...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 1386 • Strona 137 z 139
  • 3188 / 373 / 0
Rydygiera jest ok, oprócz tego Świecie.
  • 581 / 74 / 0
Dzięki, @Blu. Dowiedziałem się, że terminy mają w Rydygierze na początek kwietnia. Wolałbym szybciej, ale absolutnie nie będę wybrzydzał, jeśli szpital ten można dobrze ocenić. Wiem, że trzeba odbyć rozmowę kwalifikacyjną z lekarzem. Trzeba się na nią umawiać czy nawet zaraz mogę wsiąść w pociąg i, ot, tak wjechać?

***

Dzwoniłem też do Suchego Jaru. Miła rozmowa i przyjęcie nawet za dwa tygodnie, ale nie zajmują się oksykodonistami. Zaraz zadzwonię do tego Świecia.
11 sierpnia 2020CATCHaFALL pisze:
Ty kurwo już sklej tą pizdę tak samo, bo ani to śmieszne, ani żałosne w twoim wykonaniu.
  • 3014 / 1020 / 0
ja, mając w domu szczodry zapas narkotycznych farmaceutyków, mimo tego, postanowiłem pojechać na oddział detoksykacyjny, celem odtrucia i jak zwykle jest to oddz. XIV SP Świecie, gdzie pomagają mi już piąty raz. wielu poleca i ja również się pod tym podpisuję. jedna z niewielu placówek, gdzie odtruwa się opiatowców we właściwy sposób - przy użyciu syropu bądź buprenorfiny, tj. z utrzymaniem odpowiedniego, medycznie zasadnego standardu.

moim głównym celem, póki co jest sama detoksykacja, aby po prostu uwolnić się od zależności fizycznej odn. opioidów, przy czym nastąpi także redukcja tolerancji. lekarka wspominała coś o programie, ale nie skorzystam raczej z tej opcji i wrócę po prostu tam, skąd przyszedłem i niewiele się zmieni.

niemniej - obstawa lekowa na plus, co jest istotne. na sobotę i niedzielę metadonu mam 40 ml/d. poza tym aż 600 mg pregabalin, ok. 10-tki rolek, mój ukochany Memotropil, a także 300 mg/d bupropionu, który chcę przetestować, ale o nim to po powrocie.

dobrze by było już mieć to za sobą i wrócić do żywych, pilnując się z używaniem środków odurzających, ale przechodzę taki sam detoks już piąty raz, jak z resztą wyżej wspominałem, ale jest jak jest, czyli wiadomo jak.

%-D

jednak trzymając się tematu - oddział detoksykacyjny w Świeciu (XIV), bowiem jak na polskie warunki, to jest w porządku, a jak wiadomo - polsza to chlew.

pozdrawiam, przodownik
w razie potrzeby proszę kontaktować się ze mną przy pomocy PM-ek, przy poruszaniu tematów "drażliwych" proszę o używanie PrivNote lub o kontakt mailowy.

skrzynkaprzodownik@protonmail.com

with regards, przodownik
  • 156 / 11 / 0
@przodownik super podejście, stary. Może w końcu trafisz do jakiegoś tamtejszego Hall of Fame?
  • 3014 / 1020 / 0
podejście podobne do tego, jakie ma wiele osób, oddział detoksykacyjny i pomaga tylko w odtruciu, a to nie leczy uzależnienia. opiaty są ze mną od dawna i logiczne, że stąd kilka tych pobytów było. takich przypadków jest sporo, nie każdy chce przestawać zażywania.

a żarciki o Hall of Fame oczywiście odbieram humorystycznie, ale docinka niskiego poziomu.

odnośnie tematu - zdanie odnośnie miejsca, które opisywałem powyżej we wcześniejszym poście utrzymuję. jak wiadomo, luksusów nie ma - to nie zachód, ale placówka rzetelna i medycznie właściwie podchodząca odn. leczenia.
w razie potrzeby proszę kontaktować się ze mną przy pomocy PM-ek, przy poruszaniu tematów "drażliwych" proszę o używanie PrivNote lub o kontakt mailowy.

skrzynkaprzodownik@protonmail.com

with regards, przodownik
  • 218 / 68 / 0
@przodownik opiszesz koliego po powrocie ile dni schodzą tym mietkiem?
[offtop]
Może tylko - jak mowią w Beauclair - a’propos tematu, ale ile dni można na nim lecieć schodząc by nie dorobić się skręta/nie nasączyć się? :f
[/offtop]
Dają coś na sen poza antyhistaminami? Dają dla opiatowców benzo?

