jakieś nootropy
l-dopa i dieta (magnez,witaminy,)
nofap
nie palić i nie brać żadnych zamulaczy (neuroleptyki itp.)
Z niepolecanych : amfetamina i kofeina
to może zamulić ale moga działać dobrze małe ilości słabych benzo np. trochę etizolamu (0,5mg-1mg) i kofeina .
Oczywiście nie wszystko naraz ale spróbować mógłbyś coś z tego, 4f-MPH brzmi rozsądnie i do tego może dieta i kofeina.
Selegilinę brać po jedzeniu pod jęzor - wykrzywia ryj na wszystkie strony, ale ma znacznie większą biodostępność, mnie jak wejdzie to czuje się jak normalny człowiek po przywaleniu malutkiej kreski dobrej amfy. Piszę "normalny człowiek", bo na mnie stymulanty działają zamulająco (a opiaty spidująco) - taka ciekawostka.
Energetyki z tauryną też możesz pić, biedronkowy BePower to ta sama liga co Tiger czy inne gówna po 8zł za puszkę 250ml - hajs im się musi zgadzać. Wiem bo badałem skład i wiele się to nie różni, jeśli chodzi o składniki (psycho)aktywne to praktycznie i dosłownie niczym. Tylko nie więcej niż butla dziennie bo se rozjebiesz żołądek, najlepiej wtedy kiedy potrzebujesz tylko a nie zamiast herbaty do kolacji.
MonsieurSerotonina pisze:Nic już nie działa, nieważne jakie konsekwencje nade mną nie wiszą to nie mogę się zmusić do podjęcia działania. Zawsze taki byłem i nasila się to coraz bardziej. Techniki z artykułów/poradników nie działają, zawalę chyba niedługo studia u ich schyłku, bo patologiczna potrzeba odkładania wszystkiego na później. To nie jest lenistwo, bo jeśli dalibyście mi łopatę i powiedzieli: kop ten ogród przez 10 godzin to z radością bym to zrobił, sam szukam sobie obowiązków, innych zajęć, ale nie robię tego co muszę. Jestem gotowy zrobić wszystko, zamiast usiąść i przygotować rzeczy na tą cholerną sesję poprawkową, którą notabene sobie na własne życzenie załatwiłem, bo miał to być trening uodparniający mnie na stres. Jednak bez środków farmakologicznych się już nie obejdzie. Nie w tej sytuacji, nad wszystkim potrafię panować, ale to moja słabość, która zawala mi życie i mam już tego dość. Moje pytanie. Czy jest cokolwiek bez recki(bo żeby mi lekarz coś wypisał to nie ma opcji), co mogłoby mi pomóc się za to wziąć. Czy macie jakieś swoje sposoby typu GBL, czy acodiny, do rekreacyjnego użycia, ale dla kogoś kto musi po prostu przysiąść do męczącej psychicznie(tym bardziej, że na ch*j komu potrzebnej) sterty papierów, książek i produkować się z jakimiś chorymi elaboratami naukowymi i naukę do kolokwium, że pozaliczać j*bane przedmioty na poprawkowej? Coś co działałoby na zasadzie Ritalinu(o dostępie do tego nie ma mowy), że siadasz po prostu i nie irytuje cię monotonna, żmudna praca odtwórczego parafrazowania źródeł naukowych i do tego nadwyrężania własnych szarych komórek po to, by powiększyć stertę makulatury w piwnicach uczelni liczącą 2314324535325342534253425235342532453425 kartek, o 50 kolejnych wysublimowanego piertolenia o niczym?
