O godzinie 23,30 wciągnąłem sporą krechę 3 CMC, tak na oko 300mg. Trzymało mnie to do godziny 3,33. Wtedy postanowiłem wypróbować strong synthacainy, która otrzymałem jako sample od vendora. Było tam w samarce chyba 1 g, który wciągnąłem w całości w ciągu godziny. Na początku myślałem ze zwariuję od tej mieszanki, ale po 15 minutach się przegryzło i było nawet bardzo fajnie. Ten mix trzymał mnie do godziny 8,51. Wtedy postanowiłem dobrać się do 3 CMC i wciągnąłem sniffem dość sporą ilość, która trzymała mnie dość długo, ale nie było to jakieś rewelacyjne działanie potem od 10.13 do 10,30 połknąłem i zapiłem 2 ogromne bombki z 3 CMC.
Działały mocniej od sniffu, ale dość krótko… na drugi dzień miałem jakieś zawroty głowy i cały czas było mi zimno. Skuliłem się i wlazłem pod kołdrę. Trochę pomogło. Na 3 dzień było to samo, ale jeszcze doszły do tego ogromne problemy z wyszczaniem się. Mocz wyciekał kroplami albo oddawałem go na raty i ciągle czułem, że nie wyszczałem się do końca. Wtedy wpadłem na pomysł, żeby zmierzyć sobie temperaturę. Włożyłem termometr, który wskazał temperaturę… 39 stopni… byłem przerażony… wziąłem jedną tabletkę Xanaxu na ten lek i na spanie, ale ledwo mi pomógł.
Obawiałem się o zespół serotoninowy… rano wpadłem na cudowny sposób na problem z oddawaniem moczu.
Wypiłem mocną herbatę czerwoną pu erch z dwóch torebek i problemy z wyszczaniem się całkiem zniknęły. Potem jeszcze wypiłem 5 tych herbatek z dodatkiem cytryny… dzisiaj czuje się lepiej temperatura spadła do 37 stopni, ale cały czas mam ten lęk, że coś mi się stanie po takim mixie. Mam jeszcze rolki, klony oraz ketrel 200mg.
Co byście mi doradzili zeby wziąć na te lęki? Nie są one silne, ale dość nieprzyjemne. Mój apel do forumowiczów: nie próbujcie mnie naśladować, bo takie coś może skończyć się tragicznie! Najlepiej nie próbujcie żadnych mixów, bo mogą być nieprzewidywalne oraz mogą wyrwać się spod kontroli… bierzcie recki tylko w rozsądnych ilościach!!! Ja tak mam, że jak się czuję euforycznie niedowartościowany, to mając nawet świadomość o ogromnym ryzyku podejmuje takie niebezpieczne experymenty. Ale po tym zdarzeniu przysieglem sobie, że nigdy nie będę już brał mixów, a rc będę brał tylko w rozsądnych i dozwolonych ilościach!!!
Poprawiono kompletnie nieczytelny post z caps-lockiem w tle - D5
Fuzja + poprawka tekstu i jego czytelności - D5
Postscriptum. Po tym wyczynie z mixem nepa ss i 3 CMC, mój pokój wyglądał jak melina. Cały dywan był obszczany permanentnie, bo lałem partiami do butelek po wodzie mineralnej alkalia tej z grubą szyjką, tak że kutas wchodzi do niej cały bez problemu. Ale zapomniałem je pozamykać nakrętka. I jak miałem te zawroty głowy, to je wywracałem. Minęło już parę dni od tego ćpuńskiego wyczynu, ale jeszcze odczuwam ten lęk, który zbijam Xanaxem. Wczoraj wziąłem 4 mg i czułem się cudownie. Gorzej będzie schodzić z tej cudownej benzodiazepiny. No i trzeba będzie kupić jakiś cudowny środek do czyszczenia i dezynfekcji dywanów. To byłoby na tyle. Pozdrawiam waś ćpaki!
Zmieszane na raz zostalo: 2 litry wina,10 piw, wóda w ilosci cos kolo 0.5, szampan w malych ilosciach, kilka kielonow bimbru, kilka drinow cola + whisky, pol litra jagerbomb w proporcjach 50/50, 4 wiadra i jeszcze jakies lufki ale nie robily one roznicy.
Wszystko w jedna noc, powrot do domu rowerem 3km byl ciekawy.
Część właściwia:
Dzień przed właściwym grubym lotem jadłem karisoprodol w dawce +/- 2g więc miałem prawdopodobnie
jakieś stężenie jego metabolitu w krwii.
W dzień główny od rana miałem kurewską ochotę się zajebać wszystkim i mi się udało.
Pamiętam,że na start poszło trochę pregaby i karisopru,ale czułem niedostyt i ładowałem więcej lecz
nie pamiętam dokładnie ile bo te substancje powodują spore zaburzenie pamięci,ale szacunkowo napisze:
-pregabalina łącznie 1050mg
-karisoprodol rozłożone w czasie 16 godzin ~5000mg
-alprazolam 4 lub 6mg
-baclofen ~100mg
-kodeina 240mg
Chciałem jeszcze trampka dorzucić,ale na szczęście nie mogłem go znaleźć.