Długo czekałeś? Sporo leżenia w łóżku?

Pozdro i 3maj się tam, trzymamy kciuki :D
lol [*]
  • 3014 / 1020 / 0
@ErenKruger moje pobyty zwykle trwały 2-3 tygodnie i tyle trwał przebieg detoksykacji. to zależy od danego, indywidualnego przypadku, ale zazwyczaj odtruwają metadonem. w moim przypadku wspomagająco także benzodiazepiny, plus obstawa innych leków. nic szczególnego, ale kluczem jest tu ta obecność metadonu bądź buprenorfiny przy odtruwaniu, co pozwala stopniowo się wyzerować.

na termin przyjęcia czekałem 1,5 miesiąca. bardziej szczegółową relację zdam, gdy wrócę do domu, gdzie mam komputer, bo na telefonie strasznie nie lubię pisać długich tekstów.
w razie potrzeby proszę kontaktować się ze mną przy pomocy PM-ek, przy poruszaniu tematów "drażliwych" proszę o używanie PrivNote lub o kontakt mailowy.

skrzynkaprzodownik@protonmail.com

with regards, przodownik
  • 218 / 68 / 0
@przodownik powodzenia, wytrwałości, zdrowia, PozdrowieniaDoDetoksu PDD :3
lol [*]
  • 581 / 74 / 0
W pełni zgadzam się z opinią @przodownika.

Przekonałem się i ja, więc słów kilka. Schodzą metadonem. Mają w tym doświadczenie, bo mało kogo w ogóle skręca. Moje objawy – a tak się bałem, że kipnę – ograniczyły się do kurewskiego bólu jelit w ciągu pierwszych 72 godzin. Wdrożono drotawerynę.

Świecie – świetny personel i szczęśliwie normalna ekipa. Jak nie można zasnąć, to ratują hydroksyzyną, ew. kwetiapiną po konsultacji z lekarzem. Dobra terapia grupowa. Angażują się w znalezienie ośrodka. Każdemu potrzebującemu polecam.
11 sierpnia 2020CATCHaFALL pisze:
Ty kurwo już sklej tą pizdę tak samo, bo ani to śmieszne, ani żałosne w twoim wykonaniu.
  • 5 / 3 / 0
Świecie
Odział Leczenia Zespołów Abstynencyjnych po Substancjach Psychoaktywnych XIV
22.02.2024-6.03.2024

Wiem, że macie niektórzy sporo wątpliwości co do wyboru ośrodka, więc dołączam tu swoją cegiełkę wiedzy, która trochę tych wątpliwości u niektórych rozwieje. Sam miałem ich wiele przed swoim pierwszym pobytem na tego typu oddziale i dzięki informacjom z tego forum wybrałem Świecie. Czy uważam ten pobyt za udany? I tak, i nie. Ale o tym na koniec.

Skierowanie otrzymałem od lekarza psychiatry prowadzącego mnie od lat z uwagi na zaburzenia lękowe oraz ADD w ASD. Człowiek ze mnie wrażliwy i lękliwy, więc stres związany z pobytem na oddziale miałem ogromny. Miałem już za sobą jedną, miesięczną hospitalizację na oddziale psychiatrycznym Akademi Medycznej w Gdańsku po PS - pobyt na oddziale zamkniętym nie był mi obcy - ale na oddziale detoksykacyjnym profil społeczności jest jednak inny, więc bardzo się obawiałem, czy dam radę sprostać. Sytuacja moja jednak była już na tyle trudna i przytłaczająca, że nie widziałem, na tamten moment, innego rozwiązania.

