onet.pl/PAP 2001-11-02
Z doświadczenia przeprowadzonego na myszach wynika że głośna muzyka klubowa, tzw. "rave", może nasilać i przedłużać efekty działania metamfetaminy - informuje najnowszy numer New Scientist.
Jenny Morton z Uniwersytetu Cambridge przeprowadziła doświadczenie, w którym podawała myszom metamfetaminę (pochodna amfetaminy), po czym puszczała im różne dźwięki - tzw. biały szum, ciszę i głośną muzykę (koncert skrzypcowy A-moll J.S.Bacha i nagrania zespołu Prodigy - o podobnym do siebie tempie).
Wydaje się, że słuchanie pulsujących rytmów wydłuża u myszy działanie toksycznych efektów narkotyku - stwierdza Morton. Głośna muzyka sama w sobie nie wywoływała negatywnych reakcji - myszy, którym zamiast narkotyku podano zastrzyk soli fizjologicznej zasypiały.
Według Morton, głośna muzyka nasilała u pozostałych myszy działanie metamfetaminy. Wśród 40 zwierząt, które "słuchały" Bacha, 4 zdechły podczas eksperymentu bądź po jego zakończeniu. Spośród 40 myszy, którym puszczano Prodigy ten sam los spotkał 7 osobników. Nieprawdopodobne, aby myszy odróżniały koncert skrzypcowy od współczesnej muzyki z nurtu "rave" - uważa biolog. - One po prostu słyszą pulsujące dźwięki.
Myszy, którym podano amfetaminę, poruszały się systematycznym, drgawkowym ruchem. Objawy trwały około pół godziny. Objawy takie wystąpiły zarówno u myszy, którym puszczano głośną muzykę, biały szum, jak i u tych trzymanych w pomieszczeniu cichym.
Jednak myszy "słuchające" głośnej muzyki, przez cztery godziny wpatrywały się w jeden punkt i rzucały się do tyłu. Nagle zrywały się w tył i przód i kiwały głowami - w prawo i w lewo - opowiada Morton. Myszy pod wpływem narkotyku i głośnej muzyki doznały poważnych uszkodzeń mózgów - stwierdziła biolog, mierząc ilość naprawczych komórek gleju w rejonach mózgu, na które działał narkotyk.
Kto widział, jak zachowywały się te myszy, nie będzie miał ochoty brać metamfetaminy - dodaje Morton. Szczegóły w piśmie NeuroReport.
Komentarze