14 lutego 2020hahalko pisze: Sytuacja - jestem na mieście, wszystko się zamyka (Norwegia), grupka ludzi poznanych w knajpie zaprasza na aftera. No spoko, ładujemy się w taxi i jedziemy. Ja oczywiście dobrze najebana, na miejscu typ oferuje koks - no oczywiście, wypadałoby trochę przetrzeźwieć bo wstyd. Załadowałam tego niewielką ilość jak na koks, dalej nie pamiętam nic. Pobudka w szpitalu na intensywnej terapii. Okazało się, że po 10 minutach od załadowania straciłam przytomność (typ myślał, że się do niego przystawiam, a ja po prostu odpłynęłam oparta o jego ramię XD). Ziom, który mnie tym poczęstował ewidentnie nie mial pojęcia co to jest, bo z nim stało się dokładnie to samo. Ktoś rozsądnie wezwał do nas karetkę. Dowiedziałam się, że ogólnie miałam hardkorową tachykardie. Obudziłam się widząc podwójnie, z obolałymi rękami od kłucia, pod jakąś kroplówką i z okropnym bólem klatki piersiowej. Serce mi się w końcu uspokoiło, przenieśli mnie do sympatycznego jednoosobowego pokoiku i przez kilka godzin zrobili jeszcze ze 2 EKG, wykluczyli opcje wylewu/zawału, nakarmili, znaleźli buty (bo te zostały ofc na imprezie XD) i wysłali na chatę. Nikt nie ma pojęcia, co to był za syf, ale zrobili mi pełen tox screen i koksu w mojej krwi nie znaleźli, tylko alko. Macie jakieś pomysły co to było? Ewidentnie koleś został zrobiony w chuja przez ulicznego dilera, w Oslo ogólnie łatwiej ogarnąć dragi niż alko :v
Sesja, nauka 12 h w nocy, potem cały dzień zajęć; przez ten cały czas były dorzutki metylofenidatu (może z 250 mg w sumie poszło), do tego kilka kresek pozostałości prądu. Byłam wtedy na sporych dawkach neuroleptyków, które również obniżają próg drgawkowy (z tego, co pamiętam - po 3 mg risperidonu i 200 mg sulpirydu). W sumie tak z 3 noce bez snu.
No i po zajęciach pojechałam z dwiema osobami (nazwijmy ich X i Y) na działkę. X i Y wyszli na zewnątrz, podczas gdy leżałam (miałam to szczęście) na łóżku i czytałam. Nagle, ułamek sekundy, czuję tylko silne wyprężenie wszystkich mięśni i uczucie we łbie, jakbym dostała obuchem.
Budzę się, jak jest już ciemno (gdy przyjechaliśmy, było jasno) z potwornym bólem wszystkich mięśni, mdłościami i pogryzionym całym językiem i wargami. X wszedł do pokoju, gdy już się budziłam. Z trudem dochodząc do siebie, powiedziałam, że ,,się zdrzemnęłam'', dowlokłam się do WC, żeby się nieco ogarnąć.
Potem X i Y pomagają mi wsiąść do auta i w drodze do domu podsypiam na siedzeniu z tyłu. Po godzinie pomału zaczynałam coś kojarzyć - tj. gdzie jestem, co tu robię, co robiłam i co się w ogóle stało. Dopiero po powrocie na stancję (jakieś 2 h) uświadomiłam sobie, że miałam napad, bo uprzednio w życiu zdarzyło mi się to dwukrotnie (ZS i status epilepticus na skręcie). Myślałam o pójściu do lekarza, ale głowa przestała boleć, w nic więcej się nie uderzyłam, więc drzemka, połówka klonika pod język i powrót do nauki na sesję. Za to z jeść z tak rozwalonym językiem nie mogłam z 5 dni. O wargi musiałam się troszczyć jeszcze dłużej.
Do szpitala trafiłam za to przy w/w zespole serotoninowym, od którego zaczęły się moje problemy z progiem drgawkowym - leżałam na OIOMie z utratą 15% objętości płynów z powodu wymiotów i biegunki, hiperpireksją 41,7 i majaczeniem. Tam też miałam pierwszy napad. Podziękować tylko mojej ówczesnej psychiatrze, która tak ,,cudownie'' dobrała mi leki, a telefonów ze szpitala nie raczyła nawet odebrać.