Od 2021, czyli przez dwa lata, przyjmowałem leki opioidowe zaczynając niewinnie od Skudexy w dawkach leczniczych, przez tramadol w kroplach dochodząc do 800mg na dobę (w dawkach podzielonych), a kończąc na Oxycontinie dochodząc do 4x80mg nad dobę. Dla jednych pikuś dla innych dużo, nie mnie tu osądzać, istotne, że pomimo kilku prób nie udało mi się ani razu zejść z tego do zera w warunkach domowych (Dzięki @DexPL za wszystkie porady :) ). Po każdej redukcji do dawek 3x20mg na której zaczynał się horror zawsze prędzej, czy póżniej wracałem szybciutko do dawek 4x80mg. Tak wogóle, to ten kto kurwa wpadł na pomysł, że ten lek trzyma 12h powinien dostać roboty przymusowe w kamieniołomach w stanie indukowanego zespołu abstynencyjnego od opio. Nie przyjmowałem tych leków dla przyjemnych doznań, bo takowe u mnie po tych środkach nie występują, ale z uwagi na przewlekłe dolegliwości bólowe, które jedynie te leki w moim przypadku potrafiły spacyfikować. Wcześniej przez wiele lat przeszedłem masę różnego rodzaju terapii i poszukiwań bez żadnego wyraźnego skutku, wiec stojąc pod ścianą zdecydowałem się na ostateczne rozwiązanie sięgnięcia po opio i był to chyba najgłupszy pomysł na jaki wpadłem w swoim życiu, a było ich wiele. W każdym razie człowiek żyjący na codzień z bólem traci racjonalny osąd - Ci co to przeżyli, wiedzą. Uzupełniając info o lekach przyjmowałem wtedy jeszcze Pregabalinę w dawkach 3x300mg i sertralinę 100mg. Wspominam tu Pregabalinę, bo uważam, że wiele osób bagatelizuje ten lek i jakkolwiek jest on bardzo pomocny przy łagodzeniu objawów abstynencyjnych opio to potrafi zrobić człowiekowi w bani jesień średnowiecza podczas odstawiania, więc nie ruszałbym go przy odstawianiu opio, czy benzo i zostawiłbym go zawsze do redukcji na koniec. Szczególnie u lękowców i wrażliwców. Tyle dygresji i tyle o mnie.

Wracając do Świecia.
Kontakt ze szpitalem był w porządku. Pierwszy raz dzwoniłem tam na początku grudnia 2023, ale zrezygnowałem. Postanowiłem, że spróbuje jeszcze raz ostani redukcji w domu i dopiero wtedy zdecyduję co dalej. Redukcja się nie udała, ale za to do Świecia pojechałem na dawkach niższych niż wyjściowe. Podczas drugiej rozmowy, kiedy byłem już zdecydowany, nie można było porozmawiać o żadnych konkretach leczenia. Pani pielęgniarki nawet nie interesowało specjalnie od czego uzależnienie i jakie dawki. To znaczy zapytała i zapisała, ale nie był to jakiś szczegółowy wywiad. Widać są przygotowani na wszystko ;) Panuje tam też taki zwyczaj, że jak dzwonisz pierwszy raz ze skierowaniem to wpisują cię na listę i to potem od Ciebie zależy, czy dostaniesz się szybciej, czy później. Jak dzwonisz regularnie i ci zależy to pewnie można czasem wskoczyć w jakieś miejsce, które się zwolniło. Ja dostałem informację, że zostałem wpisany i mam sam dzwonić za 2 tygodnie i sprawdzać, czy coś się ruszyło. Kiedy po dwóch tygodniach zadzwoniłem żeby się dowiedzieć, czy są miejsca dostałem termin za 3 dni. Trzeba się było pakować i jechać. Nie było już odwrotu. :)

