Dlaczego dzieci używają alkoholu i narkotyków

Alkohol zabija więcej dzieci niż wszystkie inne narkotyki razem wzięte

Dlaczego dzieci używają alkoholu i narkotyków

Żywiołem Brada było podniecenie; nie mógł bez niego żyć. Nawet kiedy był bardzo mały, uwielbiał dreszcz grozy wywołany szybkością roller coastera czy wymyślnych ewolucji na deskorolce. Uprawiał skoki narciarskie, kiedy większość jego rówieśników uczyła się dopiero jeździć na nartach. Życie na krawędzi było jego specjalnością, a narkotyki - jeszcze jednym progiem, który musiał przekroczyć. Kiedy pierwszy raz usłyszał o cracku, szukał tak długo, aż wreszcie zdobył niewielką ilość. Jest niemal pewien, że żaden dzieciak w jego mieście nie wypróbował cracku przed nim.
Brad miał dziesięć lat, gdy zaczął palić papierosy i pić alkohol; jedenaście, gdy zasmakował w marihuanie; dwanaście, gdy wdychał kokainę; trzynaście, gdy palił crack. Wkrótce potem został siłą zabrany na młodzieżowy oddział szpitala psychiatrycznego.
Barbara i John, rodzice Brada, nie palili, łatwo więc wyczuli zapach papierosów wydzielający się z jego ubrań. Choć robili, co mogli, by go powstrzymać, Brad zaczął otwarcie palić nawet przy nich. Kiedy znaleźli w jego pokoju bibułkę, zaczęli podejrzewać, że przeszedł na marihuanę, ale uwierzyli Bradowi, gdy wytłumaczył im, że woli skręty od kupnych papierosów. Wiedzieli również, że pije od czasu do czasu. Zostali kiedyś wezwani przez innych rodziców, kiedy Brad stracił przytomność w ich domu. Raz znaleźli Brada nieprzytomnego w kałuży wymiocin tuż pod domem. Ale nie mieli pojęcia, że Brad używał kokainy, a tym bardziej cracku. Nigdy zresztą o cracku nie słyszeli; tak jak większość ludzi w tym czasie.
Barbara i John twierdzą, że Brad był nad wiek rozwinięty i że zawsze wyprzedzał swoich rówieśników zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Zaczął chodzić, gdy miał osiem miesięcy, a gdy miał jedenaście, mówił pełnymi zdaniami. W wieku trzech lat umiał czytać. W szkole przeskoczył czwartą klasę, a w szóstej w większości przedmiotów reprezentował poziom ucznia klasy dziesiątej. Bez najmniejszych trudności zdobywał same piątki.
Brad nigdy nie był łatwym dzieckiem: wymagał więcej uwagi niż jego rodzeństwo i szybko się nudził. Przy swej skłonności do przygód, często łamał sobie kości. Był czas, że Barbara czuła się w izbie przyjęć miejscowego pogotowia zupełnie jak w domu. Jednak oboje rodzice uważali Brada za szczęśliwe dziecko, urodzonego ekstrawertyka i przywódcę - wesołego, łatwo nawiązującego kontakty i pełnego energii optymistę.
Według Johna:

- Gdy Brad był w ósmej klasie, wszystko wyglądało już inaczej. Stał się nam zupełnie obcy i nie sposób było go kontrolować. Nie skutkowało nic, co mówiliśmy czy robiliśmy. Kilka razy nie wrócił do domu na noc, a raz nie zjawiał się przez pięć dni.