Jakiś ujowy pseudo-hexen? W Polsce znam podobne przypadki, ludzie po małych dawkach sniffem pokończyli w grobach, a inni w śpiączkach. Nie wiem co z nimi teraz.
Poczułem senność tak mocną, że wysiadłem na przystanku się przewietrzyć.
Następną rzeczą, którą pamiętam było wybudzenie w szpitalu.
Nie mogłem mówić. Byłem jeszcze solidnie odurzony w pasach. Po jakimś czasie takiego leżenia z otwartymi oczyma, podeszła pielęgniarka i zapytała co się stało. Nie mogłem mówić przez rurkę intubacyjną w moim gardle. Dała mi kartkę i napisałem koślawo: Xanax, Clonazepam i GBL. Zostawiła mnie i zaniosła tą kartkę do lekarki, która była za szybą. W między czasie oswobodziłem się z pasów i wyciągłem rurkę intubacyjną. Nie było to przyjemne. Ponoć nie powinienem tego robić, bo na końcu był jakiś "grzybek" i to mogło mi zaszkodzić. W każdym razie wcześniej myślałem, że uszkodziłem sobie mózg i dlatego nie potrafię mówić, mając pełną świadomość. Jednak to przez rurkę, Uff
Pielęgniarka powiedziała, że Xanax i Clonazepam to nie leki i spytała co to GBL?
Spokojny, oswobodzony z pasów i rurki intubacyjnej odpowiedziałem, że to płyn do mycia felg i na pewno znajdzie to pani w internecie. Później przyznałem się do tego, że zażyłem to w celu odurzenia. Szukali tego w sieci i znaleźć nie mogli. Pewnie chcieli się coś dowiedzieć o przedawkowaniu czegoś, przez co zatrzymało mi się serce i przestałem oddychać i jakie skutki, może to z sobą nieść.
Denerwował mnie też cewnik i wiedziałem, że to też jest do zrobienia. Wyciągałem powolutku, bo kiedy próbowałem szybciej bardzo szczypało. O dziwo rurka intubacyjna to pikuś przy cewniku.
Kiedy go wyciągłem poszedłem prosić o natychmiastowy wypis. Ona(pielęgniarka) -Boże cewnik też pan wyciągnął?
Powiedziała; nie dawno był pan martwy, a teraz chce się wypisać. Czy pamiętam w ogóle co się działo? Odparłem, że nie.
Straż miejska reanimowała mnie na tym przystanku, aż do przyjazdu karetki. Funkcje życiowe ustały. Pokłon w stronę tych strażników, pogotowia i Szpitala Bielańskiego- dziękuję jeśli pamiętacie.
Kiedy czekałem na wypis, leżąc na łóżku ratownik medyczny pakował torbę w sali na której leżałem. Bardzo się we mnie wpatrywał, a ja w niego. Ciekawe, czy to on mnie ratował? W każdym razie to prawdopodobne. Gdybym nie wysiadł na tym przystanku zasnął bym, to ktoś w autobusie mógłby uznać mnie za pijusa, który zasnął i się za jakiś czas ocknie.
Wypis dostałem dopiero około 13ej, Kiedy wyszedłem ze szpitala, czułem się jak zmartwychwstały. Już kilka razy otarłem się o śmierć. Zakładam, że byłbym jebnięty, gdybym po tylu szansach sam próbował się zabić.
The methapor of Life
ledzeppelin2@safe-mail.net
17 lutego 2020hahalko pisze:Ustaliliśmy z ziomkiem, który to żarł, ale jedynego go nie zwaliło z nóg, że to mogło być GHB - dawkowane jak koks może nieźle zaszkodzić. Ziomek zrobił się po tym senny, spowolniony, do tego zawroty głowy i turbo libido. Idę dzisiaj po wypis ze szpitala, może się dowiem z niego czegoś nowego :DJakiś ujowy pseudo-hexen? W Polsce znam podobne przypadki, ludzie po małych dawkach sniffem pokończyli w grobach, a inni w śpiączkach. Nie wiem co z nimi teraz.