Po przyjeździe rejestracja i transport pieszy do budynku oddziału XIV. Po wejściu na odział jest "śluza" i dwa wejścia. Jedno na oddział, a drugie do szatni gdzie pozostawiamy nasz cenny dobytek, którego nie możemy wnieść na oddział: ubrania wierzchnie, ubrania na zmianę, artykuły spożywcze, narkotyki :], czy co tam ze sobą jeszcze macie. W razie potrzeby czyste ubrania dobieramy sobie co kilka dni z szatni pod kontrolą pielęgniarki. Podczas przebierania pielęgniarka lustruje przywiezione rzeczy, sprawdza książki i inne przedmioty, ale kontroli osobistej na szczęście nie uświadczyłem. Widać godny zaufania ze mnie człowiek. W każdym razie na oddział wjeżdżamy już tylko w gustownej piżamce szpitalnej, z kilkoma sztukami bielizny na zmianę w łapce i ewentualnie z książką pod pachą. Telefony, komputery czy inne pałerbanki oraz groźne narzędzia i płyny do higieny osobistej lądują u pielęgniarek i są wydawane na życzenie. Po zatrzaśnięciu się drzwi wejściowych na oddział po raz pierwszy możesz spotkać towarzyszy niedoli zgromadzonych przy jedynym centrum rozrywki na oddziale, czyli TV z kilkoma kanałami telewizji naziemnej. Jest kanapa, dwa chyba fotele i stolik. Tu spędzisz jeszcze wiele dni i wieczorów podziwiając wytwory kinematografii, czy innych programów które pomagają przetrwać nakładającą się nudę. Tu możesz też prowadzić niezliczone dyskusje o życiu, umieraniu, co, ile i dlaczego tak dużo. Następnie dostajemy przydział do sali i możemy zacząć naszą wspaniałą podróż ku trzeźwości. Sale są małe, 3 osobowe z ciasno umieszczonymi łóżkami. Nie uświadczysz tu prywatności, ale jest ciepło i czysto. Jeśli dobrze pamiętam to w salach są kamerki monitoringu. Sal jest o ile pamiętam 6 z czego 5 jest dla mężczyzn z łazienką i prysznicami na korytarzu oraz jedna dla dwóch kobiet, z własną łazienką z prysznicem. Oprócz sal mamy do dyspozycji długi i szeroki korytarz, stołówkę oraz na końcu korytarza kibelek łamane na palarnię. Poza tym na korytarzu jest jeszcze gabinet wydawania leków i kantorek dla pielęgniarek. Na pierwszym piętrze są gabinety lekarskie oraz sala do terapii grupowej.

