W przemówieniu wygłoszonym w wschodnioholenderskim mieście Venlo na granicy z Niemcami, minister ogłosił, że istnieje konieczność zaostrzenia praw sprzedaży marihuany w tak zwanych "coffee shopach" w rejonach przygranicznych. Dotychczas w takich przybytkach pierwszy lepszy klient może do filiżanki kawy zamówić sobie bez najmniejszych problemów i całkowiecie legalnie działkę lekkiego narkotyku.
W wyniku tego procederu graniczące z Niemcami, Francją i Belgią miasta Holandii przemieniły się w miejsca piegrzymowania zagranicznych ćpunów, skuszonych możliwością bezproblemowego zaopatrzenia się w zielsko. Słynny kwartał "czerwonych latarni" w Amsterdamie w ostatnich latach większość swych dochodów przynosi nie z usług seksualnych, które dotąd stanowiły jego "podstawowy produkt", a z rozmieszczonych na każdym rogu "coffee shopów", gdzie w witrynach widnieją napisy "Tu sprzedajemy kawe i marzenia senne". Często też można w nich kupić nie tylko legalne zioło, ale także znacznie mocniejsze narkotyki, na przykład tabletki Ekstazy (MDMA + dodatki zależne od marki i producenta).
Wzdłuż ulic "czerwonego kwartału" turyści przemieszczają się w gęstych kłębach narkotycznego dymu wydobywającego się z "kawiarenek".
W celu przeciwdziałania potokowi "turystów-narkomanów" z sąsiadujących krajów, władze miejskie przylegających do granic holenderskich miast już zaczynają przedstawiać propozycje maksymalnego wyrzucenia "coffee shopów" w kierunku granicy, tak by obce ćpuny, po otrzymaniu dawki narkotyku, uspokajały się, traciły zainteresowanie i nie przemieszczały głębiej na terytorium suwerennej Holandii.
Minister Donner twierdzi, że lepsze było by inne rozwiązanie - pozwolić niemieckim policjantom patrolować teren holenderskiego pogranicza i chwytać masowo "narkoturystów", zostawiając lokalnych ćpunów w spokoju, oczywiście.
Źródło: izvestja.ru tłumoczenie: agquarx
Komentarze