Żołnierze lubuskich jednostek zagrożeni narkomanią

Zdaniem prokuratorów wojskowych, żołnierze lubuskich jednostek są na liście najbardziej zagrożonych narkomanią.

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta Lubuska

Odsłony

709

Do prokuratur garnizonowych w całej Polsce dotarły sprawozdania dotyczące narkomanii w wojsku. Koniec ze złudzeniami, jednostki wojskowe są zagrożone co najmniej w równym stopniu jak szkoły, dyskoteki...

Jak stwierdzono, najbardziej zagrożeni są wojskowi służący w Polsce północnej i zachodniej. Tylko w ciągu roku na terenie działania Prokuratury Garnizonowej w Zielonej Górze liczba narkotykowych przestępstw się podwoiła. Wprawdzie najwięcej było spraw o posiadanie niewielkich ilości środka odurzającego, ale wojskowi są przekonani, że w armii także funkcjonuje system dystrybucji narkotyków - pisze Gazeta Lubuska.

Do nas przychodzą ludzie z określonymi nawykami i nałogami z cywila - uważa zielonogórski prokurator wojskowy Bogdan Pikala. Trudno wymagać od wojska, że ludzi tych wyleczy. Jesteśmy częścią społeczeństwa, mamy takie same problemy. Jak twierdzi B. Pikala, dotychczas nie było sprawy związanej z narkotykami, w którą zamieszany byłby żołnierz zawodowy. Ale - jak przyznają dowódcy - nie znaczy to, że ta grupa wolna jest od narkotyków - informuje Gazeta Lubuska.

Oceń treść:

0
Brak głosów
Zajawki z NeuroGroove
  • MDMA (Ecstasy)

  • LSD-25
  • Pozytywne przeżycie

Nigdy nie przywiązywałem dużej wagi do przygotowania psychicznego przed podróżą. Zadbałem tylko jak zwykle - o dobre nastawienie, bo kwas i tak pokaże mi to co on chce, nie co ja chcę. Ostatnio układało mi się w życiu, także tzw. set miałem zapewniony. Natomiast setting przygotowałem z jak największą dokładnością i dbałością o szczegóły. Wybrałem swoje mieszkanie, gdzie miałem spędzić samotnie peak, a potem wyjść na miasto i spotkać się z kumplami.

Witam wszystkich serdecznie!

Chciałbym podzielić się z wami moim ostatnim doświadczeniem wywołanym przez magiczną molekułę zwaną dietyloamidem kwasu D-lizergowego lub jak kto woli LSD. 

Pragnę zaznaczyć, że jest to mój pierwszy tripraport, a ja jestem osobnikiem nieposiadającym nadzwyczajnych zdolności pisarskich ani rozbudowanego słownictwa, jednak postanowiłem że spróbuję swoich sił. W końcu musi być ten pierwszy raz. Tyle ze słów wstępu, teraz lecimy z właściwą częścią opowiastki :).

 

Przygotowanie do tripa:

  • 6-APB
  • LSD-25
  • Marihuana
  • Pierwszy raz
  • Tytoń

Przed kwasem trochę strachu (jak za pierwszym razem), przed 6-abp wielka chęć spróbowania. Ludzie bardzo w porządku, milutko, prawie cieplutko w domu ;)

Tamtej nocy braliśmy nie to, co wpisałam jako substancję wiodącą. Ale ona jest ważniejsza (choć to może wydawać się nieco dziwne).
Ogólnie tamta noc miała być kwasowym tripem, ale niestety mnie się nie udało. I nie, nie dlatego, że nie wzięłam… tylko to nie było to. Ale o tym zaraz.
               

Godzina 18, zarzucamy LSD. Ja z kolegą na pół – reszta po całym kartonie. Chłopaki mówią, że trzeba czekać na pierwsze akcje jakieś 40 minut, więc siedzimy i czekamy.
               

  • Sceletium Tortuosum

Doświadczenie: trzykrotnie w postaci sproszkowanej, (nie wiem czy aby dobrze sfermentowanej)

poprzez wciągniecie przez otwory nosowe ok 1/10 g (po raz trzeci to czyniąc może więcej nieco);

dwukrotnie w otoczeniu miłych osób, a za trzecim razem po częsci w samotności, a po części w klubie.





Jako, że środek to powszechnie dostępny za dewizy nie będę sie rozwodził nad spossobami nabycia.





Co do metod zażycia nie jesteśmy drodzy Państwo dziećmi i wciągać każdy umie.

randomness