O halucynacjach
Fragment książki sprzed 50 lat o rodzajach halucynacji. Obserwacje mocno przedawnione, ale godne uwagi.
Tagi
Tłumaczenie
Odsłony
21915Dziś niesamowite lub "cudowne" halucynację budzą przesadną trwogę tylko w tych ludziach, którzy jeszcze nie wiedzą, że halucynacje są od dawna przedmiotem badań naukowych. W ciągu ostatnich 120 lat napisano wiele rozpraw naukowych na ten temat. Autorami tych prac byli przeważnie lekarze chorób nerwowych, którzy opisali dziesiątki tysięcy halucynoz swoich pacjentów. Nagromadzony materiał doprowadził do wykrycia licznych prawidłowości w pojawianiu się halucynacji.
Najczęściej przyczyną halucynacji bywa zatrucie, kontuzja albo choroba. Związek halucynacji z zatruciem jest tak ścisły, że lekarz lecząc zatrutego przewiduje wystąpienie określonych halucynacji, a z ich charakteru może w pewnych wypadkach trafnie określić, czym dana osoba się zatruła.
Zatruć można się narkotykami, zbyt wielkimi dawkami niektórych lekarstw, grzybami, wilczymi jagodami, a także różnymi środkami chemicznymi używanymi w przemyśle, w komunikacji (przy motorach) i w gospodarstwie domowym. Każda z tych substancji, powodujących cięższe lub lżejsze zatrucie, wpływa także na charakterystyczne cechy halucynacji. W zależności więc od tego, czym się dana osoba zatruła, mogą przeważać omamy wzrokowe, słuchowe lub inne. Halucynacje wzrokowe różnią się rozmiarami, jaskrawością i szybkością ruchu "widzianych" przedmiotów, przy występowaniu niektórych przeważa uczucie błogości, przy innych - straszliwy lęk.
Na przykład przy zatruciu kokainą przeżywa się najpierw halucynacje wzrokowe charakteryzujące się tym, że wszystkie "dostrzegane" wówczas przedmioty są maleńkich rozmiarów. Chory "widzi" setki iskierek, gwiazdek, kolorowych motylków albo nawet krasnoludki, potem ogarnia go lęk, ponieważ "ogląda" straszliwe sceny wojny, katastrof okrętowych, końca świata lub Sądu Ostatecznego.
Przy zatruciu haszyszem charakterystyczna jest barwność oraz wielkie rozmiary przedmiotów halucynacji. Chory "widzi" wielkie bukiety wspaniałych kwiatów, kolorowe fajerwerki i postaci olbrzymów; zwiększa się znacznie jego wrażliwość na wszelkie dźwięki i szmery; mówi szeptem lękając się, żeby od siły jego głosu nie zawalił się dom.
Przy zatruciu meskaliną halucynacje cechuje błyszczenie przedmiotów: najzwyklejsze pudełko od papierosów lśni jak drogocenny kamień. Choremu majaczy się, że pokój wypełniony jest zieloną wodą z milionami drobnych żyjątek i złotych rybek. Na ścianach pojawiają się dziwaczne ornamenty, arabeski, esy floresy, spirale.
Do osobliwości przeżyć meskalinowych należy przeświadczenie, że wszystko, co się zechce, można z łatwością zrobić, na przykład: latać w powietrzu, przenikać przez ściany itp. Halucynacje przeżywane pod wpływem meskaliny przypominają - znane z żywotów świętych - wizje mistyków, którym się zdaje, że się unoszą w powietrzu, że widzą świetliste postacie istot "nadprzyrodzonych", że opuszczają własne ciało i przenoszą się duchem do innego kraju lub nieba. W przeciwieństwie do innych halucynacji, które wygasają powoli, przy zatruciu meskaliną halucynacje trwają tylko kilka godzin i nagle same znikają.