źle ustaliliście, to nie GHB. mogliście przedawkować jakiegoś RCstima, działającego np. w dawkach ~20mg, a zrobiliście 5-10x tyle
żeby nie było offtopu, to mix GBL + alpra. giebla zeszło 100ml w dwie doby, alprę dojadałem sam nie wiem po co, chyba szedłem po szlugi jak urwał mi się film na schodach. do szpitala zgłosiłem się sam następnego dnia.
efekt : złamana noga z przemieszczeniem, złamany nos, pęknięta kość policzkowa, krwiak na splocie słonecznym.
Wszystko wesoło jest jak obiad u teściów
I jak dostajesz wpierdol kopią od razu w sześciu.."
Comfortably Numb
wawi112 vol2.
17 lutego 2020snoopdogg pisze: Moja najpoważniejsza hospitalizacja, to przedawkowanie GBL-a z butelki bez odmierzania(na oko)
Poczułem senność tak mocną, że wysiadłem na przystanku się przewietrzyć.
Następną rzeczą, którą pamiętam było wybudzenie w szpitalu.
Nie mogłem mówić. Byłem jeszcze solidnie odurzony w pasach. Po jakimś czasie takiego leżenia z otwartymi oczyma, podeszła pielęgniarka i zapytała co się stało. Nie mogłem mówić przez rurkę intubacyjną w moim gardle. Dała mi kartkę i napisałem koślawo: Xanax, Clonazepam i GBL. Zostawiła mnie i zaniosła tą kartkę do lekarki, która była za szybą. W między czasie oswobodziłem się z pasów i wyciągłem rurkę intubacyjną. Nie było to przyjemne. Ponoć nie powinienem tego robić, bo na końcu był jakiś "grzybek" i to mogło mi zaszkodzić. W każdym razie wcześniej myślałem, że uszkodziłem sobie mózg i dlatego nie potrafię mówić, mając pełną świadomość. Jednak to przez rurkę, Uff
Pielęgniarka powiedziała, że Xanax i Clonazepam to nie leki i spytała co to GBL?
Spokojny, oswobodzony z pasów i rurki intubacyjnej odpowiedziałem, że to płyn do mycia felg i na pewno znajdzie to pani w internecie. Później przyznałem się do tego, że zażyłem to w celu odurzenia. Szukali tego w sieci i znaleźć nie mogli. Pewnie chcieli się coś dowiedzieć o przedawkowaniu czegoś, przez co zatrzymało mi się serce i przestałem oddychać i jakie skutki, może to z sobą nieść.
Denerwował mnie też cewnik i wiedziałem, że to też jest do zrobienia. Wyciągałem powolutku, bo kiedy próbowałem szybciej bardzo szczypało. O dziwo rurka intubacyjna to pikuś przy cewniku.
Kiedy go wyciągłem poszedłem prosić o natychmiastowy wypis. Ona(pielęgniarka) -Boże cewnik też pan wyciągnął?
Powiedziała; nie dawno był pan martwy, a teraz chce się wypisać. Czy pamiętam w ogóle co się działo? Odparłem, że nie.
Straż miejska reanimowała mnie na tym przystanku, aż do przyjazdu karetki. Funkcje życiowe ustały. Pokłon w stronę tych strażników, pogotowia i Szpitala Bielańskiego- dziękuję jeśli pamiętacie.
Kiedy czekałem na wypis, leżąc na łóżku ratownik medyczny pakował torbę w sali na której leżałem. Bardzo się we mnie wpatrywał, a ja w niego. Ciekawe, czy to on mnie ratował? W każdym razie to prawdopodobne. Gdybym nie wysiadł na tym przystanku zasnął bym, to ktoś w autobusie mógłby uznać mnie za pijusa, który zasnął i się za jakiś czas ocknie.
Wypis dostałem dopiero około 13ej, Kiedy wyszedłem ze szpitala, czułem się jak zmartwychwstały. Już kilka razy otarłem się o śmierć. Zakładam, że byłbym jebnięty, gdybym po tylu szansach sam próbował się zabić.
