Uwierz mi, że ja też rozkminiam problem od bardzo dawna i nie jestem zwolennikiem rozwiązywania problemów przy pomocy środków farmakologicznych(one często odraczają problem, lub dają doraźną pożyczkę, albo na przeczekanie), ale gdy człowiek jest przyparty do muru, gdy kontroluje tak wiele, robi postępy w tylu aspektach, a w tym jednym jedynym nie widzi żadnych zmian to w końcu ma dość i w panice wbrew zwyczajowi sięgnąłbym po wszystko, żeby to zwalczyć. Tyle godzin medytacji, pracy nad sobą, autohipnozy, wsłuchiwania się we własne emocje, w każdy detal reakcji układu nerwowego na bodźce i pracę każdego neruomediatora. I co? Ch*j. Marzę po prostu, by w trakcie roboty wejść w jakiś taki trans, najlepiej, żeby robić to nieświadomie/ na automacie, jak robot, bez jakiegokolwiek stosunku emocjonalnego, a po całej pracy nie pamiętać nawet, jak to się zrobiło. To naprawdę uprzykrza życie i jest irytujące nie do opisania.
Myślisz, że to co nas spotyka jest winą jakiegoś złego skalibrowania układu nagradzania? Właściwie to ja już zdążyłem się nieco zorientować, jak mój układ nagrody reaguje na ascezy, odroczenia nagród, rezygnację z różnych przyjemnostek, zmianę odżywiania. Czuję potem wyraźnie, jak sprawiają one większą przyjemność, receptory dopaminowe, jakby skąpane w źródle młodości, ale ja sądzę, że tu nie chodzi tylko u układ nagradzania. Chodzi o lęk, bo zauważyłem, że u mnie jest to mocno podszyte lękiem. W tej kwestii akurat się zgadzam z truizmami i piertoleniami couchowymi, bo w każdym artykule występuje wzmianka o lęku, ale masz rację, nie zmienia to faktu, że te ich porady można sobie o kant doopy rozbić. Jedyna sensowna porada, jaką przeczytałem to taka, żeby, mając np. do napisania pracę magisterską pisać po jednym zdaniu dziennie, bo to cierpienie będzie trwało tyle czasu ile zajmuje sklecenie zdania, kilkadziesiąt sekund dziennie można pocierpieć. Takie wyjście jednak zada skutek tylko w przypadku osób, które mają tyle czasu, że mogą sobie pozwolić na pisanie zdania dziennie. Tymczasem ja obecnie jestem w impasie i pewnie sporo innych osób też, bo wrzesień się zaczął.
Jak dla mnie to jest najpoważniejszy problem psychiczny, bo rzutuje na jakość życia, decyduje o sukcesie naukowym, zawodowym. Na dokładkę często właśnie osoby, które się z tym borykają mają często spory potencjał, który może nigdy nie zostać wykorzystany i objawiony. Może gdybym opanował autohipnozę do tego stopnia, żeby jechać na autopilocie to dałoby radę z tym wygrać, ale nie jestem obecnie na tyle zaawansowany, zresztą muszę skupić się na spiętrzonych obowiązkach.
Możemy przyjąć metodę prób i błędów, próbować zmian i zdawać relację, co przyniosło największy skutek. Ja wiem z doświadczenia, że w moim przypadku działa dobrze sukces i skuteczność. Mogę po czymś takim wpaść w ciąg, w którym prokastynacja zanika, ale musiałoby to być pasmo sukcesów i nieprzerwany proces, a samych sukcesów się w życiu nie odnosi. Problem stanowią też zadania bardziej złożone, a gdy napotykam na barierę to już w ogóle jest katastrofa. Jeśli coś wychodzi mi perfekcyjnie i szybko to sytuacja jest inna, toteż pomaga oswojenie się z jakąś czynnością, działaniem.
MonsieurSerotonina pisze: Czyli wygląda na to, że u nas wszystkich mechanizm musi być identyczny, skoro kolejna osoba ma w sobie kopię identycznego wzorca behawioralnego. Widzę, że dobrze było poruszyć ten temat, bo sporo osób boryka się z tym dokuczliwym cholerstwem. Dlatego celowo tutaj napisałem, bo na żadnym innym forum nie spotkałem się jeszcze z tak kompetentnymi ludźmi. Tutaj mnóstwo osób interesuje się układem nerwowym, funkcjonowaniem mózgu i psychiką z oczywistych względów i jeśli nie tutaj to nigdzie indziej nie dojdziemy do żadnych rozwiązań.
