Matka marihuany medycznej jedzie na Woodstock zbierać podpisy! Jest jednak problem…

Projekt ustawy o medycznej marihuanie leży w sejmowej zamrażarce. Minęło pół roku, parlament wciąż się nad nim nie pochylił. Dorota Gudaniec nie zamierza się jednak poddawać. Jedzie na Przystanek Woodstock i będzie zbierać podpisy.

Projekt ustawy o medycznej marihuanie leży w sejmowej zamrażarce. Minęło pół roku, parlament wciąż się nad nim nie pochylił. Dorota Gudaniec nie zamierza się jednak poddawać. Jedzie na Przystanek Woodstock i będzie zbierać podpisy.

Projekt ustawy przygotował nieformalny związek pod nazwą Koalicja Medycznej Marihuany. Do sejmy – już jako projekt poselski – trafił jednak z inicjatywy posła klubu Kukiz`15 Piotra Liroya-Marca. Nie ma numeru druku, a marszałek nie skierował go do dalszych prac. Wcześniej został pozytywnie oceniony przez sejmową komisję ustawodawczą, która sprawdziła, czy jest poprawny formalnie. Negatywnie zaopiniowało go jednak Biuro Analiz Sejmowych.

– Jedziemy na Woodstock! – napisała entuzjastycznie na swoim facebooku Dorota Gudaniec. Ona wie, że Koalicja Medycznej Marihuany nie może czekać. Dlatego złożyła do marszałka Sejmu wniosek o powołanie komitetu obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej. Jeśli Kuchciński nie dopatrzy się w nim żadnych uchybień, komitet będzie miał trzy miesiące na zebranie stu tysięcy podpisów pod wnioskiem. Jeśli się uda, projekt ominie sejmową zamrażarkę i trafi do pierwszego czytania.

Dorota Gudaniec, nazywana też matką polskiej marihuany medycznej potwierdziła, że udało się dojść do porozumienia z Jurkiem Owsiakiem, dlatego podpisy będą zbierane na Przystanku Woodstock. Impreza rozpoczyna się 14 lipca i podobnie jak w poprzednich latach, przyciągnie kilkaset tysięcy ludzi.

– Od prawie dwóch lat walczymy o nasze prawo do wyboru terapii, o godność w chorobie i umieraniu – ubolewa Gudaniec. – Od blisko dwóch lat jesteśmy spychani na margines, jesteśmy mamieni obietnicami, jesteśmy okłamywani. Pięć projektów ustaw, które miało uregulować status leczenia konopiami, zostało zamrożonych w sejmowej zamrażarce! Wzięliśmy sprawę w swoje ręce i musimy jako obywatele wymóc na władzy szacunek wobec naszego prawa do ochrony zdrowia i życia. Skoro rząd ciągle podkreśla, że wola suwerena jest najważniejsza, to pokażmy, że my – chorzy lub opiekunowie chorych – też jesteśmy suwerenem. Uważa się nas za słabych i pokonanych, ale ja wiem, że razem stanowimy wielką siłę!

UWAGA! Dorota Gudaniec prosi o wsparcie! Musi wydrukować 20 tysięcy kart, ale nie ma na to funduszy. – Potrzebujemy pomocy drukarni – mówi. – Jedziemy na Woodstock gdzie możemy zebrać nawet i 200 tysięcy podpisów pod ustawą o legalizacji medycznej marihuany, ale nie mamy kart, na których ludzie mogą je złożyć. Możesz pomóc? Skontaktuj się przez jej profil na facebooku: https://www.facebook.com/Artha.Dorota.Gudaniec

Oceń treść:

Average: 8.6 (7 votes)

Komentarze

doktor_koziełło

lans w chuj. Jakby naprawdę chciała pomóc dziecku to naprawdę bezproblemowo zdobyła by tą trawę, nawet nielegalnie.
Haile Selassie (niezweryfikowany)

To nie o to tu chodzi, amigo. Ona może, każdy może, oczywiście. Problem polega na tym, że ludzie są karani za takie leczenie, a ich działanie odczytuje sie przez biurokratów jako niedźwiedzią przysługę. Dobrze, że jest w tym kraju jeszcze ktoś, kto potrafi spiąć dupę i zrobić coś dla dobra ogółu. Inaczej byś ćwierkał, gdyby nasiona zostały zdelegalizowane ;) (Wiem, dlaczego są legalne, ale przy tak paranoidalnie chorym rządzie można spodziewać się wszystkiego.)
pokolenie Ł.K.

Ktoś robi coś, by pomóc wszystkim, kto wie, czy nie Tobie i Twojej rodzinie w przyszłości, a Ty bez żadnych podstaw raczysz tę osobę posądzeniem o 'lans"? "Zamknijmy wszyscy dupy i chowajmy się po kątach, nic się nie da zrobić." O taką postawę Ci chodzi?
doktor_koziełło

Nie bardzo. Uważam, że w tym skopanym kraju jedynym i podejściem jest dyskretna polityka narkotykowa- z dala od rozgłosu, małe zorganizowane, zamknięte grupy rozsądnych ludzi wspierających się narkotykami wysokiej klasy. Jak pokazuje doświadczanie jakiekolwiek nagłaśnianie tematu powoduje tylko restrykcje aparatu państwowego. Zapomnijcie, że jakikolwiek polski rząd zezwoli swoim niewolnikom na taką alternatywę. To nie jest cywilizowane państwo. Polska to styk azjatyckiej dziczy z germańskim okrucieństwem wobec bliźniego.
pokolenie Ł.K.

