Zdążyć Przed Złem

...ciąg dalszy akcji niebezpiecznej sekty, tym razem zabierają się za dzieci i młodzież...

Anonim

Kategorie

Źródło

Gazeta Policyjna
Hanna Świeszczakowska

Odsłony

5787

Pomóc, zanim będzie za późno - to dewiza Fundacji im. Marka Kotańskiego "Dotknięcie dobra", założonej przez jego córkę Joannę. Celem fundacji jest wspieranie inicjatyw obywatelskich na rzecz kształtowania postaw młodzieży, by nie musiała korzystać z ośrodków stworzonych przez Marka Kotańskiego: dla narkomanów, dla bezdomnych, dla zarażonych wirusem HIV i aby nie wchodziła w konflikty z prawem.

Cel ten przyświeca również wielu działaniom rzecznika praw obywatelskich. Tak narodził się pomysł zorganizowania wspólnej konferencji z udziałem społeczników pracujących z młodzieżą, która sprawia kłopoty i której los nie obchodzi często nawet rodziców.

W stołecznej siedzibie rzecznika praw obywatelskich spotkali się m.in.: Piotr Konczewski z Fundacji "Starszy brat, starsza siostra", ks. Andrzej Augustyński z Dziennego Ośrodka Socjoterapii "U Siemachy" w Krakowie, o. Krystian Sowa SJ - dyrektor Domu Spotkań im. Angelusa Silesiusa we Wrocławiu, Łukasz Ługowski z Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii "Kąt" w Warszawie, pedagog prof. Barbara Fatyga, doradca rzecznika praw obywatelskich prof. Piotr Sałustowicz, pedagodzy uliczni, przedstawiciele Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu oraz organizacji rodziców.

"Żeby pomagać drugiemu człowiekowi, nie trzeba niczego, poza tym, co już mamy, a mamy siebie. Potrzebna jest też miłość jako uczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka. Tak rozumianą miłością i dawaniem siebie innym można zarażać". Do tych idei praktykowanych przez Marka Kotańskiego nawiązała jego córka, wyjaśniając cele fundacji "Dotknięcie dobra". Najbliższym jej zadaniem jest zorganizowanie nieodpłatnego koncertu Anny Marii Jopek, z którego dochód zostanie przeznaczony na obóz terapeutyczny dla dzieci ulicy.

Pomoc dorosłego zagrożonemu dziecku to cel Fundacji "Starszy brat, starsza siostra", wzorowanej na stuletniej tradycji amerykańskiej. Wolontariusz przynajmniej przez rok opiekuje się dzieckiem - za akceptacją jego rodziny. Opieka polega na przebywaniu z młodszym "bratem" lub "siostrą" (ale w jego domu lub w miejscu neutralnym, nigdy nie zabiera się dzieci do "lepszego" świata) i pomaganiu w nauce, przełamywaniu jego poczucia osamotnienia i izolacji, braku wiary w siebie i nadziei, wspólnym pokonywaniu trudności.

Program pojawił się w Polsce 10 lat temu i był skierowany do Fundacji im. Stefana Batorego. Obecnie realizuje go bardzo wiele ośrodków w całym kraju. Z dziećmi pracuje ok. 3000 wolontariuszy, głównie młodych. Jest to wspaniałe doświadczenie dla obu stron i powoduje ogromne zmiany w ich życiu.

Stwierdzono, że wśród dzieci mających starszego "brata" lub "siostrę" nie zdarzają się samobójstwa, związane z sytuacją opuszczenia i zaniedbania. Z kolei starsi "bracia" i "siostry", wkraczający w dorosłe życie, uczą się odpowiedzialności za drugiego człowieka i współdziałania z różnymi instytucjami: szkołą, policją, sądem, ośrodkiem pomocy społecznej. Program wymusza też współpracę tych instytucji ze sobą - dla dobra dziecka.

"Kto nie buduje, ten musi burzyć" - te słowa wybitnego psychiatry krakowskiego prof. Antoniego Kępińskiego stały się mottem programu "Dorastanie". Jest on realizowany przez 5 ośrodków socjoterapii w Krakowie, zorganizowanych pod szyldem "U Siemachy", w których znajduje zajęcie i wsparcie ok. tysiąca młodych ludzi. Przed przyjściem do ośrodka ich głównym zajęciem było włóczenie się po ulicach i spędzanie mnóstwa czasu z rówieśnikami bez nadzoru dorosłych. Ośrodki oferują młodzieży udział w różnorodnych pracach, a celem wychowawców jest kształtowanie u podopiecznych odpowiedzialności, zdolności tworzenia i poczucia umiaru. Są one kontynuacją, sięgającej drugiej połowy XIX w., tradycji pracy z młodzieżą opuszczoną i zagrożoną krakowskiego księdza Kazimierza Siemaszki.

