18 kwietnia 2012syntax_error pisze: Po 100 latach w zaświatach... ;-)
Czy zdarzyło wam się rozwiązać, będąc pod wpływem/dzięki dragom, jakiś prawdziwy problem? Natury emocjonalnej, dokonać prawidłowego wyboru, zauważyć coś, czego wcześniej nie dostrzegaliście? Jestem ciekaw, ponieważ sam – choć nie uważam, żeby jaranie, wciąganie etc. było właściwe w każdych okolicznościach – dokonałem w takim stanie kilku całkiem istotnych odkryć. Dotyczyły one głównie "wkodowanych" zachowań, wzorców, rodziców i całego psychoanalitycznego gówna ;-) Przy czym, na trzeźwo są one dalej równie sensowne, co podczas porobienia.
Czyli główne pytanie, w najprostszej postaci, brzmi: Czy ćpanie pozwoliło wam rozwiązać w rzeczywistości jakieś problemy? Mnie tak, choć nie uważam tego za cudowne remedium – raczej pomoc...
Otóż... TAK! Jak sobie to wytłumaczyłem ? Zazwyczaj swoich problemów nie umiałem rozwiązać a inni ludzie uważali je za proste. Podobnie było z problemami innych ludzi, mi wydawały się proste a dla nich to były góry nie do przejścia. Co daje narkotyk? Zmianę perspektywy widzenia, dzięki temu, możemy nie myśląc ,,szablonowo'' czyli tak jak do tej pory, spojrzeć na problem z innej strony - Z tej strony, z której widać rozwiązanie!
Osobiście uważam, że narkotyki takie jak maczanka które wprawiają w stan hipnozy i medytacji są czymś zajebi^^ jeśliby korzystać z nich umiarkowanie i mądrze. ;) Można poznać siebie, przeanalizować i pogadać szczerze samemu ze sobą:) :P
Jest jeszcze druga strona medalu: postronni obserwatorzy nie są w stanie przewidzieć czy dana sprawa była rozwiązywana na trzeźwo albo nie. Dla nich liczy się tylko efekt końcowy. Rozwiązane to rozwiązane. Jednak jeśli po narkotykach to buduje się fałszywy obraz osoby w oczach innych, też nie fajnie.
No, ale wracając: robimy coś tylko i wyłącznie dla siebie a nie reszty świata, więc warto chociaż podjąć minimum wkładu w dany problem, zamiast go rozwiązywać kiedy lekko mózg odstaje od stanu faktycznego. Dla własnej satysfakcji.
Fobia społeczna,zespół lęku przy wódzie i amfie w ogóle nie istniały,byłem istnym demonem towarzyskim.
W moim przypadku, psylocybiny w małych ilościach pobudza twórczość.
Żyjąc na co dzień jak robot, praca -DOM- praca- DOM, naprawdę ciężko po takim tygodniu usiąść, i wyciszyć głowę by przez myśli nie przechodziły jakieś problemy dni codziennych.
Jak się wyzerowałem z dragów i analizowałem różne tematy to zdałem sobie sprawę, że to nic innego jak racjonalizowanie swojego zjebania przez uzależniony mózg. Bo przecież każdy powód jest dobry by połechtać receptorki :P
Z drugiej strony: czy będąc pod wpływem jakkolwiek oszukuję, @Recklesses ? Porównałeś to do gry na kodach. Nie chcę naciągać Twojej logiki, ale co z ludźmi np używających kawy? Nie bez powodu o tym wspominam, bo jak wspomniałem, mój mózg racjonalizował sobie używanie opioidów własnie tym, że lepszy w pracy itd. Zszedłęm do zera, ale została deprecha i problemy z dopaminą. Ostatnio wszedłem na Kratom, który mocno reguluje mi samopoczucie i dopamine, pracuje ciężej i z uśmiechem na buzi. Czy nadal można powiedzieć, że gram na kodach?
To nie jest czepialstwo, po prostu uwązam Kratom za bezpieczny, naturalny środek na poprawe tego co się popsuło po latach ciągów opio, wiem, że nie będzie używny stale. To tylko przystanek w podróży. No i zastanawia mnie czy nadal można powiedzieć, że w pracy "gram na kodach"? Nie używam oxy, tylko pół legalną roślinę. Czuje się zdecydowanie lepiej przez co i w pracy jestem lepszy, ale jakby nie było wpływa ona na OUN.
