Warszawski sąd nie jest przygotowany na rozpoczęcie procesu gangu kokainowego. Na osądzenie największej sprawy narkotykowej w historii polskiego wymiaru sprawiedliwości nie wystarcza duża sala. Czy proces odbędzie się w policyjnych koszarach - w Legionowie, a może w Katowicach?
Godz. 15.20. Do sądu okręgowego dociera na wózku 114 tomów akt sprawy gangu narkotykowego. - Sąd nie jest w stanie zapewnić przeprowadzenia tego procesu - mówi dziesięć minut potem sędzia Marek Celej, przewodniczący wydziału.
Gdy akta były w drodze do sądu, przedstawiciele UOP i prokuratury stołecznej na specjalnej konferencji prasowej informowali o zakończeniu największego narkotykowego śledztwa, jakie dotychczas toczyło się w Polsce. Według ich informacji gang w ciągu sześciu lat przemycił z Ameryki Południowej do Polski i Europy Zachodniej ponad 2,5 tony kokainy o czarnorynkowej wartości ok. 700 mln dolarów. Na ławie oskarżonych ma zasiąść 45 osób.
- W największej sali sądu okręgowego [numer 252 - red.] jest miejsce dla 12-15 oskarżonych - mówi sędzia Celej.
Arytmetyka sadzania
Każdy doprowadzany z aresztu oskarżony (jest ich 38) musi mieć adwokata. Ponieważ taki proces prowadzi się przez cztery-pięć dni w tygodniu, potrzeba co najmniej po dwóch obrońców (oskarżony ma prawo nawet do trzech). W sumie może być to ok. 100 osób. - Proces ten będzie wymagał szczególnych środków bezpieczeństwa, a więc wzmocnionego konwoju i sił przed salą rozpraw - mówi przewodniczący wydziału. Po dwóch na oskarżonego, razem ok. 100 policjantów ("to oznacza całkowity paraliż pracy innych wydziałów" - ocenia sędzia).
Policzmy: 45+100+100 = 245. - W sali numer 252 jest tylko 150-170 miejsc siedzących - informuje sędzia Celej.
Najważniejsze wydają się względy bezpieczeństwa. W sprawie zeznawać ma trzech bezcennych dla oskarżenia świadków koronnych. W sądzie nie ma specjalistycznego sprzętu do przesłuchania świadka koronnego - informował już w marcu Ministerstwo Sprawiedliwości prezes sądu okręgowego.
Doświadczenia innych miast pokazują, że dla zapewnienia bezpieczeństwa takim świadkom z ruchu wyłącza się nawet kwartały ulic, w gmachu sądu i salach, gdzie odbywają się przesłuchania, tworzy się tzw. strefy bezpieczeństwa: kuloodporne szyby, klatki dla oskarżonych, bramki dla wchodzących, wydzielone, niedostępne dla publiczności korytarze.
O zakończeniu prac projektowych nad warszawską strefą bezpieczeństwa informowaliśmy w końcu grudnia. Miała objąć właśnie salę 252. Do dziś prace nie ruszyły. Okazuje się, że po konsultacjach z Ministerstwem Sprawiedliwości trwa jeszcze dopracowywanie szczegółów projektu "strefy". Dyrektor administracyjno-gospodarczy warszawskich sądów nie był w stanie podać wczoraj terminu rozpoczęcia prac budowlanych, choć podkreślał, że "pieniądze będą, bo ministerstwo je zarezerwowało". Czy może zagwarantować powstanie strefy przynajmniej do końca roku? Nie.
Długi weekend
- Ministerstwo nie pozostawi prezesa sądu okręgowego samemu sobie. Będą stosowne środki, żeby proces mógł się odbyć w warunkach dostatecznych dla zapewnienia bezpieczeństwa stronom - usłyszeliśmy wczoraj od wiceministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.
Te optymistyczne deklaracje nie docierają do wydziału, w którym rozpatrywana ma być sprawa kokainowego gangu. - A może wzorem Katowic trzeba myśleć o znalezieniu bezpiecznego budynku poza sądem? - zastanawia się sędzia Celej. W sądzie napomyka się np. o przeniesieniu sprawy do... siedziby Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. A może jeszcze dalej, wykorzystując możliwość przekazania jej przez Sąd Najwyższy "dla dobra wymiaru sprawiedliwości" innemu sądowi. W Katowicach?
- Informowaliśmy ministerstwo, że ta sprawa"nadchodzi" i do dziś nie mam żadnej odpowiedzi. Ja nie mogę być spokojny. Bo obowiązkiem sędziego jest tylko dobrze przygotować sprawę, a ja i prezes musimy mu wskazać, gdzie ma sądzić, i tu jest problem. Będę o tym myśleć przez cały długi majowy weekend - mówi przewodniczący wydziału.
Krakowiak w koszarach
Proces gangu "Krakowiaka" (herszta jednej z największych grup przestępczych w Polsce) i 35 współoskarżonych toczy się w koszarach Śląskich Oddziałów Prewencji, bo w sądzie katowickim też nie było odpowiednio dużej i bezpiecznej sali rozpraw. Koszary wybrano z czterech propozycji prezesa, uwzględniając względy bezpieczeństwa i jak najmniejsze skomplikowanie życia niezainteresowanych procesem.
Wańka oskarżony
Z dwóch wiarygodnych źródeł dowiedzieliśmy się, że na liście oskarżonych w kokainowym gangu jest jeden z liderów grupy pruszkowskiej - Leszek D. "Wańka". Prokuratura zarzuca mu - jak 32 oskarżonym - udział w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu przemyt narkotyku z krajów Ameryki Południowej i sfinansowanie trzech transakcji kwotą ponad 150 tys. dolarów.
Dla "Gazety"
Andrzej Daczyński
dyr. departamentu sądów i notariatu Ministerstwa Sprawiedliwości
Generalnie polskie sądownictwo nie jest do prowadzenia takich wielkich procesów przygotowane, nie wiem, czy wzorem Włoch nie będziemy musieli w końcu zacząć budować specjalnych "bunkrów" wymiaru sprawiedliwości.