Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 165 • Strona 7 z 17
  • 698 / 172 / 0
jarekjurek pisze:
Tylko, że między 'kontrolowaniem używania substancji' a 'momentem, że nie panujemy już nad sobą' nie ma żadnej czerwonej linii, ani nie nie zapala się ostrzegawcze światełko.
Dla większości jednak zapala się taka lampka ostrzegawcza w różnych formach, ale najczęściej zostaje zignorowana. Na pewno jednym z najbardziej wyrazistych sygnałów, że jest się na granicy, jest pojawienie się takiego mechanizmu: "dzisiaj jeszcze przyćpam, ale od jutra na 100% się ogarnę". Jeśli taka niespełniona obietnica poprawy trwa co najmniej 3 dni z rzędu, to już jest naprawdę bardzo niedobrze, ale jest to też szansa na zidentyfikowanie w sobie rodzącego się poważnego problemu, trzeba to tylko zauważyć i zareagować (to drugie jest zdecydowanie trudniejsze do zrealizowania).
  • 5839 / 1209 / 43
Gdy dzień zaczynasz od zażycia czegoś "na rozruch", a do snu kładziesz się z najbardziej ochydnymi kochankami w postaci butelek, tabletek, strzykawek. Uświadomiłem to sobie już dawno, gdy budząc się rano >> znajduję ten cały bajzel w pościeli. Budzę się i zasypiam z nimi. Najlepsi koledzy, jedyni przyjaciele >> narkotyki.
Pamiętacie ten spot ? Ile minęło lat, 10 - ? Gdy oglądałem to w tv, byłem szczęśliwy i trzezwy. Przypomnijcie go sobie. To jednak nie były brednie.
https://www.youtube.com/watch?v=cc9on5_zYGk "NArkotyki - najlepszy sposób na zmarnowanie sobie życia"
Ale dlaczego straciłem kontrolę ? Teraz, gdy coś mam do napierdalam do zgonu. Nie potrafię cieszyć się małymi dawkami. Zawsze musi być grubo. Kiedyś tak nie było.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 98 / 6 / 0
ja ostatni ciąg zacząłem w momencie jak dowiedziałem się że nie dostane nowej umowy w firmie i w tym samym momencie poszedłem w miesieczny cug alko/narko na maksa. Pod koniec tego porytego schizu gdy odżywiałem się już tylko piwem spidem i relanium dotarłem do momentu w którym skończyła się kasa i poszedłem na detoks w zupełnie innym mieście.

Powiedzieć że wtedy właśnie zacząłem ciąg to pewne nadużycie jednak, bo wcześniej piłem alko ale tylko po pracy, co na porankach w środowisku pracy też się odbijało. Koniec końców siedze na tym jebanym detoxie i czekam na posiłek/tabletkę żeby tylko kolejny dzień się skończył.
dj Jekyll & mr Hyde
  • 1329 / 59 / 0
Zaczęło się około 6 lat temu, z pierwszym zapaleniem trawy. To było niesamowite doświadczenie, przebijało wszystko inne w moim życiu, pozwalało odpocząć i oderwać się od rzeczywistości, która w tamtym czasie była dla mnie nieziemsko chujowa. Nie było w tym żadnej presji otoczenia, czy coś. Po prostu moja własna ciekawość i chęć odreagowania, czy tam odbicia się od otaczającego mnie świata. Paliłem kilka razy w tygodniu, potem doszedł do tego alkohol. Przełomowym punktem w mojej karierze, było spróbowanie gorzkego akodynu, który pokazał mi, że zmieniać swoją świadomość można w inny sposób. Otworzyło mnie to na nowe doświadczenia, sięgałem po wszystko co dało się tylko załatwić, amfetaminę, piguły, maczany, duże ilości alkoholu i tak dalej. Z czasem, gdzieś pod koniec liceum, trochę się ogarnąłem i poza paleniem marihuany zacząłem brać głównie psychodeliki, ewentualnie piwo czy kilka.
Jakoś tej jesieni zrobiło się chujowo. Gorzej niż zwykle, depresja i beznadzieja. Wróciłem do amfetaminy, częściej zacząłem sięgać po alkohol, pojawiły się inne depresanty - benzo, baklofen, PST. No i oczywiście marihuana. Ćpałem, żeby nie czuć tego dna, bezsensu i samotności. Tylko, że narkotyki szybko odbierają motywację do zrobienia czegokolwiek ze swoim życiem. Naćpanie się to sposób na przeżycie dnia, a kolejny poranek jest jeszcze bardziej szary i zjebany niż poprzedni, więc żeby zagłuszyć w sobie ten bezsens trzeba się znowu odurzyć i tak dalej. Robi się z tego spirala, z której ciężko jest się wyrwać. Od roku nie przeżyłem 24h na trzeźwo.