MonsieurSerotonina pisze: Uwierz mi, że ja też rozkminiam problem od bardzo dawna i nie jestem zwolennikiem rozwiązywania problemów przy pomocy środków farmakologicznych(one często odraczają problem, lub dają doraźną pożyczkę, albo na przeczekanie), ale gdy człowiek jest przyparty do muru, gdy kontroluje tak wiele, robi postępy w tylu aspektach, a w tym jednym jedynym nie widzi żadnych zmian to w końcu ma dość i w panice wbrew zwyczajowi sięgnąłbym po wszystko, żeby to zwalczyć.
MonsieurSerotonina pisze: Marzę po prostu, by w trakcie roboty wejść w jakiś taki trans, najlepiej, żeby robić to nieświadomie/ na automacie, jak robot, bez jakiegokolwiek stosunku emocjonalnego, a po całej pracy nie pamiętać nawet, jak to się zrobiło. To naprawdę uprzykrza życie i jest irytujące nie do opisania.
MonsieurSerotonina pisze: Myślisz, że to co nas spotyka jest winą jakiegoś złego skalibrowania układu nagradzania?
MonsieurSerotonina pisze: Właściwie to ja już zdążyłem się nieco zorientować, jak mój układ nagrody reaguje na ascezy, odroczenia nagród, rezygnację z różnych przyjemnostek, zmianę odżywiania. Czuję potem wyraźnie, jak sprawiają one większą przyjemność, receptory dopaminowe, jakby skąpane w źródle młodości, ale ja sądzę, że tu nie chodzi tylko u układ nagradzania. Chodzi o lęk, bo zauważyłem, że u mnie jest to mocno podszyte lękiem. W tej kwestii akurat się zgadzam z truizmami i piertoleniami couchowymi, bo w każdym artykule występuje wzmianka o lęku, ale masz rację, nie zmienia to faktu, że te ich porady można sobie o kant doopy rozbić. Jedyna sensowna porada, jaką przeczytałem to taka, żeby, mając np. do napisania pracę magisterską pisać po jednym zdaniu dziennie, bo to cierpienie będzie trwało tyle czasu ile zajmuje sklecenie zdania, kilkadziesiąt sekund dziennie można pocierpieć. Takie wyjście jednak zada skutek tylko w przypadku osób, które mają tyle czasu, że mogą sobie pozwolić na pisanie zdania dziennie. Tymczasem ja obecnie jestem w impasie i pewnie sporo innych osób też, bo wrzesień się zaczął.
MonsieurSerotonina pisze: Jak dla mnie to jest najpoważniejszy problem psychiczny, bo rzutuje na jakość życia, decyduje o sukcesie naukowym, zawodowym. Na dokładkę często właśnie osoby, które się z tym borykają mają często spory potencjał, który może nigdy nie zostać wykorzystany i objawiony. Może gdybym opanował autohipnozę do tego stopnia, żeby jechać na autopilocie to dałoby radę z tym wygrać, ale nie jestem obecnie na tyle zaawansowany, zresztą muszę skupić się na spiętrzonych obowiązkach.
MonsieurSerotonina pisze: Ja wiem z doświadczenia, że w moim przypadku działa dobrze sukces i skuteczność. Mogę po czymś takim wpaść w ciąg, w którym prokastynacja zanika, ale musiałoby to być pasmo sukcesów i nieprzerwany proces, a samych sukcesów się w życiu nie odnosi. Problem stanowią też zadania bardziej złożone, a gdy napotykam na barierę to już w ogóle jest katastrofa. Jeśli coś wychodzi mi perfekcyjnie i szybko to sytuacja jest inna, toteż pomaga oswojenie się z jakąś czynnością, działaniem.
Ten świat nie przestaje mnie zadziwiać.
Wielcy lecz słabi...
Mam od dawna w sumie chyba od zawsze problem z odwlekaniem wszystkiego na później gdyż... w podstawówce nie musiałem się uczyć bo po prostu większość pamiętałem z lekcji...
W gimbazie to samo... matma łatwa, pl łatwy... historie to lubiłem czytać w domu...
W tech hmmm byle do przodu matura zdana, zawodowy również... Pamiętam jak dzisiaj ze na maturę z matmy uczyłem się dzień przed nią...
Atlasy dzikich zwierząt, Atlas Europy , Wally poznaje świat, mnóstwo książek naukowych, jak to działa i inne tego typu. Tak wygląda po dziś dzień moja szafka z książkami... Oczywiście już z nich nie korzystam... ale za dzieciaka to były moje ulubione rzeczy, stąd ogrom informacji który przydał mi się przez resztę lat.
