Marihuana w sercu Chorwacji

Rośliny na Placu Marszałka Tity

Anonim

Kategorie

Źródło

Radiozet.pl

Odsłony

5002
W parku przed chorwackimi budynkami rządowymi w centrum Zagrzebia odkryto małą plantację marihuany - podała gazeta "Jutarnji list".

Rośliny na Placu Marszałka Tity przed rządowym Biurem ds. Praw Człowieka zauważył przypadkowy przechodzień i natychmiast doniósł o odkryciu policji.

Poszukiwania plantatora trwają.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

6 (niezweryfikowany)

nasi tam byli
apollen (niezweryfikowany)

moz i byli nasi ale ten koles niemiał z kim zapalić powiadomił o tym władze a ci hamy wzieli i napenwo spisali protokół i spalili i kolesiowi nic niedali ;] jak koles mogl zadzwonic pomnie ja bym z nim zapalił :D
LaSziDo (niezweryfikowany)

ostatni partyzanci - Pogrobowcy Marszalka Tity - nie wiedzialem ze walczyli o legalizacje.
Rosenkrantz (niezweryfikowany)

tito to stary komunista i pewnie się zza grobu cieszy
Maszrum z Bigosu (niezweryfikowany)

Kurde! Ale jaja! Nie wiedzialem ze jeszcze moze isntniec plac imienia Tity! A tego konfidenta co zakablowal - do gazu;-)))! Komu, kurwa przeszkadzaly te roslinki? Oj, jak mnie to wszystko denerwuje, chyba se zajaram:-)))
Goodstuff (niezweryfikowany)

za 1 G. w Chorwacji trzeba sie wykosztowac 0.5 euro! jakies 2.30 pln. !!! :) (i to nie byle jakie)
Zajawki z NeuroGroove
  • Inne

Bezgraniczna ciemnosc, cisza wkolo

Nic, tylko czern! Beznadziejna
sytuacja, strach, lek. Wokol czuc
zapach bezsilnosci, smak katastrofy.
Nicosc!
Ciemnosci otaczaja moje cialo. Widze
jedynie czern. Sam nie wiem czy mam
jekies cialo poniewaz nie czuje go, nie
widze go.
Slysze wiatr w oddali, lecz nie czuje go.
Jedynym moim pragnieniem jest czuc.
Gdzie jestem? Czyzbym umarl?
Czyzby ta bezsilnosc
mialaby towarzyszyc mi do konca? Do
konca czego? Mnie? Swiata? A moze
swiat juz sie skonczyl?

  • Grzyby halucynogenne
  • Retrospekcja

Świeżo po przeprowadzce na drugi koniec kraju. W trakcie nieco trudnej aklimatyzacji do nowego miejsca, w obcym mieście, z dala od praktycznie wszystkich bliskich mi osób. Po trzech tygodniach nieskutecznych prób zapoznania się z ludźmi z nowych studiów, nareszcie koleżanka z roku zorganizowała dużą domówkę, w trakcie której miał miejsce cały trip. To, że znalazłem się na imprezie będąc na grzybowej fazie, było spontaniczne i niezaplanowane. Tego samego dnia z Bieszczad wracał kumpel - D, z którym wcześniej miałem okazję jeść grzyby. Chcąc upiec dwie pieczenie na jednym ogniu (spotkać się z D a jednocześnie nie ominąć imprezy) zgarnąłem go na domówkę do niejakiej M. Z D był również jego kolega, którego znałem z widzenia - W. Pod wpływem namowy D, zjedliśmy grzyby, które w założeniu miały nas puścić zanim pójdziemy do M. Stało się jednak inaczej.

Wprowadzenie: Niniejszy raport jest retrospekcją sięgającą ok. 3 lat wstecz. Po złotym okresie z psychodelikami trwającym dobrze ponad pół roku, podczas którego zaliczałem praktycznie same bardzo udane i zapadające w pamięć tripy, przyszedł czas na serię nieco gorszych podróży. TR opisuje pierwszy z serii już-nie-złotych psychodelicznych wypraw. Żadna z nich nie skończyła się bad tripem. Nie wspominam ich jako złych. Zwyczajnie nie były one najlepsze (w nie-eufemistycznym znaczeniu tego słowa).

  • Dimenhydrynat


O aviatorze: mężczyzna, 22 lata, 76 kg, 188 cm, blondyn, niebieskie oczy i takie tam...

Poprzednie loty: Marry Jane (znamy się od 7 lat), grzyby (1 raz), gałka muszkatołowa (1 raz)

Środek podróży: Aviomarin - 20 tabletek (wyprodukowane w Krakowie).

Warunki lotu: Ponieważ zostało mi już tylko kilka dni wakacji (wrzesień 2004), postanowiłem sobie zaszaleć i sprawdzić jak działa aviomarin w ilościach ponadprzeciętnych.


Odprawa

  • Marihuana
  • Marihuana
  • Pozytywne przeżycie

Miejsce akcji - mój pokój Czas akcji - środowe popołudnie (6.08.14) Czas trwania - około 2 godzin Osoby towarzyszące - brak Sposób zażycia i wielkość dawki - 1 lufka (ok. 6-7 buchów)

To bedzie krótki opis tego jak MJ "przeprowadziła" mnie przez pewne trudne doświadczenie. Kilka obserwacji...

Po kilku godzinach siedzenia i płakania nad zakończeniem pewnej znajomości, stwierdziłam, że może dla relaksu zapalę. Wczesniej jednak napisałam do kolegi czy warto w takim stanie próbować. Powiedział, że bywa różnie i wariant "bardzo dobrze" i "bardzo źle" jest równie możliwy. Pomyslalam, że po tej stracie ja i tak się już niczego nie obawiam. Zapaliłam.

To było coś w typie haze'a, nie wiem dokładnie, ale dostawca sprawdzony.

randomness