Niedługo po peaku niedojebania zacząłem klefa i metaklefa brać,ciekawe czy uratowało mnie to
przed zezgonowaniem i depresją oddechową.Właście myślicie,że po tym miksie mogłem depry oddechowej dostać i kryształ mnie uratował?Tolerancje miałem jedynie na pregabaline w tamtym momencie.
Wiem też,że dużo rzeczy odjebałem o których nie pamiętam i mocno żałuję,ale nie ma co pisać za
dużo o pokazywaniu przyrodzenia przy niebieskich,rozpierdalaniu jakiś rzeczy na mieście czy zataczaniu się po ulicy i rzyganiu w domu.
Jak uzupełnie kuferek z chemią liczę,że pojawi się to mój nowy post.
Zarówno baclofen tym grozi jak i kodeina, w połączeni oczywiście ryzyko jest większe, nie słyszałem o depresji oddechowej wywołanej pregabaliną, alprazolamem czy karisoprodolem ale raczej nie pomagają więc można założyć że ryzyko wzrasta.
trampek mógłby przeważyć btw
nie jestem pewien jak klef i metaklef ale amfetamina i metamfetamina na pewno by ryzyko zmniejszyły.
"Do mniejszych dawek trzeba dorosnąć"
Proszę nie krzyczeć; umiejętnie używać CapsLock | czoug
W pewnym momencie cały obraz jaki miałem był visualami
Gdy wszystko się rozkręciło to percepcję widzenia miałem jak po kwasie(wijące się szugi, oddychające przedmioty, jaskrawość kolorów itp.)
Na początku się przestraszyłem, ale się uspokoiłem i git było nawet.
U mnie najgorsza faza była po wypiciu kakao na bazie masła zrobionego z własnego zioła. Po wypiciu całości, dostałam ataku paniki i paraliżu całego ciała jednocześnie, tętno podwyższone na maksa, uczucie zimna, pierwszy raz myślałam, że umrę, już miałam dzwonic po pogotowie, ale przetrwałam.
Przynajmniej wiem, że nie mam dużej tolerancji na marihuanę, od tamtego czasu zapaliłam parę razy, ale zawsze źle się czułam.
Druga sytuacja. Wzięliśmy z partnerem, bliżej niezidentyfikowany "puder" niesamowicie stymulujaco-euforyczny. Do dziś nie wiem co to było, może alha-pvp? Pod koniec słyszałam ciągłe szepty, cały czas miałam wrażenie, że ktoś na mnie patrzy i chce mi coś zrobić, słuchaliśmy muzyki i jednen fragment utkwił mi tak w głowie, że myślałam, że zaraz wywierci mi dziurę w mózgu (słoń - tacy sami, do dziś mam ciarki jak to słyszę) jak już jakimś cudem zorientowaliśmy się, że cos jest nie tak, spuściliśmy resztę w toalecie. Myślę, że poszło niecały gram na dwoje od 17 do 6 rano.
Dopiero potem, jak już zaczęło schodzić, poczułam uczucie, którego nie zapomnę do końca życia. Pustka... brak jakich kolwiek emocji, siedziałam, byłam, ale nic nie czułam, sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zabić się? chciałam, ale do tego też trzeba jakichś emocji, uczuć i działań, a ja ich nie miałam. To tak jakby wypłukaly się ze mnie wszysktie neuroprzekazniki, hormony i nie wiem co jescze. Zostały tylko funkcje życiowe i pełna świadomość
Minął dzień i wszystko zaczęło wracac do normy, wiele mnie to nauczyło, zawsze byliśmy dość rozsądni w braniu(okej-zazwyczaj xD) ale to uczulilo mnie bardziej. Zresztą stymulanty nigdy mi nie służyły i moja przygoda z nimi zawsze źle się kończyła.
Historyczna zmiana w globalnej polityce narkotykowej
Jeden na dziesięciu trzydziestolatków pracuje pod wpływem. Naukowcy biją na alarm
Podróż z medyczną marihuaną samolotem – co musisz wiedzieć?
Danii: jazda autem po zażyciu gazu rozweselającego na równi z jazdą pod wpływem narkotyków
W Danii prawnie zabronione jest prowadzenie samochodu pod wpływem gazu rozweselającego (podtlenku azotu). W takim wypadku kierowca będzie traktowany tak, jakby zażył narkotyki, i może stracić prawo jazdy na trzy lata
Flara wyniuchała narkotyki. Były ukryte w paczce
Ponad pół kilograma amfetaminy przechwycili funkcjonariusze Pomorskiego Urzędu Celno-Skarbowego podczas rutynowej kontroli przesyłek w sortowni w Pruszczu Gdańskim. Narkotyki ukryte w paczce zostały wykryte dzięki czujności psa służbowego Flara.
Grzyby halucynogenne zdumiały wszystkich. Są dziwniejsze niż myślimy
Psylocybina - substancja odpowiadająca za "magiczne" działanie niektórych grzybów - wyewoluowała niezależnie co najmniej dwa razy. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Niemiec i Austrii, którzy opisali zaskakujące różnice biochemiczne między dwoma rodzajami grzybów wytwarzających ten sam związek.