W tech trochę pobłądziłem lecz wcześniej wszyscy mi zazdrościli wiedzy i łatwości jej przyswajania...
A aktualnie.. właśnie próbuję się uczyć na poprawki które mam jutro i za dwa dni... oczywiście nic nie ruszone.
A więc tak:
1. Czy też wolicie rozwiązywać zagadki? Czyjeś problemy? Łamigłówki logiczne? Szyfry? Pomagać w rozwiązywaniu problemów innych?
Czym trudniejszy materiał tym bardziej mnie pochłania... A te bzdety na studia wręcz mnie od siebie odrzucają. Jakby coś mówiło mi w głowie ze moje 'zainteresowania' a jest ich masa są ważniejsze niż cokolwiek.
2. Czy uważacie się za lepszych od innych? :D
Najczęstszym komplementem od nowo poznanych ludzi jaki słyszę to 'jesteś inteligentny'. Starzy znajomi co jakiś czas mówią że coś osiągnę... Ci którzy za mną nie przepadają sądzą raczej odwrotnie xd
A i jeszcze jedno mam podejrzenie zespołu Aspergera i hmm jako że lubię wiedzieć o wszystkim wszystko i hmmm potrafię jakby szukać powiązanych ze sobą rzeczy no to zlazłem coś takiego.
Pisaliście o ciele migdałowatym - Osoby cierpiące na autyzm mają znacznie mniejszą niż przeciętnie liczbę neuronów w części mózgu przetwarzającej emocje.
Strasznie chaotycznie ale inaczej nie potrafię przynajmniej teraz.
ps. Jesteście inteligentni ? Podatni na różnego rodzaju 'specyfiki' ? Macie potencjał? Szybko przyswajacie materiał który was interesuje? hmmm ciekawe co z tego wyniknie... ;)
nie lubię się uczyć rzeczy mi narzucanych i ścigania egzaminami itp. wolę porozmawiać niż liczyć schematem prawdopodobieństwo.
od liczenia są maszyny, ja muszę tylko zrozumieć o co chodzi i gdzie tego użyć. mógłbym tu jeszcze popisać ale to trochę offtop.
też chciałbym być jak robot, że siadam i z automatu się uczę, pracuję, jak zaprogramowany, żeby tylko coś zrobić i mieć z głowy.
nauka może przerastać bo człowiek odwleka, odwleka pewny że i tak to nadrobi w parę h/dni aż w końcu przychodzi taki moment że nie da rady.
mnie to wkurwia a sam nie mogę się po prostu zmusić, wmówić sobie idź i się ucz, próbuj, odstrasza mnie to, odciąga. dłubanie ołówkiem w dywanie jest ciekawsze niż odpierdalanie obowiązku na nadchodzący egzamin.
gdybym odwalał to co mam zrobić to przyszła by i radość z życia, zniknęły lęki, obawy, szło by się dalej.
"This body holding me, reminds me of my own mortality
Embrace this moment, remember
We are eternal
All this pain is an illusion"
Amerykański psychiatra i neurobiolog Daniel. G. Amen opisuje w swojej książce " zmień swój mózg, zmień swoje życie" różne układy działające w naszym mózgu i ich wpływ na nasze życie. Są to między innymi układ limbiczny, płaty skroniowe, zakręt obręczy, kora przedczołowa i jądra podstawne. Bada swoich pacjentów metodą SPEC, która obrazuje i skanuje mózgi ludzi z różnymi uzależnieniami, kompulsjami, brakiem motywacji, nerwowością, agresją itd. Według autora nie jest potrzebne badanie metodą SPEC, żeby zdiagnozować pacjenta i każdy może to zrobić na własną rękę wypełniając ankietę z objawami na końcu każdego rozdziału opisującego dany układ. Pojawiają się tam porady jak sobie poradzić z dysfunkcjami danego układu.
Kora przedczołowa odpowiada za planowanie, organizacje, skupienie, motorykę ( ludzie z zaburzeniami tego układu doświadczają różnych tików, drgawek mięśni, rąk, niestety zaliczam się do nich ze względu na często drżące dłonie), koncentrację. Osoby z zaburzeniami pracy kory przedczołowej mają problem z koncentracją, zmotywowaniem się do działania, z wyznaczaniem i realizacją celów, ze skupieniem i utrzymaniem uwagi podczas pracy umysłowej, odkładają wszystko na póżniej itd.