Ostatnio tu na forum ktoś zalinkował ciekawy artykuł:
http://gettingstronger.org/2010/10/chan ... -setpoint/
Generalnie na podstawie tego i całej mojej wiedzy, którą zgromadziłem przez ostatnie kilka miesięcy, na leczenie prokrastynacji dobre jest:
1) Abstynencja seksualna (NoFap, NoPorn obowiązkowo)
2) Intermittent fasting + dieta nisko-węglowodanowa (najważniejsze jest unikanie tzw. high-reward foods, czyli tego co sprawia nam największą rozkosz)
3) Intensywne, nieaerobowe ćwiczenia fizyczne
4) Asceza - unikanie wszelkich wyraźnych, intensywniejszych przyjemności (mam tu na myśli np. internet, gierki - generalnie wszystko to, co prokrastynatorzy robią całymi dniami)
5) Odstawienie wszelkich używek i narkotyków
6) Medytacja
7) Zimne prysznice
8) Higiena snu, prawidłowe wysypianie się
9) Odpowiednie odżywienie i suplementacja, eliminacja wszelkich braków (zwłaszcza magnez, wit. B6, D3)
10) Nieunikanie dyskomfortu i nieprzyjemności - czyli ekspozycja na wszelkie czynniki, co do których wykazujemy zachowania awersyjne
Które z wyżej wymienionych pozycji stosowałeś/stosujesz?
Obrazoburca pisze:Mam to samo, u mnie osobiście całkiem nieźle sprawdza się kofeina w większych ilościach. Innych środków chemicznych nie próbowałem, ale osobiście wolę uciec się do naturalnych metod terapii układu nagrody.MonsieurSerotonina pisze:Nic już nie działa, nieważne jakie konsekwencje nade mną nie wiszą to nie mogę się zmusić do podjęcia działania. Zawsze taki byłem i nasila się to coraz bardziej. Techniki z artykułów/poradników nie działają, zawalę chyba niedługo studia u ich schyłku, bo patologiczna potrzeba odkładania wszystkiego na później. To nie jest lenistwo, bo jeśli dalibyście mi łopatę i powiedzieli: kop ten ogród przez 10 godzin to z radością bym to zrobił, sam szukam sobie obowiązków, innych zajęć, ale nie robię tego co muszę. Jestem gotowy zrobić wszystko, zamiast usiąść i przygotować rzeczy na tą cholerną sesję poprawkową, którą notabene sobie na własne życzenie załatwiłem, bo miał to być trening uodparniający mnie na stres. Jednak bez środków farmakologicznych się już nie obejdzie. Nie w tej sytuacji, nad wszystkim potrafię panować, ale to moja słabość, która zawala mi życie i mam już tego dość. Moje pytanie. Czy jest cokolwiek bez recki(bo żeby mi lekarz coś wypisał to nie ma opcji), co mogłoby mi pomóc się za to wziąć. Czy macie jakieś swoje sposoby typu GBL, czy acodiny, do rekreacyjnego użycia, ale dla kogoś kto musi po prostu przysiąść do męczącej psychicznie(tym bardziej, że na ch*j komu potrzebnej) sterty papierów, książek i produkować się z jakimiś chorymi elaboratami naukowymi i naukę do kolokwium, że pozaliczać j*bane przedmioty na poprawkowej? Coś co działałoby na zasadzie Ritalinu(o dostępie do tego nie ma mowy), że siadasz po prostu i nie irytuje cię monotonna, żmudna praca odtwórczego parafrazowania źródeł naukowych i do tego nadwyrężania własnych szarych komórek po to, by powiększyć stertę makulatury w piwnicach uczelni liczącą 2314324535325342534253425235342532453425 kartek, o 50 kolejnych wysublimowanego piertolenia o niczym?
Ostatnio tu na forum ktoś zalinkował ciekawy artykuł:
http://gettingstronger.org/2010/10/chan ... -setpoint/
Generalnie na podstawie tego i całej mojej wiedzy, którą zgromadziłem przez ostatnie kilka miesięcy, na leczenie prokrastynacji dobre jest:
1) Abstynencja seksualna (NoFap, NoPorn obowiązkowo)
2) Intermittent fasting + dieta nisko-węglowodanowa (najważniejsze jest unikanie tzw. high-reward foods, czyli tego co sprawia nam największą rozkosz)
3) Intensywne, nieaerobowe ćwiczenia fizyczne
4) Asceza - unikanie wszelkich wyraźnych, intensywniejszych przyjemności (mam tu na myśli np. internet, gierki - generalnie wszystko to, co prokrastynatorzy robią całymi dniami)
5) Odstawienie wszelkich używek i narkotyków
6) Medytacja
7) Zimne prysznice
8) Higiena snu, prawidłowe wysypianie się
9) Odpowiednie odżywienie i suplementacja, eliminacja wszelkich braków (zwłaszcza magnez, wit. B6, D3)
10) Nieunikanie dyskomfortu i nieprzyjemności - czyli ekspozycja na wszelkie czynniki, co do których wykazujemy zachowania awersyjne
Które z wyżej wymienionych pozycji stosowałeś/stosujesz?