Na razie jest o tyle dobrze, że planuję znowu pójść w stronę psychodelików/dysocjantów/empatogenów raz na jakiś czas + marihuany, a ograniczyć ścierwo i depresanty, bo to jednak gorsza strona ćpania. Jakoś ogarniam życie, chociaż nie nazwałbym się szczęśliwą osobą. Powiedziałbym, że mj to jedyna rzecz od której jestem naprawdę uzależniony, reszta to jakieś dodatki. W sumie nie wiem jak będzie, czasem czuję, że jest ok i wszystko idzie ku lepszemu, czasem widzę tylko beznadzieję. Zobaczę za 5 lat, jeśli dożyję :*)
A oto bazy na dalekiej orbicie ZIEMI i poza orbitą KSIĘŻYCA oraz na samym KSIĘŻYCU, które zbuduję sobie w przyszłości. LUDZKOŚĆ będzie słuchała wtedy MNIE
  • 3959 / 148 / 0
Dlaczego wpadliście w ciąg/nałóg?
bo zycie chuj a ludzie kurwy :emo:

jak sie nacpam to przez chwile nie czuje depresji a codziennie nie chce tego czuc. :retarded:
niedojebanie genetyczne
  • 320 / 5 / 0
Bo zaczynałem brać coraz więcej.
  • 98 / 6 / 0
bo tolerancja co raz większa więc dawki rosną,
chemiczny klin klinem się wybija,
dorzutki ciśnienia podbija,
byle się nakurwić wiosną,
Latem jesień zima,
ta deprecha w łóżko mnie wbija,
Niech będzie na chwilę dobrze, o jutrze chcę zapomnieć...
dj Jekyll & mr Hyde
  • 2881 / 302 / 0
eso pisze:
poniewaz jestem parszywym narkomanem, zawiedzionym rzeczywistoscia w jakiej przyszlo mi egzystowac oraz mam nadzieje, ze zazywanie narkotykow skutecznie skroci moj odrazajacy zywot.
nic dodać nic ująć
Więc się w miasto wypuszczam
niech Bóg będzie ze mną jak autodestrukcja
masz wyraźny kształt, a świat to iluzja
jakbym te twoje pieniądze miał to bym je puszczał
  • 3959 / 148 / 0
^ o, nawet zapomnialem, ze juz tu sie wpisywalem ale fakt, podtrzymuje swoje zdanie. :finger:
Bizon pisze:
Bo zaczynałem brać coraz więcej.
+1 %-D
niedojebanie genetyczne
  • 62 / 4 / 0
Kiedyś leciałem na opio i/lub benzo codziennie, to było za czasów gdy operowałem takimi ilościami leków, że mógłbym otworzyć aptekę. Nie dość, że chodziłem zgrzany jak Rysiek Riedel (świeć panie nad jego duszą) 24/7, to jeszcze na tym zarabiałem.
Miałem tyle szczęścia, że gdy diabły w niebieskich mundurach wpadły mi na kwadrat miałem tylko tramal wart około 600 złotych, a że leczyłem się psychiatrycznie to z 2 opakowań clonów się wywinąłem (na nie jest już chyba inny paragraf).
Miałem tyle szczęścia, że akurat nie miałem morfiny, bupry ani fenta, mogli poczekać z nalotem do początku następnego miesiąca %-D
ODPOWIEDZ
Posty: 165 • Strona 7 z 17
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Newsy
[img]
Rodacy odstawiają alkohol i papierosy. Sklepy na osiedlach już liczą straty

Jak podaje Polska Izba Handlu i CMR, w listopadzie 2025 r. całkowita wartość sprzedaży w sklepach małoformatowych spadła o 1 proc., natomiast łączna liczba transakcji w tym formacie sklepów obniżyła się o 4,6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej.

[img]
Larwy ostryg bardziej "zestresowane". Wszystko przez narkotyki

Pod wpływem pochodzących ze ścieków narkotyków larwy ostryg poruszają się powoli i są zestresowane — wskazują najnowsze badania naukowe, na które powołuje się Polska Agencja Prasowa.

[img]
Koniec hurraoptymizmu? Brakuje dowodów na skuteczność medycznej marihuany przy większości schorzeń

Złe wieści dla osób, które widzą w medycznej marihuanie remedium na całe zło świata – nawet na nowotwory. Analiza 2500 badań wykazała, że jej skuteczność można potwierdzić zaledwie w ułamku schorzeń, na które jest stosowana. Czy kannabinoidy czeka podobna przyszłość co opioidy?