0. Ale to glupota, zawsze nalezy odmierzac i pilnowc godziny. To wbrew pozorom nie jest latwa uzywka, wymaga skrupulatnosci i logistyki
Mozliwe ze straznicy miejscy reanimowali cie bo miales bardzo duza bradykardie ,ledwo wyczuwalny puls,oddech raz na kilka sekund....osobnik nie tomny nie reaguje nie da sie go obudzic. Co mieli robic?Wazne ze zyjesz.
Wg mnie to musiales conajmniej 10ml przyjac.
--------------------------------
17 lutego 2020farawayfromheaven pisze:nie no, niedawno ktoś widział GHB w tabletkach, teraz GHB walone sniffem, zaraz ktoś się przejara trawką i powie, że to GHB w topach, a za chwilę GHB zacznie rosnąć jak grzyby.17 lutego 2020hahalko pisze:Ustaliliśmy z ziomkiem, który to żarł, ale jedynego go nie zwaliło z nóg, że to mogło być GHB - dawkowane jak koks może nieźle zaszkodzić. Ziomek zrobił się po tym senny, spowolniony, do tego zawroty głowy i turbo libido. Idę dzisiaj po wypis ze szpitala, może się dowiem z niego czegoś nowego :DJakiś ujowy pseudo-hexen? W Polsce znam podobne przypadki, ludzie po małych dawkach sniffem pokończyli w grobach, a inni w śpiączkach. Nie wiem co z nimi teraz.
źle ustaliliście, to nie GHB. mogliście przedawkować jakiegoś RCstima, działającego np. w dawkach ~20mg, a zrobiliście 5-10x tyle
żeby nie było offtopu, to mix GBL + alpra. giebla zeszło 100ml w dwie doby, alprę dojadałem sam nie wiem po co, chyba szedłem po szlugi jak urwał mi się film na schodach. do szpitala zgłosiłem się sam następnego dnia.
efekt : złamana noga z przemieszczeniem, złamany nos, pęknięta kość policzkowa, krwiak na splocie słonecznym.
Trittico? Serce po tym na poczatku niezlr zasuwa jak mixujesz z alko, a potem odcinka i spac.
Scalono - taurinnn
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/3/3f76a557-3f08-41eb-9559-90acef1ef072/hlory.png?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250709%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250709T050702Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=12d8a42e08b6e8be58a1f4b8075fd55f496e05bc34bf5edadebe35f36c930000)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/jurekpatryk.jpg)
Ćpali po 96 godzin, żeby cokolwiek poczuć. Fragment mocnego reportażu Patryka Jurka
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/nowenarkogis.jpg)
Coraz więcej Polaków przedawkowuje nowe narkotyki. Raport GIS
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaheart.jpg)
Marihuana zwiększa ryzyko rozwoju chorób serca
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/25-06-25_narkotyki_05.jpg)
Bochnia. Policja ujęła dilerów narkotyków. W garażach przy KN-2 urządzili „biuro” i magazyn
Małopolscy policjanci zlikwidowali „przedsiębiorstwo” zajmujące się handlem narkotykami. Wynajmowane garaże przy jednej z ulic w Bochni spełniały rolę biura oraz magazynu ze środkami odurzającymi. Zabezpieczono duże ilości środków odurzających oraz zatrzymano 4 osoby.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/fabrykaklefedronu.jpg)
Kieleccy policjanci zlikwidowali fabrykę klefedronu w powiecie sandomierskim
W minioną środę kieleccy policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości narkotykowej współpracując z Biurem Kryminalnym Komendy Głównej Policji oraz kontrterrorystami z Kielc i Radomia przeprowadzili realizację, która doprowadziła do likwidacji dużej, fabryki produkującej klefedron. W sprawie zatrzymano 32 – latka, który najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/nowymlotek.jpg)
Finał głośnego procesu w sprawie dziecka, które trafiło do szpitala w Legnicy odurzone amfetaminą
Dziecko, które latem 2023 roku trafiło do szpitala w Legnicy odurzone amfetaminą, miało wtedy dwanaście tygodni. Chłopczyk był w ciężkim stanie. Zarzuty narażenia dziecka na śmierć usłyszeli jego rodzice. Sąd skazał ojca na karę półtora roku pozbawienia wolności, matka usłyszała wyrok 10 miesięcy więzienia.