Po przybyciu zostałem wezwany przez lekarza prowadzącego do gabinetu, aby omówić moją historię wzlotów i upadków życiowych i ustalić kierunek leczenia. Przez cały pobyt byłem pod opieką doktora Sławomira Biedrzyckiego, którego uznałem za bardzo doświadczonego i fachowego psychiatrę. Jest to bardzo spokojny i uprzejmy człowiek przy którym można odczuć, że wie co robi. Czy słusznie? Sam niewiem. W większości mam pozytywne odczucia, ale też i kilka wątpliwości. Co do samego procesu detoksykacji i obstawy lekowej nie mam jakichś dużych zastrzeżeń. U mnie polegało to na wejściu na metadon w dawce odpowiedniej dawki Oxy i po pierwszych najcięższych 72h powolna codzienna redukcja do zera. Wyszło tak, że zero wyszło u mnie na dwa dni przed wypisem. Cały 14 dniowy proces po tych 72h był właściwie bardzo spokojny i pomimo gorszego samopoczucia fizycznego i psychicznego nie mogę powiedzieć, że był to jakiś hardcore. Spodziewałem się totalnej masakry, a było całkiem znośnie. Poza tym resztę leków miałem zostawioną w dawkach na jakich przyszedłem. Pregabaline miałem 900mg na dobę przez cały okres detoksu. Zredukowałem ją dopiero po wielu miesiącach później, już w domu, wg opisu @DexPL Tu znów dzięki za pomoc, bo to kurestwo jest wyjątkowo chorym dragiem dla lękowców i gwałtowne odstawienie jest równoznaczne z totalnym rozpierdolem fizyczno-psychicznym. Piszę o tym dlatego, że ktoś tu wspominał, że jak przychodzisz na zerowanie to ci schodzą z wszystkiego na raz, a u mnie tak nie było. To jest chyba kwestia indywidualna jak ustawiają redukcje dla poszczególnych pacjentów. Tutaj jeszcze bardzo ważna uwaga do tych co się zerują. metadon to opioid o bardzo długim czasie eliminacji - pisze się, że od 15 do 60 godzin, ale te wartości dochodzą nawet do 100h , więc jak się z tego zerujecie to weźcie pod uwagę, że od momentu ostatniej dawki, dopiero po kilku dniach zaczniecie czuć "prawdę". A ta prawda bywa niestety bardzo, ale to bardzo gorzka. Tak się okazało w moim przypadku i tak też czytałem we wpisach kilku innych osób - min. także po pobycie w Świeciu. W momencie opuszczania szpitala byłem mniej więcej w 72h po ostatniej dawce metadonu, a w 96h po pierwszej nocy w domu jebło. Silne objawy "grypowe", ból mięśni, trudności ze snem, a zarazem totalne zmęczenie, i do tego nawrót bólu przewlekłego. Nic tak strasznego, żeby sobie z tym jakoś nie poradzić, ale uważam, że trzeba być na taka ewentualność przygotowanym, bo para może pójść w gwizdek, a mnie nikt w szpitalu o takiej niespodziance nie uprzedził. Wracając do detoksu reszta obstawy lekowej jest zależna od tego kto z czym przyszedł i jaki ma cel, ale możliwości są spore. Niektórzy schodzą z opio na metadonie lub lewometadonie, inni wchodzą na metadon lub buprę, jeszcze inni schodzą z benzo lub z różnych miksów powyższych. 14 dni standardowo dla opio i 56 dla benzo. Są też osoby, które potrzebują odpocząć i zregenerować się po różnego rodzaju spidach. Z tego co zauważyłem, to każdy tam miał różne leki włączane i często było to spoko, ale zdarzały się absurdy. Na przykład kumpel schodząc z klonów miał redukcję na klonach pomimo, że prosił o wejście na lek o długim czasie eliminacji jak na przykład diazepam. Z tego co wiem jest to całkiem uzasadniona i logiczna droga do redukcji benzo, a u niego się uparli, że nie. Ja za to nie miałem szansy dostać żadnego benzo na sen, pomimo silnych stanów lękowych w ostatnich dobach i przez dwie noce usypiano mnie kwetiapiną 50mg, która co prawda powodowała po godzinie takie jebniecię w banię, że nie potrafiłem się wysłowić to po 3h pseudosnu musiałem dostawać dokładkę, bo się budziłem i nie mogłem spowrotem zasnąć (tętno mierzone w spoczynku 122). Dopiero na 3 ostatnią dobę dostałem Lorafen i spałem bezproblemowo. Dodam, że nie miałem w wywiadzie problemów z benzo na tamten moment, i też ich regularnie na tamten moment nie zażywałem, więc nie rozumiem tej "ostrożności". Poza tymi przypadkami reszta była ok. Dostęp do różnych leków jest, dostaniecie, ale muszą być uzasadnione wskazania, czyli w sumie ok.

Do pozostałego personelu też nie mam większych zastrzeżeń. Większość pielęgniarek jest bardzo miła i można mieć z nimi dobry kontakt o ile nie wywija się jakiś dziwnych numerów. Kucharki miłe, jeśli nie zdążysz na posiłek można liczyć, że zostawią porcje przy okienku. Jedzenie było smaczne i porcje były dla mnie wystarczające. W stołówce stoi też czajnik, wiec jak ktoś lubi to można kupić sobie własną herbatę i cukier i parzyć. Z cukrem było zabawnie, bo był to regularnie towar deficytowy, ale generalnie ludzie sobie nawzajem pożyczają. Wspomniany już tutaj wcześniej terapeuta Krzysiu bardzo pomocny i uczynny. Oprócz codziennych spotkań grupowych, które prowadzi można liczyć na niego w zorganizowaniu ośrodka, czy innej pomocy. Poza tym jest to nasz jedyny łącznik ze światem dóbr doczesnych, czyli sklepem. Codziennie - wraz z pomocnikiem w postaci jednego z pacjentów - dzielnie wyrusza realizować "prawie" wszelkie pragnienia braci i sióstr w czystości. Jedyne zastrzeżenie jakie mam, skądinąd poważne, dotyczy prowadzenia spotkań grupowych. Terapią na pewno bym tego nie nazwał, bo chyba nawet nie da się prowadzić terapii przy tak często zmieniającej się grupie osób, ale miałem na tych spotkaniach poczucie, że nie ma on kontroli nad grupą co prowadziło czasem do słabych sytuacji międzyludzkich. Mamy tu do czynienia z grupą naprawdę bardzo różnych osobowości. Ludzie doświadczają tu bardzo trudnych i silnych emocji i wydaje mi się, że spotkania grupowe powinna prowadzić osoba, która umie nad takim mocno wrzącym wywarem zapanować. Na spotkaniach poruszane są typowe zagadnienia związane z uzależnieniami i tematy w zakresie grup wsparcia i psychoedukacji. Niektóre rozmowy były ciekawe, ale to raczej ze względu na historie ludzkie niż temat. Co tydzień jest też wspólny seans filmowy zakończony dyskusją, które wspominam bardzo dobrze. Możemy głosować za filmami jak ktoś się interesuje.

