Warto to tego małe ilości benzo wrzucić czy zbija fazę i grozi.
Z kodeina natomiast byla Nirvana ale to inna zabawa

Nie warto nie róbcie tego. Ja sobie zniszczyłam życie i zdrowie. Wczesniej łykałam tabletki najpierw kodeine aż doszłam do dawki krytycznej później oxykodon dalej łykany a później nastąpił game changer już nic nie było jak dawniej… Pamiętam pierwsze wkłucia robiłam igłą 1,2 a teraz teraz mam tylko centralne żyły udowe i szyjne nic mi nie zostało ani na rękach ani na stopach. Zaczęłam walić w pachwiny metadon. Ale jaka ćpuńska duma wszystko ogarnę w kilka min bo jak się ma wprawę to nawet i w pachwinę jest hop siup. Później od kombinacji morfiny z medikinetem i z midazolamem dostałam pierwszej psychozy. Wtedy się wszystko posypało. Nic nie jadłam dostałam anemii, że przetaczali mi krew. Nafaszerowali mnie halowpierdolem (haloperidol) tak że ślina mi tydzień ciekła. Jak już bierzecie to nie róbcie tego i.v nie warto późniejsze cierpienie jest nie do opisania poczytajcie sobie o carfentanylu. Studiowałam medycyne dostałam sie na wymarzone studia i przez to to spierdoliłam konkretnie. Mój ojciec jak wkroczył do mojego labu to do dzisiaj ma traume. Po i.v to jest równia pochyła bynajmniej nie w górę. Myślałam sobie przecież w zasadzie morfine można brać do końca życia - tak o ile bedziesz szczesciarzem i kopniesz w kalendarz szybko a jak nie ? Kurwa życie jest zaskakująco przebiegłe i możesz pożyc dłużej i co wtedy ? Jesteś wrakiem opiowrakiem. I to bynajmniej nie jest jak romantyczne dzieci z dworca zoo. To jest prawdziwy dramat. Ja zaliczyłam dwa szpitalne detoksy oba to dla mnie trauma. Poza tym w pewnym momencie po prostu odechciewa się życia. Gdyby tak cofnąc czas ale się nie da. Tak poczujesz „to” legendarne wspaniałe jedyne w swoim rodzaju ale czy warto ? Później „to” zmieni się w być. Być albo nie być. Czy przetrwam kolejny miesiąc ? I nie bedzie to wcale takie pewne…