Kiedy tak naprawdę wynaleziono marihuanę?

Chłopaki z portalu konopnego 420 Polska w całkiem ciekawy sposób rozkminiają tytułową kwestię, warto sprawdzić.

pokolenie Ł.K.

Kategorie

Źródło

420 Polska

Odsłony

219

Wokół konopi narosło tyle mitów i przeinaczeń, że nie nadążamy wręcz z ich odkłamywaniem. Dzisiaj przyszedł czas na kolejny mit, kto wie czy nie największy. Nie wierzcie w te kłamstwa o marihuanie w czasach antycznych, ba, nawet w XIX w. nie było mowy o żadnej marihuanie.

Znacie nas, nieraz zdarzało się że przeczesywaliśmy stare książki i gazety w poszukiwaniu informacji o konopiach. I pewnie nieraz jeszcze będziemy je przeczesywać. A jest w czym szukać.

Czytając rozmaite portale o tematyce konopnej, można natrafić na różne artykuły z cyklu “Marihuana w czasach antycznych”, “Kiedy odkryto marihuanę?”, czy “Marihuana w Biblii”. Cóż… ktoś was robi w konia – zastanawiamy się, czy to wynika bardziej z wyrachowania, czy z ignorancji. Trudno rozstrzygnąć. Oczywiście, to nieprawda. W dawnych czasach konopie stanowiły sedno agrokultury i koło zamachowe gospodarki, ale marihuana? Czy ktoś ją znał? Raczej na pewno nie – przynajmniej jeśli chodzi o to, co wszyscy mamy na myśli mówiąc “marihuana”.

Otóż, drodzy państwo, nigdzie w starych księgach nie ma mowy o suszu konopnym, który zarówno wy, jak i my z upodobaniem zwykliśmy palić. Owszem, konopie znajdywano na stanowiskach archeologicznych, badających osady ludzkie sprzed wielu tysięcy lat – i to właściwie na całym globie (od naszych Kujaw, po groby Tocharów w Chinach); występują w Biblii, a także w świętych księgach innych cywilizacji, takich jak hinduskie Wedy, czy perska Awesta. Ale jak tylko gdzieś na kartach historii pojawiają się konopie, to w formie olejku, siemienia lub haszyszu. Nigdzie w starych księgach nie znajdziecie informacji o topach suszu roślinnego. Po prostu takowych nie ma.

Marihuana, a właściwie sensimilla – to wynalazek XX w. Bierze się z niezapylonej, żeńskiej konopi, która zamiast wydawać nasiona, rozwija swój kwiatostan i wytwarza duże ilości żywicy, obfitej w fitokannabinoidy – pisaliśmy o tym w artykule pt. Niepokalane poczęcie dziewicy maryśki. Wytwarzanie sensimilli nie zależy więc od szczególnej odmiany konopi, ale od jej płciowości i specjalnej hodowli. Nie sposób wykluczyć, że ludzie w dawnych czasach wpadli na to, jak uzyskiwać ową “dziewicę maryśkę”, ale w przekazach ślad po tym się jednak nie zachował – nie mamy więc podstaw, by sądzić, że ogarnęli to na szerszą skalę.

Sara Benetowa, warszawianka, która swoją pracą… magisterską z 1936 r. zrewolucjonizowała nasze patrzenie na konopie (m.in. dowodząc, że to właśnie występują w Biblii, ukrywając się pod tajemniczą nazwą “wonnej trzciny”), a także bardzo dokładnie opisała stan wiedzy konopnej, tuż przed wybuchem II WŚ. W książce “Konopie w wierzeniach i zwyczajach ludowych”, która powstała na bazie jej niezwykłej magisterki (a której streszczenie tutaj zamieścimy wkrótce, jeśli pod tekstem pojawia się przynajmniej 10 komentarzy zachęcających nas do tego), jak i we wszystkich przekazach dotyczących historii konopi, jest sporo wzmianek o haszyszu, natomiast żadnej o suszu roślinnym o właściwościach narkotycznych. Wygląda na to, że nawet tak kumatej badaczce, jaką była pani Benetowa, umknął fakt pojawienia się nowej formy konopnego narkotyku. A skądinąd wiemy, że w momencie, w którym antropolożka broniła swojej pracy, marihuana właśnie święciła swoje pierwsze triumfy.

