Okazja do konfrontacji ze strachem nadarzyła się szybciej niż myślałem. Dlatego właśnie piszę dzisiaj drugi raporcik. Ten będzie krótszy, za co chwała niech będzie światu. Gdyby szałwia trzymała dłużej, mógłbym teraz siedzieć zapłakany w kaftanie.

Naukowcy z całego świata opublikowali w tym roku rekordową liczbę ponad 4300 artykułów naukowych na temat konopi indyjskich, zgodnie z wynikami wyszukiwania słów kluczowych na stronie National Library of Medicine/PubMed.gov.
Naukowcy z całego świata opublikowali w tym roku rekordową liczbę ponad 4300 artykułów naukowych na temat konopi indyjskich, zgodnie z wynikami wyszukiwania słów kluczowych na stronie National Library of Medicine/PubMed.gov.
Przekracza to łączną liczbę artykułów opublikowanych w ciągu całego ubiegłego roku, kiedy to naukowcy opublikowali ponad 4200 artykułów. W tamtym czasie była to najwyższa liczba artykułów naukowych poświęconych konopiom indyjskim, jakie kiedykolwiek opublikowano w ciągu jednego roku.
Od 2010 roku naukowcy opublikowali ponad 30 000 recenzowanych artykułów poświęconych konopiom indyjskim, a roczna liczba wszystkich artykułów rośnie z każdym rokiem. Dla porównania, naukowcy opublikowali łącznie mniej niż 3000 artykułów na temat marihuany w latach 1990-1999 i mniej niż 2000 badań ogółem w latach 80.
Chociaż często przeciwnicy marihuany twierdzą, że konopie jeszcze nie są odpowiednio zbadane, aby zostały zalegalizowane, to zastępca dyrektora NORML, Paul Armentano, wydał oświadczenie, aby sprzeciwić się temu argumentowi. NORML to organizacja non-profit z siedzibą w USA, której celem jest przekonanie opinii publicznej, że używanie marihuany przez osoby dorosłe nie powinno być karane.
„Pomimo niektórych twierdzeń, że marihuana nie została jeszcze poddana odpowiedniej analizie naukowej, zainteresowanie naukowców badaniem konopi indyjskich rosło wykładniczo w ostatnich latach, podobnie jak nasze zrozumienie rośliny, jej aktywnych składników, takich jak terpeny i kannabinoidy oraz ich mechanizmów działania i skutków, zarówno dla użytkowników, jak i społeczeństwa” — powiedział zastępca dyrektora NORML, Paul Armentano.
Znaczna część tego wzrostu zainteresowania konopiami indyjskimi jest wynikiem skupienia się naukowców na terapeutycznych działaniach marihuany. W artykule z 2018 roku oceniającym trendy w publikacjach związanych z konopiami indyjskimi stwierdzono, że całkowita liczba recenzowanych publikacji poświęconych medycznej marihuanie wzrosła dziewięciokrotnie od 2000 roku.
W sumie w bazie danych PubMed.gov znajduje się obecnie ponad 42 500 artykułów naukowych na temat marihuany. PubMed jest darmowym źródłem literatury naukowej z zakresu biomedycyny i nauk przyrodniczych.
Słoneczko, drzewka, ptaszki i tak dalej. Nastawienie- w moim przypadku strach, nie ukrywam. Ale i lekka nadzieja. Gdyby jej nie było, oddałbym woreczek z Divnorum jakimś biednym dzieciom.
Okazja do konfrontacji ze strachem nadarzyła się szybciej niż myślałem. Dlatego właśnie piszę dzisiaj drugi raporcik. Ten będzie krótszy, za co chwała niech będzie światu. Gdyby szałwia trzymała dłużej, mógłbym teraz siedzieć zapłakany w kaftanie.
Jest piątek, dostałem właśnie paczuszkę z moim kwasem. Mam jeszcze resztki MDMA w razie gdyby trip okazał się lipny. Wszystkie obowiązki wykonane i o godzinie 14:00 postanawiam wrzucić kartona i iść na dłuuugi spacer.
T+0
Wrzucam karton. Postanawiam dobre 20 minut żuć go w ustach bez połykania śliny, żeby nic nie zmarnować. Wychodzę więc na spacer po mieście.
T+30
Spotykam dwóch ziomków którzy widzą mnie jak idę z ustami pełnymi śliny. Od razu tłumaczę jaka jest sytuacja (w zasadzie nie muszę tłumaczyć bo jeden z nich od razu się domyślił), połykam ślinę i chwilę z nimi gadam. W międzyczasie fizycznie zaczynam czuć że wchodzi, więc cieszę się że nie zostałem oj*bany na kasę.
T+50
To było jakoś w czerwcu. Toruń. Kolejne piwo z sokiem malinowym, w gorącym, południowym słońcu, rozkosznie zniekształcało myśli i obrazy. Powoli zbliżaliśmy się do dość obszernego lasu pod Toruniem, z zamiarem zebrania w nim jagód. Wzięliśmy nawet ze sobą gliniane miseczki kocura, ale i tak jedliśmy na poczekaniu. Przeszliśmy kawałek tego lasu, Mruku, Kocur, Słoniu, Dominik, no i ja. Dominik, naturalnie nawet tutaj przytaszczył ten swój idiotyczny aparat. Miał taki zwyczaj podrywania dziewczyn i doprawdy ujmuje mnie jego wiara w to, że tu także może się przytrafić okazja.
Słoneczny dzień nad Wartą, a potem spokojny wieczór w domu, towarzystwa brak, stan psychofizyczny - średnio na jeża.
Dziękuję losowi za mój rozregulowany kompas wewnętrzny, który do spółki z paloną metoksetaminą w formie wolnej zasady pozwolił mi się zgubić na nadwarciańskich mokradłach. Wystarczyło wziąć jeden zakręt w prawo tam, gdzie zawsze chodziłam w lewo, i przestraszyć się człowieka, który przestraszył się, że mogę mu ukraść rower rzucony w krzaki koło wiaduktu i zabrany w krótkim czasie po tym, jak przeszłam obok niego szybkim krokiem, bo byłam wystraszona i nie patrzyłam zbytnio na ścieżkę.