Przy zatruciu wilczymi jagodami lub atropiną przeważają halucynacje wzrokowe i dotykowe, natomiast słuchowe nie występują. Lekarz rozpoznaje zatrucie po charakterystycznych ruchach palców, z których chory coś sobie chce zdjąć. Później chory robi takie ruchy, jak gdyby zdejmował coś z ramion, z ubrania, z pościeli.
Przy zatruciu podtlenkiem azotu, nazywanym nie bez powodu gazem rozweselającym, w halucynacjach przeważają obrazy wesołe, przyjemne i śmieszne; spirytus etylowy natomiast wywołuje obrazy ponure i koszmarne, chory często widzi diabła i przeżywa przykre halucynacje dotykowe.
Najpowszechniejsze i najbardziej znane są halucynacje wywołane zatruciem wódką. Alkoholik słyszy niepokojące szmery, "widzi" przysłowiowe "białe myszki" i w ogóle drobne, szybko poruszające się zwierzątka. Często wydaje mu się, że jakieś głosy nakazują mu zabić bliskie osoby, "widzi" diabła, który każe mu niszczyć różne przedmioty, zaczepiać ludzi, wszczynać awantury.
W czasie wojny częstą przyczyną halucynacji były ciężkie rany i kontuzje, a w szczególności wstrząsy mózgu. Treścią halucynacji były bitwy.
Halucynacje wzrokowe dość regularnie występują przy wszelkich uszkodzeniach oczu, przy zapaleniu rogówek, naderwaniu siatkówki i katarakcie.
Halucynacje słuchowe pojawiają się przy uszkodzeniu i różnych chorobach uszu.
Bardzo częste są halucynacje u chorych na zapalenie mózgu. "Widzą" oni żmije, osy, szczury, różne straszne postacie, na przykład śmierć z kosą.
Chorzy na raka przeżywają halucynacje węchowe: czują zapach bagien, mokradeł, gnijących liści, rozkładających się trupów, słyszą także ciche, lecz straszne dźwięki, stuki, szmery, czyjeś kroki, ciche świsty, dźwięk dzwonów.
Omamy wywołane chorobami znikają zwykle po wyleczeniu danej choroby.
(...)
W wielu wypadkach trafne rozpoznanie przyczyny halucynacji i wyjaśnienie jej choremu prowadzi do uspokojenia go, zwłaszcza wtedy, kiedy halucynacja spowodowana jest przez zatrucie czy chorobę, i wygasa sama, wraz z powrotem do zdrowia.
Współczesna nauka sięga jednak głębiej, ponieważ w celach doświadczalnych potrafimy sztucznie wywoływać halucynacje. Uczony, który je bada, nie może opierać się wyłącznie na relacjach pacjentów. Dlatego wielu badaczy próbowało "na własne oczy" zobaczyć to, co znali tylko z opowiadań swych pacjentów. Wiedząc więc, że omamy pojawiają się wskutek zatrucia organizmu, sami zażywali małe dawki różnych trucizn notując później ważne dla nauki szczegóły pojawiających się halucynacji.
W Polsce interesujące eksperymenty nad samym sobą robił swego czasu wybitny malarz Stanisław Ignacy Witkiewicz, zatruwając się haszyszem, meskaliną, peyotlem i opisując później wspaniałe wizje, zachwycające bogactwem barw i kształtów. Źródłem owych fantastycznych wizji nie były w tym przypadku haszysz czy meskalina. Decydującą rolę odegrały tu niepospolita wyobraźnia i wysoka kultura artystyczna Witkiewicza.
Andrzej Nowicki, Podróż w świat średniowiecznych cudów, Wiedza Powszechna, Warszawa 1956, s. 107-112.