Cykl dnia, wiadomo, szpitalny. Dokładnej rozpiski godzin nie pamiętam, ale jest to typowo śniadanie, obchód, leki, grupa, sklep, obiad, leki, dostęp do telefonów, kolacja, leki, spać i powtórz. Może coś tu pomieszałem, ale mniej więcej tak to wyglądało. W ciepłe dni są podobno spacery na zewnątrz z Krzysiem, ale ja w lutym nie uświadczyłem. W weekend nie ma grupy i zakupów i telefony dostajemy na dużo dłużej niż w dni powszednie. Są też możliwe odwiedziny po uwczesnym umówieniu. Dokładne godziny używania telefonów chyba tu już ktoś podawał, ja nie pamiętam. Nie da się wykombinować kompa, ani telefonów na dłużej. Przynajmniej ja nie byłem świadkiem takiej sytuacji pomimo, że niektórzy próbowali. Raz udało się uprosić pielęgniarki, żeby pozwoliły po godzinach zostawić laptopa podłączonego do tv żeby oglądać mecz, ale to było wszystko. Dni ciągną się niemiłosiernie więc żeby przetrwać, a czasem w bardzo kiepskie dni jest szczególnie trudno, polecam, albo czytać, albo oglądać tv, albo rozmawiać. Rozmowy z innymi ludźmi mogą być bardzo pomocne. Podczas pobytu poznałem kilka naprawdę wspaniałych osób i wiem, że angażując się w rozmowy i relacje można pomóc i komuś i sobie, a tematy i historie mogą być o wiele bardziej dojmujące niż niejedna książka, czy film. Oczywiście bardzo ważne jest żeby pamiętać o szanowaniu granic własnych i innych, bo możemy spotkać też osoby ciężkie, trudne, toksyczne, które mogą sprawić, że będzie Ci tam jeszcze trudniej przetrwać własne cierpienie. Generalnie polecam unikać konkursów na to kto, ile, czego i jak przypierdolił, bo te rozmowy raczej nie prowadzą do niczego oprócz nakręcania się - no, chyba, że są to jakieś historie tragikomiczne i można się wspólnie z samych siebie pośmiać. To co dla mnie jeszcze było trudne to tendencje niektórych do podziałów, wzajemnej krytyki, loże szyderców. Jedziemy tam wszyscy na tym samym wózku bez względu na to kim jesteśmy, a o tym niektórzy niestety nie pamiętają. Myślę, że jeśli chodzi o poziom trudności to właśnie relacje międzyludzkie były dla mnie drugim najtrudniejszym doświadczeniem, które trzeba było przeżyć podczas detoksu, zaraz po mękach związanych z odtruwaniem. Z rozmów z innymi ludźmi wiem, że moja opinia nie jest odosobniona, także warto trzymać się z mądrymi, ciekawymi ludźmi i unikać tych drugich. Na szczęście tych drugich podczas mojego pobytu nie było wielu. Pewnie są osoby, które lepiej radzą sobie z ludźmi niż ja i ten aspekt międzyludzki nie będzie im tak dokuczać, ale myślę, że warto wziąść pod uwagę i tę perspektywę.

