Więcej informacji: Grzyby w Narkopedii [H]yperreala
W ogóle sposób, w jakim się najlepiej odnajdujemy podczas grzybienia, jest niezwykle indywidualny. Wymaga to od psychonauty kilku doświadczeń na zasadzie prób i błędów, zanim znajdzie ten najbardziej optymalny setting. Z moich "fanaberii": lubię tripować w łóżku, bez ubrań, w samych gaciach. Jakoś wtedy Grzyby mnie najefektywniej prowadzą, nie czuję się też tak pierwotnie skrępowany, szybciej osiągam luz potrzebny do zapadnięcia się głębiej w tamtą rzeczywistość. Na mnie źle działa także zasada pustego żołądka - ja wolę tak na trzy godziny przed tripem zjeść lekko, jakąś kanapkę z dżemem, by w chwili przyjmowania grzybów, nie czuć w ogóle głodu. Wtedy jest najlepiej.
Oglądaliśmy serial i po jakiś 30 min kiedy grzyb zaczął działać stwierdziliśmy, że wystarczy oglądania. Ustawiłem winyla (pink floyd na głośnikach), przygasiliśmy światła i tak sobie słuchali muzyki gadając. Ciekawe, że przez cały trip całkowicie nie mogłem zbliżyć się do telefonu, nie mogłem po prostu patrzeć na ekran. Wręcz sam telefon, który położyłem sobie na klatce piersiowej leżąc na kanapie mi nieprzyjemnie ciążył, jego dotyk był po prostu nieprzyjemny. Sam telefon wydawał mi się jakimś bezsensownym, niepotrzebnym, urządzeniem. Musiałem go odłożyć w miejsce gdzie nie rzucał się w oczy. Co ciekawe w pewnym momencie zaczęły przeszkadzać mi okulary, które noszę praktycznie bez przerwy od lat! Próbowałem oglądać jakieś teledyski na rzutniku co również się nie powiodło - ekran wyglądał dla mnie tak nieprzyjemnie, czułem jakby oglądanie tych wyświetlanych obrazów było jakąś niedorzeczną czynnością. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że światło również jest nieprzyjemne i siedzieliśmy sobie po ciemku słuchając tym razem klasyki (Rachmaninov, Chopin, Debussy, Grieg).
Z efektów wizualnych to wszystko trochę falowało, cała wizja, wszystko co widziałem falowało lekko i uginało się. Ładnie wyglądały cienie z zewnątrz padające na sufit w pokoju. W pewnym momencie ciężko było chodzić bo trochę zawracało w głowie. Ja również potężnie ziewałem ale nie ze zmęczenia czy senności, to było coś w stylu wypuszczenia wewnętrznej energii, tak jakby ciało w ten sposób pozbywało się jakiś napięć. W odczuciu bardziej podobne było to do przeciągania się po przebudzeniu. Moja towarzyszka mówiła, że ma dreszcze w nogach ale raczej stwierdzała fakt niż narzekała na ten objaw. Oprócz tego żona miała prawie niekontrolowane napady śmiechu co udzieliło się również i mi. Przez dłuższą chwilę poddaliśmy się temu i trochę śmieszkowali. Oprócz tego miała totalny słowotok, nie mogła wytrzymać 30 sek bez jakiegoś komentarza itp. To akurat mi trochę przeszkadzało bo odrywało mnie od moich własnych myśli.
Z moich doświadczeń to miałem bardzo ciekawe odczucie, że grzyb pozwolił mi odgarnąć różne warstwy, które na człowieku zalegają, z których na co dzień człowiek się w ogóle składa. Odłożyłem na bok to kim jestem zawodowo, rodzinę, zapomniałem o swoim miejscu w społeczeństwie. Oczywiście jakiekolwiek sprawy życia codziennego nie istniały w tym momencie. Technologia, która nas wszystkich otacza również mi nie pasowała i musiałem ją odsunąć i ograniczyć. Nawet moja relacja z żoną, sfera uczuciowa, seksulana była gdzieś obok mnie, została odgarnięta na bok. I po odgarnięciu tych wszystkich warstw byłem tylko ja sam ze sobą. Muszę przyznać, że to było ciekawe doświadczenie, nie było ono intensywne (może lepiej ponieważ nie wiem jakbym poradził sobie z tym w większej intensywności) ale jednak ten trip mnie z taką myślą pozostawił. I uważam to za wartościowe doznanie, pozwala trochę się zdystansować, spokojniej podchodzić do życia.
Z głębokości uzależnienia swego wołający lub wołającym być chcący pomocnym? - Hyperreal [H]elp
Czekam na grzybki i pierwszy raz trafiłem na temat lemon tek.
Czy z własnego doświadczenia pierwszy raz zjeść je normalnie czy lemon tek ?, a może to nie ma różnicy ?
