14:00 Jemy. Niezdarnie wsypuje zawartość narkotorby - połowa pod język, druga na wargę. Koniec końców udało się nic nie zmarnować. X zrobiła to dużo sprawniej.
14:05 Docieramy na naszą docelową łąkę. Siedzimy na słońcu i palimy szlugi.
Mefedron czyli 4-MMC od czasu delegalizacji doczekał się wielu zamienników. Do najpopularniejszych należą 3-MMC, 4-CMC oraz 3-CMC. Największym zainteresowaniem cieszy się 3-MMC, a więc popularnym pytaniem jest w jaki sposób można odróżnić MMC od CMC? Czy wystarczą do tego odczynniki kolorymetryczne? Poniżej opisujemy jak można w warunkach domowych odróżnić mefedron i metafedron od klefedronu i klofedronu.
Mefedron czyli 4-MMC od czasu delegalizacji doczekał się wielu zamienników. Do najpopularniejszych należą 3-MMC, 4-CMC oraz 3-CMC. Największym zainteresowaniem cieszy się 3-MMC, a więc popularnym pytaniem jest w jaki sposób można odróżnić MMC od CMC? Czy wystarczą do tego odczynniki kolorymetryczne? Poniżej opisujemy jak można w warunkach domowych odróżnić mefedron i metafedron od klefedronu i klofedronu.
Aby odróżnić CMC od MMC potrzeba:
- Zestawu odczynników kolorymetrycznych - Zestawu testowego typu TLC - Potwierdzonej substancji, np. kofeiny lub ibuprofenu
Podstawą do identyfikacji katynonów jest zestaw odczynników do katynonów w połączeniu z testem na czystość typu TLC. W tym artykule omówimy jak sprawdzić zarówno najpopularniejsze rodziny syntetycznych katynonów.
Rekomendowany zestaw odczynników kolorymetrycznych do sprawdzania katynonów obejmuje odczynniki Marquis, Froehde, Simon’s, Zimmermann oraz Morris. Pozwalają one z dziesiątków analogów wyróżnić najpopularniejsze środki – na ogół pochodne mefedronu, alfy-pvp oraz pentylonu.
1. Marquis może wykryć częste zanieczyszczenia z syntezy. Czysty mefedron nie powinien reagować. 2. Froehde skutecznie odróżnia analogi pentylonu i niektóre katynony trzeciorzędowe (pochodne a-pvp). 3. Simon’s reaguje np. z MMC, CMC, metylonem, etylonem, eutylonem. Co ciekawe, reakcja Simon’sa z katynonymi jest stosunkowo powolna, stopniowa. 4. Zimmermann odróżnia również katynonowy drugorzędowe, jak Simon’s, ale reaguje też z trzeciorzędowymi (pochodne a-PVP). 5. Morris jest tu stosunkowo nowym dodatkiem. Pozwala pozytywnie zidentyfikować niektóre katynony ciężkie do rozpoznania w inny sposób, np. hexen (n-etylo-heksedron).
Drugorzędowe katynony (MMC, CMC i niektóre inne) można z grubsza potwierdzić odczynnikami, ale z zawężeniem do kontretnego jest już problem. Zarówno mefedron (4-MMC), metafedron (3-MMC), klefedron (4-CMC), klofedron (3-CMC) zaregują tak samo z odczynnikami Morris, Zimmermann i Simon’s. Morris będzie fioletowy (chociaż z dużą próbką granatowy), Zimmermann fioletowo – brązowawy a Simon’s delikarnie niebieski-granatowy. Tu wkracza test typu TLC. W połączeniu z odczynnikami oraz próbką referencyjną (czyli taką o już potwierdzonym składzie) TLC pomaga zidentyfikować MMC i CMC. Chociaż np. 3-MMC i 4-MMC mają taki sam wynik, to jednak 3-CMC i 4-CMC mają inny, co jest bardzo dobrym osiągnięciem jak na test do użytku w warunkach domowych przez laika.