Dużo później rodzice dowiedzieli się, że Brad był wtedy na nieustannym "haju" - tak długo, jak starczyło mu pieniędzy na crack.
Barbara przypomina sobie depresyjne lub euforyczne nastroje Brada, które pojawiały się i znikały bez widocznej przyczyny. Był też tak drażliwy, że wpadał w furię z byle powodu:

- Jego napady wściekłości stawały się przerażające. Wstyd się przyznać, ale naprawdę baliśmy się swojego syna. Potrafił rzucać talerzami, a raz gonił swoją starszą siostrę z nożem w ręku. Jeszcze teraz zimno mi się robi na samo wspomnienie. Na szczęście John był wtedy w domu. Pewnego razu sąsiedzi poskarżyli się, że Brad z kolegami rozjeździli im na rowerach świeżo podlany trawnik. Następnego dnia Brad próbował podpalić ich dom.
- Wtedy po raz pierwszy oddaliśmy go do szpitala - wyjaśnia John. Musieli go wynosić w kaftanie bezpieczeństwa. Strasznie było na to patrzeć, ale wiedzieliśmy, że nie mamy wyboru. Od miesięcy posyłaliśmy Brada do psychiatry, ale teraz wydawało się, że stał się całkowicie nieobliczalny, że zupełnie zwariował.
W ciągu jednej nocy Brad zmienił się w punka. Ubierał się tak, że skręcało mnie na jego widok. Codziennie nosił to samo: długi czarny frak, który kupił na jakichś ciuchach, podarty podkoszulek, dziurawe jeansy i nie zawiązane trampki. W jednym uchu miał chyba z pięć kolczyków, a na głowie jedne miejsca wygolił, a w innych włosy stały mu w spiczastych czubach. Wyglądał jak idiota!
Kilka razy w ciągu tego roku był zawieszony za wagarowanie. Już nie przynosił do domu samych piątek, a nauczyciele skarżyli się, że nie oddaje prac domowych na czas albo oddaje nie dokończone. Większość skarg dotyczyła jednak jego prowokującego zachowania na lekcjach.
- Nie zapomnij o kradzieżach - wtrąca Barbara.
- No, tak - przyznaje John. - Brad cały czas podkradał nam pieniądze. W domu Barbara nie rozstawała się z torebką nawet, kiedy szła do drugiego pokoju. Trzymała w niej również biżuterię. Ale i tak Brad zdołał zastawiać najcenniejsze rzeczy.


Zachowanie Brada i jego trudności emocjonalne przesłoniły Barbarze i Johnowi podejrzenia o używanie przez niego narkotyków. Nie zdawali sobie sprawy, że to alkohol, marihuana, kokaina i crack były powodem tego, co ich martwiło.