Komentarze
pierdoly.. halucynacje po zielu, tia.. w dodatku to nazywanie dragow truciznami .. bleh, niefajne
Miałem haluny po zielu i na pewno nie pochodziło ono z zakładów przetwórczych Huta Chemix. Dziwne, że nie napisali o zatruciu tropanowcami, że zatruty ciągle jakby czegoś szukał - dochodzi do rogu ściany i idzie jak najbliżej niej przebierając rękami, gdy znajdzie szczeline chce się w nią wcisnąć, potem amok, przeskok i dalej czegoś szuka.
Książka pochodzi z dawnych lat, więc może dawniej ludzie nie wbijali haszyszu w lufkę, tylko robili sobie 5 gramowe wywary. Jeśli były to ich początki - bez halunów ani rusz.
Miałeś halucynacje po ganji? To albo to nie była (czysta) konopia, albo spaliłeś tego wagon :P
gowno prawda
Text jest tak stary, że trzeba tu z ocenami postępować jak w muzeum radiotechniki....
Powiem że ma to pewien swój urok i mimo sypania truciznami jest poniekąd bardziej obiektywne niż artykuły z wczorajszych gazet...
>zbakanaba
"Przy zatruciu haszyszem charakterystyczna jest barwność oraz wielkie rozmiary przedmiotów halucynacji. Chory “widzi” wielkie bukiety wspaniałych kwiatów, kolorowe fajerwerki i postaci olbrzymów "- WOW! Szkoda ze dzis nie ma takiej grudy :D
ale zakonczenie usprawiedliwiajace branie dragow przez Witkacego bylo debesciarskie. a wlasciwie nie tyle co usprawiedliwienie ale wywyzszanie Witka w stosunku do innych uzytkowiczow, bo przeciez u innych faza to same dragi, a u Witkacego to ogromna rola duszy artystycznej... LOL ;-D !!#@!!! :)
pozdro!
ale zakonczenie usprawiedliwiajace branie dragow przez Witkacego bylo debesciarskie. a wlasciwie nie tyle co usprawiedliwienie ale wywyzszanie Witka w stosunku do innych uzytkowiczow, bo przeciez u innych faza to same dragi, a u Witkacego to ogromna rola duszy artystycznej... LOL ;-D !!#@!!! :)
pozdro!
Wiec po zwyklym zielu chyba mozna miec chaloony... Zwazcie ze czsem na fazce przerastajacej mozliwosci usera nie chce sie juz jarac i sie "odpada", a gdyby tak jarac dalej w tym stanie? Fakt ze meczarnia ale poki co nie mowcie ze nie mozna...
jestem swiadkiem takich odrzutow po trawie i po chaszyszu wiec mowie ze to prawda.Ziomka ktorego znam juz troche,poprostu zaczal mi sie zwierzac i mowi ze widzi jak ludzie wchoadza w sciane ze mu grorza itd.Jestem z nim na codzien i jestem w szoku ze czlowiek moze sie doprowadzic do takiego stanu poprzes rozrywke pali nalogowo jak papierosy i odjezdza wiec proponuje uwazac,co tak naprawde myslimy ze dla nas jest dobre i odprezajace bo stracic zdrowy rosadek jest bardzo prost i to za wlasne pinidze tylko dla relaksu.Niekazdy moze robic to co inni.Objawy macie wypisane to wiecie pewnie kiedy przestac.Soory za bledy ort.ale prymusem w szkole niebylem
Lekki, przyjemny tekst, jednak z tego co zauważyłam pan Andrzej pomylił pojęcie "halucynacji" z pojęciem "złudzenia". Halucynacje cahrakteryzują się BRAKIEM zewnętrznego bodźca. Idąc za tokiem myślenia autora artykułu, za halucynację po marihuanie uważa on np. efekt pojawiający się w trakcie gastrofazy- konsumującemu wydaje się, że batonik wart 90groszy jest najlepszym batonikiem świata (oczywiście banalizuję, każdy wie o co chodzi:))- zdaniem Andrzeja kwalifikuje się to do halucynacji. W rzeczywistości nazywa się to fachowo "złudzeniem".