Na koniec jeszcze kilka refleksji:
1. Jeśli jesteś już w totalnej dupie i zastanawiasz się, czy wybrać się na detoks to wiedz, że warto. Każdy dzień z dala od tego na czym tam jedziesz będzie dniem, który może coś zmienić i może pozwoli odbić się od dna.
2. Nie myśl, że będzie łatwo, bo nie będzie, ale też pamiętaj, że nie jest to piekło, nie zjedzą Cię tam na śniadanie, a może też doświadczysz czegoś dobrego w tej przestrzeni między życiem, a śmiercią.
3. Osobom uzależnionym od speeda, betaketonów i innych szybkich wynalazków oraz od marihuany, czy innych substancji uzależniających psychicznie radziłbym rozważyć powtórnie taki ciężki kaliber jak detoks szpitalny i w pierwszej kolejności spróbować terapii uzależnień, grupowej lub indywidualnej, albo grup DA. Dlaczego? Moje doświadczenie pokazuje, że warto najpierw tak powalczyć, bo może uda ci się ominąć grubszy kaliber. Poza tym z obserwacji i rozmów zauważyłem, że zdarza się, że spanikowani rodzice wysyłają młodą osobę na detoks szpitalny i tam się dopiero zaczyna edukacja właściwa na "wyższym" poziomie wtajemniczenia. Osoby które są w totalnej dupie z powodu ww. substancji proszę nie obraźcie się, bo może to wyglądać, że bagatelizuję temat. Uwierzcie mi, nie bagatelizuję. To są poważne sprawy, więc jak ktoś nie daje rady i uzna, że mu to pomoże to nawet się nie zastanawiać. Po prostu, być może, dla niektórych, wystarczą spokojniejsze rozwiązania.
4. Czy taki detoks jest skuteczny? Tak, ale to dopiero początek drogi nie usłanej różami. Dalej będzie chujowo, tylko inaczej i trzeba sobie będzie z tym poradzić. Dróg jest wiele. W moim przypadku jest na ten moment lepiej niż było, ale nie jakoś szczególnie zajebiście. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie zupełnie zejść z opio, bo jak tylko zmniejszam dawkę to ból nie daje mi żyć. I choć nie jest to ból rakowy o jakimś chorym natężeniu to fakt, że jest codzienny i silny to nie pozwala mi w miarę normalnie funkcjonować i zabiera każdą mała radość z życia. W każdym razie pod względem zależności od leków jest o niebo lepiej. Od września 2024 jestem cały czas na jednej dawce najsłabszego plastra Transctec 35mcg i nie potrzebuje do tego żadnych innych leków. Dawka przez ten czas zmieniła się tylko raz, bo zaczynałem od połowy plastra, więc w stosunku do prawie dwuletniej gehenny na tramadolu i oxy to teraz jest kurwa rajsko.

Pozdrowienia dla wszystkich cierpiących, a szczególnie dla tych który wiedzą, niestety, co to jest uzależnienie od opio i benzo.
Niech Wam życie lżejszym będzie!
ODPOWIEDZ
Posty: 1386 • Strona 137 z 139
Newsy
[img]
Nie wiedzieli, że zatrzymują kolegę. Pijany policjant szalał na hulajnodze

Już jego „styl jazdy” zwracał uwagę, ale okazało się, że to dopiero początek problemów mężczyzny. Policjanci z Gniezna zatrzymali kierowcę hulajnogi. Miłośnik szaleństw na elektrycznym jednośladzie nie tylko był pijany, ale też miał przy sobie narkotyki. Lekkomyślny kierowca to... policjant.

[img]
Zniknęło 400 kg kokainy. Policjanci objęci śledztwem

Biura dwóch policjantów z Biura ds. Zwalczania Przestępczości Narkotykowej we francuskim Nanterre oraz ich domy zostały przeszukane przez IGPN (Wydział Wewnętrzny Inspektoratu Policji) w związku ze sprawą „Trident”. Chodzi o zaginięcie blisko pół tony kokainy. Według informacji „Le Parisien”, przeszukania przeprowadzono w biurach dwóch policjantów z wydziału antynarkotykowego oraz w ich domach. Zarekwirowano także ich tablety i komputery.

[img]
Skandaliczne sceny na SOR-ach w wakacje. Pacjenci pod wpływem alkoholu i narkotyków

Skaczą po łóżkach, demolują sufit, są agresywni i niebezpieczni – a to wszystko dzieje się na oddziałach ratunkowych, gdzie inni pacjenci czekają na pomoc. W wakacje SOR-y pękają w szwach, a liczba pacjentów pod wpływem alkoholu i narkotyków lawinowo rośnie.