Przeprowadzone w 1988 roku przez Instytut Nauk Społecznych Uniwersytetu Michigan badania około 16 tysięcy młodych Amerykanów kończących szkoły średnie wykazały, że jeden na dwóch uczniów miał kontakt z nielegalnymi narkotykami: 92 procent zetknęło się z alkoholem; 64 procent piło w okresie objętym badaniem; 35 procent piło dużo - pięć lub więcej razy w czasie poprzednich dwóch tygodni; 47 procent zetknęło się z marihuaną; 18 procent używało jej w okresie badań; 12 procent zetknęło się z kokainą; 3 procent używało jej w okresie badań; 5 procent zetknęło się z crackiem; 1,6 procent używało go w okresie badań.
To dane dotyczące śmietanki amerykańskiej młodzieży - tych, którzy kończą szkoły. W skali kraju, około 15 procent młodych przestaje się uczyć, a 90 procent z nich to narkomani.
Od sześćdziesiątych lat naszego wieku, kiedy pojawiła się kultura narkotyków, podejmuje się różne starania, by młodych od nich odciągnąć. A oni wciąż się nie dają, ponieważ powody, dla których sięgają po narkotyki, są tak różnorodne - nie ma jednego, prostego rozwiązania tego problemu. Niestety, 94 procent funduszy przeznaczonych przez budżet na walkę z narkomanią wydaje się na ograniczenie podaży. Jedynie 6 procent finansuje działania zmierzające do ograniczenia zapotrzebowania na narkotyki. A przecież jedynym sposobem rozwiązania problemu narkomanii jest właśnie ograniczenie zapotrzebowania - przez edukację dzieci rozpoczynającą się na długo przedtem, zanim przekroczą próg szkoły podstawowej. Należy także uczyć rodziców takich sposobów postępowania z dziećmi, które zapobiegać będą sięganiu przez nie po narkotyki czy alkohol. Dopóki nie wprowadzi się takich działań, młodzież nie da się odciągnąć od narkotyków.
Trzeba pamiętać, że dzieci, jak kociaki, są wszystkiego ciekawe. Dojrzewanie i eksperymentowanie są ściśle ze sobą powiązane. Nastolatki intryguje to, co wydaje się im związane z dorosłością: alkohol, seks, samochody, narkotyki. Dorosłym może nie podobać się, że ich dzieci eksperymentują ze środkami odurzającymi, ale nie wolno im wykluczać takiej możliwości, ponieważ jest to jedno z zagrożeń wieku dojrzewania. Naturalną cechą tego okresu jest chęć wypróbowania wszystkiego, co się da.
Ponieważ przekora i bunt są charakterystyczne dla nastolatków, wielu z nich sięga po narkotyki tylko dlatego, że nie aprobują tego ich rodzice lub dlatego, że jest to zakazane. Posłużenie się fałszywym dowodem osobistym przy zakupie alkoholu, to dla nich przygoda; oczywiście, niemiło jest dać się złapać, ale być o włos od złapania i wybrnąć z sytuacji, to jest to. Może ci się wydawać, że ryk syren i migające światła wozów policyjnych albo szarża rozgniewanych rodziców na zakrapianą balangę małolatów, gdy dzieciaki pryskają na wszystkie strony, nie jest szczytem dobrej zabawy. Ale one będą to przeżywać i rozprawiać o tym zdarzeniu przez długie tygodnie. Będą nosić głowy znacznie wyżej niż pechowcy, którzy nie mieli szczęścia być przy tym. Wszyscy będą im zazdrościć i żałować, że sami nie mogli tego przeżyć. A cała awantura może jeszcze zasłużyć na wpis w kronice szkoły!
Ponadto, nastolatki sięgają po narkotyki również dlatego, że ich używanie "wygląda" atrakcyjnie. Pod wpływem środków odurzających ludzie uwalniają się od zahamowań i stają się bardziej rozmowni, zabawni, zrelaksowani lub energiczni. Rodzice mogą mówić o niebezpieczeństwach związanych z narkotykami, szkoły mogą organizować spotkania z wyleczonymi narkomanami, którzy podają młodzieży fakty, ale młodzi uwierzą raczej temu, co widzą: używanie narkotyków to świetna zabawa, a z narkomanii można się wyleczyć. Jak w takim razie może być w tym coś złego?
Zarówno reklamy, jak i muzyka rockowa zachęcają do używania życia poprzez picie piwa, wina, wysokoprocentowych alkoholi lub zażywanie różnych narkotyków. Wynika z nich jasno, że życie bez środków odurzających jest nic nie warte. Dzieci codziennie mogą zobaczyć lub usłyszeć, że alkohol automatycznie tworzy poczucie więzi - tak ważne dla każdego nastolatka - a kac jest stanem godnym pozazdroszczenia.
W przeszłości amerykańska młodzież zwracała się do takich przywódców, jak John F. Kennedy i Martin Luther King. Dziś idolami są gwiazdy rocka, aktorzy, sportowcy; niektórzy z nich umierają z przedawkowania i uznawani są za męczenników. Inni traktują ośrodki odwykowe jak modne uzdrowiska, przyjeżdżając i wyjeżdżając tak często i tak łatwo, jakby uzależnienie było jakąś banalną i powszechną dolegliwością w rodzaju lekkiej nadwagi.
Kolejnym dowodem popularności alkoholu i narkotyków wśród młodzieży jest ich ogólna dostępność. Na porządku dziennym są zabawy, na których nastolatki piją piwo i palą marihuanę. Spotkania bezalkoholowe są praktycznie nieznane w wielu społecznościach. To nie przypadek, że najczęściej używanymi narkotykami są alkohol i marihuana; po prostu najłatwiej je dostać.
Większość nastolatków, jak Brian, ogranicza swe zainteresowanie środkami odurzającymi do alkoholu i marihuany, niezależnie od dostępności innych substancji. Są jednak i tacy, którzy nie narzucają sobie ograniczeń, ale biorą to, co najłatwiej dostępne. Problem w tym, że obecnie najróżniejsze narkotyki sprzedaje się praktycznie wszędzie: w ośrodkach dużych i małych, miejskich i wiejskich. Crack - skoncentrowana kokaina - jest tak samo osiągalny w małym, prowincjonalnym miasteczku, jak w centrum Nowego Jorku.