Pojawiają się tam porady odnośnie farmakologii, suplementacji, diety, metody EEG biofeedback czy różnych ćwiczeń psychologicznych, które przyniosły pozytywne rezultaty przy pracy z osobami, które mają problem z właściwym funkcjonowaniem kory przedczołowej.
Spróbowałem tych metod i efekty są widoczne. Oczywiście nie jest to szybki proces, ale udaje mi się zmotywować do pracy i skończyć ją na czas.
Aktywność kory przedczołowej wzrasta podczas wykonywania różnych zadań u osób " zdrowych". U osób z zaburzeniami tego układu spada aktywność kory przedczołowej i pojawia się chęć oderwania się od pracy, zajęcia się czymś innym, odłożenia zajęć na póżniej. Także możecie spróbować z tą książką, bo nie zaszkodzi na pewno, a może pomóc. W końcu trzeba szukać różnych rozwiązań.
Po takich wydarzaniach, jak ludzie wychodza z tego calo (bez kalectwa i psd) to zyja i działaja na maxa. Tak jakby wczesniej zapmnieli że też wtedy żyli.
Wiem generalizuje. Jdnak znam juz dwie osoby, ktorym otarcie sie o smierc odmienilo zycie o 180 stopni.
@op Kluczową rolę w pozbyciu się chronicznej amotywacji odgrywają 3 rzeczy: nofap, uregulowanie snu i rezygnacja z używek/narkotyków.
jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach
jam błysk wulkanów, a w błotnych nizinach
idę jak pogrzeb z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, kłębi się rajów pożoga
i słońce, mój wróg słońce! wschodzi wielbiąc Boga.
David D. Burns: "Radość życia czyli jak zwyciężyć depresję. Terapia zaburzeń nastroju".
czyli poradnik cbt (terapia behawioralna-poznawcza) dla poczatkujacych. bardzo solidna pozycja
![[mem]](https://hyperreal.top/wtf/memy/c/cc54983d-cb84-44a7-b3c0-0fd57d58864b/0bf3b5c854fe9f5df90df514d7f05316.jpg?X-Amz-Algorithm=AWS4-HMAC-SHA256&X-Amz-Credential=nxyCWzIV8fJz5t5dUSIx%2F20250807%2FNOTEU%2Fs3%2Faws4_request&X-Amz-Date=20250807T004602Z&X-Amz-Expires=3600&X-Amz-SignedHeaders=host&X-Amz-Signature=859ab15f689994db10f2f8db266689b21197097b962b42eda862cbb6df9742ed)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cbd_0.jpg)
Legalne, ale traktowane jak podejrzane. Nowy biznes tonie w absurdach przepisów i kontroli
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/eudrugs-markets-key-insights_0.jpg)
Narkotykowy krajobraz Europy. Nowy trendy na czarnym rynku
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/mjleaves.jpg)
Polska zmaga się z "treatment gap". Psycholog: etykieta ćpuna blokuje dostęp do pomocy
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/betel-c0faedab2ce4409c9a96a39b09b1561b.jpg)
Betel jest używany od co najmniej 4000 lat
Betel to po kofeinie, alkoholu i nikotynie najbardziej popularna używka na świecie. Jest używany od dawna i głęboko zakorzeniony w kulturze Azji. Chociaż żucie betelu wiąże się z zabarwieniem zębów, brak takie zabarwienia nie oznacza, że człowiek betelu nie żuł. Dlatego też stwierdzenie jego użycia w przeszłości wymaga specjalistycznych badań. Taki, jakich podjęli się naukowcy z Tajlandii, Australii i USA.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/sorgorzow.jpg)
Skandaliczne sceny na SOR-ach w wakacje. Pacjenci pod wpływem alkoholu i narkotyków
Skaczą po łóżkach, demolują sufit, są agresywni i niebezpieczni – a to wszystko dzieje się na oddziałach ratunkowych, gdzie inni pacjenci czekają na pomoc. W wakacje SOR-y pękają w szwach, a liczba pacjentów pod wpływem alkoholu i narkotyków lawinowo rośnie.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannanxiety.jpg)
Koniec z lękiem po THC? Ten popularny terpen może być kluczem
Czy zdarzyło Ci się kiedyś poczuć niepokój lub lekką paranoję po użyciu marihuany? To częste doświadczenie, zwłaszcza przy mocniejszych odmianach, bogatych w THC. Od lat w branży konopnej krąży teoria „efektu otoczenia”, która sugeruje, że inne związki w roślinie mogą łagodzić te negatywne odczucia. Do niedawna była to jednak głównie opowieść. Teraz mamy twarde dowody.