W siedzibie Rady Miasta obradował wczoraj Gdański Sejmik Samorządów Uczniowskich, złożony z delegatów gdańskich gimnazjów i szkół średnich. Młodzież rozmawiała o liberalizacji przepisów prawnych dotyczących narkomanii. - Nasz głos w mediach reprezentują tylko opinie zwolenników niekarania za posiadanie narkotyków. A wcale nie jest tak, że wszyscy za tym jesteśmy - mówi Marcin Koszlaga, przewodniczący SSU, licealista z gdańskiej jedynki. - Dlatego postanowiliśmy wypracować oficjalne stanowisko uczniów w tej sprawie, które przekażemy ministrowi Balickiemu.
Młodzi parlamentarzyści podzieli się na dwa zespoły - zwolenników (osiem osób) i adwersarzy liberalizującej zmiany (było ich ok. 60). - Jesteśmy za legalizacją posiadania narkotyków, tylko trzeba to sprecyzować, żeby to był jeden gram, a nie cztery. Jak ktoś nadużywa narkotyków, nie należy go wsadzać do więzienia tylko leczyć - argumentowali zwolennicy pomysłu ministra. - Policja i tak puszcza płazem, jeśli trafi na kogoś ze znikomą ilością marihuany. Zniknie dreszczyk emocji u ludzi, którzy przychodzą do szkoły i szpanują, że mają pół grama ziela.
- Każda ilość narkotyków może uzależnić, jeśli damy przyzwolenie na posiadanie, to pozwolimy szerzyć się narkomanii, zwiększy się poczucie bezkarności dealerów pod szkołami - odpierali przeciwnicy liberalizacji przepisów. - Dla dzieci będzie to jawny znak: nie ma kary - można brać.
Zwolennicy niezmieniania przepisów zwyciężyli miażdżącą ilością głosów.
Dorota Stępień, inspektor ds. zapobiegania uzależnieniom z Urzędu Miasta w Gdańsku: Szacuje się, że w Gdańsku od 300 do 500 dzieci i młodzieży bierze regularnie lub eksperymentuje z narkotykami. Pierwszy sięgają po narkotyki w wieku od 13 do 18 lat. Najczęściej po narkotyki sięgają chłopcy z techników i liceów.
Izabela Jopkiewicz
Komentarze