Toni uważa, że miała szczęście. W jej klasie było więcej dziewcząt niż chłopców:

- To właśnie oni zabawiali się narkotykami. Wiedziałyśmy, że biorą kokę, kwas i herę, ale nie robili tego przy nas i nigdy nam nie proponowali. Pewnie nie mieli tego za dużo. Trzeba byłoby ich poprosić, żeby dali spróbować, a tego bym nie zrobiła. W college\'u koka była wszędzie i raz spróbowałam trochę na imprezie. To było fantastyczne!!! Czułam, że fruwam, że jestem w niebie; cały świat należał do mnie. Następnego dnia myślałam tylko o tym, skąd wziąć trochę kokainy. To mnie naprawdę przestraszyło. Zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, że muszę przyjechać do domu na weekend. Kiedy opowiedziałam jej, co się stało, okazało się, że ona także przeżyła coś podobnego. Dostała kiedyś kokainę, gdy leczyła chore zatoki. Cały świat wydawał się jej słoneczny, chociaż na dworze padał deszcz. Miała potem dość długo do siebie pretensje, bo ciągle się spodziewała, że kłopoty z zatokami powrócą i znów będzie mogła dostać kokainę. Sama rozmowa z mamą pomogła mi jakoś uporać się z tym problemem. Poczułam, że nie muszę znów sięgać po kokainę tylko dlatego, że tego chcę. Kiedy teraz o tym myślę, cieszę się, że zdarzyło mi się to, gdy miałam dziewiętnaście lat, a nie piętnaście, bo wtedy w żaden sposób nie dałabym sobie rady: "haj" po prostu zwalił mnie z nóg. Ale w sumie to chyba dobrze, że mi się to zdarzyło, bo nauczyłam się respektu dla narkotyków, którego przedtem nie miałam. Teraz wiem, że muszę trzymać się od nich z daleka.

