Od tamtych wydarzeń upłynęły 2 miesiące i zebrałem w końcu myśli na tyle, aby opisać najgorszy stan w całym życiu.
Akt I Dobre złego początki
Lek stosowany w leczeniu depresji, o nazwie amitryptylina czasowo hamuje barierę krew-mózg. Dzięki temu umożliwia innym lekom dotarcie do mózgu.
Lek stosowany w leczeniu depresji, o nazwie amitryptylina czasowo hamuje barierę krew-mózg. Dzięki temu umożliwia innym lekom dotarcie do mózgu.
Naukowcy z amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia przeprowadzili eksperymenty na szczurach w trakcie których zauważyli, że sparowanie amitryptyliny z lekami przeznaczonymi do terapii chorób ośrodkowego układu nerwowego (OUN) nasilało ich dostarczanie do mózgu, bo antydepresant hamował barierę krew-mózg.
To odkrycie może zrewolucjonizować leczenia całej gamy chorób, w tym padaczki, udarów, depresji czy stwardnienia zanikowego bocznego (ALS). Wyniki okazały się na tyle obiecujące, że akademicy zdecydowali się złożyć tymczasowe zgłoszenie patentowe.
W ocenie badaczy obecnie największą przeszkodą dla skutecznego dostarczania leków do mózgu jest pompa białkowa - glikoproteina P (P-gp), która znajduje się w wewnętrznej wyściółce (śródbłonku) naczyń mózgu i kieruje toksyny oraz leki z powrotem do organizmu.
Zespół dr Ronalda Cannona z Narodowego Instytutu Nauk o Zdrowiu Środowiskowym zauważył, że amitryptylina zmniejsza aktywność pompującą P-gp w naczyniach włosowatych szczurów w ciągu 10-15 min. Kiedy antydepresant usuwano, aktywność pompy powracała do normy. Oznacza to, że wpływ antydepresantu na P-gp jest szybki i odwracalny.
Pozytywne Brak jakichkolwiek problemów, szczerze mówiąc chciałem przeżyć coś miłego i ciekawego - niekoniecznie głębokiego Miejsce akcji to działka wokół domu jak i sam dom.
Od tamtych wydarzeń upłynęły 2 miesiące i zebrałem w końcu myśli na tyle, aby opisać najgorszy stan w całym życiu.
Akt I Dobre złego początki
odpłynięcie po MDMA, potem spalenie weedu na sen i zbicie stymulacji.
T(18:00) Przyszliśmy z dziewczyną do domu, którego użyczył nam ojciec na sylwestra i nowy rok. Jesteśmy sami. Mamy zajebisty humor. W planach mamy zarzucenie MDMA w kołach około 2-3h przed północą oraz spalenie weedu żeby móc wychillować się przed snem i pozbyć się ewentualnej stymulacji. Byliśmy nastawieni na długie rozmowy, czułości i na spacer.
Mieszanka ekscytacji, i zdenerwowania, z przewagą tego pierwszego. Starałem się niczego nie oczekiwać, ani nie zakładać, otoczenie komfortowe, wynajęty pokój z łazienką na skraju małego miasteczka na wschodzie Polski.
Przed progiem
Zarzuciłem nieplanowo, ciekawość i miłość do sajko niestety zwyciężyła z rozsądkiem. Nastawienie bardzo pozytywne, pełne nadziei na przyjemny lot. Tripa spędziłem w pokoju z moją dziewczyną; Oglądałem jakiś film, trochę muzyki posłuchałem - niezwykle normalny, wręcz prozaiczny wieczór. Wybranka (nie)stety nie jest najlepszym tripsitterem, co wynika z braku doświadczenia z narkotykami (kocham za to) a nie złośliwości.
DMT, LSD, 1p-lsd, ald-52, cubensis pesa (co 3-4 tyg); amfetamina, hexen, nep, alfa pihp (bardzo sporadycznie na ten moment, nie przepadam i objadłem się nimi w przeszłości); alprazolam, klonazepam, diazepam, zolpidem, etizolam, pramolan, hydroksyzyna, lewomepromazyna (80% przypadków na zwałę/sen, rekreacyjnie rzadziej niż stymulanty nawet); kodeina, tramadol (kiedyś sporo, od roku wcale); haszysz, marihuana (b.często); 3/4cmc, 3/4mmc, mdma (chlory mi nie podpasowały za bardzo od początku, od poznania mmc nawet nie patrzę na to, mdma kocham i kiedy tylko spadnie tolerancja to zarzucam); więc
Komentarze