Nie, nie będzie to naukowe porównanie rozmaitych
typów substancji branych dla rozrywki. Chcę jedynie
zbadać niesprawiedliwość zakazywania niektórych
z nich przy równoczesnym pozostawianiu innych dostępnymi
dla niemal wszystkich je zażywających.
Oglądałem jakiś głupawy film w telewizji i
w jednej ze scen grupa przyjaciół-sportowców
wznosiła z jakiejś okazji toast szklankami szampana.
Jako że mam zwyczaj oglądania czegoś, co nie wymaga
pełnej koncentracji, zacząłem myśleć
o tym, jak idiotycznym i niesprawiedliwym jest zakaz palenia marihuany.
Przyszło mi to do głowy, bo toast, którego byłem
świadkiem mógł równie dobrze być
dokonywany fajką, na przykład przez Rdzennych Amerykanów
[Indian - przyp. tłum.]. Wybór substancji może
różnić się w zależności od kultury.
Ale w tej epoce, gdy wszyscy nasi straszni komentatorzy społeczni,
w tym wielu polityków, wtrącają się do
dyskusji z głębokimi uwagami o tym, jak to Ameryka
jest społeczeństwem multikulturowym, dokonanie toastu
fajką byłoby całkowicie nielegalne i mogłoby
posłać kogoś na długi czas do więzienia.
Jednym ze znaczeń multikulturalizmu jest to, że toleruje
się praktyki członków odmiennych kultur, dopóki
nie krzywdzą one niewinnych osób trzecich. Odmienna
kuchnia, rozrywki czy sporty zaliczają się do tych
praktyk, których wolne społeczeństwo nie zakazuje,
choć mogą one być praktykami mniejszości,
członków kultur nie reprezentowanych szeroko w danym
społeczeństwie. Nie znaczy to, że wszystkie praktyki
wszystkich kultur są równie przyzwoite, rozsądne,
moralne czy estetycznie przyjemne. W żadnym wypadku. Ale
te, które nie gwałcą praw osób trzecich
muszą w prawdziwie wolnym społeczeństwie być
pod ochroną.
Czy nie jest oczywiste, że zakaz palenia marihuany i innych
narkotyków, które nie skłaniają kogoś
otwarcie do popełnienia przestępstwa nie jest niczym
innym, jak tylko arbitralną i niesprawiedliwą, a ponadto
wysoce dyskryminacyjną polityką? Co z ludźmi, którzy
nie chcą wznosić toastu szklankami szampana, ale puszczać
dookoła fajkę? Dlaczego ci ostatni mają być
traktowani jak przestępcy, podczas gdy ci pierwsi są
jedynie nieszkodliwymi ludźmi świętującymi
pewne zdarzenie w swoim życiu?
Nie ma absolutnie żadnej przyczyny usprawiedliwiającej
tę politykę tutaj czy gdziekolwiek indziej. Nawet
pozornie słuszny argument, że od rządu oczekuje
się, by chronił nas przed samymi sobą nie ma w
tym przypadku większego sensu, skoro alkohol jest najzupełniej
tak samo potencjalnie szkodliwy dla tych, którzy go nadużywają,
jak nieumiarkowane zażywanie narkotyków.
W każdym razie to, czy, jakie i w jakiej ilości zażywać
rekreacyjne narkotyki jest całkowicie kwestią roztropności
i ustalanie, jakiej roztropności wymaga nasze życie
nie powinno w żadnym wypadku należeć do kompetencji
rządu. Nadużywać można zresztą wszystkiego.
Rozważmy choćby kupowanie do upadłego, gdy powinno
się oszczędzać; albo oglądanie telewizji;
albo jedzenie fast food. Ale to są sprawy, które
wolni mężczyźni i kobiety powinni rozstrzygać
sami. Nie można poddawać ich rządowej regulacji.
To właśnie na tym polega potępienie przestępstw
bez ofiar, które dają temu krajowi tak wysoki wskaźnik
przestępczości. Jesteśmy tak zwanym wolnym społeczeństwem,
ale nasza reputacja jest gruntownie niszczona przez bycie krajem
z jednym z najwyższych wskaźników przestępczości
na świecie, jeśli nie najwyższym. Oczywiście
nawet półgłówek może zobaczyć,
że to, co robi ze Stanów Zjednoczonych takie opanowane
przez przestępczość społeczeństwo
to nie są przestępstwa z rzeczywistymi ofiarami, ale
przestępstwa bez ofiar w ogóle. (I proszę nie
wychodzić tu z ułomną ideą, że ludzie
nadużywający narkotyków szkodzą innym. Szkodzą
oni tylko ludziom, którzy dobrowolnie się z nimi
wiążą lub którzy padają ofiarami przy
okazji prób obejścia przez nich niesprawiedliwych
praw czyniących ich praktyki nielegalnymi).
Następnym razem, gdy kupisz butelkę wina czy skrzynkę
piwa, lub odbierzesz swój miesięczny przydział
wódki, ginu czy rumu, pamiętaj, że popierając
"wojnę z narkotykami" jesteś hipokrytą.
Co ważniejsze, popierasz gwałcenie podstawowych praw
milionów ludzi, których wybór tego, co zażywać
dla rozrywki różni się od twojego i nie jest
od niego ani lepszy, ani gorszy.
Tłum. J. Sierpiński. Oryginał znajduje
się na stronach Libertarian International: http://www.libertarian.to/news/20001031.htm.