2) Tego nie stosuję na obecną chwilę, ale ostatnie tygodnie stosowałem bez żadnych wyskoków, by przeprowadzić redukcję z powodzeniem, tylko teraz mam napadowy głód na tłuszcze zwierzęce(nie mam pojęcia dlaczego, trwa to od kilku dni), przez ostatnie tygodnie, ba, miesiące z kontrolą nie było problemu, efektu yoyo też nie ma.
3) Tego nie stosuję w ogóle, chyba, że spacer to ćwiczenia. Przez 6 lat ćwiczyłem siłowo(obecnie od kilku miesięcy tego nie robię, bo stwierdziłem, że mój organizm musi mieć przerwę).
4) To absolutnie mój najsłabszy punkt, gierki, muzyka i marnotrawienie czasu przy necie.
5) Żadnych używek, alkho i narkotyków, nawet kofeiny. Nic, zero, nul kompletne.
6) To robię od lat, codziennie od półgodzinnych sesji, nawet po wielogodzinne, ale prokastynacji to nie zwalcza, czuję tylko opiatowe działanie, głębokie uspokojenie i szczęście, stan utrzymuje się do ok 10-30 minut po sesji medytacji w zależności od długości sesji, stopniowo słabnąc.
7)To robię, nawet jestem morsem.
8)Nie zawsze jest, ale obecnie mam prawidłowy cykl snu.
9)Suplementuję wszystkie wymienione w dużych dawkach z dobrze przyswajalnych suplementów.
10) Ostatniego punktu zupełnie nie spełniam. Unikam dyskomfortu i unikam to czego się boję, jedynie w sytuacjach typu: "Nie skoczysz!", reakcja jest: "Ja kur**a nie skoczę?"
Za to unikam jak ognia złożonych zadań, jeśli te są mi narzucone z góry. Unikam konfrontacji z osobami, z którymi mam jakiś związek emocjonalny. Prokastynacja to moja największa słabość, przez którą być może zrujnuję swoje życie(już zrujnowałem w wielkiej części), niezależnie od tego co bym nie robił nie potrafię tego przemóc, robię co muszę, ale na ostatnią chwilę z nożem na gardle i jest to zrobione często źle, na odwal się. Myślę, że podłożem tego jest głównie lęk przed czymś. Myślę, że nawet suplementacja czymkolwiek nic tu nie wskóra na mój przypadek, bo u mnie to już jest kuriozum. Chyba tylko silne środki farmakologiczne mogłyby tutaj coś wskórać. W pozostałych aspektach funkcjonuję normalnie, nawet lepiej niż normalnie.
Mikrodawki tryptamin również.
Nootropów próbowałeś? PRL-8-53, CDP-cholina i noopept działają motywująco.
Dłuższa przerwa od:
gierki, muzyka i marnotrawienie czasu przy necie
ENTEOGENY PRAWEM, NIE TOWAREM!
Układ nagrody kurwą jest.
doskonale Cię rozumiem kolego
"This body holding me, reminds me of my own mortality
Embrace this moment, remember
We are eternal
All this pain is an illusion"
MonsieurSerotonina pisze: 1) To stosuje od kilku lat, ale efekty no fapu nie są już tak intensywne, jak w jego początkowej fazie. Wtedy to pamiętam wyrazistość poprawy i nabuzowanie energią.
2) Tego nie stosuję na obecną chwilę, ale ostatnie tygodnie stosowałem bez żadnych wyskoków, by przeprowadzić redukcję z powodzeniem, tylko teraz mam napadowy głód na tłuszcze zwierzęce(nie mam pojęcia dlaczego, trwa to od kilku dni), przez ostatnie tygodnie, ba, miesiące z kontrolą nie było problemu, efektu yoyo też nie ma.