Dzięki :)
Różnice powiedziałbym, że są kosmetyczne, więc wszystko jedno jak to przyjmiesz.
The body or a conscious mind'
18 października 2022pokolenie Ł.K. pisze: Fajny opis doświadczenia, bardzo elegancko podzielony na akapity każdy zwięźle o innym nieco aspekcie no i i ładne podsumowanie. Zadawałbym do lektury aspirującym tripraportowiczom zwięzłym jako modelowy, gdybym przypadkiem został kiedyś został rektorem, kuratorem lub przynajmniej lektorem jakiejś Wyższej Szkoły Kultury Hyperrealnej.
BTW, wyżej padło, że lemon tek skraca długość tripa - faktycznie tak jest? W jaki sposób można jeszcze grzyby przyjmować? Preferowany sposób taki, aby żołądek nie dokuczał...
Możliwe, że musisz następnym razem przyłożyć się jeszcze bardziej do mielenia suszu, im drobniej tym lepiej dla żołądka i wtedy spróbować LT jeszcze raz. Zapewne gdybyśmy mieli dostęp do wyizolowanej psylocybiny serwowanej w tabsach problem by znikł zupełnie, bo to właściwie grzybowy materiał tak niechętnie współpracuje z brzuchem, ale cóż - nie ma lekko.
@Server ja bym pierwszy raz wziął bez niczego, bez kombinowania. Możliwe, że Tobie grzyby nie szkodzą, warto też doświadczyć czystej charakterystyki substancji, bez żadnych boosterów. Na eksperymenty przyjdzie czas.
Mam na myśli, że niezależnie od dawki, odmiany, czy to własne czy czyjeś – nie jesteście w stanie uzyskać prawilnej, konkretnej fazy, jak na przykład za pierwszym razem.
Wczoraj zjadłam 4.13 swoich albinosów i totalnie mnie odcieło. Mam problem z określeniem co się działo, wiem tylko że umarłam I myślałam, że to już naprawdę.
Reszta to odcinka, jakby lawirowanie między fazą a rzeczywistością... ciężko określić to słowami, w każdym razie odkąd pamiętam nie uraczyłam takiej "fajnej fazki", falujące krawędzie, kolory, etc...
Wszystko na odcince, grzyby faktycznie ultra mocne, ale mam za sobą x-tripów, więc nic nie powinno być dziwne.
Ciekawe zjawisko, wieczna odcinka, jakby sen na fazie, za to fazy zero, w sensie takiej ze sobie siedzisz i z kimś tripujesz..
Dlaczego? Po wszystkim tylko typowe wyplucie mózgowe, za to zero tych cudownych wniosków, które po dobrym tripie mozna wyciągnąć...
Czyżbym wyczerpała magię na amen?
Bardzo nad tym ubolewam...
Kiedyś wdupiałem kartony co dwa tygodnie i niby robiły jak trzeba, ale z czasem zanikała ta głębia, aż w końcu tripy zaczęły sprowadzać się do euforii, grzania w głowie i ruszających się przedmiotów.
Nie pamiętam już na jak długo odstawiłem psychodelicje: rok albo dwa. Po tym czasie wszystko wróciło do normy.
The body or a conscious mind'
Polacy a marihuana w 2025 roku: Co mówią najnowsze badania?
Badanie: Brak dowodów na resztkowe efekty marihuany w prowadzeniu pojazdów
To nie rzeżucha. Internauci drwią z ujawnionej „plantacji” marihuany
Policjanci z Komisariatu Policji w Dębnie (woj. zachodniopomorskie) pochwalili się w zlikwidowaniem małej plantacji konopi indyjskich, które zaczął hodować w swoim domu jeden z mieszkańców gminy. Hodowla składała się z siedmiu jeszcze bardzo malutkich sadzonek. Zdjęcia całej instalacji dębniccy policjanci udostępnili w sieci. W mig w sieci zaroiło się od prześmiewczych komentarzy, które porównywały łup policjantów do… rzeżuchy. Tak bowiem wyglądały sadzonki ustawione obok siebie na jednym ze zdjęć.
Rodacy odstawiają alkohol i papierosy. Sklepy na osiedlach już liczą straty
Jak podaje Polska Izba Handlu i CMR, w listopadzie 2025 r. całkowita wartość sprzedaży w sklepach małoformatowych spadła o 1 proc., natomiast łączna liczba transakcji w tym formacie sklepów obniżyła się o 4,6 proc. w porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej.
Produkowali tyle amfetaminy, że narkotyki musieli wozić taczką
Ponad 64 kilogramy amfetaminy, nielegalna linia produkcyjna i dwie osoby zatrzymane – to efekt działań specjalnego wydziału antynarkotykowego łódzkiej policji. Ilości narkotyków były tak duże, że do ich transportu sprawcy wykorzystywali… taczkę.

