Zeżarłem raz ok. 40 nasionek. Efekt był raczej mizerny i co tu dużo mówić niezbyt przyjemny. Straszne ciary, jak po przedawkowaniu kofeiny. Ale niezłą jazdę miałem po takim wynalazku, który wycofano z aptek gdzieś w `93.
Botswana, jedno z najstabilniejszych państw Afryki, stawia czoła wyzwaniom związanym z uzależnieniem swojej gospodarki od wydobycia diamentów. Dwoma nowymi filarami tamtejszej gospodarki mają zostać energia słoneczna oraz konopie indyjskie.
Po niedawnych wyborach, które zakończyły blisko 60-letnią dominację Demokratycznej Partii Botswany, nowo wybrany prezydent Duma Boko zapowiada ambitną zmianę kursu gospodarczego. W swoim pierwszym orędziu o stanie kraju wskazał, że spadek przychodów z diamentów, który w ostatnich latach wyniósł ponad 60%, stanowi wyraźny sygnał, iż Botswana nie może już dłużej opierać swojej gospodarki na jednym surowcu.
Botswana od uzyskania niepodległości w 1966 roku była jednym z liderów w produkcji diamentów, posiadając jedne z największych na świecie złóż kamieni szlachetnych. Sprzedaż diamentów stanowi około 80% dochodów państwa, co czyni gospodarkę kraju niezwykle wrażliwą na wahania na globalnych rynkach. Spadek cen diamentów, osłabienie koniunktury oraz globalne kryzysy, w tym wyniszczająca susza, prowadzą do malejących wpływów z tego sektora. To wszystko, w połączeniu z rosnącym bezrobociem – które osiągnęło poziom 27%, szczególnie dotykając młodzież – zmusza władze Botswany do poszukiwania nowych źródeł dochodów.
Nowe władze, na czele z prezydentem Dumą Boko, zapowiadają dywersyfikację gospodarki. Kraj, który dysponuje ponad 3000 godzinami światła słonecznego rocznie, ma ogromny potencjał w zakresie energii słonecznej. Średnio 21 megadżuli na metr kwadratowy to jeden z najwyższych wskaźników na świecie, co czyni Botswana jednym z idealnych miejsc do inwestycji w odnawialne źródła energii. Prezydent Boko podkreśla, że wykorzystanie tego potencjału energetycznego może być kluczowe dla przyszłości kraju, oferując nie tylko możliwość rozwoju sektora energii odnawialnej, ale także przyciągając inwestycje zagraniczne.
Obok energii słonecznej, drugi filar planowanej transformacji gospodarczej to marihuana. Botswana zamierza rozpocząć uprawę konopi indyjskich, zarówno do celów leczniczych, jak i przemysłowych. Jednak aby to nastąpiło, kraj musi najpierw zalegalizować konopie indyjskie, które są nielegalne w Botswanie na mocy ustawy o narkotykach. Mimo to konopie indyjskie są obecne w tamtejszej kulturze, a marihuana jest powszechnie tam nazywana matekwane lub dagga.
Rynek marihuany jest jednym z najszybciej rozwijających się na świecie, a legalizacja jej uprawy w wielu krajach stworzyła nowe możliwości eksportowe. Duma Boko zapowiedział, że wprowadzenie konopi do gospodarki przyczyni się do znacznego wzrostu PKB, tworząc jednocześnie nowe miejsca pracy. Sektor konopi indyjskich może stanowić ważny element planu rozwoju gospodarczego, przyczyniając się do zmniejszenia zależności od wydobycia diamentów.
– Nasza prognoza zakłada znaczny wzrost krajowego PKB dzięki konopiom indyjskim i produktom pochodnym – wyjaśnia Duma Boko
Botswana, która w ciągu ostatnich sześciu dekad stała się jednym z najbogatszych i najbardziej demokratycznych krajów Afryki, stoi teraz przed nowymi wyzwaniami. Oprócz problemów z uzależnieniem od diamentów, kraj zmaga się także z trudną sytuacją klimatyczną – wyniszczającą suszą, która dotyka rolnictwa, oraz wysokim poziomem bezrobocia. Problemy te, szczególnie dotykające młodsze pokolenie, wymagają natychmiastowej interwencji i reform, które mają zapewnić zrównoważony rozwój i stabilność gospodarczą w nadchodzących latach.
Zmiana kursu gospodarczego Botswany, na której czele stoi nowy prezydent, jest reakcją na zmieniające się warunki globalne. Potencjał energii słonecznej oraz możliwości rozwoju rynku marihuany stanowią ambitną alternatywę dla dominującego przez dekady przemysłu diamentowego. Jeśli nowa strategia odniesie sukces, Botswana może stać się jednym z liderów Afryki w dziedzinie zielonej energii i innowacyjnych branż, dając impuls do dalszego rozwoju gospodarki i poprawy warunków życia jej obywateli.
Zeżarłem raz ok. 40 nasionek. Efekt był raczej mizerny i co tu dużo mówić niezbyt przyjemny. Straszne ciary, jak po przedawkowaniu kofeiny. Ale niezłą jazdę miałem po takim wynalazku, który wycofano z aptek gdzieś w `93.
Swoja przygodę z salvią rozpocząłem od małej ilości suszu, z tej rzadkiej meksykańskiej roślinki. Ogólnie wrażenia były dość słabe na pewno nie takie jakich się spodziewałem, (ale możliwe że było to spowodowane jeszcze nie wyrobieniem receptorów). Raczej stan przypominał lekkie upalenie mj. Tyle, że bardzo krótkie. Odczuwałem, że coś się dzieje i na pewno nie był to efekt placebo. Kiedy się położyłem czułem jakbym się bardzo zapadł w kanapę. Poza tym nic. Kilka razy jeszcze zapaliłem suszu, ale nic ponad opisane wrażenia.
Bardzo wysoki poziom ekscytacji związany z pierwszą próbą, lekko zdenerwowana. Pełna pozytywnego nastawienia i gotowa na przeżycie.Towarzystwo bardzo bliskiej osoby, Di. Miejsce - mój pokój. Lekkie obawy o zmarnowanie potencjału pigułki w związku z przebywaniem w pokoju.
Ekstazy - jak sama nazwa sugeruje - dostarcza niesamowitych wrażeń. Dobrej jakości, czysty towar zapewnia naprawdę euforyczną, nieoczekiwaną i niespodziewaną podróż w głąb siebie. W głąb czystej przyjemności duchowo fizycznej. A to wszystko za cudownym połączeniem amfetaminy i syntetycznej meskaliny, razem tworzących niesamowicie zgrany duet.
Miejsce akcji - mój pokój
Czas akcji - noc z soboty na niedzielę (5-6.07)
Czas trwania - około 4-5 godzin
Osoby towarzyszące - Di
Sposób zażycia i wielkość dawki - doustnie, 125 mg (pół tabletki).