
- Wprowadzenie serializacji w Stanach Zjednoczonych planowane jest na 2023 r., w Europie termin jest oceniany na 2019 r. - mówił specjalista w dziedzinie jakości leków.
Tak kradną leki. Wszędzie
Kradzieże w fabrykach, hurtowniach i aptekach - przykład z Polski. W maju 2015 r. z hurtowni farmaceutycznej skradziono leki przeciwnowotworowe, przeciwcukrzycowe i psychotropowe wartości 1 mln zł.
W 2016 r. odnotowano eksplozję kradzieży cargo. Było to 2611 kradzieży zgłoszonych w 2016 r. do TAPA's (Transported Asset Protetion Association) z obszaru EMEA (Europe, the Middle East and Africa) - w stosunku do 1515 kradzieży w 2015 r. - co daje wzrost o 72,3 proc.
Wartość leków skradzionych na drogach europejskich w 2015 r. szacowana jest na 120 mln euro. Większe kradzieże to wartość ok. pół miliona euro. W Europie są one dokonywane głównie na południu Włoch, w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanio - co ciekawe we Włoszech 9 razy więcej niż w innych krajach europejskich.
Przemysł farmaceutyczny szacuje, że największe straty ponosi właśnie z kradzieży, potem z fałszowania. Mało o tym wiadomo, bo koncerny nie chcą nagłaśniać ani fałszerstw, ani kradzieży.
- Leki są kradzione po to, żeby je sprzedać i de facto do odbiorcy trafia lek oryginalny, ale... wiele leków wymaga zimnego łańcucha i dokładnej kontroli warunków. Oczywiście złodzieje tych warunków nie zapewniają. Szacuje się, że wiele z tych leków trafia do legalnej sieci w ramach importu równoległego - wyjaśniał prof. Fijałek.
Włoska metoda - wykorzystać opakowanie po leku
Obok kradzieży cargo dochodzi do kradzieży leków w szpitalach z aptek, na oddziałach. Głównie kradzione są leki onkologiczne i immunosupresyjne, bo są najdroższe. Cenne mogą być nawet opakowania po lekach.
Prelegent przytoczył przykład ''afery herceptynowej''. W kwietniu 2014 r. m.in. w Wielkiej Brytanii i Niemczech wybuchła afera po tym, gdy w legalnej sieci dystrybucji stwierdzono sfałszowaną herceptynę - lek przeciwnowotworowy, który w ogóle nie zawierał substancji czynnej.
- To było bardzo prymitywne fałszerstwo. Fiolki po zużytym leku były pozyskiwane ze szpitali we Włoszech, potem coś było do nich wsypywane, kapsle zaciskane i w ramach importu równoległego trafiły do legalnej sieci dystrybucji. Fałszerstwo dotyczyło 2600 produktoserii, wykryto kilkudziesięciu fałszywych importerów równoległych - mówił.
1000 dolarów zainwestowane w sfałszowanie pieniędzy przynosi zysk 18 tys. dolarów, w produkcję heroiny 20 tys. dolarów, papierosów 43 tys. dolarów, natomiast w fałszowanie leków - 200-450 tys. dolarów.
- Jedna uncja leku przeciwnowotworowego Avastin kosztuje 2500 dolarów, a dla porównania uncja złota to 1300 dolarów. Interes widać gołym okiem - mówił prof. Fijałek.
W wielu krajach grupy przestępcze przerzucają się z narkotyków na leki. Liczy się nie tylko spory zysk. Sprzyja im również prawo, bo kary za fałszowanie leków są minimalne w porównaniu do wyroków za narkotyki czy fałszowanie pieniędzy.