Nastolatki nie lubią sugestii, że używają środków odurzających z powodu presji rówieśników i natychmiast zaprzeczają istnieniu takich wpływów. "Nikt mi siłą w gardło nie wlewał". "Nikt się ze mnie nie śmiał, gdy odmawiałem". "Narkotyki, owszem, były, ale nikt nie przymuszał do brania". "Nikt mnie do picia nie zmusza". "Jakbym sam nie chciał, to nie musiałbym brać". Jednak bliższa obserwacja ujawnia, że istnieje presja pośrednia i że jej wpływ jest ogromny.
Większość młodzieży pije alkohol uważając, że to normalne. Blisko jedna czwarta regularnie pali marihuanę. Ponad połowa próbowała innych narkotyków. To, co nas wyrzuciłoby wówczas poza nawias społeczności, obecnie jest niemal obowiązkowe; nasze dzieci czują się odrzucone, jeśli nie robią tego, o czym my baliśmy się nawet myśleć.
Jednym z powodów używania przez dzieci alkoholu i narkotyków jest to, że dorośli często nie traktują tego poważnie. Ten niepoważny stosunek może przybierać różne formy: czasem zaprzecza się istnieniu problemu narkomanii lub uważa się go za stadium, przez które muszą przejść wszystkie nastolatki; czasem jest to uczucie skrępowania wobec dziecka, o którym wiadomo, że bierze; czasem to niepewność, co właściwie zrobić z nastoletnim narkomanem, która sprawia, że nie robi się nic; najgorsze jest jednak lekceważenie problemu i minimalizowanie niebezpieczeństwa.
Oczywiście, gdy dorośli poważnie traktują problem uzależnień od środków odurzających, tak samo widzą go ich dzieci. Niestety, ponieważ alkohol jest tak samo częścią amerykańskiej tradycji jak Święto Dziękczynienia czy 4 Lipca, wielu rodziców, świadomych zagrożenia ze strony narkotyków, nie widzi problemu w tym, że ich pociechy piją piwo, wino i inne alkohole.
Alkohol zabija więcej dzieci niż wszystkie inne narkotyki razem wzięte. A jednak ciągle stykam się z rodzicami, którzy cieszą się, że ich dziecko tylko pije, a nie używa marihuany i innych środków odurzających. Niektórzy rodzice swoją tolerancję dla alkoholu posuwają poza granice legalności i sami kupują swoim dzieciom piwo. Inni sądzą, że rozwiązaniem problemu jest nadzorowanie spożycia alkoholu, więc obserwują dzieci podczas picia, a nawet piją z nimi. Jeszcze pragną pozostać na niepewnym obszarze między tolerancją a ograniczeniem i obawiają się jednoznaczne opowiedzieć przeciw alkoholowi. Nie zdają sobie sprawy, że alkohol jest narkotykiem - i to silnym.
Jeszcze innym powodem popularności narkotyków wśród młodzieży jest to, że poprawiają one samopoczucie. Wszystkie używane przez nastolatki substancje - łącznie z różnymi postaciami alkoholu oraz marihuaną, haszyszem, inhalantami, rozmaitymi postaciami kokainy, valium, quaaludes, LSD, peyote, meskaliną, heroiną czy ekstazą - wywołują stany euforyczne o różnym nasileniu. Kluczem do uzależnień wśród młodzieży jest przyjemność, a nie ból. Nawet dobre samopoczucie można jeszcze poprawić za pomocą narkotyku.


Fragment książki "Dzieci, alkohol, narkotyki", s. 47-53.

Ruth Maxwell, Dzieci, alkohol, narkotyki. Przewodnik dla rodziców, przeł. Jadwiga Węgrodzka, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 1994.

Kategorie

Komentarze

bardzo dobry tekst o podejściu dzieci i młodzieży do narkotyków. polecam!

"Kiedy teraz o tym myślę, cieszę się, że zdarzyło mi się to, gdy miałam dziewiętnaście lat, a nie piętnaście, bo wtedy w żaden sposób nie dałabym sobie rady: <<haj>> po prostu zwalił mnie z nóg. Ale w sumie to chyba dobrze, że mi się to zdarzyło, bo nauczyłam się respektu dla narkotyków, którego przedtem nie miałam. Teraz wiem, że muszę trzymać się od nich z daleka. "

100% right. do pewnych rzeczy trzeba po prostu dojrzeć. młody człowiek nie bedzie sobie za bardzo zdawał sprawy ze stanów, które przeżywa, nie będzie potrafił wyciągnać z tego trafnych wniosków. sam to przeżyłem (kilka razy kontakt z amfetaminą w wieku 21 lat), przez jakiś czas miałem straszne loty, a teraz jak wszystko przeszło - patrzę na cały świat zupełnie inaczej. zmieniłem się - zarówno na lepsze jak i na gorsze.

bardzo dobry tekst o podejściu dzieci i młodzieży do narkotyków. polecam!

"Kiedy teraz o tym myślę, cieszę się, że zdarzyło mi się to, gdy miałam dziewiętnaście lat, a nie piętnaście, bo wtedy w żaden sposób nie dałabym sobie rady: <<haj>> po prostu zwalił mnie z nóg. Ale w sumie to chyba dobrze, że mi się to zdarzyło, bo nauczyłam się respektu dla narkotyków, którego przedtem nie miałam. Teraz wiem, że muszę trzymać się od nich z daleka. "