Najlepszy narkotest na mefedron to PRO Test Mefedron (Katynony), który zawiera odczynniki Marquis, Froehde, Simon’s, Zimmermann i Morris. Może on niezawodnie zidentyfikować główne grupy katynonów, co jest nielada osiągnięciem biorąc pod uwagę liczbę ściśle spokrewnionych pochodnych, które można znaleźć na rynku. Do potwierdzenia MMC i odróżnienia od CMC, jak i oszacowania % czystości mefedronu połącz odczynniki z testem na czystość mefedronu (TLC).
Set: Dobrze wyspany, podekscytowany na myśl o pierwszym tego typu tripie. W dobrym humorze. Setting: Na początku pobliski las, łąki i polany z trójką znajomych. Później mój pokój i 5tka znajomych.
14:00 Jemy. Niezdarnie wsypuje zawartość narkotorby - połowa pod język, druga na wargę. Koniec końców udało się nic nie zmarnować. X zrobiła to dużo sprawniej.
14:05 Docieramy na naszą docelową łąkę. Siedzimy na słońcu i palimy szlugi.
Set: Olbrzymie podniecenie na myśl o tym, że w końcu spróbuję psychodelika z prawdziwego zdarzenia. Bałam się jednak , że przeżycie prawdziwej psychodeli jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Setting: Zwykłe, piątkowe popołudnie, rodzice byli w domu, nawet z nimi rozmawiałam na fazie, ale nie narobiłam sobie lipy.
12:45 – Po powrocie ze szkoły zajrzałam na pocztę i spytałam, czy nie przyszła do mnie przesyłka. Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu okazało się, że czeka na mnie list. Zapłaciłam i wypełniona radością wróciłam do domu.
Dzikie, rozkopane pole nad rzeczką, gdzieniegdzie wielkie, betonowe studnie nazywane mariobrosami, wszechogarniający sceptycyzm z nutką wewnętrznego podjarania, sam na sam z kumpelą.
20:15 zjadłyśmy po 15 tabletek. Po upływie pół godziny zaczęła mnie swędzieć głowa, nogi miękły. Wrażenie wchłaniania się w ziemię. Lekko przerażona wdrapałam się na 1.5 metrową studzienkę. Zajebiście kołysało. Przeszyła mnie fala gorąca, zrzuciłam szalik, kurtkę i sweter. Słońce paliło mi skórę. Wypłynęłam w rejs. Ja na pokładzie statku, wraz ze mną całkiem spora załoga (miałam wrażenie, że otacza mnie grupa bardzo bliskich mi osób, chociaż w rzeczywistości byłam sam na sam z A.). Od tego kołysania zaczęło mnie mdlić. Choroba morska?
Spotkanie z jedną z najbliższych mi osób, w dodatku także psychonautą biorącym udział w ceremonii. Chęć wspólnego przeżycia czegoś wspaniałego i dającego samahdi. Ostatnimi czasy psychodeliki i tematy krążące w około ich stały się istotnym elementem mojej osobowości. Pozwoliły mi dostrzec zagłębione w nieświadomości problemy rzutujące na moje zachowanie w dorosłym życiu. Była to także chęć sprawdzenia siły DPT z iMAO. Z mojej strony chciałem by było to odświętne szamańskie doświadczenie. Duży wpływ na mnie miało zażyte wcześniej LSD i fakt przeczytania Tybetańskiej Księgi Umarłych.
Do mojego przyjaciela przyjechałem pociągiem. Odebrał mnie w te wczesne popołudnie z dworca i chwilę później już rozsiedliśmy się w herbaciarni na miłych pufach i zajęliśmy rozmową w oczekiwaniu na białą herbatę. Wymieniłem z nim kilka zdań na temat LSD zjedzonego kilka dni wcześniej oraz oczekiwania związane z połączeniem ruty z DPT. Podczas picia herbaty omówiliśmy też czytane przez nas namiętnie książki Grofa czy raport Strassmana z badań nad DMT. Ustaliliśmy, że podjedziemy do znajomego po zielsko i następnie zajmiemy się już tylko sednem doświadczenia.
Komentarze