Temat dość głęboki, można by naginać w każdą stronę, czyli: "ta używka to już grasz na kodach, ale po tej nie".
@Melancholik ciekawa opcja :D ja psylocybine to uzywałem dość mocno, więc microdosing niestety nie wiem jak działa, ale chętnie spróbuję :D Akurat w pracy kreatywność mi się przyda ;p
zdrówka!
amfetamina przez całą klasę maturalną - pomogła ogarnąć oceny. Rozszerzona matma - na fecie mogłam zakuwać całą noc. Do tego do matury mogłam się uczyć na pełnych obrotach. Zdałam dobrze, dostałam się na studia, skończyłam je, teraz jestem wykształcona i podobno mądra. Co z tego, skoro jednocześnie zjebałam sobie relacje z rodzicami i w domu nie jeden raz przeżyłam piekło, a rodzice przez moją nieuwagę i głupotę, bo czasem po prostu mnie złapali na tym do dziś mi to wypominają(nie wiedzą że dalej sobie lecę od czasu do czasu, ale nie mają prawa wiedzieć bo już z nimi dawno nie mieszkam)
Zioło - zioło będę celebrować całe życie. W rozsądnych dawkach pomaga na sen, na stres, pomaga mi w epilepsji. Rozluźnia, otwiera umysł. Ale ostrożnie z tym, łatwo sobie porobić dziury w głowie jak się pali za dużo.
LSD - chyba najpiękniejsza używka jaką kiedykolwiek spróbowałam. Skłoniła mnie do takich przemyśleń które zmieniły moje podejście do świata
I to by było na tyle jeśli chodzi o rozwiązuje problemy. A narkotyki które w żaden sposób nie rozwiązywały moich problemów to jest osobna bajka
Analiza danych: Otwarcie legalnych sklepów z marihuaną powiązane ze spadkiem zgonów opioidowych
Logika Valium, a nie LSD: narkotyki, artyści, mieszczaństwo i codzienność do znieczulenia [WYWIAD]
Magiczne grzybki działają na mózg dłużej. Odkrycie pomoże w leczeniu depresji
To nie rzeżucha. Internauci drwią z ujawnionej „plantacji” marihuany
Policjanci z Komisariatu Policji w Dębnie (woj. zachodniopomorskie) pochwalili się w zlikwidowaniem małej plantacji konopi indyjskich, które zaczął hodować w swoim domu jeden z mieszkańców gminy. Hodowla składała się z siedmiu jeszcze bardzo malutkich sadzonek. Zdjęcia całej instalacji dębniccy policjanci udostępnili w sieci. W mig w sieci zaroiło się od prześmiewczych komentarzy, które porównywały łup policjantów do… rzeżuchy. Tak bowiem wyglądały sadzonki ustawione obok siebie na jednym ze zdjęć.
36 kg marihuany ukryte w szpuli z kablem. CBŚP i KAS przechwyciły transport na A4
Ponad 36 kilogramów marihuany o czarnorynkowej wartości przekraczającej 1,7 mln zł zabezpieczyli funkcjonariusze CBŚP oraz Służby Celno-Skarbowej podczas kontroli ciężarówki na autostradzie A4. Narkotyki były ukryte w specjalnie przygotowanej skrytce wewnątrz przemysłowej szpuli z kablem. Kierowca został zatrzymany i tymczasowo aresztowany.
Palenie marihuany na mrozie: Dlaczego „faza” uderza dopiero po wejściu do ciepła?
Stoisz na balkonie, skulony w kurtce, przestępując z nogi na nogę. Jest minus pięć stopni. Odpalasz jointa, zaciągasz się mroźnym powietrzem i… masz wrażenie, że to nic nie daje. „Słaby temat?” – myślisz. Dopiero gdy wchodzisz do ciepłego salonu i zdejmujesz czapkę, rzeczywistość uderza Cię z siłą pociągu towarowego. Nogi robią się miękkie, a głowa nagle waży tonę.