100% right. do pewnych rzeczy trzeba po prostu dojrzeć. młody człowiek nie bedzie sobie za bardzo zdawał sprawy ze stanów, które przeżywa, nie będzie potrafił wyciągnać z tego trafnych wniosków. sam to przeżyłem (kilka razy kontakt z amfetaminą w wieku 21 lat), przez jakiś czas miałem straszne loty, a teraz jak wszystko przeszło - patrzę na cały świat zupełnie inaczej. zmieniłem się - zarówno na lepsze jak i na gorsze.

no zielone jest ok reszta śmierdzi kupą,takie moje zdanie,aczkolwiek zioło też niszczy trzeba z umiarem,wszystko w nadmiarze szkodliwe.....tzw twarde tylko tym sie rużnia,że sie człowiek szybciej kapuje,że sie "wbił "

no zielone jest ok reszta śmierdzi kupą,takie moje zdanie,aczkolwiek zioło też niszczy trzeba z umiarem,wszystko w nadmiarze szkodliwe.....tzw twarde tylko tym sie rużnia,że sie człowiek szybciej kapuje,że sie "wbił "

no zielone jest ok reszta śmierdzi kupą,takie moje zdanie,aczkolwiek zioło też niszczy trzeba z umiarem,wszystko w nadmiarze szkodliwe.....tzw twarde tylko tym sie rużnia,że sie człowiek szybciej kapuje,że sie "wbił "

no zielone jest ok reszta śmierdzi kupą,takie moje zdanie,aczkolwiek zioło też niszczy trzeba z umiarem,wszystko w nadmiarze szkodliwe.....tzw twarde tylko tym sie rużnia,że sie człowiek szybciej kapuje,że sie "wbił "

no zielone jest ok reszta śmierdzi kupą,takie moje zdanie,aczkolwiek zioło też niszczy trzeba z umiarem,wszystko w nadmiarze szkodliwe.....tzw twarde tylko tym sie rużnia,że sie człowiek szybciej kapuje,że sie "wbił "

no zielone jest ok reszta śmierdzi kupą,takie moje zdanie,aczkolwiek zioło też niszczy trzeba z umiarem,wszystko w nadmiarze szkodliwe.....tzw twarde tylko tym sie rużnia,że sie człowiek szybciej kapuje,że sie "wbił "

ziolo lus ale moze sie znudzić więc po biale wnikasz albo tabsy kazdy tak poleci prawie

Zajawki z NeuroGroove
  • 5-MeO-MiPT
  • Bad trip

SET: stan psychiczny rozchwiany, nastrój pozytywny, chęć przeżycia nowych doznań seksualnych. SETTINGS: mieszkanie w bardzo jaskrawym kolorze z wielkim pejzażem na ścianie, podniecająca partnerka.

A wiec jak amator nastawienie pozytywne, kompletnie odwrotne do hołdującego motta: ,, znaj umiar, zachowaj przytomność, odrób lekcje, kupuj najczyściej lub wcale", brak przygotowania, spontan.

  • Grzyby halucynogenne

Substancja: Grzyby w ilości 100 sztuk na głowę.




  • Dekstrometorfan
  • Marihuana
  • Retrospekcja
  • Tytoń

Czekałem z niecierpliwością na ten dzień, byłem szczęśliwy. Byłem wśród kolegów.

Trzydziesty pierwszy grudnia, nie jedna osoba czekała na ten dzień, który z pewnością wiąże się z imprezami różnego rodzaju. O godzinie szesnastej przyjechał do mnie kolega, razem z nim pojechaliśmy w stronę zaplanowanego miejsca, w którym spędzimy czas. Na miejscu już byli nasi koledzy, czekali gdzieś w okolicy. Po godzinie przyjechaliśmy, już w większą ekipie musieliśmy pojechać coś kupić, oczywiście alkohol i inne bajery.

O dwudziestej w końcu byliśmy jako tako na miejscu.

  • Etanol (alkohol)
  • LSD-25
  • Marihuana
  • MDMA
  • Pozytywne przeżycie

Nastawienie pozytywne. Zaawansowana i zaufana ekipa.