Ks. Andrzej Augustyński, który obecnie kieruje Centrum Młodzieży "U Siemachy", uważa, że z jednej strony młodym najbardziej doskwiera nuda i ona pcha ich ku przerażającym pomysłom. Z drugiej zaś młodzież zagrożona wykolejeniem się ma bardzo niską samoocenę, ponieważ najczęściej pochodzi z domów, gdzie uzależnieni od używek rodzice winę za swoje niepowodzenia przerzucają na dzieci. Autorytet ojca dla tej młodzieży praktycznie nie istnieje (co jest zresztą problemem wielu współczesnych rodzin), najbardziej natomiast liczy się opinia grupy rówieśniczej i jej przywódców.

Dzienny pobyt w ośrodku "U Siemachy" stwarza wychowankom szansę na sukces inny niż ten, jaki może zaoferować aspołeczne środowisko. Młodzież ta, pytana w ankietach o najważniejsze wartości i potrzeby, jakie zapewnia jej pobyt w ośrodku, nie wskazuje na jedzenie, ubranie czy opiekę medyczną, ale na przyjaźń, akceptację, miłość.

Angelus Silesius, patron Domu Spotkań we Wrocławiu, był mistycznym poetą epoki baroku i wybitnym wrocławianinem. Dom założyli 10 lat temu ojcowie jezuici jako pozarządową instytucję edukacyjną. Zespół pedagogów tworzą studenci lub młodzi absolwenci wyższych uczelni. Ma to podstawowe znaczenie, ponieważ ojcowie jezuici także zauważyli, że dla młodych autorytetem są młodzi.

Oni właśnie napisali i wydali w ubiegłym roku poradnik młodego obywatela "Mam 18 lat! I co z tego?". Ma on pomóc świeżo upieczonym pełnoprawnym obywatelom w odkrywaniu ich praw i obowiązków oraz uczyć posługiwania się tą wiedzą. Oto przykładowe pytania, na które czytelnik znajdzie w poradniku odpowiedź: Jakie są organy władzy we Wrocławiu i co należy do ich kompetencji? Jak załatwić sprawę w urzędzie? Czym jest konstytucja i czego można dowiedzieć się z innych aktów prawnych? Co daje przynależność do Unii Europejskiej? Jak można rozwijać własne zainteresowania i realizować potrzebę działania oraz pomagania innym? Jak reagować wobec zjawisk żebractwa, agresji, nagłego wypadku? Gdzie szukać pomocy, gdy w szkole lub w domu źle się dzieje i w razie osobistych problemów? Jak otrzymać pomoc prawną? Jak znaleźć pracę?

Wstęp do poradnika napisał rzecznik praw obywatelskich prof. Andrzej Zoll. Jest on także, wspólnie z prezydentem miasta Wrocławia, patronem honorowym programu wychowania obywatelskiego "Mam 18 lat! I co z tego?". Zdaniem rzecznika, podobne poradniki powinny być wydawane również w innych ośrodkach i uroczyście wręczane razem z pierwszym dowodem osobistym.

Łukasz Ługowski opowiedział o kierowanym przez siebie Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii "Kąt" w Warszawie, działającym od 10 lat. Jest to miejsce - jak powiedział - dla młodych zbuntowanych, którzy emocjonalnie nie mieszczą się w szkole, a intelektualnie są w stanie skończyć liceum. W tej szkole nie ma dzwonków, a przedmioty są zaliczane w czasie sesji egzaminacyjnej. Pedagodzy zwracają uwagę, by uczniowie nie używali przemocy, nie niszczyli, nie byli w stanie zmienionej świadomości. Narkomanom daje się urlop na leczenie w ośrodku odwykowym.

Uczestnicy dyskusji wskazywali na braki tradycyjnej szkoły i niekompetencję nauczycieli, którzy nie chcą wychowywać, nie umieją komunikować się z uczniami ani nawet z rodzicami, nie są przygotowani do prowadzenia zajęć z profilaktyki uzależnień. Lukę tę usiłuje się zapełniać sprowadzanymi do szkoły programami, często nudnymi i bezwartościowymi.