"Dyskretna" to nie polityka, tylko prywatne "radzenie sobie". Z ciągłym ryzykiem w tle, na które matki i ojcowie dzieciom raczej nie mogą sobie pozwolić.
obywatel (niezweryfikowany)

Nie no, świetny pomysł. Niech rodzice chorych załatwiają sobie pokątnie marihuanę niewiadomego pochodzenia, o dyskusyjnej czystości, a jak ich złapią i posadzą, to co tam, dziecko sobie samo poradzi. Pomyśl trochę, człowieku. To nie jest kwestia rekreacyjnego użycia, gdzie możesz sobie ryzykować ile chcesz, bo nadstawiasz dupę tylko dla swojej przyjemności. Tu chodzi o zdrowie i bardzo często życie. Ja np nie wyobrażam sobie, żebym miał kupować leki na ulicy i czuł się jak bandzior i kryminalista, zamiast jak cywilizowany człowiek iść do apteki.
Shave (niezweryfikowany)

Byłem legalnie leczony przy pomocy Marihuany na raka, jakoś czuję się nieźle, bardzo nieźle. Jestem jak najbardziej na tak. Nie chodzi o gówniarzy jarających "Trawsko" medyczna zawiera o wiele mniej THC, dajmy sobie spokój, jak ktoś ląduje w sytuacji kiedy już podobno nic nie pomoże to czemu zabraniać takiej osobie innych nietypowych sposobów?
Zajawki z NeuroGroove
  • Dekstrometorfan




Substancja: DXM (pierwszy raz)

Dawka: 450 mg na ok. 60 kg wagi ciała

Doświadczenia: było to dawno i nieprawda ;)

Settings: słoneczny początek września, sam w domu

Set: raczej nieciekawy, ale nie chcę się o tym rozpisywać

Czy dane doświadczenie zmieniło mnie w jakiś sposób: mam nadzieję, że nie :)


  • Dekstrometorfan
  • Przeżycie mistyczne

Względnie dobre

PORA STRAWIĆ TO INACZEJ

Od mojego ostatniego wrzutu dekstrometorfanu minęło 10 dni i można rzec, że pewne rzeczy się ułożyły, wskoczyły na swe miejsce. Zachowuję trzeźwość, tak jak zamierzałem. Zabawa w świadome śnienie + medytacja + joga dają naprawdę zajebiste efekty. Może nawet za dwa miesiące opiszę co i jak się zmienia, oddając cześć tradycyjnej i zdrowej metodzie na zwiększanie świadomości- zwyczajnej kontemplacji. Dziś jednak mam w planach "naprawić" błędy sprzed kilku dni.

  • MDMA
  • Pierwszy raz

Okoliczności bardzo sprzyjające, jeden z najlepszych jak dla mnie festiwali elektronicznych w Polsce w bardzo przyjemnym mieście nad Wisłą. Piękne miejsce, świetnie wspominam, plaża, woda, pięknie podświetlony most, świetnie światła, muzyka... Zażycie było już wcześniej przemyślane i planowane, nastrój podekscytowania połączonego ze strachem (uczucie ścisku w żołądku).

Piękny ciepły, letni wieczór, duży festiwal w pięknym miejscu, docieramy z grupką znajomych na miejsce, lekko podchmielona i już dobrze upalona cieszę się jak dziecko na myśl,że przede mną piękne chwile w pięknym miejscu z piękną ekipą! Jedynie lekkie obawy przed pierwszym zażyciem MDMA czasami sprawiają, że zastanawiam się czy powinnam. (Słabe tripy znajomych, których byłam świadkiem, lęk, niepokój i przerastająca bombka z braku wiedzy na temat dawkowania). Znajomi uspokajają mnie. 

  • Grzyby halucynogenne
  • Grzyby Psylocybinowe

To było drugie spożycie grzybów w moim życiu. Pierwszy raz to było kilka sztuk, od których miałem niesamowita chichrę. Pokrótce może napiszę o tej pierwszej fazie. We wrześniu 1998 r. po raz pierwszy z Uadrolem wybraliśmy się na grzyby. Zebraliśmy kilkanaście sztuk na próbę. Zapodałem je sobie i oczekiwaliśmy na efekty. Nie miałem oczywiście żadnych halunów po tej niewielkiej ilości, ale tzw. chichrę. I to dopadła mnie u Uadrola. Śmiałem się non-stop. Uadrol się nie pytał czy mam haluny. Nie mogłem mu nic powiedzieć, bo cały czas się ryłem.

randomness