3) Tego nie stosuję w ogóle, chyba, że spacer to ćwiczenia. Przez 6 lat ćwiczyłem siłowo(obecnie od kilku miesięcy tego nie robię, bo stwierdziłem, że mój organizm musi mieć przerwę).
4) To absolutnie mój najsłabszy punkt, gierki, muzyka i marnotrawienie czasu przy necie.
5) Żadnych używek, alkho i narkotyków, nawet kofeiny. Nic, zero, nul kompletne.
6) To robię od lat, codziennie od półgodzinnych sesji, nawet po wielogodzinne, ale prokastynacji to nie zwalcza, czuję tylko opiatowe działanie, głębokie uspokojenie i szczęście, stan utrzymuje się do ok 10-30 minut po sesji medytacji w zależności od długości sesji, stopniowo słabnąc.
7)To robię, nawet jestem morsem.
8)Nie zawsze jest, ale obecnie mam prawidłowy cykl snu.
9)Suplementuję wszystkie wymienione w dużych dawkach z dobrze przyswajalnych suplementów.
10) Ostatniego punktu zupełnie nie spełniam. Unikam dyskomfortu i unikam to czego się boję, jedynie w sytuacjach typu: "Nie skoczysz!", reakcja jest: "Ja kur**a nie skoczę?"
Za to unikam jak ognia złożonych zadań, jeśli te są mi narzucone z góry. Unikam konfrontacji z osobami, z którymi mam jakiś związek emocjonalny. Prokastynacja to moja największa słabość, przez którą być może zrujnuję swoje życie(już zrujnowałem w wielkiej części), niezależnie od tego co bym nie robił nie potrafię tego przemóc, robię co muszę, ale na ostatnią chwilę z nożem na gardle i jest to zrobione często źle, na odwal się. Myślę, że podłożem tego jest głównie lęk przed czymś. Myślę, że nawet suplementacja czymkolwiek nic tu nie wskóra na mój przypadek, bo u mnie to już jest kuriozum. Chyba tylko silne środki farmakologiczne mogłyby tutaj coś wskórać. W pozostałych aspektach funkcjonuję normalnie, nawet lepiej niż normalnie.
MonsieurSerotonina pisze:Aha, scharakteryzuję jeszcze, jak to wygląda, gdy zabieram się za robotę. Teraz właśnie co nieco zrobiłem. Gdy tylko biorę się do dzieła to stan ten charakteryzuje narastająca frustracja i irytacja wykonywanym zadaniem. Jest ono strasznie męczące psychicznie, choć jest normalne. Inna osoba w skupieniu by usiadła i nie męcząc się to zrobiła. Dla mnie każde 10 minut to nadludzki wysiłek, bo od środka rozsadza mnie frustracja i chęć powrotu do swoich zajęć, które sobie dobrowolnie wybiorę.
Twój post dał mi mocno do myślenia, ponieważ napisałeś, że pomimo tylu pozytywnych zmian, które przedsięwziąłeś i dobrych nawyków, które wprowadziłeś w życie - prokrastynacja dalej jest silna.
Może to właśnie punkty 4 i 10 są kluczem do sukcesu? Tzn. te wszystkie inne też są ważne, ale nie kluczowe.
