Prawdę, czy coś ścimniać o chorobie ?
Nawet te 2 msc to wydaje się dość długo jak na L4
Jeżeli chodzi o warunki, to są naprawdę w porządku. Pokoje 3-4 osobowe, jest czysto, a nawet całkiem estetycznie (szczególnie w częściach wspólnych), choć podobno nie dotyczy to męskiej łazienki ;) Jest całkiem spory ogród z miejscem na ognisko i wydzieloną palarnią, podobno zrobili tam już siłownię plenerową. na posiłki chodzi się do jadalni oddalonej od ośrodka o kilkaset metrów. Jedzenie jest... znośne, chociaż (tu element szpitalny) jest go raczej niewiele, a kolacja jest bodaj o 18, wiec dobrze jest mieć jakieś zapasy, przynajmniej na pierwsze dni. Przez pierwsze dwa tygodnie można wychodzić tylko do dwóch najbliższych sklepów, i to w towarzystwie ludzi, którzy są już dłużej.
„Dociążeń” nie ma w ogóle. Pracy też nie, pomijając sprzątanie własnego pokoju przed porannym obchodem (nigdy wcześniej ani później nie mieszkałam w tak sterylnej przestrzeni jak tam;). Społeczność liczy ok. 30 osób (zwykle trochę więcej) i stanowi cały - ale naprawdę cały - przekrój społeczny. To było dla mnie zresztą najciekawsze. Kiedyś grając w chińczyka pomyślałam sobie, że to jedyne miejsce, gdzie przy stole mogą spotkać się złodziej samochodów, bogaty biznesmen, doktorantka nauk humanistycznych i sklepowa z niewielkiej miejscowości... ta wielość perspektyw procentuje zresztą na terapii. Podobnie z rodzajami uzależnień - przeważają oczywiście alkoholicy (starsi), ale sporo cpunow, hazardzistów i seksoholików (w terapii seksoholizmu ten ośrodek się specjalizuje). W niczym to nie przeszkadza, bo mechanizmy są zasadniczo takie same. Co ciekawe zdarza się, że razem z uzależnionymi leczą się także osoby współuzależnione - przez większość mojego pobytu była przynajmniej jedna w grupie.
Co do kadry terapeutycznej, to jest... różna. Generalnie większość pracuje w nurcie systemowym, jest kilkoro świetnych terapeutów, ale są i tacy, których... no, nie poważałam.
W każdym razie chętnie bym tam wróciła, ale niestety jestem na substytucji, więc w najbliższym czasie się nie zanosi.
Ach, jedyną dosyć creepy rzeczą tam była nadreprezentacja świadków Jehowy, zarówno wśród pacjentów, jak i terapeutów. Szczęśliwie nikt się z tym przesadnie nie afiszował i mimo zdeklarowanego ateizmu nie czułam się szczególnie zagrożona, ale sama świadomość wzbudzała niekiedy pewien niepokój.
W piątek prawdopodobnie do nich zadzwonię i wyśle skierowanie.
Może ktoś orientuje się jak to wygląda od strony prawnej... ?
Pogadam jeszcze z adwokatem o tym swoją drogą ale...
Z racji tego ze ostatnio dorobiłem się kilku zarzutów związanych z zażywaniem narkotyków w których kara nie przekracza 5 lat do których się przyznałem, to z tego co zrozumiałem mógłbym zastosować pobyt w takim ośrodku jako czynnik łagodzący.
Z tego co zrozumiałem już samo zaświadczenie o tym że oczekuje na miejsce w takim ośrodku i moja chęć do podjęcia tego typu terapii może być podstawą do zawieszenia postępowania wobec mnie. A "pozytywne" ukończenie tego typu leczenia daje szanse na "warunkowe umorzenie postępowania". Dobrze myśle?
Jadę tam niedługo i zbieram informacje. Co z kubkami, sztućcami i czy mają lampki nocne (dużo książek mam zamiar czytać) a jak nie mają to czy mogę sobie zabrać? Jest tam jakaś pralka? Jak wygląda 1 miesiac pobytu? Mam BPD i wiem że muszę wejść na stabilizatory - najprawdopodobniej fluoksetyna... Jak tam wygląda branie leków psychiatrycznych? Przez kupę negatywnych emocji mam problemy ze snem, co robią z takimi przypadkami? Jest tam jakaś lodówka? Czego ze sobą nie zabierać? Jak jedzenie?
Jakieś dodatkowe info?
03 lipca 2019OdwiertKorzenny pisze: A co powiedzieć pracodawcy ?
Prawdę, czy coś ścimniać o chorobie ?
Nawet te 2 msc to wydaje się dość długo jak na L4
scalono
11 czerwca 2019jezus_chytrus pisze:
scalono - Cooba83
zły topic idz do - ośrodki detoksykacji
jest pralka, są wieszaki
wez ubrania fajki nie otwierane jak palisz
i jedzenie zapakowane nieotwirane, tak samo jakies picie
i hajs oczywiscie, bo chyba raz dziennie detoksowy idzie na zakupy
tel Ci zabieraja
chyba mozna miec mp3
nie zawyżaj mocno stażu i dawek, bo potem bedziesz narzekał że doktor to chuj
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/otwarcie-punktow-sprzedazy-marihuany-1038x1038.png)
Analiza danych: Otwarcie legalnych sklepów z marihuaną powiązane ze spadkiem zgonów opioidowych
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/weedatwork.jpg)
Jeden na dziesięciu trzydziestolatków pracuje pod wpływem. Naukowcy biją na alarm
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eudrugs-markets-key-insights_0.jpg)
Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marijuana-smoking_0.jpg)
Palenie marihuany trzykrotnie zwiększa ryzyko raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat
Najnowsze badania naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego pokazują, że osoby z zaburzeniami związanymi z używaniem marihuany (CUD) mają ponad trzykrotnie wyższe ryzyko zachorowania na raka jamy ustnej w ciągu pięciu lat. Związek ten utrzymuje się nawet po uwzględnieniu takich czynników jak palenie tytoniu czy wiek. Wyniki rzucają nowe światło na potencjalne zagrożenia zdrowotne związane z długotrwałym i intensywnym używaniem konopi.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/lisbon_international_airport-scaled.jpg)
Milion dawek heroiny w jednym bagażu na lotnisku w Lizbonie. "Niezwykle starannie ukryte"
Milion indywidualnych dawek heroiny zarekwirowali funkcjonariusze portugalskiej policji w porcie lotniczym im. Humberto Delgado w Lizbonie. Narkotyki znaleziono w bagażu jednej z pasażerek.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaworld.jpg)
Właściciele sklepów z marihuaną pozywają stan. Urzędnicy pomylili się przyznając im licencję
Grupa kilkunastu punktów sprzedaży marihuany w Nowym Jorku wniosła w piątek pozew przeciwko stanowi. Właściciele domagają się uznania, że lokalizacje ich sklepów są zgodne z prawem pomimo błędu urzędników, którzy przyznali, że przez lata źle interpretowali przepisy dotyczące minimalnej odległości od szkół. Sprawa trafiła do stanowego sądu najwyższego w Albany.