Oto co pisało o pojawieniu się nowego, groźnego narkotyku – tzw. ganji, narodowo-demokratycznie zorientowane pismo „Rozwój”, w wydaniu nr 196/1929:

Dzisiejsza, feminizowana sensimilla, potocznie nazywana marihuaną miała pojawić się w Ameryce Środkowej i Północnej, mniej więcej w okresie prohibicji w Stanach. Zabawne, że chociażby cytowana powyżej gazeta z 1929 r. na miejsce jej pochodzenie wskazuje… Jamajkę (a zatem nie mylą się ci, którzy łączą “trawkę” z ojczyzną Boba Marleya, choć pewnie nie zdają sobie sprawy dlaczego). To stamtąd nowy sposób wykorzystania konopi indyjskich rozprzestrzenił się na świat i zmienił go nie do poznania – z jednej strony dając nam high, z drugiej, przyczyniając się do wypchnięcia na margines rośliny, która była z nami od początku cywilizacji.

Oceń treść:

Average: 9.7 (3 votes)
Zajawki z NeuroGroove
  • Amfetamina
  • Etanol (alkohol)
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Ulubiony bar, same znane osoby, siedlisko największych alkoholików, ćpunów i degeneratów w dzielnicy.

     Blu bli bla (bełkot), co się dzieje? Gdzie ja jestem? W aucie. Rozglądam się pijackim wzrokiem. Obok leży zgięty kumpel, z przodu moja siora, kieruje kumpel. Wszyscy w stanie nietrzezwości. Z wyjątkiem kierowcy, który nie pił tylko jarał. Już wiem. Noo taaa, przecież piątek...

  • Hydroksyzyna
  • Kodeina
  • Morfina
  • Oksykodon
  • Retrospekcja

Własny pokój

Przygodę z substancjami zacząłem właściwie od kodeiny. Zachłyśnięty kulturą Amerykańską i podekscytowany opisem efektów przez użytkowników, spróbowałem 150mg tejże. Oczywiście nic nie poczułem - za drugim i trzecim razem też, więc stwierdziłem, że dam sobie spokój. Moją uwagę przyciągnęły następnie psychodeliki, nieco później dysocjanty.

  • 2C-P
  • Pierwszy raz

Mój pokój, noc. Nie dostateczne przygotowanie psychiczne do tego co się wydarzyło.

(Całość tekstu piszę teraz pod niewielką [5mg] dawką 2C-P, nie które "rzeczy" były zbyt niemożliwe i na trzeźwo bym ich nie zrozumiał)

Wiek : 18 lat

Doświadczenie : Zioło, benzydamina,dziesiątki razy DXM, różne NBOMy, różne tryptaminy (5-meo-mipt,grzyby,lsd)

26 Sierpnia 2013 roku , tego dnia uświadomiłem sobie jak bardzo głupi byłem myśląc , że przeżyłem szczyty psychodeliki biorąc duże dawki tryptamin. Myślałem , że coś takiego jak 2C-P nawet mnie nie ruszy... Tak bardzo się myliłem...

  • Hydroksyzyna
  • Kodeina
  • Pierwszy raz

Majowa noc w małej wiosce. Pokój z dostępem do balkonu, zmęczony psychicznie i fizycznie po całym dniu. Chęć sprawdzenia działania kodeiny po przeczytaniu odczuć i doświadczeń innych osób, które miały styczność z tą substancją. Bez nadmiernego podekscytowania.

A więc postanowiłem spróbować kodeiny, ponieważ byłem ciekawy, jak na mnie podziała. Po przeczytaniu kilku TRów, w których ludzie w zdecydowanej większości zachwalali tę substancję, dałem się tym opisom skusić. Nabyłem wcześniej dwa opakowania Thiocodinu po 10 tabletek i Spritea, i byłem już praktycznie gotowy. Ważę 80 kg, dlatego stwierdziłem, że dawka 300 mg na początek lepiej na mnie zadziała niż często na pierwszy raz wybierane 150 mg. Przez cały dzień zjadłem tylko lekkie śniadanie i obiad o 14:00, i do 21:00 nic nie jadłem, pijąc tylko wodę.

randomness