Ponad 80 kg amfetaminy, 50 kg haszyszu i co najmniej 60 kg marihuany „wyeksportował” do Norwegii kilkunastoosobowy gang z Kozienic na Mazowszu - dowiedział się portal tvp.info. Grupa przeżyła okres największej prosperity w 2009 roku, gdy zaczęła robić interesy z gangiem „Bukaciaka”. W nawiązaniu współpracy pomogła wspólna odsiadka obu hersztów. Teraz pięciu członków gangu oskarżonych jest o serię narkotykowych przestępstw.
Na początku XXI w. gang z Kozienic, na czele którego stali Krzysztof C. ps. Krzysiek i Rafał K. ps. Łysy, zaczął przemycać narkotyki do Skandynawii. Najwięcej nielegalnych środków trafiało do Norwegii, mieszkało tam bowiem i pracowało wielu krajan gangsterów.
Śledczy z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej wyliczyli, że od zimy 2001 roku do września 2004 roku grupa sprzedała 50 kg marihuany, 15 kg amfetaminy, 3,5 tys. tabelek esstasy i kilogram kokainy.
Interesy z celi
Nie wiadomo na razie, co grupa robiła w latach 2004-2009. Prokuratorzy uważają, że gang dalej handlował narkotykami, ale informacje te nie znajdują potwierdzenia w dowodach i zeznaniach skruszonych przestępców. Wiadomo jednak, że jeszcze przed 2009 rokiem w jednym z polskich więzień spotkali się Rafał B. ps. Bukaciak (szef gangu z Konstancina-Jeziorny, a później reprezentant gangu „Szkatuły”) i Krzysztof C. ps. Krzysiek. Szybko znaleźli wspólny język, tym bardziej że „Krzysiek” wspominał o możliwości sprzedaży narkotyków w Norwegii, gdzie zyski z handlu środkami odurzającymi są nawet kilkanaście razy wyższe niż w Polsce.
Za pomocą grypsów „Bukaciak” skontaktował się ze swoim zastępcą Łukaszem A. ps. Łuki, aby ten nawiązał współpracę z „Krzyśkiem”. Gangsterzy spotkali się, a boss z Kozienic niejako przy okazji kupił od A. strzelbę (tzw. pompkę) oraz kałasznikowa.
W lipcu 2010 roku na cmentarzu w Piasecznie doszło do spotkania na szczycie.
– „Bukaciak” i „Łuki” spotkali się z szefami gangu z Kozienic i ustalili, że będą wspólnie przemycać marihuanę i amfetaminę do Norwegii. Gangsterzy z Konstancina obiecywali dostarczyć towar oraz samochód do przemytu, zaś ci z Kozienic gwarantowali zbyt na „towar” – opowiada śledczy z warszawskich „pezetów”.
Kooperacja
Podwładni „Bukaciaka” dostarczyli umówiony samochód ze specjalnie przystosowanymi skrytkami do przemycania narkotyków. Pierwszy transport - 4 kg amfetaminy - został przemycony w peugeocie partner. Kurier odbierał auto z narkotykami z parkingu przed jednym z berlińskich lotnisk. W aucie było także zostawione 2 tys. euro wynagrodzenia dla kierowcy. Do następnych przerzutów wykorzystywano już opla combo. W sumie samochodami przemycono 61 kg amfetaminy. Narkotyk dostarczał im hurtownik o pseudonimie „Janosik”.
Podczas jednego z kursów norweska policja zatrzymała kuriera z Kozienic. Jego szefowie, „Krzysiek” i „Łysy”, zgłosili się do kompanów z Konstancina z prośbą o pomoc. „Bukaciak” załatwił im wówczas melinę w rodzinnym mieście, w której przeczekali policyjną obławę.
Z relacji członków gangu z Kozienic wynika, że „Krzysiek” i „Łysy” byli prawdziwymi przyjaciółmi. Jeden mógł liczyć na drugiego w każdej chwili i każdej sprawie. Podobne relacje wiązały „Bukaciaka” i „Łukiego”. Co ciekawe, po zatrzymaniu Rafała B. Łukasz A. od razu poszedł na współpracę ze śledczymi. Taką samą decyzję podjął Rafał K., gdy doszło do zatrzymań jego gangu. Krzysztof C., boss grupy z Kozienic, wciąż ukrywa się. Ponoć był zszokowany, gdy dowiedział się o zdradzie kompana.
Prosto z pieca
W trakcie śledztwa ustalono, że gangsterzy kupowali dwa rodzaje amfetaminy. Ta najczystsza, nazywana „z pieca”, kosztowała 8 tys. zł za kilogram. Narkotyk słabszej jakości, tzw. mieszany, można było kupić już po 4 tys. zł za kilogram. Przemytnicy dostarczali do Norwegii także kokainę z Hiszpanii i tabletki ecstasy z Holandii.
Funkcjonariusze CBŚP ustalili również, że grupa korzystała z usług fabryk amfetaminy z Mazowsza i Małopolski. Zasłaniając się dobrem dochodzenia, śledczy nie chcą jednak ujawnić, czy owe laboratoria należały do tej właśnie grupy.
Rozpracowując gang z Kozienic, policjanci i prokuratorzy odkryli, że jeden z gangsterów współpracujący z przemytnikami handlował kokainą, mimo że odsiadywał kilkuletni wyrok. Okazało się, że kontaktował się z klientami za każdym razem, gdy wychodził do pracy poza mury więzienia.
Koniec imperium
Początkiem gigantycznego śledztwa, podczas którego natrafiono na gang z Kozienic, było zatrzymanie we wrześniu 2013 roku Rafała B. ps. Bukaciak, jego zastępcy Łukasza A. ps. Łuki i jeszcze jednego gangstera. Całej trójce przedstawiono zarzuty wymuszenia haraczu od jednego z pomniejszych kryminalistów. Ta błaha sprawa okazała się być początkiem końcem „Bukaciaka”, bo jego ludzie poszli na współpracę z policją i prokuraturą.
Na początku grudnia 2013 roku policjanci odkryli w garażu w Konstancinie przestępczy arsenał, zawierający 26 sztuk broni, w tym szturmowe kałasznikowy, skorpiony i pistolety CZ z tłumikami. Arsenał miał należeć wcześniej do grupy „Szkatuły”, której kierowaniem zajmował się B. po zatrzymaniu Rafała S. ps. Szkatuła.
W związku ze śledztwem surowe wyroki usłyszeli m.in. Rafał B. (25 lat więzienia), Rafał S. ps. Szkatuła (15 lat więzienia) czy boss gangu mokotowskiego Wojciech S. ps. Wojtas (dożywocie).