Uzależnienie jest chorobą wyjątkową i dlatego budzi wyjątkowe kontrowersje. Nikt przecież nie spiera się o to, jak postępować z ludźmi chorymi na anginę czy zapalenie wyrostka robaczkowego. Specjaliści na ogół wiedzą, co trzeba zrobić, by chorego wyleczyć, a i sam chory na ogół nie stawia oporu i słucha wskazówek lekarzy.
Co jednak począć z osobami uzależnionymi od narkotyków? Wszak ta choroba atakuje mózg i duszę człowieka, sprawiając, że najczęściej nie chce on poddać się terapii. A jeśli już nawet zacznie się leczyć, nie wiadomo, czy da to jakiś efekt. Tego nie są w stanie przewidzieć nawet sami lekarze. "Każda osoba to wielka niewiadoma. Nie jestem w stanie wróżyć z fusów. Uzależnienie to tak skomplikowany problem jak skomplikowany jest człowiek. Nagle ktoś przestaje brać, chociaż uprzednio dezorganizował leczenie, przerywał je. Mam takich pacjentów. Ale nie umiem powiedzieć, dlaczego rozstali się z heroiną i funkcjonują bez narkotyku" - mówi dr Teresa Wereżyńska-Bolińska w wywiadzie, który publikujemy w tym numerze "Magazynu".
Skoro obszar naszej niewiedzy i niepewności jest tak duży, trudno się dziwić, że w publicznej debacie na temat narkomanii ścierają się stanowiska skrajnie odmienne - i trudno rozsądzić, która ze stron tego sporu ma więcej racji. Czy zwolennicy linii twardej i restrykcyjnej, którzy wzięli górę w sejmowym głosowaniu ustawy penalizującej posiadanie narkotyków, czy może liberalnie nastawieni realiści, którzy twierdzą, że fakt istnienia narkomanii trzeba przyjąć do wiadomości i jedyne, co możemy zrobić, to ograniczać zasięg tego zjawiska i minimalizować wynikające zeń szkody - np. rozdając narkomanom sterylne strzykawki i igły, by nie zakażali się wirusem HIV?
Dr Teresa Wereżyńska-Bolińska jest zwolenniczką karania za posiadanie narkotyków, opinie jej oponentów zawarte są w przejmującym reportażu Natalii Gańko. Być może skonfrontowanie tych dwóch tekstów pomoże Państwu wyrobić sobie własną opinię.
Ja sam coraz bardziej przychylam się do zdania zwolenników zakazu i karania - przy założeniu, że narkoman będzie mógł wybrać: idę do więzienia albo na terapię. Leczenie powinno być także łatwo dostępne dla osób już odbywających karę.
Natomiast polityka minimalizowania szkód, jakie wyrządzają sobie narkomani, wydaje mi się przeciwskuteczna - ułatwia im bowiem trwanie w czynnym uzależnieniu, uwalniając ich od dramatycznych konsekwencji własnego postępowania. Gdyby ściśle trzymać się tej logiki, opieką należałoby objąć także alkoholików. Można by im np. rozdawać wódkę dobrej jakości, tak by nie pili wyjątkowo szkodliwego autovidolu czy denaturatu.
Komentarze