Opowiem jedną anegdotkę - któregoś razu w ferworze wprowadzania zmian w życiu (po raz 16425-ty) zafundowałem sobie taki jakby tryb mnicha, czyli wyrzeczenie się wszelkich przyjemności. Nie wychodziło mi to oczywiście ze 100% skutecznością, ale przez 1,5 tygodnia w większym stopniu tak. Żadnych nałogów, używek, fapu, internetu, telewizji, słodyczy, dosłownie nic. Tylko spanie, praca i siedzenie bezczynnie na dupie w wolnym czasie, bo kompletnie nic mi się nie chciało robić. Po tym czasie nadszedł taki dzień, że od samego rana czułem się znakomicie. Ogrom energii, jak na mnie to potężna motywacja do działania (i to motywacja do wszystkiego, począwszy od zmywania naczyń a skończywszy na czynnościach bardziej twórczych) - zrobiłem zaległości z całego tygodnia. Do tego znakomite samopoczucie, nastrój, opanowanie i wrażenie wyraźnie polepszonej kondycji intelektualnej i koncentracji. Tak dobrze nie czułem się od wielu lat, w pewnym momencie aż naszło mnie na wzruszenie i płacz ze szczęścia. Pomyślałem sobie, że to tak właśnie czują się szczęśliwi, zdrowi i spełnieni ludzie na co dzień. Dodam, że był to stan całkowicie na trzeźwo. Niestety, to był tylko 1 dzień. Następnego dnia słabość i demotywacja wróciły, a ja znów pogrążyłem się w swoich nałogach i złych nawykach, co trwa praktycznie do dzisiaj. To doświadczenie pokazało mi jednak, że prokrastynacja to nie jest jakiś wdrukowany na stałe stan naszego umysłu i że można na to jakoś wpływać. Skoro taki przebłysk pojawił się po 1,5 tygodnia trybu mnicha, to może prowadzenie takiej ascezy przez wiele miesięcy mogłoby zmienić nastawienie na stałe.
Panowie, skoro tylu jest nas w takiej sytuacji, to trzeba się wymieniać doświadczeniami i wspólnie wypracować jakieś konkretne, praktyczne metody pokonania tego gówna. Ciężko o wartościową wiedzę w tym temacie gdziekolwiek, gdyż 99% to jakaś kołczowa szarlataneria i pieprzenie, np. że prokrastynacja wynika z surowej krytyki w dzieciństwie. Co do wspomagania farmakologicznego, to trochę jestem sceptyczny, bo to bardziej polega na niwelowaniu skutków. Ja bym wolał znaleźć i zdławić w zarodku przyczynę. Wierzę, że jest to możliwe. Ta wiara chyba mnie podtrzymuje przy życiu i chroni przed wpadnięciem w depresję.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/cannaheart.jpg)
Marihuana zwiększa ryzyko rozwoju chorób serca
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_artykul_skrot/a12a216cf97460608e37260bc2663020f9aa0a82.jpg)
Dlaczego Portugalia może być europejską stolicą medycznej marihuany?
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/marsz-wyzwolenia-konopi-w-warszawie-28-05-2022-r-.jpg)
Zróbmy przykrość „gangom ze Wschodu” i zalegalizujmy marihuanę (na dobry początek)
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/petru.jpg)
Ryszard Petru ma już projekt depenalizacji marihuany. Znamy szczegóły
Dopuszczenie posiadania do 15 gramów suszu lub jednego krzaka konopi na własny użytek – to propozycja, którą przedstawi zespół parlamentarny tworzony przez posłów koalicji. Dotarliśmy do szczegółów projektu, które potwierdzają nasze wcześniejsze ustalenia.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/image-1-1038x692.png)
Największa w historii analiza potwierdza: marihuana skuteczna w leczeniu objawów nowotworowych
W ciągu ostatnich miesięcy świat nauki zyskał dostęp do największej metaanalizy dotyczącej zastosowania marihuany w terapii nowotworów, przeprowadzonej przez Whole Health Oncology Institute we współpracy z The Chopra Foundation i opublikowanej w prestiżowym czasopiśmie Frontiers in Oncology. Wyniki są jednoznaczne – istnieje przytłaczający konsensus naukowy, że medyczna marihuana skutecznie łagodzi objawy choroby nowotworowej i poprawia jakość życia pacjentów.
![[img]](https://hyperreal.info/sites/hyperreal.info/files/grafika_news_skrot/pszelef.jpg)
Jak zwiększyć moc i profil sensoryczny kawy z przelewu? Fizycy opisali prosty sposób
Czy jest sposób, by – nie zmieniając ilości kawy w przelewie – zwiększyć jej moc i uwypuklić profil sensoryczny? Otóż jest. I został on opisany na łamach pisma Physics of Fluids wydawanego przez Amerykański Instytut Fizyki (AIP).