08.06.2011
Jak wciągaliśmy, to już byliśmy nieźle zbakani, nie byłam pewna czy brać, bo nie wiedziałam jak to zadziała. Ale jeden z współćpaczy już tego próbował i polecał, więc lusterko poszło w ruch.
Godz ok. 19, jasno jeszcze było. Może 18:30.
W wyniku działań operacyjnych zabrzańska policja ujęła dwóch handlarzy narkotykami. Sąd nie aresztował żadnego z nich.
Niezadowolona z obrotu sprawy jest zabrzańska prokuratura. – Prawdopodobnie złożymy zażalenie na postanowienie sądu o niezastosowaniu tymczasowego aresztu – powiedziała nam wczoraj prokurator Agata Pawula-Witulska z zabrzańskiej Prokuratury Rejonowej.
Narkotyki zarekwirowane handlarzom. Fot. Mikołaj SuchanDo zatrzymania obu dilerów doszło, gdy funkcjonariusze ustalili, że wieczorami przy garażach w Rokitnicy handlarz spotyka się z klientami.
W ręce policji wpadło dwóch mężczyzn: Sebastian K. – 23-letni mieszkaniec Piekar Śląskich i Marcin W. – 29-letni zabrzanin. W samochodzie, w którym siedzieli, znaleziono spory arsenał – puszkę, w której znajdowały się 103 gramy marihuany, odważniki do wagi szalkowej i wagę elektroniczną oraz szklane lufki.
W wyniku postępowania ustalono, że dilerem jest Sebastian K., który handluje na całym Śląsku, a zabrzanin to jego klient, który także rozprowadza kupiony towar. Obu mężczyzn doprowadzono przed oblicze sądu. Dla zabrzanina wnioskowano o dozór policyjny, a dla mieszkańca Piekar Śląskich o tymczasowy areszt. Tego poglądu nie podzielił jednak sąd, który wypuścił podejrzanego, nie stosując żadnego środka zapobiegawczego.
W uzasadnieniu asesora Arkadiusza Cichockiego z Sądu Rejonowego w Zabrzu czytamy m.in. że
Podejrzany dotąd nie był karany. W zasadzie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, ale nie działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Przyznał, że za handel narkotykami pobierał pieniądze, jednakże były to kwoty, które sam na nie przeznaczał.
Policjanci są oburzeni. Uważają, że ich praca poszła na marne. Diler wyszedł na wolność. Do czasu rozprawy może być już jednak nieuchwytny – bez dozoru policyjnego może wyjechać ze Śląska, nawet za granicę.
4 osoby brały to, co ja, dwie tylko jarały. Pokój w małym mieszkanku, muzyka z laptopa, na początku Carbon Based Lifeforms, później nie ogarniałam i puszczałam swoją na słuchawkach. Wczesny, jasny wieczór. Na początku nie byłam przekonana, ale jak zajarałam, to się wyluzowałam. Nawet nie byłam jakoś specjalnie podekscytowana. Po prostu wciągnęłam i dałam się ponieść. Świeciło ciepłe, wieczorne światło, bardzo ciepło było. Czasem wręcz zbyt duszno, zwłaszcza jak towarzysze zaczęli jarać fajki.
08.06.2011
Jak wciągaliśmy, to już byliśmy nieźle zbakani, nie byłam pewna czy brać, bo nie wiedziałam jak to zadziała. Ale jeden z współćpaczy już tego próbował i polecał, więc lusterko poszło w ruch.
Godz ok. 19, jasno jeszcze było. Może 18:30.
To byl moj 2 raz, wczesniej palilem tylko jakas sieje ale bez efektow: za slaba, za malo, za duzo chetnych.
Cześć wszystkim. Chciałbym podzielić się z wami moim wczorajszym przeżyciem
po MJ.
Ale od początku.
Nazwa substancji: marihuana
Poziom doświadczenia: około trzech lat, paliłem już setki :) razy, często
(najdłużej przez miesiąc codziennie), standardowo 1 do 4 razy w tygodniu
Stan umysłu: luzik, nic nie zapowiadało tego co miało
nastąpić
A to moja przgoda.. Poniedzialek rano, dwoni telefon. "Jedziesz do
Gdyni?"-slysze. Pytanie! Pewnie ze jade. Takie wyjazdy to lubie.
Spontan. Szkolke sie oposci, to pewne, ale co tam.. Biore ze soba
sztuczke zielonego, szklana tubke, prawo jazdy, plastykowy pieniadz I
w droge!
Jedzie nas w sumie trzech, ja jako "zapasowy" kierowca. Firmowy
Nissan wiezie nas przez ulice stolicy - kierunek polnoc. Wieziemy
jakies duperele do filli firmy w Gdansku, zreszta cel podrozy
Komentarze