Skrytykowano telewizję publiczną, która nie wypełnia nałożonej na nią misji i nie promuje dobrych wzorów. Prof. Andrzej Zoll w podsumowaniu konferencji wskazał na problem mediów jako bardzo istotny. Powiedział, że jego kilkakrotne rozmowy z prezesem TVP na temat potrzeby pokazywania działań organizacji obywatelskich nie przyniosły żadnych efektów. Deklarował, że Biuro RPO jest zawsze otwarte na propozycje spotkań i dyskusji istotnych dla obywateli i przyczyniających się do zwalczania społecznej bezradności.

Oceń treść:

0
Brak głosów

Komentarze

rydzyk fidzyk (niezweryfikowany)

1. siostry i bracia różne bywają. Formalne, tudzież nie. autoteliczne tudzież nie. Kto prowadzi selekcje? ? ? Najważniejsze podejście i cel jakim jest dla nich - czy dla własnych pobudności, czy jako cel sam w sobie <br>2. Errata: jest - &quot;kto nie buduje, musi niszczyć&quot; <br>winno być: &quot;kto wkręcił sobie, że nie uda mu się zbudować, na pewno zniszczy&quot; panie Zoll w stanie Zola przy skupieniu gramomola, na kilometr sześcienny, izobaryczny ciekło-stało krystalicznie zmienny, ujęty w jednostce fizycznej gehenny.
Zajawki z NeuroGroove
  • LSD-25
  • Tripraport

Miejsce to boom festival, nastawienie bardzo pozytywne, ciało i umysł przygotowane na przygodę

Zazwyczaj nie zapisuję trip-raportów, ale tym razem prowadziłem dziennik wyprawy, której częścią był boom festival. A branie LSD-25 jego ważnym dla mnie elementem. Jest to dobra okazja, żeby podzielić się swoimi przeżyciami. Sami oceńcie!

Zacznę od małego opisu skrótów, którymi posługiwałem się w tekście. Są to miejsca festiwalowe. Pojedyncze litery to moi znajomi.

DT- Dance temple, czyli główna scena festiwalu z muzyką psytrance. W nocy grany był hi-tech/full on/dark/progressive psytrance.

CG- Chillout Gardens.

  • Etanol (alkohol)
  • LSD-25
  • Marihuana
  • Tripraport

Wynajęty domek na zielonym zadupiu, nastawienie 110% pozytywne

 

Uczestnicy – M (poznany na Ozorze), P (dziewczyna M, same story), L (kumpel P i M), E (z którym już swoje wyćpałem :D). No i ja.

 

  • Bad trip
  • Marihuana
  • Marihuana

ostatnio wiele śmierci w moim otoczeniu, desperacka próba ucieczki przed rzeczywistością. Po prostu kolejne wiadro, kolejny dzień, znowu samemu w pokoju

To był kolejny dzień nudy podczas kwarantanny, ze względu na wręcz nieskończony czas całkowicie zajęłem się muzyką, codziennie po kilka godzin z tego powodu szybko dopadła mnie dysocjacja. 

 

Wczorajsze wiadro wydało mi się niezbyt sycące więc postanowiłem zmielić zielone przed wpakowaniem do lufy. Okazało się że skruszone mieści 3x bardziej  więc tyle też nabiłem. 

 

Wszystko spaliło się nim woda wylała się do połowy, i wtedy walnęłem wszystko na raz. 

  • Pierwszy raz
  • Szałwia Wieszcza

Las...koniec lata, zwykły dzień, wycieczka rowerowa... Bardzo długo przygotowywałam się na to wydarzenie... Oczekiwań nie miałam żadnych, po prostu chciałam zobaczyć co "Ona" ma mi do pokazania .

Koniec lata, godzina 13, wraz z kolega postanowiliśmy udać się na przejażdżkę do oddalonego o 30 km lasu. Po namyśle stwierdziliśmy, ze oprócz rowerów weźmiemy ze sobą jeszcze nasza przyjaciółkę Salvię, która od kilku miesięcy leżała w szafie i nikt nigdy jej jeszcze nigdzie nie zabrał.

Na miejscu byliśmy około 15 i tam tez postanowiłam po raz pierwszy skosztować tej ambrozji.

randomness